DUDZIA2002
Zarejestrowani-
Zawartość
1 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez DUDZIA2002
-
TY :-) każdy z Was zasiał we mnie jakieś ziarenko, cząstkę siebie,i własnych doświadczeń i mądrości :-) na szczęście nie zamieszkało we mnie żadne ziarenko "nowego życia" - co po tym co się działo na spotkaniach to aż dziw :-D
-
nie zapomnę bo to dzięki Tobie i całej ekipie dziś jestem tu i teraz i taka jaka jestem :-) To Wy mi opowiedzieliście bajkę o Ośle i pokazaliście światełko w moim bardzo długim tunelu, dzięki Wam wiedziałam, że muszę dać sobie czas, że nie mogę się oglądać i że ten dramat przerodzi się w moją radość. No i że odzyskam samą siebie ! Tego nie da się zapomnieć <3
-
oj to wiem :-( ale póki co jest jak jest i jest dobrze :-) zresztą - gdzie ja znajdę dziadka w moim wieku, który będzie ze mną brykał po wysokościach w parku linowym i robił masę innym głupich czy szalonych rzeczy :-P
-
a na cholerę mi facet? - ja już mam swoje hobby i to nie jedno :-) a co do pracy to wiesz ...... za dobrze poznałam uroki bezrobocia więc szanuję swoją pracę i staram się jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki - za coś mi w końcu płacą :-)
-
Karmelko - co za niespodzianka - od razu poranna kawa lepiej zaczęła smakować. Pewnie, że moja wakacyjna mieścinka jest super - jaki pan taki kram :-D. Szkoda, że Cię z nami nie będzie :-( Całuję Cię i ściskam z całej siły !!! :-) zostawiam pozdrowionka dla całej reszty :-)
-
kawyyyyyyyyyyyyy !!!!!! spałam chwilę bo oczywiście elektryk się znowu zasiedział ;-) jak dobrze, że już piąteczek Magda - urlop powiadasz :-) superowo, tylko to pakowanie ...... :-( no ja niestety jeszcze muszę poczekać kilka tygodni :-( słuchajcie, u mnie w okolicy totalny paraliż - zamknęli główą drogę taką wiecie - trasę przelotową na południe - wszystkie drogi, drózki, ścieżki wokoło zapchane bo każdy się pcha gdzie tylko się da, byle do przodu. więc teraz wracając z pracy (mam 6 km) albo jadę nadrabiając ze 30 km, albo stoję godzinami w korkach :-( nerwa wczoraj złapałam bo szukałam szpachelki i nie udało się jej namierzyć. mam mnóstwo skarbów, ale taki burdel w warsztacie, ze nie idzie nic znaleźć. kolejna robota na liście spraw do załatwienia :-( finał jest taki, że ścianę będę łatać kielnią - s**t :-( a wiecie jakie dwie fuchy podłapało moje dziecko na obozie? rządzi w kuchni i jest nianią roczego malucha - co za gość :-D oby mi sił wystarczyło, żebym dziś porobiła zakupy :-) buziole :-)
-
uff, Magda - dzięki, bo już myślałam, że boicie się ze mną kawy napić :-D normalna to ja nie jestem, ale niegroźna :-P nadałam dziecku paczkę ze słodyczami bo jak co roku urodziny obchodzi na obozie, zreperowałam rezerwuar, poszłam z psem do weterynarza (no niestety serducho jej wysiada i tabletki musi brać), teraz czekam na elektryka i telefon od mechanika ufff zmęczona jestem - no sami zobaczcie - kiedy ja mam odpoczywać i czy to u mnie wogóle możliwe :-(
-
dzień doberek :-) u mnie dziś pięknie i słonecznie i dość ciepławo - nawet mogłam założyć spódniczkę i nie zabierać żadnego sweterka :-) ja powiem tak - na razie muszę zasuwać bo innego wyjścia nie mam, ale jeśli miałabym być znów kiedyś z kimś to mam nadzieję tym razem być królową :-P no przykro mi, ale nie dam się uzaleźnić i zamknąć w złotej klatce - mam swoje przyzwyczajenia, swoje pasje, swoich znajomych i nie zrezygnuję z tego :-) podobno z wiekiem przybywa mądrości - co prawda nie każdemu, ale mam nadzieję, że u mnie właśnie tak będzie :-) dobrego dnia
