DUDZIA2002
Zarejestrowani-
Zawartość
1 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez DUDZIA2002
-
Pożarłam (a raczej wypiłam) ćwiartkę ... arbuza :-) i nadal jestem głodna. Idę zapalić i spać, bo jutro muszę z pół godziny wcześniej wstać niż zwykle - może boleć ;-) spokojnej nocki p/s ciekawe kiedy wróci SM i co słychać u KAMY.
-
Ha, ugotowałam leczo i zaniosłam dziś sobie na obiadek do pracy. Takiego zapachu narobiłam, że się chłopakom kiszki powykręcały. Tak się składa, że teraz w biurze jestem prawie sama, a reszta chłopy. Dodam jeszcze, ze to leczo nie tylko pachniało oszałamiająco, ale tak samo smakowało. I jutro też im to zrobię, hi hi.
-
KARMEL.KA - czy Ty myślisz, że taki facet jak ja ma jakąś kieckę? :-))). A może jak już podziała ta herbatka i dieta warzywno-owocowa to sobie jakaś zakupię? O! i zabiorę na Mazury. Tylko muszę taką wybrać żeby pasowały do niej moje kaloszki w kwiatki ;-). Eh, nie ma to jak moje dziurawe jeansy ;-) Wystroję się jak dama, a potem się zabiję na pierwszych lepszych schodkach jak MEE w swoich ślicznych sandałkach :-))) Opis wakacji w mocnym skrócie, ale tego nie obejmę słowami - to trzeba poczuć samemu. MAXX - ja nie dla siebie miałam się rozglądać - myślałam, że może Ty jesteś zainteresowany. Ale skoro nie, to dam sobie spokój - Was lubię najbardziej. Poczekam - może kiedyś zabłąka się wśród nas jakiś samodzielny tatuś z tymi 2 córeczkami :-). A wtedy ........ pewnie będę miała z 80 lat :-)
-
Słowo się rzekło - ROZDZIAŁ TRZECI. Jak wiecie na wariata szukałam bazy wakacyjnej i w ten sposób trafiłam do Wygwizdowa. To gospodarstwo leży w Gorach Świętokrzyskich na trasie Kielce-Busko Zdrój. Położone jest dwa kilometry od trasy w głąb lasu. Teren 23 h w całości ogrodziny. 9 h stanowi las, na końcu którego znajduje się urosliwy zarybiony stawik. Jest tam zbudowana wiata oraz przygotowane palenisko na ognisko. Po stawiku można popływać łodką. Pozostały teren jest pięknie zagospodarowany, obsadzony zielenią. Znajdują się na niej - hotelik z 9 malutkimi pokoikami - w tym tylko 3 z łazieneczkami. Jest stołówka, kuchnia i duża sala telewizyjno-bawialna. Nieopodal stoi dom gosapodarzy. Dalej piękna stylowa drewniana karczma, w której odbywają się wszelakie imprezy : wesela, bale, przyjęcia urodzinowe czy zjazdy integracyjne. Gospodarz zbudował superowy plac zabaw dla dzieci. Na terenie stoi kilka altanek, są miejsca na ogniska i duża wiata na biesiady. No i najwięsza atrakcja - zwierzynie. Wyliczyć trudno wszystko co się tam znajduje, ale spróbuję: owce, kuce, dziki, jelenie, konie, bydło szkockie, muflony, lamy, kozły, daniele, strusie, kozy, wielbłąd, świnki, osły i kangury. Oprócz tego niezliczona ilość ptactwa różnorakiego. Po całym terenie spacerują dumnie pawie. Pełno jest tych krzykaczy, ale na szczęście wcześnie chodzą spać i nie zakłócają