DUDZIA2002
Zarejestrowani-
Zawartość
1 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez DUDZIA2002
-
chyba bez kawy nie pójdzie
-
no i nic :-(
-
no i co?
-
żeby udrożnić
-
nie mam chyba mocy
-
na to wygląda
-
hm..... to ja zapchałam?
-
no ja walczyłam bez chemii bardzo długo - zbyt długo - aż doprowadziłam się do dna :-( musiałam wejść w chemię to inaczej by mnie nie było no i muszę choć raz w tygodniu przespać ciurkiem kilka godzin jakimś cudem mamy dziś już czwartek - pięknie jest :-) macie jakiś pomysł na jutrzejszy obiad?
-
ojej, ile jeszcze mam do odkrycia i zwiedzenia w tym naszym cudnym kraju :-) nie da się w jeden weekend obskoczyć Sandomierza , Zamościa i Łańcuta - musi być na taką wycieczkę więcej dni, a mnie wiecznie brakuje urlopu :-( znowu ledwo się dziś podniosłam, próbuję się ratować kawą, ale bez większego sukcesu póki co pięknie u nas jest - cieplutko i bardzo słonecznie - chciałabym żeby jeszcze co najmniej do końca października tak było :-) czy ktoś ma dobrą i tanią kwaterę w Sandomierzu? mamy już środę, a więc ten tydzień już z górki :-) dobrego dnia :-)
-
jak dam radę za jedynym zamachem Sandomierz i okolice to wiosną :-) pomału zamykam sezon turystyczny :-(
-
ebasiu - to tak wygląda z zewnątrz, a w rzeczywistości jest to piekielna walka o każdy dzień ale warto bo efekty są :-) zachęcam Cię - warto pracować na tym, czasem polec, ale w końcu zacząć zwyciężać :-)
-
uuuuuuuuuuuu
-
bleeeee
-
no niemożliwe
-
nooooo
-
chyba nie pomogło
-
może zjem kawałeczek czekolady
-
nie wiem czy wystarczy mi samozaparcia
-
no tak - Efka w pracy, nie ma komu pchać
-
Dziewczynki będzie jeszcze cieplutko - na weekend zapowiadają upały :-) Efka - najgorsze pierwsze dni póki człowiek nie wskoczy na normalne tory - potem siłą rozpędu gna - byle do wakacji :-) ebasiu - ja jestem spod znaku Bliźniąt - dwie osobowości - bardzo towarzyska z potrzebą izolacji i samotności, wariactwo połączone z odpowiedzialnością i rozsądkiem, domatorka lubiąca zamknąć się w domu i siedzieć całe dnie z książką i jednocześnie nie mogąca usiedzieć na tyłku ciekawa wszystkiego traperka, chora na depresję z uśmiechem dookoła twarzy, uzależniona od słodyczy, z których najbardziej lubię jajecznicę na kurkach itd przez cały okres jesienno-zimowy dostaję kota od siedzenia w czterech zasyfiałych ścianach i zimnicy i kłócenia się z gnojkiem dlatego jak tylko wychodzi słoneczko i robi się ciepło na dworze to mnie od razu zaczyna nosić i muszę sobie odbić ten okres totalnego marazmu poza tym ja jestem strasznie głodna ciekawostek, nowego, kocham nasz kraj bo jest na prawdę przecudny, kryje wiele skarbów i tajemnic i chciałabym dotrzeć w każdy zakątek, odkrywać nieodkryte, dotrzeć tam gdzie inni nie dotarli, pokonywać własne słabości, pracować nad sobą i swoją kondycją itd taka pokręcona jestem - wiem, ale mnie to pasuje i nie interesuję się jakie zdanie mają o mnie inni :-) jest to pewnie forma ucieczki od rzeczywistości, od samotności, od smutku, od trudów codzienności uciekam w takie miejsca gdzie nie obijam się w tłumie o innych, gdzie jest cisza, gdzie moje oczy mogą cieszyć się pięknymi widokami, gdzie nie mam tv ani wifi - wtedy zapominam, pogrążam się w błogiej niewiedzy i nieświadomości tego co się dzieje na świecie, izoluję mój mózg od kolejnych zamachów, kataklizmów, nieszczęść, katastrof i durnoty politycznej - jest chwila odpoczynku i niech trwa :-) za tydzień jadę do Częstochowy - taka firmowa pielgrzymka - (darmowa więc grzech nie skorzystać) i już nie mogę się doczekać, już robię plan, już szykuję aparat :-) i już robię plany na nowy sezon - Sandomierz, Łańcut, Zamość, Bieszczady mnie ciągną, wakacje - w tym roku wypadają nad morzem, powtórka Krakowa itd treningi rowerowe się skończyły więc na zimny czas trzeba znaleźć alternatywę - zaczynam od piątku :-) i choć często wydaję mi się, że dziś to już na pewno nie dam rady wstać w łóżka i przeżyć kolejnego dnia to dziękuję Bogu, że mi go dał i czuję, że nie mogę go zmarnować, że mam swoją misję, że muszę odegrać swoją rolę i jeszcze mieć z tego radochę :-)
