lulka70
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez lulka70
-
Witam wszystkich Sylwia, moje oba transfery w novum robiła dr Taszycka i za każdym razem doszło do implantacji zarodków. za pierwszym razem niestety samoistne poronienie, ale drugi transfer z sukcesem- mam synka. To bardzo miła i profesjonalna lekarka, szczerze ją polecam. Pozdrawiam
-
Zmykam, bo mój królewicz przeciąga się w łóżeczku, chyba koniec drzemki i trzeba coś zjeść. Pozdrawiam wszystkich.
-
Leal , ja CLO brałam od 2 do 5 dnia cyklu a zastrzyki weszły od 3 dnia dodatkowo, no takie oporne miałam jajniki, że nie chciały produkować jajeczek. pod koniec stymulacji dostałam Cetrotide, zastrzyki, żeby pęcherzyki za wcześnie nie pękły a 36 godzin przed punkcją Ovitrelle, żeby uwolnić jajeczka z pęcherzyków.
-
Igrek, dawczynią można być do 35 albo36 roku życia, dokładnie nie pamiętam. A czy oddałabym swoje komórki?- nie wiem, nie rozważałam takiej opcji ze względu na wiek, więc nie wiem co zrobiłabym gdybym się nadawała na dawczynię?
-
Igrek, jeśli chodzi o moje pozostałe 4 komórki to na rok dałam je do zamrożenia chociaż niezapłodnione rzadziej przeżywają rozmrożenie, z myślą,że może jakąś uda się wykorzystać jeśli z 6 zapłodnionych się nie uda. Po urodzeniu małego zostały zniszczone, nie mogłam ich przekazać, bo jestem po 40 a takich już do adopcji nie przyjmują.
-
Moka74, ja komórek miałam dojrzałych 10 ale do zapłodnienia oddaliśmy tylko 6 bo biorąc pod uwagę mój wiek i licząc,że uda się za pierwszym razem i tak nie dalibyśmy rady wykorzystać wszystkich zarodków a nie wyobrażam sobie, że mogłabym jakieś skazać na wieczny mróz. Wiedzieliśmy z mężem, że to ryzyko, ale je podjęliśmy. Na szczęście wszystkie 6 się zapłodniło. po pierwszej nieudanej próbie było trochę stresu, ale udało się i wiem, że za rok spróbujemy ponownie dać szansę pozostałej dwójeczce, może też będzie cud? a test sikany zrobiłam tylko na pamiątkę, jak już beta wyszła pozytywna. Pozdrawiam i życzę cierpliwości i wytrwałości i tego szczęścia, które ja już mam.
-
Leal Price- sorki, że dopiero dziś odpisuję, ale mój synek zajmuje mi prawie cały czas a jak mąż pracuje i po 12 godzin jest poza domem, to nie mam jak usiąść do kompa. Jeśli chodzi o parametry jego nasienia to dokładnych Ci nie podam bo wyniki zostały w Novum ale z tego co pamiętam to były gorsze niż Twojego M. Objętościowo jakoś podobnie, ale prawidłowo zbudowanych coś ok. 30%, z tego tylko 3% w ruchu postępowym szybkim, ok 10% wolnym a reszta to tyko w miejscu ruszała ogonkami. U nas jeszcze był problem wrogiego mojego śluzu, który uniemożliwiał żołnierzykom dotarcie do jajeczka. IUI w naszym przypadku więc i tak nie miało sensu, nie wiem dlaczego w poprzedniej klinice tego próbowali, w Novum od razu zasugerowali in vitro. I było skuteczne! Moją stymulację nadzorował sam szef, i zwiększał mi dawki leków pod górną granicę ale wyhodowałam 10 ślicznych jajeczek i jakoś dobrze to zniosłam, bo tylko portfel ucierpiał (same zastrzyki kosztowały mnie ponad 3 tysiące, takie były dawki). Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszych staraniach.
-
Igrek, gdzieś po 6-7 dniach od transferu piersi, a w zasadzie same sutki stały się bardzo wrażliwe i drażliwe. Ja już idę spać bo mój bąbelek wstanie gdzieś 4-5 rano i będzie chciał jeść a potem się bawić, więc muszę się trochę zdrzemnąć :D. Dobrej nocy wszystkim.