ciszy nocnej. Większość zwierząt je z ręki. Oczywiście nie zaleca się ich karmienia, ale zerwana świeżutka koniczyna, marchew, jabłka czy chleb są przyzwolone. Dzieci mogą pomagać w karmieniu i pojeniu zwierząt. Gospodarze to młodzi ludzie z 6-letnią córeczką. Przemili i otwarcie na gości. Wszystko można dogadać. Na prawdę można u nich odpocząć psychicznie i fizycznie (tylko się człowiek nachodzi jak głupi po tych hektarach). Czuliśmy się tam jak u siebie. Karmili nas dobrze - było smaczne i dużo. Teraz muszę za to odpokutować. Wszyscy są bardzo mili. Jeśli coś jest nie tak to wystarczy pisnąć słówko i załatwione. Przykład - jedzenie. Wykupienie posiłków jest obowiązkowe, ale ja powiedziałam, że śniadania i kolacje - owszem, ale obiadów nie ma mowy bo ja znikam na cały dzień. Nie było z tym większych problemów. Ale - okazało się, że te obiady są paskudne tzn. gotowane dla chłopa - ciężkie, na wędzonce. A tymczasem jedyną jedzącą te obiady była malutka 2-latka i jej babcia. Obie nie były w stanie tego spożywać. Mała w zasadzie nie jadła w ogóle przez 3 czy 4 dni, a co zjadła to wymiotowała. Za moją namową babcia poprosiła, żeby obiady były gotowane dla dziecka - lekkostrawne i delikatne. No i od następnego razu tak było - były pyszne. Zwdziliśmy mnóstwo pięknych zakątków naszej Polski. Zdarliśmy buty, podarliśmy 2 mapy i nawet nie chcę wiedzieć ile wypaliliśmy benzyny. Ale było codownie - nawet deszcz nie popsuł nam radości z wakacji. Niestety - zabrakło czasu i jeszcze zostało trochę miejsc do odwiedzenia. Wygwizdów to raj na ziemi - i dla dzieci i dla dorosłych - oczywiście dla tych co lubią takie klimaty, bo Ci pozostali co lubią gwarne, przeludnione kurorty pełne knajp i innych atrakcji raczej nie docenią uroku tego miejsca. Może moja ocena nie jest obiektywna bo ja mam fioła na punkcie zwierząt, ale uważam, że miejsce warte odwiedzenia choćby na weekend i na dodatek położone w takim miejscu świetokrzyskiego, że wszędzie stamtąd jest blisko. My z dzieckiem znaleźliśmy już nasze miejsce na ziemi i nigdzie indziej już nie chcemy jeździć. Wielką miłością darzę Piwniczną, Kuźnicę Helską i Wygwizdów. Prawopodobnie zachwyciły by mnie też okolice Jeleniej Góry, ale o tym się przekonam jeśli kiedyś dotrę w tamte rejony, co nastapi najpewniej jak zgłębię tajniki teleportacji.
-
KARMEL.A - jak długo trzeba stać na tej głowie żeby się "przemieściło"? Stoję już ze 20 minut i tylko głowa mnie boli ;-). Może jednak spróbuję z tym walkiem za radą MP :-)) Mój wygląd to pewnie zawdzięczam tej surówce piękności, którą reklamowałam tutaj ostatnio :-). Oczywiście wcinam ją codziennie - niebo w gębie. Miło, że określiłaś mnie dziewczęco - gdyby nie mocno kobiece biodra to wyglądałabym jak facet :-)) Jako, że nie mam na dzisiejszy wieczór planów to może napisze Wam rozdział trzeci - moje wakacje.
