

DUDZIA2002
Zarejestrowani-
Zawartość
1 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez DUDZIA2002
-
SM - MAXX tylko tak powiedział, żeby wykręcić się od pójścia ze mną na wieczornego papieroska, na który go namawiałam bo we dwójkę wszystko jest raźniej robić :-)
-
Aha, o wakacjach i o mnie w kolejnych odcinkach. Na razie rzuciłam się w wir pracy wszelakiej, żeby zagłuszyć moje szlochy i żale, bo nadal jest ciężko w tej samotnej wolności, z którą w zasadzie mam co robić, ale sił i ochoty brak na cokolwiek - no bo niby po co to wszystko i dla kogo ?!?!?!?!?! SZLAK BY TO TRAFIŁ.
-
Odcinek pierwszy po powrocie zacznę od kulinatów. Oczywiście piersze kroki po pracy skierowałam dziś do marketu bo moją lodówkę wypełniało generalnie światło. Jako, że zostałam sama mogłam kupić wyłącznie to na co mi przyszła ochota. Tak więc oprócz odrobimy mięska nakupiłam różnych warzyw. Postanowiłam przejść na dietę króliczą, albowiem na wikcie Wygwizdowskim nieco się spasłam - co zresztą przypłaciłam 2-dniową ciężką niestrawnością, Po głodówce, która swoją drogą mi się przydała, właśnie ugotowałam sobie dietetyczną zupkę ryżową z pulpecikami. Zmieliłam mięsko i obsmażyłam, hm, sama jeszcze za bardzo nie wiem do czego, ale jak się lepiej poczuje mój żołądek to może zaszaleję i zrobię sobie spaghetti :-). A co! Będzie też fasolka (już nawet obrałam), leczo, bakłażany, brokuły, kalatior, kalarepka i biała rzodkiew. Na koniec sałatka owocowa, no, i cały tydzień oblecę. A od przyszłego poniedziałku od nowa - warzywa i owoce. Do tego dla urozmaicenia dorzucę chleb musli i serek biały. Z deserów przewiduję kisiel i ew. czasami odrobinę wieloziarnistego musli. Muszę siebie trochę odtłuścić tu i ówdzie ;-). Miałam ochotę jeszcze na serek topiony z ziarnami słonecznika, ale jak przeczytałam, że w składzie ma prawie same E to zrezygnowałam. Aaaaaa i nastawiłam ogóreczki małosolne :-). Od jutra zaczynam też 14-dniową "kurację" sałatką Birchera - nie wiem czy to na coś pomaga, ani czy przypadkiem nie jest zbyt kaloryczne jak dla mnie na obecną chwilę, ale jest pyszne - uwielbiam ją i ... to już postanowione. Nie wiem czy to znacie - jeśli nie to polecam - jest świetna na pierwsze lub drugie śniadanie zamiast kolejnej suchej kanapki w pracy. Podobno dobrze działa na skórę (jej druga nazwa to sałatka piękności) i sądząc po składzie pewnie też nieco na piękne jelita :-). Ja ją jadłam od wczesnej młodości w dość sporych ilościach - może dlatego od zawsze wyglądam jak siostra mojego starszego syna :-). Kiedyś komentarze ludzi sprawiały mi wiele przykrości, a teraz uwielbiam patrzeć na rozdzawiające się ze zdziwienia usta ludzi, gdy słyszą, że mam syna 16-letniego. Moim zdaniem trochę przesadzają, ale mnie to sprawie frajdę :-). SAMODZIELNA Z 4 DZIECI - witaj i przyjmij ogromne wyrazy szacunku dla Twojej postawy. Przy Tobie czuję się jak mróweczka - Ty to dopiero jesteś DZIELNA BABKA. Twoja historia to kolejny dowód na to jak cholernie (to mało powiedziane) niesprawiedliwe jest życie :-(. My tu wszyscy walczymy z codziennością i Ty też się nie poddawaj ! Dobra, idę wstawić 15-te - w ciągu dwóch dni - pranie (choć nasze rzeczy i buty bardziej nadają się do samego suszenia niż prania po tych 10 dniach nieustannego deszczu), ale przedtem choć MAXX - skoczymy zajarać :-).