-
góraleczko - jasne, że miewam chwile załamania gdy już czuję, ze nie zniosę tego wszystkiego dłużej wtedy uciekam w moje tajemne miejsce w górach świętokrzyskich - tam odcinam się od świata, jestem tylko ja i zwierzęta łażę cały dzień po tych hektarach, tu poryczę z osłem, tam pomiziam kangura, popluję sobie z lamą, pogalopuję z koniem, pogapię się na skunksy, poleżę w trawie obserwując jelenie, nazrywam zielska żeby nakarmić kozuchy i ........... wracam do domu jak nowo narodzona :-) a moje dziecko w tym samych czasie bez względu na pogodę wstaje o 6 rano, wkłada kalosze i spotykamy się tylko na posiłkach :-D
-
ej no - czasem mam lenia, leżę i czytam w zasadzie to nawet ciągle czytam :-P nie śmierdzę przecież bo codziennie się kąpię :-D paznokcie obcinam, swoje 3 piórka układam codziennie, depilacja zrobiona ja mam chyba ADHD bo nie umiem bezczynnie siedzieć :-P sprawia mi przyjemność pomaganie innym, ich uśmiech, radość, sukcesy wiecie jaką miałam frajdę jak pewnego razu w ramach wypróbowania nowego przepisu na pizze-wieniec narobiłam tyle żarcia, że poleciałam z tym do sąsiadów wołając od progu, że kolację przyniosłam - oni się zażerali, a mnie serce rosło no taki ze mnie stworek i już :-) nigdy nie myślałam o sobie więc teraz nie jest łatwo przestawić się na egoizm :-( moje dziecko jest na obozie i tam będzie obchodziło urodziny - pobiegłam dziś do sklepu, nakupiłam słodyczy, następnie ze zwykłego pudełka po butach i ozdobnego kartonu wyczarowałam piękne opakowanie, do tego zmontuję kartkę urodzinową i to wszystko mu wyślę - i jestem mega happy :-) zaraz zmyję makijaż, nałożę płatki kolagenowe i poczytam, a na koniec poleżę w pachnącej ciepłej kąpieli i będzie cudnie :-)
-
świeżutko zaparzona kawa z aromatem orzechowym i do tego biszkopt z wiśniami (trochę za mału cukru dałam więc kwaśny smak, ale mogę oprószyć pudrem jeśli ktos sobie życzy) - tak więc zapraszam :-)
-
hej kochani, myślałam, że uda mi się wczorajszy wieczorek spędzić z Wami, ale nosi mnie ciągle gdzieś :-) wczoraj zadzwoniła koleżanka, że już 2 tygodnie u nich nie byłam - więc musiałam naprawić tę własną arogancję i brak subordynacji :-D a potem tak jak stałam w kapciach, po całym dniu spocona i poczochrana, bez zamykania drzwi, bez telefonu wpadłam do sąsiadów - specjalnie stanęłam na progu żeby tylko coś odebrać i ....... wróciłam do chałupy po 22ej :-P Maxx - wiesz, że ja baba jestem to dlatego tak po babsku rozkładam wszystko na czynniki pierwsze :-P ja nie kieruje się niczym złym, po prostu lubię dyskutować, wymieniać poglądy, snuć długie rozważania, szukac rozwiązań, analizować różne pomysły i sytuacje - to tez takie kobiece jest :-) Dziewczyny - przyznam się Wam do czegoś co mi zalega i uwiera - uświadomiłam sobie, że w ostatnim czasie przeżyłam absolutnie dramatyczne brutalne druzgocące rozczarowanie mężczyznami :-( ja wiem, że nie można generalizować, ale niestety jestem na takim właśnie etapie nadal ich uwielbiam, ale z daleka smutne to bardzo - przynajmniej dla mnie :-( może to jeden z etapów przez które dane jest człowiekowi przechodzić w trakcie jego żywota? goraleczko - ja wylałam morze łez, ponoszę bardzo poważne konsekwencje zdrowotne tych stoczonych walk, ale to wszystko nie zmienia mojej sytuacji, nie ma dla mnie taryfy ulgowej Magda - ja nigdy nie leże i nie pachnę (chyba, że szambem :-D ) - nie mam możliwości na takie luksusy (ani czasowe ani finansowe) kobiety inwestują w tipsy i szpilki, a ja mam wysłużone dzinsy i trapki oraz pompę zanurzeniową, drabinę i wiertarkę :-P no to co? czas na śniadanko :-)
