DUDZIA2002
Zarejestrowani-
Zawartość
1 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez DUDZIA2002
-
hm.... czyżby trzeba było pchać ?
-
Efka - jeśli tego snu nie uważasz za koszmar i nie zerwałaś się z krzykiem spocona to mnie tam nie było :-P
-
joannan - witaj z powrotem na pokładzie - może zostaniesz z nami na dłużej :-)
-
Pralina - ja też "cierpię" dźwigając się na siłę z łóżka o poranku, ale też lubię mieć dużo widnego dnia - szkoda mi życia na spanie :-) nigdy nie odzyskamy ani jednej zmarnowanej minuty - dlatego staram się chłonąć każdą chwilę :-)
-
Efka - miałam to samo - kiedyś się zaczytywałam, teraz trawię z trudem - tak po prostu sięgnęłam dla zmiany klimatu
-
dziękuję :-) Slovenka - oczywiście, że wysłałam Ci sms ! :-) Ja jak Efka - ok 22 przestaję kontaktować - wolę poranki :-) Pralina - skoro twierdzisz, że jesteś staromodna to będąc w W-wie koniecznie powinnaś pójść na Starówkę - tam obok Barbakanu jest bar mleczny "Pod Barbakanem" - od razu po wejściu przeniesiesz się w lata 70-te :-) nowoczesność tego baru polega jedynie na tym, że miski nie są metalowe na śrubę i łyżki nie są na łańcuchu - kocham to miejsce i moje dzieci też :-) Co czytam obecnie - może czytam to za wiele powiedziane bo się skupić nie mogę - ale przewracam kartki w różnych tytułach Coehlo (nie przepadam za nim, ale czasem sięgnę celem przypomnienia tego klimatu)
-
staramy się spotykać co rok, choć w zeszłym roku mieliśmy przerwę bo to na prawdę nie jest łatwe - ale Ci którzy bywali na takich zlotach wiedzą jak to cudowne i zwykle się spinają aby za wszelką cenę być :-) ja to się nie znam za bardzo, ale skoro się świecisz na czerwono to znaczy, że nie jesteś oficjalnie legalnie zalogowana więc chyba możesz za każdym razem pisać nie tylko wielkimi literami, ale też pod innym nickiem - jeśli masz ochotę najlepiej jest się zalogować na niebiesko i wtedy sobie wybrać co Ci się podoba i jakimi literkami chcesz :-) poza tym dobrze jest mieć nick zabezpieczony hasłem to nikt się pod Ciebie nie podszyje
-
dziękuję Wam bardzo :-) a wiecie, że w pracy przywitały mnie dziś wiwaty uściski i szampan? tak się ludzie cieszą razem ze mną wczoraj jak wysłałam wiadomość to podobno nawet łzy pociekły dziewczynom i to jest cholernie cenne - ci ludzie, którzy mnie otaczają, dając mi moc, a czasem kopa, za którego jestem im bardzo wdzięczna EFKA - wiesz co, ja nadal nie mogę sobie darować, że Ciebie z nami nie będzie - no nie wiem czemu, ale tak czuję i już
-
ej, ej, Magdus - czy Ty się możesz jakoś skontaktować z szefem bożocielnej wycieczki? wiesz, że trzymamy łóżko dla Ciebie tylko nie wiemy czy wolisz przy kuchni, czy przy łazience czy na piętrze - bo wiesz - jednoosobowych apartamentów to nie będzie więc wybieraj póki czas :-)
-
Pralina, mnie dojście do wczorajszego finału zajęło 5 lat - nie ważne było, że inni dawno się z tym uporali - tak jak piszesz - każdy potrzebuje zrobić to po swojemu i w swoim tempie. Zuch dziewczyna z Ciebie Ja też mogę powiedzieć, że podjęłam wszystkie próby, a nawet o jedną więcej - dobrze mi z tym w moim sumieniu :-) I też kiedyś w akcie bólu i desperacji weszłam w internet, nie mam pojęcia jak trafiłam na kafeterię i właśnie grupa obcych ludzi mnie przygarnęła, zaopiekowała, radziła i podźwignęła z kolan, ba! z totalnego naleśnika Byli moimi najskuteczniejszymi terapeutami :-) Może czasem ktoś się dziwi, że ja tu dalej siedzę jak przyklejona jakbym nie miała co robić w życiu - ale to właśnie jest ta nieopisywalna słowami wdzięczność, to absurdalnie publiczne poczucie bezpieczeństwa wśród tych ludzi, potrzeba oddania komuś potrzebującemu tego całego dobra, jakiego zaznałam. Dlatego mnie nie ruszają te wszystkie paskudne słowa różnych gości - bo to są wyższe uczucia nigdy tego nie zapomnę !
