Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

GrubaKasia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. GrubaKasia

    glejak wielopostaciowy

    Kochana wiem doskonale co czujesz ... moja mam bardzo silna osoba, bardzo aktywna, nigdy sie na nic nie skarżyła.. podczas wakacji zrobiął sie taka zobojetniała na wszystko, wolała siedziec wdomu całymi dniami, nic jej nie cieszyło, ciągle spała... książkowe objawy depresji. Na początku października zaczęła skarżyc sie na bóle głowy. Jakimś cudem udało sie ją przekonać żeby poszła do rodzinengo. No cóż -tablekti przeciwbólowe i sugestia pójścia do psychiatry bo prawdopodobnie depresja. Poszła 3 dni później. Przez te 3 dni zmieniła się jeszcze bardziej, była jakby zamyślona, zobojętniała na wszystko co robimy, gdzie ją zabieramy. Lekarka rozmaiwała z nią opowiadała o wszystkim, czsami trzeba bylo powtórzyc 3 razy bo jakby odleciała. Lekarska stwierdziła , że to mogą być jakieś neurologiczne sprawy. Do neurologa jakimś cudem udało się zarejestrować na 4 dni później. Nie spodobało mu się soc i dał skierowanie na badania do szpitala. termin przyjecia -2 tygodnie później. Przestraszyłam sie bo mam sie zmieniała nadal, uruchomiłam wszelkie możliwe znajomości i udalo sie mamę do szpitala wziac 4 dni później - było to w okolicach 12 października. Dosłownie po 2 dniach w szpitalu mam zaczeła sie wywracać przy chodzeniu, zalatwiac w pampersy...wyniki badań - glejak 4. mówili, że jest tak źle, że żadne leczenei nie ma sensu. Cała lewa półkula zajęta, i duze nacieki na prawą… Naciskałam powtórzyli wszystkie badania, zrobili dodatkowe, potwierdzili diagnozę, powiedzieli że w takim stanie to żadna operacja ani leczenie nie wchodzi w grę, nikt się nie podejmie tego… Zostały nam tygodnie…nie ma szans na wspólne świeta. Nie musze mówić co poczuliśmy… wszyscy specjaliści powtarzali to samo… Do tego tata chory po operacji serca, zmienił się i postarzał w ciagu kilku dni. Doszedł strach o niego. Uparłam się zaczęłam jeździć szukać, konsultacja u onkologa, potem znalazłam dojście do neurochirurga z klinki w Lublinie. Niby najlepsza klinika w Polsce – kolejki na 2 lata. Znowu znajomi przyszli z pomocą i załatwili, że mogłam dostac się z wynikami do lekarza gdy miał nocny dyżur w szpitalu. Niestety lekaz powtórzył to ale obiecał, ze weźmie mamę do siebie do Kliniki i zrobią biopsje. .. Zostawiliśmy namiary i mieliśmy czekać. Dla nas ciagnęło się to w nieskończoność, czekałam na telefon jak na zbawienie… Po 2 tygodniach znalazło się miejsce i pojechaliśmy do Lublina – to była połowa listopada. Jeszcze wtedy mama była w takiej formie, ze pod pache dało się ją zaprowadizc do samochodu, pampers i zawieźliśmy .. W szpitalu zaczęło się pogarszac, już nie siadał nawet, po serii badań lekarze podjeli się usunięcia części guza z prawej pólkuli, żeby zahamowac pogarszanie się …miało to nam dać dodatkowy miesiąc…. Ostrzegali nas że ta operacja to ryzyko, może przestac mama mówić, może być paraliż lewostronny itp. Itd. Operacja poszła sprawnie,na początku grudnia wróciła do domu. Nadal leżąca ale bez paraliżu, raczej świadoma. Z dnia na dzień nabierał sił, po kilku dniach udalo się ją posadzić i siedziała sama. Pamiec wrociła do normy, miała tylko problemy pamięcią krotkotrwałą. W Lublinie poinstruowano nas, że jak polepszy się to można pomyśleć o naświetlaniach. Mocno nas traszono nimi skutkami ubocznymi itp. I mielismy mieszane uczucia ale zdecydowaliśmy się i kolejny problem – kolejki na pól roku. Wtedy zaczęłam szukać innego szpitala, gdzies gdzie szybciej się uda. Okazało się ze na Podkarpaciu są dobre szpitale i prawie bez kolejek. 