-
hm... cisza ........... szaaaaaaaaaaa sama wypiłam kawę z biszkoptem z wiśniami, sama zjadłam 1 kg czereśni, sama zjadłam michę rosołku i sama zjadłam ogromną porcję surówki piękności (żeby nie było, ze dla urody - wyłącznie dla zdrowia :-) ) ale ze mnie Samosia :-D niestety również sama muszę ogarnąć ten sajgon, który mam w pracy :-( ale już tylko godzinka, a o jutro pomartwię się jutro :-P
-
MAXXiu kochany, tam sobie czytałam to co pisaliśmy na temat związków i wiesz co - nad jedną kwestią się zastanawiam. Tak pięknie rozplanowałeś czas w potencjalnym związku w ciągu miesiąca: 2 weekendy sam na sam z partnerką i dwa weekendy z partnerką i Twoimi dziećmi/wnukami. A które weekendy w miesiącu przewidziałeś dla jej rodziny? Czy ona ma się wyrzec własnej żebyś Ty nie miał konkurencji? :-D To ja dziękuję za takie męskie kompromisy :-D Troszku samolubsko jakoś to wyszło :-P
-
no to jestem z kawą :-) a do tej kawy będę snuła pewną opowieść sprowokowaną wypowiedzią chyba Magdy na temat mojej sprawności technicznej :-) a było tak: dawno dawno temu za górami za lasami podczas bardzo srogiej zimy mój mąż postanowił, że rodzina się znudziła, za dużo obowiązków, on się nie może przy takich balaście samorealizować więc nas zostawia. ja uciekałam z domu na kilka dni bo się bałam, a gdy wróciłam to się okazało, że nieużywana woda w rurach zamarzła. pół nocy stałam w piwnicy na tym mrozie z suszarką w ręce - do rana odtajało. potem przyszło lato - a kaloryfery grzały bo nie pamiętałam że trzeba piec przełączyć. jak się kapnęłam, że grzeją to się okazało, że piec nawalił. majster przyszedł, cos podłubał, kasę pobrał i pojechał. niestety - przyszła kolejna zima, a ja nie zostałam przeszkolona jak należy piec załączyć. jak już było tak zimno, ze dupki zaczęły przymarzać do krzeseł to udało mi się odkryć tajemnice mojego pieca. potem była pierwsza moja przygoda z wiertarką gdy musiałam zamontować czujnik czadu. dziecko mnie pyta "mama, Ty umiesz wiercić?" no to mówię "zaraz zobaczymy" i nacisnęłam - sukces :-) zaczęłam grzebać w samochodzie, żeby się dowiedzieć co gdzie jest i co jestem w stanie we własnym zakresie zrobić gdy zaczęło przeciekać pod zlewem rozmontowałam całość patrząc kątem oka na przerażenie wypisane na twarzy asystującej mi mamy. obejrzałam co i jak, zmontowałam w kolejności odwrotnej niż rozkładałam i pojechałam do Leroya po ......... kawałek rurki. nie cieknie :-) znajomi mają ze mnie ubaw bo nie ma szans żeby mnie wyciagnąć np na ciuchy, ale za to pierwsza jestem gdy pada hasło, ze ktoś się wybiera do marketu budowlanego - godzinami mogę łazić miedzy regałami i wszystkie śrubki oglądać. całkiem serio :-) nauczyłam się czyścić sitka w kranach, wymieniać te krany i uszczelki czy inne elementy, czyścić filtry w pralce, dysze od palników, robię płukanki pralce i zmywarce, wymieniam zamki i takie tam różne pierdoły. kiedyś wylało mi szambo w piwnicy - tak prawie do kolana bo pamiętam, że na palcach chodziłam żeby mi się do wysokich kaloszków nie wlewało. pojechałam