-
no i co tam? kawa wypita, robota trochę podgoniona, pracowe kwiateczki podlane (nawet z odżywką) , dobre słowa do dwóch osób posłane, Magda 2 wymęczona, Maxx poinstruowany logistycznie, Flower udaje, że nie słyszy, ale popracujemy nad nią, jeszcze tylko po południu odebrać samochód od mechanika, zawieść dziecko na matematykę i do ortopedy i można będzie zacząć weekend :-) plan jest dobry, trudność wykonania - łatwe, tylko aby brzuch nie bolał i siły wystarczyło :-) jakoś mnie leń dopadł po tej kawusi :-P a tu pusto, nie ma z kim pogadać ....
-
no ok, to z czego powinnam tego dnia zrezygnować? wszystkie moje prośby skierowane do ojca dziecka o pomoc pozostają bez odpowiedzi lub ew dostaję odmowę niestety, jak się jest samemu i bez pomocy znikąd to tak właśnie wygląda :-( tyle dobrego, że mamy piątek :-)
-
ufff, nareszcie :-)
-
ile można?
-
no jeszcze nie?
-
tralala
-
no to teraz nie wiem - wcięło mój post czy przepychać trzeba?
-
jak zwykł mawiać mój przyjaciel "pogoda, niepogoda, a zaorać trzeba" tak też i ja właśnie - wiecznie na obrotach wzięłam wczoraj urlop i cały dzień od rana do nocy jak nakręcona zabawka od wtorku znowu skręcam się z bólów brzucha - boję się każdego dnia, boję się nocy, boję się jeść ale po kolei: najpierw obudziło mnie dziecko swoim płaczem bo śnił mu się koszmar, potem zawiozłam młodego na rezonans kręgosłupa, w drodze powrotnej zrobiliśmy zakupy, następnie 1,5 h wizyta na komisariacie (wezwali mnie bo komornik się do nich zgłosił w związku nie niepłaceniem przez męża alimentów na dziecko), wpadłam do domu - w biegu wyciągałam psu wenflon (od piątku walczyłam z babesziozą - biegałam po weterynarzach bo mi pies zdychał, potem jej się wenflony zapychały, byłam uwięziona w domu bo musiałam robić kroplówki więc siedzieć przy suce murem) - co wymagało nie lada wysiłku bo tak jej okleili tę łapę, że nijak nie mogłam się dostać nożyczkami żeby plastry porozcinać :-( dodam jeszcze tylko, że moja psina waży 40 kg, a ja niewiele więcej więc domyślacie się czym jest dla mnie wsadzenie prawie bezwładnego (ale broniące się odruchowo) psa do samochodu po zakończeniu misji i upewnieniu się, że pies się nie wykrwawi pojechaliśmy na cotygodniową wyprawę na terapię z dzieckiem (w sumie jakieś 80 km). wróciliśmy przed 21 - a skoro to tak młoda godzina to jeszcze odstawiłam autko do mechanika. na koniec nafaszerowałam się prochami na brzuch i nareszcie zakończyłam ten dzień macie próbkę jednego z dni mojego życia - fajnie nie? i tak od kilku lat - ciekawe jak długo tak można ciągnąć? u mnie dziś nie ma słoneczka, trochę się ochłodziło, ale tak jak napisałam - upał, grad, burza, susza czy potop - ja orzę lub oram - o wiem ! uprawiam swoją orkę :-)
-
szkoda Efka :-( martwi mnie, że pozostali się nie odzywają :-( mam nadzieję, że tym wczorajszym opisem nie zniechęciłam nikogo (bo zamiarem moim było raczej zachęcić) Fajny cytat przeczytałam "Zaksztusiłam się wczoraj marchewką, pączek by mi tego nie zrobił" :-D z tym kontaktem to na razie nic nie będziemy ur******ać bo Ci którzy się deklarują mają do nas namiary, a jeśli zgłosi się ktoś chętny z "nowych" osób to wtedy jakoś kontakt się nawiąże :-)
-
cześć :-) domek super !!! weekend bardzo ciężki :-( przede mną kolejne absorbujące dni przyszły tydzień nerwówka czekam na weekend majowy jak na zbawienie przekazać chciałam, że po chyba godzinnej konsultacji z RjakR ustalone zostało, że jadą z nami obie Magdy oraz Flowerek (halo! słyszy mnie Pani?!?!?!?!?!!? ) :-) Efka - bardzo żałuję, że nie możesz jechać bo choć niby mało znana bo nowa to czuję, że fajna z Ciebie babka i byśmy się dobrze bawili :-( ej, a może byś znalazła jednak jakieś zastępstwo - jest przecież jeszcze czas (u nas będzie o wiele lepiej - na bank ! ) Nie będę wymieniać każdego z osobna - kto ma ochotę - zapraszamy :-) myślę, że Maxx powinien podjąć funkcję "puntu kontaktowego" - jakoś trzeba si dogadać, zmówić, zgrać - myślę, że on jako gospodarz wyjazdu