Będąc energiczną, pełną życia dziewczynką, w wieku 3 lat przeżyłam wielki szok, wylałam na siebie wrzącą osoloną wodę... i wszystko się zmieniło: stałam się zamknięta w sobie, stroniłam od rówieśników (z opowieści rodziców)... minęły 23 lata a ja nie mogę się pogodzić z moją odmiennością, z tym że całą moją łydkę oraz stopę szpeci blizna, stopa jest zniekształcona, palce podciąga mi do góry :"-( Mam jednak nadzieję że kiedyś nastąpi dzień, w którym stanę przed lustrem i stanowczo i z przekonaniem powiem "AKCEPTUJĘ SIEBIE". Mam wspaniałego chłopaka, któremu to zupełnie nie przeszkadza, naszą wspólna pasją jest chodzenie po górach, sporty zimowe, więc powinnam się cieszyć, ale niestety czasem bywają takie dni, zwłaszcza teraz kiedy lato w pełni, że przychodzę z pracy kładę się do łóżka i płaczę jak dziecko. Z nikim o tym nie rozmawiam, ponieważ nikt po podobnych przeżyciach nie jest w stanie mnie ("nas") zrozumieć. Wiem że na tym forum znajdą się ludzie, którzy czytając moją wypowiedź pomyślą, "rozumiem Cię, doskonale wiem co czujesz"! Wiecie, trochę mi lżej, że mogłam podzielić się tym z Wami. Pozdrawiam Was serdecznie!