-
Malduję się po powrocie z Wygwizdowa. Niestety bardzo źle znoszę zbyt gwałtowny powrót z bajki do brutalnej codzienności. Dziś wyprawiłam młodszego na 3 tygodnie na Mazury z teściami. Starszy jedzie jutro do sanatorium na miesiąc. Zawsze gdy dzieci wyjeżdżały zostawaliśmy we dwóje. A teraz jestem kompletnie sama. Jestem NIESZCZĘŚLIWA i cholernie SAMOTNA. Siedzę i wyję. Nie mogę sobie z tym poradzić - znów tak STRASZNIE boli. I znów pytam "DLACZEGO on mi to zrobił ????" Może wrócę jutro bo dziś nie bardzo widzę co piszę.
-
najbardziej lubię powidła śliwkowe. "zaznacz - kopiuj" to dobry patent :-)
-
dobry wieczór, ja w proszku, nie spakowana, samochód nadal nie naprawiony (jutro rano wstawiam po raz kolejny na warsztat), rowery pod znakiem zapytania, buty nie doszły na czas, zupę serkową można zrobić na wywarze, SM jaką książkę polecił Ci MAXX (ja zabieram ze sobą "Jak przetrwać rozwód), mam STERTĘ do spakowania i tylko 2 walizki, KARMEL.A i MEE - wyleńcie się bez umiaru (czyżbyś zabrała męża jako to 4 dziecko? :-) ), odwaliłam pranie i prasowanie, mój kocur cały w nerwach bo widzi, że się pakuję, mam nowy telefon i nie cholery nie wiem jak się z niego korzysta, jest 23 a mnie skończyły się papierosy i boli mnie głowa. Ale jest ok - niech żyją wakacje :-). Wracam za 10 dni - ale będę miała czytania :-) buziaczki dla Wszystkich
-
Ojej, słońce od 11-go - to dokładnie w pierwszy dzien mojej pracy po urlopie :-((. Ja nie musze mieć upałów - byle tylko było sucho. A co domkomarów to spieszę Cię pocieszyć, że nie wszystkie lgną do Ciebie - min połowę z nich biorę na siebie. To jak z pijakami - żebym stała w tłumie 100 osób to ten i tak do mnie podejdzie :-(. Z bankiem twarzy podzielam zdanie MATKI POLKI - ale tutaj chodzi o sam fakt - podejście tatusia. Liczy się tylko to co jego rajcuje - uczucia innych nie mają znaczenia. SM dziś miała kontrolę u chirurga - oj, coś czuję, że był przystojny i .... zasiedziała się ;-). Oby wróciła przed początkiem września :-). ZUPA Z SERKÓW TOPIONYCH ( w oryginale neapolitanka robiona z sera żółtego, ale ja nie lubię bo ciężko trafić na odpowiedni ser, który się dobrze rozpuści, a nie zbryli). Gotuję wodę w garnku, wrzucam kostkę rosołową (smak dowolny - w zależności od gustu - trzeba sobie popróbować) i kilka serków topionych KREMOWYCH - ja preferuję bez dodatków np. GOUDA (moim zdaniem najlepsze do tego są Hochland - te podłużne) i rozrabiam to mikserem (nie jest to konieczne, ale znacznie szybciej i na wierzchu robi się taka fajna pianka). Zagotować, posypać natką i wcinać z makaronem. Ilość serków też trzeba sobie dopasować - po pierwsze do wielkości używanego garnka, a po drugie do upodobań - ja lubię taką o niemal kremowej konsystencji więc na dośc mały garnek ładuje 4-6 sztuk. Tę zupę przygotowuje się ok. 7-10 minut :-).
-
hejka, a ja dziś ułożyłam starannie plan wycieczek, ale kwatery nie mam nadal. Jedna kobietka obiecał mi dziś napisać czy coś u niej się znajdzie, ale do tej pory nic :-(. Nerwa już mam bo mój urlop topnieje w oczach i najpóźniej w środę rano chciałabym wyruszyć. MATKO POLKO rozumiem, że impreza super udana, ale czy pomazana buźka młodego pasowała do eleganckiego mundurka? :-) Z pracą to przyznaję - masz niezłą zagwozdkę - współczuję. Najlepiej byłoby jednak coś innego trafić. Wiesz - tu niepewna praca i jeszcze to zlecenie :-(. ALEBAZI - ja też nie umiem być sama, ale póki co siedzi we mnie za duży strach - po moich przejściach nie widzę możliwości zaufania komuś :-(. KARMEL.A i MEE już wakacjują :-). Oby pogoda dopisała im i mnie też :-) SAMODZIELNA MAMO - jak Twój palec? Czereśni pojadłaś? Ja się bałam, że mnie pogoni, ale na szczęście na strachu się skończyło. Były taaaakie pyszne :-). MAXX - znów zabalowałeś?