powinien wiedzieć kto jedzie i kiedy dojedzie i takie tam różności organizacyjne bo np. może się tak zdarzyć, że się nas uzbiera duże grono i trzeba będzie skołować materace albo namiot dodam tylko, że na naszych zlotach panuje generalnie luz (siedzimy non stop razem i wszystko robimy razem :-D ), stroje łachmianiarskie, każdy je i pije co lubi, jak nie pije bo nie lubi to nie pije, gotujemy razem, sprzątamy razem, chłopaki rządzą grillem, zakupy nożna zrobić razem, ale dopiero w piątek - więc jak ktoś będzie tam już w czwartek to musi coś ze sobą przytargać. Generalnie jakaś zrzuta na miejscu. Jeśli chodzi o dzieci to też jest tak, że kto chce - zabiera ze sobą, kto chce sam - jedzie sam. Warto się umawiać na transport wspólny :-) hm.... od razu mówię, że nie śpię w kuchni bo przychodzą o 5 rano jakieś trole i robią kawę :-P macie pytania - piszcie może Maxx przeczyta to jak wróci i poda kontaktowego maila - wtedy będzie łatwiej i ruszy machina i jeszcze słówko do tych tych, którzy jeszcze nie byli na takim zlocie -to zawsze pewna obawa, nawet strach - bo wiadomo jak jest ze znajomościami internetowymi - chcę powiedzieć, że my się spotykamy już kilka lat, zaryzykowaliśmy i od tamtej pory nie możemy przestać, pielęgnujemy te przyjaźnie i staramy się kontynuować tę naszą tradycję - nikt nikogo nie zabił, nie zgwałcił, nie skrzywdził - ba! nawet nie próbował choć bywaliśmy na prawdę na odludziu, zupełnie sami ciemną nocą - czujemy się bezpiecznie w swoim gronie - chcę abyście nie mieli obaw - nie jesteśmy sektą, ani psycholami - jesteśmy normalnymi super ludźmi zmęczonymi codziennością, mającymi dzieci, wnuki - i szukającymi bratnich dusz i chwili odskoczni od szarości życia :-) najfajniej jest jak jest duża brygada i dodatkowo powiem Wam, że jak się człowieki spotkają to potem zupełnie inaczej wyglądają relacje :-)
-
halo halo - co z tym wyjazdem bo nic nie słychać .... nie wiem czy mam iść na botox i do Gacy na zrzucenie 40 kg - bo czas ucieka, do ewentualnego wyjazdu zostało z 1,5 miesiąca to mogę nie dać rady to wszystko wymaga czasu - umówić fryzjerkę, wizażystkę, projektantkę i krawcową no bo żeby nie było kichy jak stanę na ściance :-D a kto jedzie? i czy ja w ogóle jestem zaproszona? bardzo mało czasu zostało - znowu się okaże, że nikt nie jedzie :-( zresztą - ja się nie wtrącam bo to nie moja impreza :-P no chyba, że już za półtora tygodnia okaże się, że jestem znów panną do wzięcia :-D to będą dwie imprezy
-
PIĄTEK :-)
-
no o ja mam Ci Slovenka powiedzieć - nikt nie mówił, że będzie łatwo. rozpuszczona jesteś przez grzecznego, ułożonego syneczka - a rzeczywistość jest brutalna i częściej taka jak opisujesz niż taka jaką pamiętasz sprzed kilku lat moje dzieci nigdy nie należały do osowiałych, powolnych, cichych, siedzących nad puzzlami - zresztą nie miały po kim być flegmatyczne i spokojne :-P siedzę dziś od rana przy otwartym oknie i chociaż ciągnie chłodem to szkoda mi je zamknąć bo ptaki tak pięknie śpiewają :-)
-
ja do kawy miałam resztkę paschy - też się zasłodziłam od tych bakalii :-) ej no skoro się w szafie zmieszczę to git :-) tylko kto w takim razie będzie sprzątał moją ruderę? :-P
-
matko - po kim te dzieci Slovenki takie pyskate so ? :-D fajnie, że jesteście dogadane - szkoda, że nie uwzględniłyście innych :-P ja znowu biegam - wczoraj byłam w domu po 21, dziś będzie to samo bo mamy terapię o 19. nie mam kiedy spotkać się z fryzjerką, a oboje wyglądamy już jak małpy dziecko miało jechać do tatusia na weekend - znowu bunt - nie chce i koniec - nie wiem co robić - wiem, że brakuje mu ojca, że go kocha i tęskni za nim więc staram się żeby podtrzymywać ich kontakt, ale nie mam sumienia go zmuszać. on mam swoją straż - najważniejszą na świecie , trening na basenie. oprócz tego jest kolejna akcja sadzenia lasu (już mamy kilka swoich drzew w okolicznych lasach :-) ) - za dużo ważnych spraw i planów żeby jechać do taty ;-) czas na kawę i coś do niej (oprócz mleczka :-P )