DUDZIA2002
Zarejestrowani-
Zawartość
1 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez DUDZIA2002
-
to niech Ci nie będzie przykro - czas powalczyć - zobaczysz jaka fajda, jak będą smakować wyrobione własnymi rękami, jak urośniesz z dumy, a jak się przy okazji można oczyścić ze złych emocji waląc walkiem bez opamiętania - im dłużej to lepiej :-) dla mnie to najtrudniejsza część tej roboty - nie mam siły w rękach - kiedyś miałam wałkowego, a teraz ..... też sobie radzę ciasto wygniecione, niech odpocznie, dziecka nie ma, a ja mam chwilę dla siebie :-) Jednak wrócę na moment do tego co ostatnio napisałam - chcę abyście wiedzieli, że nie pisałam tego abyście mówili - ale biedna Dudzia, ale jaka dzielna Dudzia itd. Chodziło o to aby pokazać innym, że bywają na prawdę potwornie trudne chwile i też jakoś dajemy radę - skoro taki cienias jak ja dałam to innym też się uda :-) nie czaruję Was bo nie mam w tym żadnego celu, nie chodzi o granie na uczuciach innych (jak to bywa - o czym rozmawialiśmy na spotkaniu i czego wiele z nas doświadczyło w sieci) - zresztą jestem pod kontrolą - Maxx zna mnie już kilka lat i wie jak było. Nigdy nie należałam do osób odpornych psychicznie, do twardych, od wielu mężowie odchodzą, a oni się otrzepują jak kaczki z wody i idą dalej. Ja poległam na wiele laty. Zbierałam się do kupy i nadal nie jestem w całości. Kolejne trudne chwile przede mną. Ale co ja mam począć. Cóż, że mój wózek stracił połowę kół - ale to jest mój wózek i to najcenniejszy na świecie. To wszystko co opisałam działo się niedawno - dopiero od 10 miesięcy mam pracę. Ile łez wypłakałam to tylko ja wiem - nikt ich nie widział bo po co. Ludzie nie rozumieli jak ja mam siłę się uśmiechać. Ale swoje wiedzieli i na prawdę nie wiem czy zdołam kiedykolwiek odpracować to co dla mnie zrobili. Nie wiem dlaczego tak mi pomagali - nagle zaroiło się wokół mnie od cudownych osób. Szok. I radość i ból w jednym. Ja zawsze byłam od dawania, a brać nie umiałam ni czorta. Nie jestem bohaterką i nigdy nie będę - ale doceniam każde miłe słowo - słowa mają dla mnie smak - a ja jestem wielkim łasuchem :-P Nie można się poddawać. A że czasem pokrzyczę na kogoś to tylko w dobrej wierze. A jak by było bliżej to może i łomocik bym spuściła (Ty Maxx coś o tym wiesz :-D ) no dobra RjakR - poczytałeś to teraz myj łapki i zabieraj się za faworki. Skoro ja potrafię wiercić dziury i bawić się w hydraulika to Ty dasz radę w kuchni i jeszcze mi kiedyś za to podziękujesz :-P Jakby co to masz mistrza Maxxa - on Ci zdradzi sekrety kulinarne bo ma ich sporo :-)
-
tak - chrust i faworki to dokładnie to samo :-) porobiłam dziś mnóstwo różnych rzeczy i właśnie zaraz się za nie zabieram :-)
-
RjakR to kup mąkę, jajka, śmietanę, jakiś alkohol typu spirytus oraz smalec i będziesz z nami robił faworki - uprzedzam Twoje tłumaczenia - do tego nie potrzeba żadnych zdolności bo to bardzo proste jest :-) o i jeszcze cukier puder do posypania :-P
-
cześć, ja dopiero teraz otarłam pot z czoła i znalazłam czas na kawę zabalowałam wczoraj zupełnie niespodziewanie - wyszłam z domu o 14 do lekarza, a wróciłam .... grubo później ..... prawie dziś :-P a dziś od 7 rano na obrotach - nie wiem czy tez tak macie, ale u mnie nic się samo zrobić nie chce :-( jak miło mi się zrobiło gdy zobaczyłam dziś tyle wpisów - ruch w interesie raduje me serce :-) dziś zero opowieści o mnie, dziś nie będę Was smęcić, dziś dziękuję za Wasze mądre słowa - są na prawdę potrzebne niezależnie od tego czy w złych czy w dobrych chwilach :-) witam nowe osoby i te, które wróciły po przerwie :-) jestem dumna z tych, które zaczęły wreszcie pisać :-) pozdrawiam całą ekipę i wysyłam dziś do każdego z Was piękne słoneczko, uśmiech, roztańczone serce, dobrą energię i jeszcze mocno Was przytulam :-)
-
ja też się szykuję, ale nie do pracy :-) Zosiu - faworki na wtorek to obowiązek obywatelski :-D będę tłuc, wywijać i smażyć w weekend - ubóstwiam faworki !
