Ło matko, chwyciło mnie to o zwykle, normalne, zwyczajne, pospolite znudzenie dietą. Nie mam jak ćwiczyć ani biegać, bo załatwiłam sobie stopę podczas biegania.
Jeżdżę na rowerze 20 min dziennie, bo nie da rady więcej.
Ale;
porzuciłam jakieś zasady, porządek, idee.
Jestem weteranem odchudzania, tyłam, chudłam, dzieci-śmieci i ostatecznie pozostało mi 10 kilo do zwalenia.
10 kilo.
Ograniczyłam tylko posiłki.
Jeszcze tylko zrezygnować z kolacji i tego co na około i stracę 10 kilo jak nic.
Spox.
Powodzenia życzę, bo inspirujecie mnie :)