Długo się zastanawiałam, czy napisać... Przeczytałam prawie wszystko i jestem w podobnej sytuacji jak Wy wszyscy. A myślałam, że tylko ja tak cierpię. Jestem już prawie pół roku po rozstaniu, po ponad sześciu latach... Czasami myślę, że daję sobie radę, ale przychodzą takie dni, że mam ochotę mu napisać, że bardzo go kocham, mimo, że wiem, że spotyka się z inną(kochając ponoć dalej mnie, jak twierdzi...), brakuje mi Jego, był dla mnie WSZYSTKIM, tylko Jego miałam, teraz jestem sama...