-
Igrek, u mnie jedynym objawem były baaaardzo wrażliwe piersi, urażały mnie nawet delikatne bawełniane koszulki, o biustonoszu to nawet nie mówię, na szczęście leżąc w domu nie musiałam go nosić.
-
Dzidziek, ja nadwagę miałam sporą ( jakieś 30 kg), właściwie to bardziej pasuje, że byłam gruba. Jest to kłopot przy stymulacji, bo jajniki gorzej pracują i słabiej odpowiadają na stymulację (ale to jest często związane z PCO), a poza tym w ciąży i tak się coś przybiera a zbyt duża nadwaga powoduje problemy z ciśnieniem, cukrzycę ciążową czego skutkiem są problemy zdrowotne maleństwa i niebezpieczeństwo wcześniejszego porodu. dlatego lekarze popychają nas do zrzucenia kg, u mnie to prawie brzmiało jak warunek aby się mną zajęli.
-
Igrek,nie mam pojęcia czy głaskanie lub masowanie brzucha tylko w ciąży może wywoływać skurcze, ale myślę, że w każdym innym stanie nie są one istotne. Ja profilaktycznie tylko kładłam rękę na brzuchu i mówiłam do swojej kruszynki. Mena, jak zaczęłam czytać forum, to między innymi Twoja historia dodawała mi sil, i chociaż sama nie pisałam to czytanie było dla mnie pomocne. Pamiętam jak pisałaś, że mówiłaś do brzucha synku, a potem okazało się, że to córeczka, chyba nawet kupiłaś jakieś ubranka dla chłopca. U mnie było odwrotnie, byłam przekonana, że będzie dziewczynka i kiedy lekarz "pokazał" mi chłopca na usg to byłam baaaardzo zdziwiona. Pozdrawia serdecznie
-
Igrek, podobno głaskanie brzucha może wywołać skurcze i coś w tym musi być, bo siostrze koleżanki, która leżała na podtrzymaniu lekarz też nie kazał głaskać brzucha, żeby nie wywołać akcji porodowej, a mi w szpitalu przed porodem wręcz kazali chodząc głaskać się po brzuchu, żeby wywołać skurcze bo mały nie chciał się urodzić naturalnie. no i tak skończyło się cesarką. Ale może to dotyczyć ciąży już trochę zaawansowanej. Kate, mi dopegyt przypisał mój ginekolog w Poznaniu
-
Kate, nie mam pretensji o to starsza, zresztą lekarze(w tym szef L.) nie byli zachwyceni, ale ja przecież nie siedziałam i czekałam na cud tylko cały czas się leczyłam, niestety długo bez efektów. Mogą sobie gadać, a ja jeszcze zamierzam powtórzyć swój cud za rok, więc to już będzie 43 lata na karku. Wydaje mi się, że ja miałam brać dopegyt 3x dziennie ale mogę się mylić, bo to już jakiś czas minął. umnie jeszcze problemem była nadwaga i zanim zaczęłam procedury w Novum, to musiałam schudnąć. Udało mi się w 4 miesiące zrzucić 17 kg i to też z pewnością pomogło choćby w stymulacji, bo organizm dobrze na leki zareagował choć wcześniej był oporny.
-
Igrek, z tego co pamiętam, to jak wstrzyknęłam zastrzyk, to puszczałam skórę i wyjmowałam igłę. Ja teraz muszę spadać bo mój malutek się , obudził i chce jeszcze z mamunią poświętować. Do usłyszenia kiedy mały da mi chwilę wytchnienia a jest bardzo ciekawski a przez to absorbujący więc wiele wolnego nie mam i jestem szczęśliwa z tego powodu czego i Wam z całego serca życzę.
-
Igrek, szczerze mówiąc nie wiem, co robisz źle, może boli jak natkniesz się na jakieś naczynie krwionośne, ja brałam fraksiparine do końca 4 miesiąca i zazwyczaj nie bolało, ale co któryś zastrzyk to łzy stawały mi w oczach a przecież zawsze robiłam je każdego dnia tak samo?