-
RjakR - to u Ciebie też świeci moje słoneczko? :-D pięknie jest ! ja dziś na urlopie - piję kawę, jem pączka, a potem ..... zrobię sobie kolejną przyjemność ....
-
Dzien dobry, fajnie, że masz Pralino słoneczko, ale nie fajnie, że masz chore dziecię :-( u nas pochmurno, szaro i smutno, ale ja już przed 7-mą rano byłam w sklepie - oczywiście po pączki :-) no i z tej zachłanności aż całe 2 zjadłam do tej pory - znów najfajniejsze okazało się czekanie :-) Kursik - udanego wieczoru Ci życzę Flower - przywołuję Cię do porządku bo znowu nie piszesz :-) pozostałym życzę dobrego dnia i oczywiście smacznego :-)
-
Dzień dobry w pochmurną środę :-) Pralina - nie będę gadać bo nie czuję się upoważniona choćby z uwagi na bycie nową i słabą znajomość Twojej sytuacji. Powiem tylko tyle - będę trzymać kciuki abyś w tym trudnym momencie podjęła dobra decyzję :-) I niech już będzie święto pączka !!! :-P
-
no nie mów, że dziś nie masz kolacji - pewnie zaraz jajka nasmażysz z boczkiem i pyzy i zasmażka - byle duzo i tłusto :-P u mnie zupa serkowa i spaghetti no i pasztetówka z blatu :-D
-
Pralinka - zaobserwuj, że najczęściej nikt z nas nie reaguje na te gościowe wpisy tu jest trochę tak jak w życiu - wyobraź sobie sytuację, że jestes na imprezce czy bankiecie (bez znaczenia bo reguły obowiązują podobne) wśród mniej lub bardziej znanych osób, wszyscy rozmawiają na różne tematy, a tu nagle wchodzi gość w kominiarce i zaczyna wszystkich opluwać. będziesz z nim kulturalnie polemizować? czy jeszcze coś Ci wytłumaczyć? :-D
-
Flower - to następnym razem będziesz opowiadać razem z Verą - coś z Ciebie wyciśniemy :-) najtrudniej się przełamać - a jak się z nami dobrze będziesz czuła, zaufasz, poczujesz braterstwo dusz i akceptację to myślę, że dasz radę to z siebie wyrzucić :-) pamiętaj, że oprócz publicznego miejsca jest jeszcze mail czy telefon uważam, że spotykając się z nami zrobiłaś bardzo duży pierwszy krok - dzielna dziewczynka :-) myślę, że wszystkim nam było miło - mnie takie spotkania zawsze bardzo dobrze robią na głowę :-D
-
kierowniku R - napisz coś więcej bom i ja ciekawa jak się sytuacja rozwinęła nocą :-)
-
to ja opowiem - było nas sześcioro, piliśmy i gadaliśmy wszyscy naraz i czasem ktoś się przebił żeby coś osobno zakomunikować. nie mogliśmy Wam d**ek poobrabiać bo słabo Was znamy więc gadaliśmy głównie o sobie. wszyscy startowaliśmy z równymi szansa bo nikt się z nikim wcześniej nie widział. sami swoi, raczej chyba nikt nie czuł się skrępowany, było i poważnie i śmiesznie. niestety - czas za szybko płynął i to chyba tyle Vera -na następnym spotkaniu Ty gadasz :-)
-
no nareszcie jest dobrze :-)
-
acha, zapomniałam rano - jeśli mamy tu Dorotę (albo Tytusa) to życzę zdrowia, radości z każdego dnia (pomimo wszystko) i spełnienia marzeń :-) no to pa :-)
-
hej, spotkanie - no właśnie - super sprawa. mieliśmy kilka takich - niektóre parodniowe i to były piękne chwile. kurcze, na dodatek w moim rejonie - szkoda, że wcześniej się wśród Was nie zabłąkałam bo też bym chętnie się przytuliła :-) dziś mamy piątunko - i to jest wspaniała wiadomość - byle do 16-tej :-P miłego dla Was na dziś :-)
-
Dzień dobry, Maxx mnie do Was skierował - jeśli mogę to chętnie dołączę :-) Są wśród Was ludzie, których poznałam kilka lat temu na innych wątkach - o ile to nie zmyła bo przecież nicki mogą się powtarzać. W każdym razie Maxx to na pewno ten Maxx :-) Na razie grzecznie się witam i zostawiam życzenia dobrego popołudnia :-)
-
Ewelinka - Ty jesteś młodziutka to inna - korzystniejsza jest Twoja sytuacja. Gorzej z takimi "staruszkami" jak ja - czas ucieka, chłopy dziadzieją, zdrowie już nie to i oczekiwania życiowe dużo wyższe :-P Moim zdaniem 3/4 sukcesu to spotkać tego właściwego partnera - reszta to już pikuś.