kupić pompę. przywiozłam to cudo do domu i poszłam załączyć. pompa musi najpierw zassać płyn, a dopiero potem można nasadzić na dysze wąż, którym będzie się to wylewać. i uwaga - zassało, siła strumienia jest ogromna, ręce mam po łokcie w szambie, w kaloszach mam pełno bo zapomniałam stać na palcach i w momencie gdy już już wąż prawie nasadziłam, omsknął się i cały strumień prysnął mi prosto w twarz. otarłam oczy mokrym rękawem i drugie podejście się udało. wyszłam stamtąd, rozebrałam się i dopiero wtedy się rozpłakałam. tak wygląda życie samodzielnej kobiety :-( nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło - przy okazji zdobyłam sporo wiedzy technicznej, różnych nowinek, metod rozwiązań itd. :-) urwane wiertło w kosiarce - od czego jest pomyślunek i śrubki :-P nic samo nie przyszło, zmusiła mnie do tego sytuacja bo nie mam kasy na wzywanie fachowców. nadal jest multum drobiazgów, z którymi sobie kompletnie nie radzę np. elektronika i elektryka. jak zerwało mi się podłączenie wyciągu w kuchni to po prostu na chłopski rozum powtykałam druty do kostki i jak się okazało zrobiłam to na tyle profesjonalnie, ze w zasadzie wystarczyło tylko okręcić dla bezpieczeństwa taśmą izolacyjną. ale już gniazdka nie potrafię wymienić ani zamontować. jakiś czas temu rozwaliła mi się wtyczka od anteny tv - nie boli mnie za bardzo bo i tak tygodniami nie włączam tego pudła, ale nie lubię gdy coś jest zepsute. rozkręciłam, poskładałam od nowa, widzę potrzebę użycia lutownicy, ale problem jest taki, że nie mogę dojść który drucik do którego miejsca należy przylutować więc cały wysiłek na marne. :-( i właśnie takie sytuacje mnie rozwalają kompletnie - piany dostaję takiej, ze lepiej mi wtedy pod ręce nie podchodzić wiecznie z czymś walczę i dumna jestem z każdego swojego sukcesu, ale tak w sercu to wcale nie jestem zachwycona swoją postawą babochłopa :-( tylko nie mam wyjścia bo samo się nijak robić nie chce, a i nie ma nikogo kto za mnie zrobi :-( i żeby nie było, ze potrzebuję chłopa - ja potrzebuję pieniędzy, żeby mnie było stać na majstra, bym mogła poczuć niezależność :-) i jeszcze nie potrafię wymienić dętki ani zaworka w rowerze, ale będę nad tym pracować :-) wszystko do czego doszłam kosztowało mnie wiele trudu, potu, ran, kontuzji, łez i nerwów. zostałam zmuszona przez życie i nie żałuję bo tego co się nauczyłam nikt mi nie zabierze - im więcej wiesz i umiesz tym lepiej i łatwiej :-) matko kochana, że też mnie jeszcze buźka od gadania nie boli :-D
-
hejka samodzielna - mam jednak nadzieję, że Twoje słowo nie jest tym ostatnim i że jednak dołączą inni do dyskusji :-) poszłam dziś do sklepu po mleko bo nam się w pracy skończyło, a tam wszyscy w kolejce kupują jagodzianki - no to co miałam zrobić - tez kupiłam bo głupio było inaczej zrobić :-D no to co? kawka? hej, coś nam się zacięło forum - jakbyśmy stracili kontakt to dotrzecie do nas przez Maxx - trzeba pogmerać gdzie on pisuje na innych topikach i jakoś się pozbieramy do kupy :-) chyba, że ktoś wie jak to odblokować? można zostawić wiadomość edytując swój ostatni wpis i dopisując treść - ja tak właśnie teraz zrobiłam
-
dzień dobry :-) znowu się zaczytałam, znowu oczy jak szparki :-( ale już mamy środę, a to oznaczy, że jeszcze 2 dni i będzie weekend :-) piję gorącą herbatę i w zasadzie nie jest źle gdyby jeszcze słoneczko wyjrzało ......