-
Igrek zacięłam się i odszukałam papiery i potwierdzam, że miałam podane 7 i 8 komórkowe zarodeczki, ciekawe z którego jest mój synek? Pozdrawiam serdecznie
-
Igrek, chcąc być pewna swojej odpowiedzi, próbowałam znaleźć wypis z Novum i zdjęcia zarodków, ale chyba diabeł ogonem je przykrył, bo wszystkie papiery mam poza criotransferem i zdjęciami, ale z tego co pamiętam , to były 7 i 8 komórkowe (mój M też tak twierdzi to chyba dobrze pamiętamy). Pozdrawiam i trzymam mocno kciuki za powodzenie Twojego transferu.
-
Kate, ta "dużo" starsza, której się udało, to chyba ja (42 lata). A udał się dopiero 3 transfer (a 4 podejście, tylko przy pierwszej stymulacji nie wyhodowałam jajeczek). A walczyłam już 8 lat. U mnie kłopoty z ciśnieniem zaczęły się dopiero jakieś 3 tygodnie przed porodem i też dostałam dopegyt. Trzeba go brać regularnie, nawet jeśli ciśnienie w którymś momencie już spadnie. Ja nie dopytałam lekarza i brałam tylko jak ciśnienie podskakiwało, czym o mały włos nie doprowadziłam do zaburzeń w oddychaniu dzieciaczka albo i czegoś gorszego i wylądowałam na ponad tydzień przed porodem w szpitalu. Rudzia, ja nocowałam w Piasecznie U JOANNY, ul. Czajewicza (znajdziesz namiary w internecie), warunki bez luksusów ale jest łazienka i nawet telewizor w pokoju, i nie są wygórowane ceny. A dojazd jest prosty, bo dojeżdżasz do Puławskiej i potem prosto do Novum. My tam nocowaliśmy przed punkcją i po transferach, bo mieszkamy 300 km od Warszawy i nie chciałam podróżować po podaniu zarodków. Życzę wszystkim powodzenia, Ja dziś mam swój pierwszy Dzień Matki- piękny dzień- wy też tego doświadczycie.
-
Witam wszystkie forumowiczki. Wydaje mi się, że w wyścigu o bycie najstarszą wygrywam. Tydzień temu skończyłam 42 lata, a w styczniu urodziłam synka po leczeniu w novum. I to nie koniec, bo mam jeszcze 2 mrozaczki i w przyszłym roku planuję pojechać po moje kruszynki, młodemu przydałoby się rodzeństwo. Trzymam mocno kciuki za Was wszystkie i te czekające na wynik bety i te w ciąży czekające na przytulenie swoich maleńst i te na każdym etapie swojego dążenia do macierzyństwa. Pozdrawiam serdecznie. Igrek, jeśli mogę radzić to nie masuj brzuszka, mi lekarz zabronił nawet głaskać bo to może (chociaż nie musi) wywołać skurcze.
-
Witam wszystkie forumowiczki, rzadko się tu odzywam bo mój synek nie zostawia mi wiele wolnego czasu, ale czasami zaglądam i wszystkim Wam kibicuje bo wiem przez co przechodzicie. Malwi, jeśli chodzi o test obciążenia glukozą to faktycznie paskudztwo ale jeśli weźmiesz rozkrojoną cytrynę i ją wciśniesz do glukozy to jakoś można to wypić chociaż nadal smaczne nie jest ale znośne. Ja robiłam dwukrotnie bo wynik nie był jednoznaczny i z cytryną trochę lepiej wchodzi.A dziewczyny, które martwicie się, że macie po trzydzieści kilka lat to nie macie się czym przejmować, Ja urodziłam mając prawie 42 więc wiek jest przeszkodą do pokonania. Pozdrawiam i trzymam kciuki za powodzenie Waszych starań.