-
Dziewczyny, miałam tak samo - przez pierwszy tydzień nie wstawałam z łóżka, bylam jak roślinka, do toalety mnie mama na siłę prowadzała na własne wyczucie kilka razy dziennie. Potem zaczęły działać silne prychotropy i zaczęłam funkcjonować. Mówi się, że okres żałoby po takim rodzaju "osierocenia" trwa od 1-3 lat. Ja już jestem taki typ, że idę na maksa - dopiero po ponad 3 latach przestałam odczuwać jakiekolwiek emocje w stosunku do męża i jego kochanki. Oczywiście - nadal się wściekam jak zawali jakąś sprawę z dziećmi, jak się mądrzy itd, ale to jest zwykła codzienna złość taka jaką czujemy do każdego innego człowieka z różnych powodów. Wszystko wymaga czasu, a i do wszystkiego człowiek podobno może się przyzwyczaić. Rok to niedużo - cierpliwości. Musisz przejść wszystkie etapy na swój sposób i we własnym rytmie. Warto przeczekać i potem poczuć ulgę, radość swobody, wyprostowac od końca plecy i odetchnąć pełną piersią :-)
-
nigdy nie wiadomo co będzie - trzeba czekać i mieć nadzieję, że to właśnie to :-) widzisz moja kochana Mee - Ty chociaż spróbowałaś, a ja nawet nie spróbowałam spróbować. Za 10 dni miną 4 lata od chwili gdy moje życie się zawaliło, gdy runął mój poukładany świat, gdy zaatakowała mnie depresja, szok, niedowierzanie, ból, kompletna pustka w głowie i brak zrozumienia tego co się dzieje. Dziś jestem szczęśliwa, to było dla mnie najlepsze rozwiązanie, on zrobił za mnie brudną robotę, podjął decyzję, której ja bym nie podjęła. Jest bardzo dobrze, choć ja wierzę, że będzie jeszcze lepiej gdy się ode mnie ostatecznie odczepi. I może wtedy o kimś pomyślę, chociaż nie wiem bo dobrze mi tak jak jest - póki mam dziecko przy sobie - to jest dla mnie najważniejsze. A potem się zobaczy co dalej .... :-)
-
cześć Maxxiu :-) Iceberg - to radosna nowina, gratulacje i oby się rozwinęło i udało :-) ja niestety w takie cuda nie wierzę
-
Hej, witam wszystkich "starych" i nowych forumowiczów :-) Prawie rok minął od mojej ostatniej wizyty - nie do wiary kiedy to zleciało. Podobno sznury gęsi nadlatują, a to znak, że wiosna idzie HURRRA Nie jest łatwo, zresztą nikt nie obiecywał, że będzie, ale DAMY RADĘ Zostawiam pozdrowienia - może następnym razem szybciej zajrzę :-P
-
hej, wiesz Gabi - ja mam po prostu "ogon" - czemu chcę zmienić nick od razu zapytał, ale na pytanie - kim jest? - już nie odpisał. ale ja mam to gdzieś - nie piszę tu nic złego - tylko prawdę więc może to czytać kto tylko chce. ja nic złego nie zrobiłam i nie zamierzam kryć tego co zrobił mnie i moim dzieciom ten "gość" i jak się nadal zachowuje. a propo - moje dzieciątko wczoraj wieczorem wróciło - na dworze 2 stopnie, a on ..... bez skarpetek !!!!!!!!!! może się czepiam, ale na moje oko to raczej powinien je mieć na nogach :-( no i właśnie tak to wygląda Wiesiu, ja Ci bardzo współczuję i kibicuję - nie wiem czy ja zbiorę w sobie tyle siły żeby nie palić nawet tego jednego dziennie :-( U nas dziś pochmurno i zimno dosyć - trudno - i tak już bliżej niż dalej :-) pozdrawiam Was serdecznie
-
i bardzo dobrze Karmelka - korzystaj bo taka okazja nie często się zdarza :-) ja czekam na mojego smyka - ferie spędził u tatusia i straaaaasznie się stęskniłam i już nie mogę się doczekać kiedy go wyściskam! :-) miłego weekendu Ludziska :-) przed nami imprezowe dni - cieszę się :-)
-
Mnie brakowało ! Bardzo ! Mamy przecież mnóstwo wspomnień ! Nie miałam komputerka przez jakiś czas i wiedzę, że tłumu i szału nie ma, ale z ogromną nadzieją czekam na więcej Was :-) Tylko..... tak z drugiej strony .... kto jeszcze niby miałby tu wrócić? No nic - w takim razie my się nie rozpraszajmy i może dojdą nowi goście - oby nie "detektywi" ani inne "świry". buziole mordki moje kochane :-)