-
KARMEL.A - a skad Wam się 4 dzieci wzięło? Ja też myślałam o górach stołowych, ale dla mnie to koniec świata. Eh, z tym wyjazdem to ja cała w nerwach jestem. Ja wiedziałam dokładnie gdzie i z kim, ale nie sądziłam, że nagle się rozsypie. Siedzę od wczoraj i szukam. Mam już dość. Znalazłam 3 całkiem niezłe (moim zdaniem ) ale oczywiście wszystko pozajmowane. Jeszcze mam jedną na oku, ale nikt na razie nie odbiera. Jak też nie będzie miejsca to rzucam się na Busko - trudno - jak się nie ma co się lubi ..... :-(. Szalej Szalej w tej kuchni Patyczaku :-). Ja już musze przystopować bo nadrabiam kilogramy w tempie błyskawicznym :-(. Wypocznijcie dziewczyny, cieszcie się słoneczkiem i wracajcie do nas szybciorem bo Mazury czekają :-) PA
-
ALEBAZI - :-) :-) mam dokładnie to samo - jak bym miała klimę nastawioną na 16 stopni. Upał na dworzu, a ja dokładnie w tym samym :-). Ale mnie zażyłaś - myślałam, ze tylko ja jestem jakąś wariatką i w gorąc w domu w gubym szlafroku. zrobiłam zakupy, ale bez bobu bo był taki wielki, a ja lubię drobny :-(. Zesztą - musimy oszczędnie bo na wakacje bardzo chcemy jechać.
-
A ja nie zdążyłam wyjść bo lunął deszcz :-(. Za to przeczytałam maila od męża, że nie ma pieniędzy na wyjazd dziecka. Od kilku miesięcy mu przypominam o tym po kilka razy w tygodniu, a on tuż przed oznajmie, że nie da. Niech się w d... pocałuje - damy sobie jakoś radę. A jak potem coś da to kupię sobie ... no, sobie coś kupię (zależy ile da) - po złości !!! A teraz w bloki startowe bo za parę minut powinno być słonecznie.
-
ALEBAZI - no, nareszcie jakaś paląca :-) !!! oprócz MAXXa, ale on jakoś trzyma się na dystans ;-). Mój skype taki jak nick. My wszyscy pracujemy dlatego w grę wchodzi tylko weekend. Ja też będę kombinować kasę - ostatecznie jest jeszcze trochę czasu :-). Aha, i też cierpię na ogrzewanie gazowe - bez komentarza :-(. U mnie kolejny dzien wariackiej pogody - jest upalnie, za chwilę wieje niemal mroźny wiatr, potem robi się cisza, nachodzą ciemne chmury i pada i znów wychodzi słońce i można się zagotować z gorąca. A wszystko po to aby za chwilę wskoczyć w polar bo przewiewa na wylot. itd. Moje dziecko wczoraj w kółko się rozbierało i ubierało i wracało do domu bo pada i za chwilę wychodziło. Myślałam, że oszaleję bo tylko drzwi trzaskały. SAMODZIELNA MAMO ja też chodziłam ze starszym do psychologa, ale ona nie widziała potrzeby ingerencji tym bardziej, że on jest zdania, że wzystko jest ok, z nami ma bardzo dobry kontakt i nic nie chciałby ani poprawić ani zmienić. No to nam Pani podziękowała za spotkanie i życzyła powodzenia. Zwierzaki wyprzytulane, a dziecko chyba uwiążę do kaloryfera bo nie schodzi dziś ze mnie i już mam dość. Walizki nie spakowane bo ich nie mam - mąż z synem pozabierali jak się wyprowadzali. Mają oddać ;-). Nie znalazłam jeszcze kwatery, ale podjęłam decyzję, że jedziemy w Świętokrzyskie. Nawet mam już zaplanowane wyprawy :-). Może dziś coś znajdę bo najpóźniej w środę chciałabym wyjechać. MATKO POLKO - ciesz się chwilami glupawych pomysłów bo nie potrwają zbyt długo w tak śmiesznej formie - potem będą, ale już mniej zabawne dla rodzica. Przyznam, że podłamałaś mnie opowieścią o życiu swojego "męża" i obecnych tego konsekwencjach. Mam nadzieję, że mój syn mimo takich przeżyć nie spieprzy życia jakiejś kobiecie i ew. dzieciom ;-). O! wyszło słonko - pędzę po czereśnie i bób :-).