-
MAXX - teraz ja się uśmiałam :-). Chyba nawet wiem kto ten ten "donosiciel" :-) Nie mam pojęcia jacy są faceci z mojej okolicy bo do tej pory miałam klapki na oczach i nie obchodziło mnie to. Ale jeśli jesteś zainteresowany to porozglądam się i Ci opowiem :-) :-)
-
Mamcia czuwa, ale ile można. Dzieci się porozjedżały, zwierzaki jakies mało rozmowne - tylko głodne cały czas (u nas to rodzinne), 2 etaty to wcale nie jest takie fajne - to z musu :-(. Dobrze, że nie pracuję w szkole bo bym chyba oszalała od siedzenia w domu przez 2 miesiące. A te warsztaty to przepraszam - co masz na myśli - zajęcia w podgrupach z wibratorem ;-). Jakaś nienowoczesna jestem bo jeszcze nie posiadam. Może ktoś poleca jakiś wypasiony model ? :-) I jeszcze chętnie przyjmę skuteczny sposób na to jak przetoczyć tłuszcz z dupska w wyższe partie (chodzi konkretnie o biust). :-). NIc to - znów się odgalantowałam i idę spać. Kolorowych snów - do jutra :-) Wasza jęcząca dziś DUDZIA
-
No dobra, zrobiłam pedicure, manicure i chętnie zrobiłabym jeszcze jakąś córę, ale cóż ..... nie jestem wiatropylna :-). Powinna się już położyć, ale nie mogę się zebrać. Nie chce mi się spać. Za to mam potrzebę gadać - jak to ja :-).
-
MATKO POLKO - smutne to, ale ja się wie, że inni też siedzą samotnie to jakoś robi się mniej smutno. Piwo - hm, dobry pomysł - dawno nie piłam. Gdy jestem sama z dzieckiem to zawsze się boję, że się napiję, a tu coś się wydarzy i nie będę w stanie jechać. Teraz mogłabym sobie na to pozwolić. Tylko na chipsy się nie skuszę - twardo się pilnuję, żeby pozbyć się nadmiaru z Wygwizdowa :-). Zredukowałam ilość kanapek. Jem warzywka w różnej postaci. I surówkę piękności. I to mi wystarcza. Ręce mi latają za słodyczami, ale się powstrzymuję. Pije też herbatkę Slim Figura - fajna jest bo nie goni jak więszkość tych wynalazków, a jedynie poprawia trawienie i smakuje mi bardzo :-).
-
MAXX - dziękuję - uwielbiam to. Przez łzy, ale jednak się uśmiechnęłam :-). Wieczory są dla mnie trudne. Źle na mnie działają wyjścia na place zabaw i do centrów handlowych - mam wrazenie, że wszyscy są w parach, a ja jedyna do pary mam ... wózek sklepowy. Jestem zbyt sentymentalna. Czasem nic mnie nie rusza, a innym razem jeden szczegół rusza lawinę wspomnień.
-
MEE i KAMEL.A - zazdroszczę Wam, ze siebie macie. MAXX ma ukochaną synową. MATKA POLSKA płaczące dziecko. CHRUPECZKA 2 laski (ba, nawet chwilowo 4) do towarzystwa. A ja - nikogo :-(. Sorki - mam 2 etaty ;-). Minął ponad tydzień, a ja nie nadrobiłam żadnych zaległości towarzystkich. A mój małżonek pozbył się na miesiąc dziecka i używa życia. Też mam arbuz i telewizor, ale nie wiem czy mam ochotę na którekolwiek z nich :-(. Dopiero poniedziałek, a ja już jestem zmęczona. Starość czy jak?