-
no to jestem znów :-) ledwie przekroczyłam próg biura i od razu dowiedziałam się, że właśnie idę na specjalistyczne szkolenie pierwszej pomocy ( w planie są kolejne stopnie zaawansowania, ale nie pękam bo myślę, że po nauce intubowania noworodka to już nic nie będzie trudniejsze) wyjazd - było cudownie - towarzystwo super, Kraków piękny, naśmiałam się do rozpuku, zrelaksowałam się, pogoda nas rozpieszczała wprost bo było słonecznie, cieplutko, ale nie czuło się upału. Zwiedziliśmy Rynek na wierzchu i pod spodem, byliśmy na Wieży Mariackiej posłuchać hejnału z pierwszej ręki (mam fotkę z trębaczem :-) ), następnie Wawel, Wieliczka, Tyniec, Zakrzówek, Kazimierz - wszystko galopem, ale najważniejsze miejsca obejrzane - wracaliśmy na kwaterę po 22-ej i padaliśmy nieprzytomni, a pobudka ciut świt bo szkoda nam było czasu. Oczywiście wrócimy tam ! Towarzystwo poległo bo nie nawykli do takiego wściekłego biegania jak to ja mam w zwyczaju, ale jak tylko dojechaliśmy pod dom od razu było "szykuj kolejny wyjazd - tym razem chcemy do Sandomierza" znaczy - mino wszystko - podobało się :-) dzieci nie przyzwyczajone do ciężkich buciorów zasuwały w jeden wieczór po ulicy na bosaka, ale gęby im się śmiały i nie chciały wracać do domu - mnie rosło serce z radości najmłodsze miało 1,5 roku i okazało się być największym zuchem - maszerował całe kilometry na tych swoich króciutkich nóżkach, a jak już na prawdę był zmęczony to wchodził do wózka na krótką drzemkę :-) kurczę, zima przed nami czyli dla mnie okres totalnego marazmu i zakopania się w domu - nie wiem jak przebiduję do wiosny :-( mam tak samo jak Efka - listopad jest dla mnie tragicznym miesiącem :-( na prawdę widzę, jak piękna jest zima, ale ... no sorki - nie lubię jej i koniec :-( grzyby, grzybki, grzybeczki - uwielbiam jeść i zbierać - ale u nas od 2-3 lat strach wejść do lasu bo jest dramat z dzikami - łażą już nawet po ulicach - a to jest w tej chwili chyba najniebezpieczniejsze z dzikich zwierząt :-( ebasia - zapewne dla Ciebie to marna, albo nawet żadna pociecha, ale powiem Ci, że Eweline48 była w o wiele trudniejszej sytuacji i momencie swojego życia gdy przyszło jej zmierzyć się z jej tragedią (tzn tak mi się wydaje bo przecież Twoją sytuację znam bardzo pobieżnie) - pamiętam to bardzo dokładnie, pamiętam jej ból jak dziś - przeżywaliśmy to wszyscy BARDZO mocno - długo było ciężko, cholernie ciężko, ale dziś jest szczęśliwa choć wtedy nie było mowy o tym, że kiedyś tak się stanie - niech to będzie nadzieją dla Ciebie :-) p/s 1. chciałam zauważyć, że wakacje się skończyły i zdaje się czas wrócić na forum !!! :-P p/s 2. tubylców z Krakowa chcę przeprosić, że nie spotkaliśmy się, ale nie było na to najmniejszej szansy - i jest mi bardzo przykro :-( ale podobno co się odwlecze to nie uciecze :-)
-
w kwestii gotowości do wyjazdu to skosiłam całą trawę i zielsko powyrywałam i wczoraj ustalony został mniej więcej program weekendu oraz zarezerwowane bilety pakowanie zostawiłam na dziś - ale ileż tego jest - zresztą bagażnik musi pomieścić zbyt wiele klamotów więc musimy się oboje zmieścić w jedną torbę młody pobiegł rano na mszę, potem na rozpoczęcie, teraz jest już w domu i ogarnia pranie bo jakoś nie wiadomo kiedy się uzbierał cały pojemnik :-P
-
no i co z tą kawą? ja sobie strzeliłam dziś bezczelnie taką pyszną dyrektorską z wypasionego ekspresu :-P a Wy co? śpicie? no energia mnie dziś roznosi normalnie :-D
-
skacz skacz byle wysoko i wytrwale bo Ci się to teraz przyda :-D ebasiu - bardzo pozytywnie, że to wszystko piszesz - tak jest dobrze, rób kolejne drobniutkie kroczki, przeszłość na razie jest zbyt bliska, ale z czasem odetniesz ją :-) dla mnie dziś jest piątek i to jest cudowne uczucie wprawdzie muszę pourzędować u Głównego, ale za to potem .... mmmm :-) powodzenia dla wszystkich uczniów i nauczycieli na ten nowy rok :-) chyba czas na kawę :-)
-
SM - czy Ty zamierzasz zdobyć Mont Everest? :-)