-
SM - nie widziałam nawet, ze dziś takie dzień. To idę przytulić kota i psa :-).
-
ALEBAZI1 - chyba większość nastolatkow to taki schemat. Kiedyś rozmawiałam z mamą chłopaka w wieku mojego starszego syna. Opowiadała np że on wstaje od obiadu, odstawia talerz i idzie prosto do lodówki. A potem długo nic, gdy jest kolacja to on nie je, za to o 22 tuż przed spaniem zaczyna się uczta. Jak ona opowiadała takie różne codzienne historyjki to ja się w głos śmiałam i na koniec zapytałam skąd ona zna tak doskonale moje dziecko :-). Na to ona wytrzeszczyła oczy. Obie byłyśmy w szoku, że mają identyczny schemat działania. Zresztą sama się przekonałaś dzisiaj :-). Ja się pocieszam, że jest to swego rodzaju norma. Dobrze, że nas znalazłaś - tutaj można gadać i gadać i gadać i zawsze znajdzie się przyjazna dusza, która pocieszy, a jak trzeba to i ochrzani ;-).
-
szkoda, bo ja spod W-wy :-( i żadnego ziomala tu nie ma. Ja też kocham obu i zadnego bym nie oddała.
-
ALEBAZI1 - a skąd jesteś? podobno w dzisiejszych czasach znacznie łatwiej wychowac chłopaka niż dziewczynkę - z moich obserwacji wynika, że to prawda - dziewuchy są o wiele gorsze. Ja mam dwóch synów - obaj gagatki. Marzy mi się dziweczynka, ale w tym wieku to już tylko przysposobiona - tutaj się ze mnie śmieją bo ja bym chciała trafić na samotnego tatusia z 2 córeczkami :-)
-
ALEBAZI1 - mój syn też jest indywidualistą, uparty, zawzięty, egoista, zamknięty w sobie, dziecko z elementami ADHD i takie tam różne. Do tego nastolatek :-). Jego zdaniem mamy ze sobą b. dobry kontakt, tylko po prostu on mówi o tym o czym chce, a od poważnych rozmów i od problemów to on ma dziewczynę i przyjaciół. No i mnie też ręce opadają. Wie, że nie ma lepszego przyjaciela niż mama i ew. tata. I pewnie na swój sposób to docenia, ale też kręci i oszukuje. Mam takie chwile, że najchętniej to bym go w ogóle olała bo sił braknie i też mam dość gadania do bólu, ale zaraz się "budzę" i podejmuję walkę od nowa bo kocham go jak to matka :-). Widujemy się min co niedziela. Czy tęskni? On za nic tego nie pokaże ;-). Ale jak jesteśmy sami to nie wzbrania się przez tuleniem, całowaniem i itd. Potrafi się koń wkitrać na kolana (ja 150, on 180), albo uwalić na mnie i tak leżeć. Wie, ze może zawsze na mnie liczyć, że bym za niego oczy wydrapała, ale z mamą jest nudno - nie to co z towarzystwem :-(. On nie jest wylewny i zbytnio uczuciowy (to kopia tatusia i jego rodziny) Musimy się nie dać, uczyć ich miłości, czułości, szacunku dla innych i łopatą wkładać rozum do glowy. Taka nasza rola. CO do kochanki - on to chyba ma gdzieś, nie zagłebia się w temat, nie interesuje się nikim i niczym - jak to egoista. Chętnie poszedł mieszkać z ojcem bo odpowiada mu lokalizacja. Ostatnio powiedział mi, że gdybym się przeprowadziła to mieszkałby ze mną. Tamta jest bardzo miła, on ją może nawet lubi, ale ostatnio przyznał, że coraz częściej patrzy na nią jako na przyczyne tego całego gówna, w które nas wpakował tatuś. Cóż, jeszcze sporo będę musiała poczekać, aż dojrzeje do pewnych spraw. Zresztą - taka kolej rzeczy :-). Dakoś damy radę - raźniej jest gdy mamy świadomośc, że nie wszystkie dzieci są geniuszami, prymusami i chodzą z mamusią co niedziela do kościółka w garniturze. :-)
-