-
KARMEL.A - i z Tobą też :-). Wiem o czym, mówisz - znam to uczucie pustki, marazmu, odrętwienia, niemocy itd. Sama nieraz mnie budziłaś z takiego odrętwienia. A mnie się NIC nie chciało. Dobrze, że masz MEE u boku bo ja to zostałam zupełnie sama. Ale póki co mam motorek w dupce i nie mam czasu się nad sobą rozczulać. Miłego dnia życzę Wam jak i mój zwierzyniec :-)
-
MP - pewnie, ze dasz radę - jak wszyscy porzuceni. Jego zagrywki mnie nie dziwią - znam ten schemat. Moj też zrobił mi dzieci z łaski. Powiedz sama - gdzie oni mają rozumy? Niektórzy poniżej pasa, inni wcale. Ja też posprzedawałam wszystkie skarby jakie miałam w domu. Został mi tylko grat na 4 kołach, ale bez niego nie ma mowy o funkcjonowaniu w tej dziurze. Cóż, ja już czyściutka i pachnąca i .... śmigam do pustego zimnego łóżka. Cholera, nawet nie mam misia, do którego mogłabym się przytulić :-(. dobrej nocki
-
MAXX - no to do dzieła - wszystko przed Tobą :-) MP - wiem jak bolą łzy dziecka. Wiem, że dziecko rozumie więcej niż myślimy i niż byśmy chciały. Wiem też jak ciężko się zorganizować samej. Ja przez 4 lata budziłam dzieci o 5:30 i woziłam 25 km w jedną stronę właśnie ze względu na to, że starszy chodził do bardzo dobrej szkoły i nie chcieliśmy jej zmieniać na miejscowy badziew. Przetrwaliśmy :-). Czasem warto się przemęczyć. Wiem też jak wygląda kontakt z facetem - mój robi dokładnie to samo - niewygodny temat to się rozłącza lub nie odbiera aż wreszcie wyłącza telefon. Dlatego ja wszystko swojemu słałam sms-ami, a od dłuższego czasu wygarniam mu jak leci poprzez maile. Przynajmniej nie muszę go oglądać i nie mam problemu, że w nerwach zapominałam o połowie spraw. Z jego rodziną nie ma sensu dyskutować bo zawsze bliższa ciału koszula. U nas wszyscy wiedzą co on zrobił, ale nikt nie chce się wtrącać. Tylko mi współczują. A to mi akurat na nic się nie zda. Umiesz liczyć - licz na siebie.
-
ojojojoj, MATKO POLKO - się narobiło :-(. Jest Ci teraz tak ciężko jak większości z nas na początku rozstania. Trudno cokolwiek radzić bo musisz przez to przejść sama (ale nie samotnie). Myślę, że najlepiej byłoby gdybyś jednak nie została u rodziców lecz wrócia do sebie. Nie wiem w jakim mieszkaniu mieszkacie obecnie, być może dałoby się znaleźć coś mniejszego i tańszego w bliskiej okolicy - tak żeby nie zmieniać środowiska synkowi. Może możesz z czegoś zrezygnować (tu niestety żadnego przykładu - sama musisz rozważyć). Młody będzie płakał i przeżywał jeszcze może nawet bardzo długo - to normalne - nie doznał żadnej krzywdy od tatusia więc nie ma powodu żeby go bardzo nie kochać i tęsknić. Dlatego na razie musisz żyć z rzepem 24 h - to normalne. Z czasem zacznie sam szukać odrobiny wolności i niezależności. Póki co ma teraz tylko Ciebie i boi się, że Cię straci. Wszystko w normie - mam to samo. Kochaj, przytulaj, rozmawiaj, dbaj, staraj się jak najmniej zmian wprowadzić i tyle. Po mału oboje przywykniecie do nowego porządku w Waszym życiu. Masz o tyle łatwiej, że tatuś nie odszedł tak oczywiście tylko wyjechał do pracy - niech w to wierzy - będzie mu łatwiej. Przynajmniej na razie. Najtrudniejsze jest teraz