30 grudnia karetka zawiozła mamę na badanai do Rzeszowa, została zakwalifikowana do radioterapii, ale lekarka powiedziała, ze to da nam dodatkowy miesiąc i tylko na tyle możemy liczyc. Rozwiała tez trochę wątpliwości na temat naświetlań. Termin wyznaczono na 12 stycznia. Po 5 dniach mama wrociła do domu. Czekaliśmy na zapowiadane efekty uboczne tj problemy ze skóra w miejscu naświetlań, brak apetytu, wypadanie włosów. Ale nic się nie pojawiło. Nawet popraiwlo sie jeżeli chodzi o jedzenie, wcześniej był problem z tym, mama nie chciała wcale jeść, nie mogła przełykać a po powrocie do domu ciagle była głodna. Z dnia na dzien nabierał sił. Mame dopadła jakaś wiru sówka połaczona z bigunka itp., to ją osłabilo, ale pomimo tego widac mega poprawe. Sama przewraca się na boki, posadzona siedzi nawet 2 godziny. Sama bierze talerz na kolana ije, nie trzeba jej karmic. Wykupiłam dla niej rehabilitanta, już miesiąc przychodzi, ćwicza, mówi, ze mam nabiera sił w oczach, doklada ciagle nowe ćwiczenia i mówi, że jak tak dlaej pójdzie to niedługo sprobuje ja postawić. Przez ten czas żyjemy ciągłym strachu, nasze Zycie zostało wywrócone do góry nogami. Od października do stycznia dni, tygodnei zlewały się w jedno, szpitale, albo praca, po pracy do mamy, powrot do domu około 21, sprzątanie, gotowanie rano do pracy i tak w kólko. Najgorsze było to ciągle poczucie, że robię ciagle zamało, że jeszcze powinnam cos zrobić. Bylam wykończona an maxa, pragnęłam mieć chociaz godzine w tygodniu wolną dla siebie, z daleka od tego wszystkiego, ale nie potrafiłam, jak zajelam się czyms innym to miałąm straszne wyrzuty sumienia… Wydaje mi się, że przez ten czas zmieniło się całkiem moje podejście do tej choroby, zaczęłam innaczzej patrzec na to wszystko, przeszla rozpacz, została nadzieja. Kiedys to, że mama przetsała chodzic było dla mnie tragedią… teraz to, że znowu siedzi jest wielkim sukcesem. Boje się straszliwie, boje się mieć nadzieję, ale rodzi się we mnie coraz bardziej… Licze na to, ze choroba wyhamuje, że będzie dobrze. Nie mam jakichś wygórowanych oczekiwań. Marzę o tym, żeby poprawilo się na tyle, żeby mame dało się na chwile postawić-tak żeby przesadzic na wózek i moc ja wozić po domu i żeby była na tyle sprawna umysłowo jak jest teraz. Boje się okropnie ale.. początkowo dawali nam czas do grudnia. później doszła operacja która dala nam następny miesiąc- czyli styczeń, potem naświetlania tez miały dac nam miesiąc czyli luty…. I co to miałby już być koniec? Jestem pewna ze w chorobie nastapił przełom, mama jest teraz w najlepszej formie od listopada…… Ale tak okropnie się boję..
  2. u mnie dziisaj mlode ziemniaczki, sałata ze śmietana, schabik duszony w sosie z kurek, ćwikła
  3. zapraszam duze ubrania na lato http://allegro.pl/listing/user.php?us_id=1155703
  4. a może na upały cieniutka tunika sie komus przyda http://allegro.pl/super-bluzka-tunika-len-idealna-na-lato-i2299485086.html
  5. jestem na MŻ a jem prawie wszystko jak widac:)
  6. hmmm dawno puletów nie robilam. a dzisiaj rozmrozilam filet z kurczaka i jak na razie nie mam pomysłu co z nim zrobic
  7. http://allegro.pl/bardzo-kobiecy-piekny-wiosenny-plaszczyk-i2250792417.html http://allegro.pl/piekny-wiosenny-plaszczyk-i2250792025.html
  8. koncza sie dziisaj moje aukcje, moze cos kogos zainteresuje spodnie zakiety bluzki http://allegro.pl/listing/user.php?us_id=1155 703
  9. witam, jakos zrywu nie mam ale planuje: schab duszony w sosie z kurek ziemniaki i jakas surowka, tylko jaka...
  10. GrubaKasia

    **DIETA TURBO** - wasze doświadczenia

    dziewczynki czy to jest ta dieta podana na 1 stronie? ta z grupami produktów?
×