Posłuchaj, mój syn też brnie w bagno przez sytuację rodzinną, spowodowaną oczywiście przez tatusia, któremu się w dupie przewróciło. Zabrał mi dziecko i mieszka teraz ze swoją kochanką i z młodym. Oczywiście, żeby mieć święty spokój dał mu totalny luz. Dziecko się stacza, a ja nie mogę nic na to poradzić bo to taki wiek - towarzystwo na pierwszym miejscu. Niestety, rozwód rodziców czyni dziecko emocjonalnym kaleką. I tego nie mogę mężowi wybaczyć - skrzywdził naszych synów strasznie. Potwornie boję się o starszego - żeby nie przesrał sobie życia przez glupotę. Czego wymagac od takiego nastolatka, skoro jego tatuś - dorosły chlop - ma takie przeciągi w głowie. Jakąś obcą dupę stawiam ponad życie własnego syna. Ja też i prośbą i groźbą i wszystko na nic. Jestem bezradna. Tak się boję, że stracę dziecko. Ale dla tego palanta najważniejsze jest, że dzięki takiemu posunięciu wyzeruje alimenty. I co Ty na to? Musimy ich (dzieci) kochac z całej siły i rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać. I przeczekać w nadziei, że gdzieś tam głęboko te nasze słowa zapuszczą korzonki i w kryzysowej chwili zadziałają. Nie czyń sobie wyrzutów - to nie Ty porzuciłaś dziecko - za to zrobiłaś to co mogłaś zrobić najlepsze dla niego i dla siebie - bo Ty też jesteś bardzo ważna.
-
MP oczywiście bardzo proszę o te namiary - nawet jeśli tym razem nie skorzystam to chętnie zbieram takie info. Dziękuję :-)
-
ale mi się wlepiło to życzenie "KOLOROWYCH SNÓW" - miało być na końcu ;-)
-
MATKO POLKO - niezła sielanka. Mój kocur właśnie przytargał skądś maluśką myszkę. BLEEEE. Muszę ją jakoś wyrzucić. Kurczę, taki spaślak, a jaki sprytny ;-). SM chyba poszła spać bo palec ją boli. Ja zresztą też spadam bo oczy mnie szczypią - no - zresztą pora taka. Dobrej nocy wszystkim p/s jeszcze tylko "kopiuj" na wszelki przypadek bo nie znajdę siły żeby drugi raz napisać :-)
-
MAXX - trzymasz się jakoś? jestem z Tobą. Uprzejmie donoszę, że primo - czuję się o niebo lepiej i zaczynam czuć smak i zapach., a secundo - właśnie zaczął się mój urlop :-) taka jestem podekscytowana, że nie wiem od czego zacząć, jak zaplanować ten czas. chyba zrobię sobie herbatkę i posiedzę na pupci i poczekam, może plany same się ulożą ;-) na razie
-
NO, dziś już ze mną odrobinę lepiej ;-). Przynajmniej szparki w moich zapuchnietych oczach są nieco szersze i mogę coś poczytać i popisać. MAXX - jutro cieżki dzień - trzymaj się - jestem z Tobą MATKO POLKO - włos mi się zjeżył na głowie jak poczytałam o Twojej firmie. Chyba przestanę narzekać nawet jednym słowkiem bo u mnie to jest sielanka. A w kwestii rodzinnej to najwyraźniej w dobrym momencie podjęłaś słuszą decyzję. Witajcie nowe osóbki :-) Uprzedzając pytania - chwilowo kulinarnie się nie realizuję po tym jak z powodu choróbska straciłam kompletnie smak - jadłam ciasto z truskawkami, potem bób i nuggetsy z dipem czosnkowym i ... wszystko smakowało tak samo :-(. Dobrze, że mam bujną wyobraźnię ;-). Przed chwilą usmażyłam karkóweczkę z grilla - na patelni :-) i nawet mi pachniała więc jest nadzieja, ze jutro będzie miała jakiś inny smak niż czereśnie ;-). no dobra - ja na dziś odpadam. buziaki dla wszystkich p/s a na ślimaki podobno dobry jest ślimakol. Albo je po prostu w ocet i do słoików :-) BLEEEEEE
-
Zapisałam sobie nawet 3 spośród tych, które pojawiły się w piosence MAXXa. Kurdę, nadal boli. Na dodatek tak fatalnie się czuję, ze chwilami myślę, że to już koniec:-(
-
MAXX tak bardzo mi przykro, współczuję Ci z całego serca. Cholera, to życie jest takie kruchutkie, a ludzie robią sobie takie świństwa :-(.