mówić dziecku (zupełnie wbrew swoim uczuciom i sumieniu) jak najlepiej o tatusiu - ale tak trzeba - to konieczne do odzyskania przez niego równowagi psychicznej. Gdyby się okazało, że uda się nie zmienić miejsca zamieszkania wtedy szukaj pręciutko pracy - nawet przejściowej, aby tylko mieć pieniądze na przetrwanie. O podwyżkę alimentów oczywiście wystąp, ale to będzie trwało więc na razie musisz być samodzielna. Przewegetuj przez wakacje, a od września młody do przedszkola więc będziesz miała wolniejsze ręce - weźmiesz się za własne zdrowie. A może tak Ci się pouklada, że nie będziesz musiała mieć dodatkowego wydatku na opiekunkę dla synka - zawsze to ładnych parę zł w kieszeni. Tatusiowi - cóż możesz zrobić - nic (choć sluszne by było ukręceniu mu łba przy samej dupie). Walcz o swoje - dla Was obojga i nie daj się zwieść zadnym obiecankom. Zobaczysz - wszystko się poukłada :-). Wracaj do siebie, bądź przy dziecku zawsze i wszędzie, korzystajcie z wakacji i dobrze zaplanuj działanie od września. Trzymam kciuki :-) Wszyscy gdzieś zniknęli, pustki jak nigdy, ja cały dzień pełne ręce roboty - nadrabiam miliony zaległości - takie duperele, na które zawsze brakuje czasu i powera. Mnóstwo się udało i jestem z siebie dumna. Od jutra znów na obrotach po 12 godzin więc ... byle do przyszłej niedzieli. KARMEL.A - co z Tobą - słuch po Tobie zaginął. MEE też w kosmosie? SAMODZIELNA - czy Ty już wróciłaś? ALEBAZI - a Ty już wyjechałaś? MAXX - jesteś tylko siedzisz cicho? No tak - to sobie znow podagałam. Buziaki dla wszystkich :-)
-
dobry wieczór, ja Chrupeczko jestem tylko nie miałam czasu pisać. Pracuję teraz na 2 etaty i wracam późno do domu i szczerze mówiąc jestem padnięta i marzy mi się tylko łóżeczko. Wiem co przeżywasz w tym wyrku bo kilka lat temu miałam ciężki wypadek, operację, przeleżałąm 3 doby na OJOM-ie bo nie wiedzieli czy mnie z tego wyciągną, potem dwa tygodnie na oddziale. Niemal od nowa uczyłam się stawiać kroki. Przejście klku metró było dla mnie podam siły. Przyjechałam do domu i kilka kolejnych tygodni przeleżałam w łóżku i to w pozycji pół-leżacej - nie byłam w stanie NIC zrobić. Nawet kubka z herbatą nie byłam w stanie utrzymać. Nie było mowy, żeby podnieść się o własnych siłach, ani położyć. Gdyby nie bylo kogoś przy mnie w każdej chwili to normalnie lałabym pod siebie. Mój mąż też wtedy odwiedził mnie ze 3 razy choć było wszystko między nami w porządku. Całe dnie czuwała przy mnie mama. Potem w domu też ona bo mąż zapracowany. Mały miał wtedy 1 rok i 8 miesięcy i też nic nie rozumiał i wdrapywał się na mnie. A ja nie byłam w stanie wziąć go na ręce. Bardzo to był trudny okres, ale wyzdrowiałam. I Ty też to przetrwasz :-). Pamiętaj, są tacy co nigdy nie wrócą do zdrowia. A Ty TAK :-). Ja dziś raniutko podreptałam do lasu (w swoich kaloszkach w kwituszki) na kurki bo mam smaka na jajeczniczkę. Niestety - kurek ani śladu :-(. Ale pospacerowałam wśród pięknych ptasich treli :-). Super !!! Potem pobiegałam ze szmatą - nie ma komu brudzić bo ja tylko w tym domu teraz nocuję, ale odświeżyłam ciutkę. Zakupy mnie ominęły bo jak się obkupiłam w poniedziałak to nadal