-
Iza1978 Witam, jeśli chodzi o badania, to nie musisz ich robić w novum, oni w zasadzie wszystkie badania uznają, niewiele upierają się robić u siebie. A do kriotransferu zbyt wiele tych badan robić nie trzeba, większość jest ważna jakieś pół roku. Ja 4 miesiące po poronieniu podchodząc po mroziaki, w novum byłam tylko raz na usg sprawdzić, czy jest pęcherzyk i wziąć receptę na ovitrelle, wyniki podawałam telefonicznie, pęknięcie pęcherzyka sprawdziłam u swojego ginekologa "domowego" i tylko zadzwoniłam, że już pękł a oni rozmrozili moje komórki i następnego dnia zadzwonili w jakim są stanie i podali termin transferu. A jeśli chodzi o prezent dla "młodych", to jeśli oficjalnie mówią o ciąży to może kup im monitor oddechu do łóżeczka dziecka, super sprawa, ja taki mam i zasypiam spokojnie, bo gdyby mój synek przestał w nocy oddychać, to zaraz włączy się alarm. Pozdrawiam i trzymam kciuki za powodzenie transferu.
-
iza1978, to raczej tylko zbieg okoliczności, że zabiegi robione przez dr Lewandowskiego u dziewczyn na forum kończą się ciążą, u mnie oba transfery robiła dr Taszycka i po obu była ciąża, niestety pierwsza krótko, bo poroniłam samoistnie, ale drugi transfer jak najbardziej udany, więc obecność dr Lewandowskiego nie była konieczna.Ja miałam u niego tylko 1 wizytę podczas stymulacji, na którą wysłała mnie dr Starosławska bo to ona początkowo prowadziła moje leczenie. Dr Lewandowski "przekazał" mnie dr Taszyckiej i to ona do końca prowadziła mój "przypadek". Ja mam jeszcze mroziaczki i kiedy pojadę po rodzeństwo dla mojego synka, to też chciałabym, aby zajęła się mną dr Taszycka ponieważ to bardzo miła i ciepła pani doktor ale powodzenie transferu tylko w części zależy od doświadczenia lekarza, reszta zapisana jest nam tam "na górze". Pozdrawiam i trzymam za Was wszystkie mocno kciuki.
-
igrek, moje dzieciątko właśnie dziś kończy 4 tygodnie. jeśli chodzi o zastrzyk na pęknięcie pęcherzyków to robi się go samemu o określonej godzinie (o ile dobrze pamiętam, to 36 godzin przed planowaną punkcją), ale nie orientuje się, co robić jeśli nie pękną, z założenia chyba nawet nie powinny zastrzyk tylko pomaga im dojrzeć bo punkcja polega przecież na nakłuciu pęcherzyków i pobraniu jajeczek. Dopiero przed transferem mrożonych zarodków sprawdzałam, czy pękł pęcherzyk (ale to u przypadkowego lekarza w mojej miejscowości), dzwoniłam do novum a oni ustalali termin transferu. Ale nie będę się upierać, bo ja byłam na stymulacji menopurem i gonalem, może w Twoim wypadku wygląda to inaczej. Pozdrawiam
-
igrek, tak uzupełniając informacje, to zamrożenie zarodków kosztuje 600 zł a niezapłodnionych komórek 400 zł. Każdy kolejny rok cena przechowywania jest taka sama, przynajmniej taki był cennik jeszcze w 2011, kiedy ja wszystko opłacałam. Pozdrawiam i trzymam kciuki za powodzenie punkcji a potem transferu.
-
Witam Ja w kwestii komórek niezapłodnionych. Wiem, że w Novum już je zamrażają, niestety niezapłodnione są bardziej narażone na uszkodzenia, zapłodnione maja większe szanse na przeżycie po rozmrożeniu. Wiem, bo ja nie wszystkie swoje komórki pobrane przy punkcji dałam zapłodnić (pobrano 10), 4 jajeczka zostawiłam na wypadek, gdyby transfery 6 zarodków nie były skuteczne. Na szczęście z drugiej pary (mroziaków) wtulił się jeden i teraz właśnie tatuś utula go do snu. Ale przy większej liczbie pobranych komórek zawsze jest alternatywa zamrożenia samych komóreczek. Pozdrawiam i życzę szczęścia w staraniach, ja poczekam aż mały zacznie chodzić i zgłaszam się do novum po pozostałe 2 zarodki, jak się znów poszczęści to może mój synek będzie miał rodzeństwo?