-
ja mam dynię - wielką - uszytą z materiału, ale jest jak żywa - mogę pożyczyć, tylko do niej to będą pasować kumaki na biegunach - może to nawet praktyczniejsze bo w owies nie będziesz musiała inwestować goraleczko - moja historia też wielkotomowa by była :-)
-
a czy karoca wyklucza rumaki ? wręcz przeciwnie :-) Maxx - czy warto rozmyślać o dalekiej przyszłości jak w każdej chwili może skądeś nadlecieć jedna mała bombka i wszystko wyrównać ? masz rację, ze dzisiejsze czasy są chore i jeśli człowiekowi zbraknie elastyczności to jest ugotowany :-( ja nie nazwałabym tego kalkulacją - to zbyt instrumentalne określenie - dla mnie są to marzenia :-) zresztą - jak przyjdzie tajfun miłości to i tak wszystko weźmie w łeb :-D
-
potrzebna karoca :-P
-
eeee, i tak jej sama nie udźwigniesz - potrzebni pomocnicy-trzymacze więc nie zakryje tych iskier, którymi będziesz ciskać na lewo i prawo :-P
-
co się będziesz rozdrabniać tak skromie - wal od razu w koronę dużą i ciężką - najokazalsze mają w cerkwiach prawosławnych :-D
-
ja też jestem w pewnym sensie pieprzoną wyzwoloną feministką, faceci się mnie boją bo jestem bezpośrednia (ale nie chamska i niegrzeczna) no i cóż - na tym polega zabawa - muszę trafić na swojego :-P i jeszcze Wam coś powiem - znam ludzi ( w różnym wieku), którzy trwają w takich wolnych związkach latami i to na prawdę działa. spotykają się, spędzają ze sobą mnóstwo czasu, ale wieczorem każde wraca do siebie bo tam mu najlepiej, bo tak jest wygodnie, doceniają komfort własnego azylu - i na prawdę są szczęśliwi :-) jak zapytałam "dlaczego nie zamieszkacie razem?" odpowiadają "a po co? spędzamy razy mnóstwo czasu, ale jak jestem zmęczony to po prostu idę do siebie, zakładam swoje rozdeptane kapcie, siorbię głośno gorącą herbatę z poobtłukiwanego ukochanego kubeczka i puszczam głośno bąki - i przy tym wszystkim zachowuję całą swoją godność i jestem wciąż dżentelmenem w oczach ukochanej kobiety. Bo ja na prawdę nim jestem tylko w samotności miewam drobne chwile słabości :-D " wiecie co - łzy mi stanęły w oczach po tym wyjaśnieniu.
-
Maxx - mieszkasz w mieście o wiele większym od mojej wioski więc nie należy tracić nadziei życie nie stoi w miejscu, ludzie migrują - wszystko jest zmienne z dnia na dzień ja znam tutaj wszystkich i zero szans na kogokolwiek, ale to stan na dziś - jutro wszystko może być totalnie inne :-)
-
znalazłam w necie przepis na pysznie brzmiące kokosowe placuszki z truskawkami - miały być mega puszyste i pyszne tak więc kupiłam mleczko kokosowe i zaraz po powrocie do domu zabrałam się do dzieła. i co? jedna wielka porażka. po usmażeniu 6 rozklapciałych sztuk poddałam się. w smaku też do niczego. dupa ze mnie nie kucharka skoro nawet placków nie umiem zrobić - wszystko wywaliłam. no ale żeby podreperować swoje ego upiekłam francuskie ciastka z morelami i malinami. I te wyszły - tylko nie mam palnika żeby cukier na nich skarmelizować :-( i jeszcze zawstydzona wczorajszą ambicją samodzielnej, która o 22 zameldowała, że zabiera się za prasowanie też dziś stanęłam do tańca z żelazkiem i to mi się już udało bez zastrzeżeń :-D