mam sporo jedzenia. A ponadto musze rozmrozić zamrażalnik więc wszystko muszę powyjadać - oj! miała być dieta ;-). Tuż po południu przyjechała do mnie przyjaciółka i przegadałyśmy do wieczora. Dopiero ją odwiozłam. Bardzo miło spędziłam tę sobotę. Mam nadzieję, że Wy też dlatego znów gadam sama ze sobą :-). ALEBAZI - podaję Ci przepis na surówkę Piękności: 1 duże jabłko 4 łyżki płatków owsianych 4 łyżki jogurtu 4 łyżki miodu 4 łyżki posiekanych orzechów włoskich 4 łyżki soku z cytryny Płatki namoczyć w wodzie na 12 godzin (najlepiej na noc). Rano wymieszać jogurt z sokiem cytrynowym i miodem i połączyć z platkami. Dodać 12 łyżek wody. Jabłko utrzeć na tarce ze skórką tuż przez konsumpcją. Wymieszać i na koniec posypać orzechami. Taką porcję należy zjadać codzinnie przez 14 dni - najlepiej na śniadanie. Do tego nieco botoksu, trochę silikonu, mały lifting, dyskretna liposumpcja, aerobic 14 razy w tygodniu, spa 30 razy w miesiącu, zero stresu i ..... efekt surówki murowany :-) :-) :-) dobrej nocy - do jutra
-
ODCINEK DRUGI Wyjeżdżając myślałam, że zastanę tu kilometry wpisów, ale niewiele mnie ominęło. I dobrze :-). ALEBAZI - u mnie w domu nadal zimno - nie ma się jak nagrzac więc ja także urzęduję w grubych łachach i skarpetkach :-(. Dobrze, że zaplanowałaś nas lepiej poznać i nawet sprawie Ci poszło. Ja od tego zaczęłam - najpierw wszystko przeczytałam bo dzięki temu wydawało mi się, że będę się czuła bardziej swojsko, no a poza tym będę wiedziała z kim i o czym rozmawiam. Kobieto, a co Ty w takie nerwy wpadłaś - aż tak żle z Twoim zdrowiem? Porób badania i ... może nie będzie się na co tak denerwować. Słuchaj, nie mamy już 20 lat i nic na to nie poradzimy :-(. A w kuchni nieco poszlałam i dobrze wyszo bo teraz mam luzik cały tydzień :-). SM - ja do tej pory nie złożyłam CI życzeń !!!!!!! Jestem do ukarania ;-). Po prosu SPEŁNIENIA MARZEŃ i 100 buziaków :-). Cieszę się, że nie masz już szyny i bardzo Cię proszę - nie przyjedź z wakacji z następną ;-). Pogubiłam się w tych Waszych tomach co czytacie i tajnych kartach tudzież miejscach, o których piszecie. Jakiś mi się mętlik zrobił. Ale nic to - nie muszę być omnibusem :-). MP - od jakiegoś czasu wyczuwam w Tobie bardzo złe wibracje. Jesteś jakaś zdenerwowana, rozbiegana, rozdrażniona, puszczają Ci nerwy. I to wybuchło dość nagle. Czyżby aż tak niespodziewanie pogorszyło się u Was i wszystko naraz posypało? Czy też chodzi o zupełnie co innego? Przykro mi jak czytam Twoje rzadkie teraz i krótkie wpisy - takie całe w nerwach. Są wakacje, jesteś u rodziców i jakoś nic pozytywnego z tego nie wynika. A czy Twój Pan w końcu wyjeżdża za tę granicę? Czy jednak Wy się wyprowadzacie czy może on się wyniesie bo też ma dość tej sytucji? Z młodym to dopiero początek jazdy - ale to bardzo rezolutny chłopczyk więc rozmawiaj z nim i kochaj go mocno. I to jedyne co możesz zrobić. BARBARELLA - dałaś i do myślenia - co ja robiłam o tej porze w zeszłym roku. Nie byłam sama tak jak teraz i ni miałam pojęcia, że tak się stanie i że Was poznam :-( :-). MEE - szkoda, że i mnie nie zabrałyście na ten najlepszy urlop :-(. Choć na swój absolutnie nie narzekam choć ostatecznie wylądowałam jedynie w towarzystwie mojego glutka :-). Wiadomo - w kupie zawsze raźnie i cieplej :-) :-), ale u mnie też było superowo. A i z wolnością i samotnością skończył się problem - przyfarciło mi się i załapałam na jakies 2-3 tygodnie drugi etacik. Zasuwam teraz od rana do samego wieczora, wracam i padam na twarz, ale może chociaż na zaległe rachunki zarobię, albo na częściową naprawę auta ;-). MAXX - niby jest, a wcale go nie ma. Zagubił się w deszczu czy łapie na zapas wit. D3? A może pojechał i zostawił swój babiniec tak bez pożegnania? CHRUPECZKO - super, ze wróciłaś !!! Życzę Ci mnóstwo zdrowia. Domyślam się jak jest Ci ciężko, ale już masz to za sobą i teraz już z górki :-). Cierpliwość się opłaci - przecież przed Tobą całe życie :-). A co z Twoim kręgusłupem? (czy dobrze pamiętam, że też był jakiś problem?). Ściskam Cię bardzo mocno i MARUDŹ nam ile tylko wlezie bo tęsknimy ma Tobą :-). może następny odcinek nareszcie będzie o wakacjach :-). miłego dzionka wszystkim i słoneczka urlopowiczom
-
to powyżej dotyczy oczywiście naszego wyjazdu na Mazury :-)
-
i jeszcze coś dla uśmiechu Badania nad alkoholem wykazały ze : Wódka z lodem = atakuje nerki ! Rum z lodem= atakuje wątrobę ! Gin z lodem = atakuje mózg ! Whisky z lodem = atakuje serce! Wygląda na to, ze ten cholerny lód szkodzi na wszystko! :-) :-) :-)
-
Dzień dobry, no i masz ci los - w końcu poszło 2 razy. ALEBAZI - dawaj ile wlezie - po to jest to miejsce i my - jako grupa terapeutyczna :-).
-
S...z 4 - napisałam do Ciebie, ale najwyraźniej mi skasowało - cenzura czy jak ;-). Nie mam już sily - w skrócie - bardzo Ci współczuję. Moja mamcia jest totalnym przeciwieństwem Twojej :-). Jest jedyna taka mądra i dobra na całym świecie - i jest tylko moja :-)
-
S...z 4 - czytam i nie mogę uwierzyć w to co opisujesz. Strasznie Ci współczuję - nie dość, że jesteś w tak ciężkiej sytuacji to jeszcze nie masz oparacia w najbliżeszej osobie jaką jest własna matka. Moja mamcia jest najwspanialsza na świecie - bez niej bym sobie nie poradziła. To bardzo mądra kobieta - jest dla mnie wzorem, ale ja nigdy jej nie dorównam. Bardzo kocham swoich synów, oczy bym wydrapała każdemu kto chciałby ich skrzywdzić, ale nie potrafię być taka jak ona. To moja najlepsza przyjaciółka choć też nieraz dała mi popalić - ale zwykle miała rację. W piątek są jej imieniny - przyjedzie do mnie i będziemy świętować - może trochę skromnie bo tylko we dwie, ale będzie fajnie - pogadamy sobie, poplotkujemy i pośmiejemy się. Trzymaj się - już tylko 3 dni :-)
-
A podagać sobie musiałam od serca bo przecież 10 dni mnie nie było !!!! :-)
-
SM - MAXX tylko tak powiedział, żeby wykręcić się od pójścia ze mną na wieczornego papieroska, na który go namawiałam bo we dwójkę wszystko jest raźniej robić :-)
-
Aha, o wakacjach i o mnie w kolejnych odcinkach. Na razie rzuciłam się w wir pracy wszelakiej, żeby zagłuszyć moje szlochy i żale, bo nadal jest ciężko w tej samotnej wolności, z którą w zasadzie mam co robić, ale sił i ochoty brak na cokolwiek - no bo niby po co to wszystko i dla kogo ?!?!?!?!?! SZLAK BY TO TRAFIŁ.