Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zuzkaa5

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez zuzkaa5

  1. Czy Wasze dzieci się już uśmiechają świadomie? Nasz syn od jakiegoś tygodnia (czyli w 5 tygodniu) zaczął się uśmiechać i ten uśmiech wygląda na świadomy, bo robi to wtedy, gdy do niego mówimy, uśmiechamy się, a wczoraj marudził mężowi na rękach, ja podchodzę, biorę go na ręce i zostałam obdarowana tak pięknym promiennym uśmiechem (cała buzia się śmiała, oczy), że aż łzy mi w oczach stanęły. Od ponad tygodnia zaczął też "gugać", czasem sam do siebie, a czasem w odpowiedzi na nasze "guganie".
  2. mooniaaa123, ja Ci zazdroszczę, nasz Mały w zasadzie od samego urodzenia jest dosyć płaczliwy, często płacze przy kąpieli, przy przewijaniu, ubieraniu, albo tak po prostu... Na dodatek "nauczył" się zanosić od płaczu ... dziś od rana robi mi taki cyrk, że musiałam wezwać męża z pracy, bo dosłownie NIC nie mogłam zrobić, siedziałam głodna, on powoli już też, bo nie mogłam go nawet odłożyć na tę chwilę, aby przygotować się do karmienia, koszmar.
  3. Do zuzkaa, dzięki:) Staram się wietrzyć piersi, ale teraz znów wróciłam do karmienia piersią (mimo że dalej niezagojone, ale trochę lepiej jest) i znów mleko sika na wszystkie strony i jak tu wietrzyć, jak bez wkładki ani rusz:)
  4. Marchewka, a jakiego mleka używasz? Może dziecko jest na nie uczulone i trzeba zmienić mleko? Wysypkę najlepiej pokazać dermatologowi. My też dziś byliśmy u dermatologa, u nas to jest trądzik niemowlęcy plus potówki. Dajecie radę przetrzymać płaczące dziecko? Uspokaja się samo?
  5. Mooniaaa, gratulacje, Mały jest duży:) Co do tego TSH, ja miałam w ciąży objawy tak jakby lekkiej niedoczynności tarczycy, na granicy normy i od połowy ciąży brałam Euthyrox, podczas porodu i pobytu w szpitalu wiele razy to zgłaszałam, ale nic mi nie kazali badać... (ja brałam minimalne dawki). Inna sprawa, że dzieciom w szpitalu pobierali krew na badania przesiewowe: mukowiscydoza, fenyloketonuria i hipotyreoza (wrodzona niedoczynność tarczycy) - może to ostatnie badanie jest związane z tym TSH i nie jest potrzebne dodatkowe? Nie wiem.
  6. Nietoperek, sprawdziłam i wyszło, że zrobiłam błąd w Twoim nazwisku i dlatego nie doszło, wysłałam jeszcze raz, sprawdź. Co do "to forum umiera", zgadzam się z Olcik, poza tym wszyscy są tu tak zaaferowani swoimi dziećmi, nową sytuacją, a na dodatek czasem jest więcej wpisów i łatwo coś przeoczyć, ja tak często mam, czasem cofam się wstecz, bo w ogóle nie zarejestrowałam czyjegoś wpisu.
  7. Nietoperek, nie pisz takich rzeczy, o tym śnie, bo umrę z zazdrości:)) Ile ja bym oddała za nieprzerwany sen od 24:00-6:00. Ile bym oddała, aby wreszcie mi się zagoiły te piersi i poprawiła skóra na rękach, czasem krew się leje z rąk i z piersi, a tu dziecko "woła": JEEEEEEEŚĆ. Pogoda faktycznie straszna, momentami mam wrażenie, że nam dach zerwie. Co do wagi, ja ważę 5kg mniej niż przed ciążą. Nietoperek, czemu na usg bioderek dopiero w lutym? Ja mam termin na 13 stycznia na Cyniarskiej, ale nie idę, bo byliśmy już wczoraj w Ultramedic, może chcesz mój termin?
  8. Pączku, na brzuch chyba jeszcze nie można... ale pewna nie jestem. W szpitalu mieliśmy wizyty rehabilitantki i ona mówiła nam różne rzeczy, ale człowiek był tam tak oszołomiony, że nie pamiętam wszystkiego, ale kojarzę, że ona mówiła, że blizny/rany po cesarce całkowicie są wygojone dopiero po 3 m-cach i wydaje mi się, że w tym czasie wiele ćwiczeń odpada, nie możemy nosić też ciężkich rzeczy (w stylu ciężkie zakupy), dziecko można, ale nie przesadzać, lepiej przytulać go na siedząco. Ja jakoś w przyszłym tygodniu wybiorę się do mojej ginekolożki i zapytam co i jak. Z resztą, wybiorę się, jak zanikną mi "odchody", teraz jestem 4,5 tygodnia po porodzie i już noszę wkładki, ale krwawe plamienia dalej są, choć to jest bardziej różowe albo brązowawe. Co do ćwiczeń, chciałabym iść tu: http://szkolarodzenia.bielsko.eu/cwiczenia_poporodowe.html#foto i tu http://www.pantarhei.com.pl/index.php?action=menu&id=6 ale to jeszcze nie teraz. Stosujecie jakiś krem na bliznę? Moja mnie swędzi i się łuszczy.
  9. Dziewczyny, ale Wam zazdroszczę tych spacerów, nam powiedzieli, że zimą werandowanie od 3 tygodnia, więc my za sobą mamy 2 dni w oknie w wózku przez 30minut, potem 2 dni przerwy, bo pogoda była do kitu, wiało, waliło śniegiem, potem znów 2 dni werandowania przy oknie (ostatni raz wczoraj) i w sumie można by wychodzić na spacer, ale... no właśnie, po pierwsze on ma takie "ciężkie" marudne dni, że jak sobie jeszcze pomyślę o szarpaniu się z nim przy ubieraniu i o tym, że nóż widelec po 15 minutach spaceru zacznie płakać o pierś to odechciewa mi wszystkiego, poza tym prognozy są takie, że ma padać, sypać śniegiem, więc szkoda mi raz wyjść, ubrudzić koła (my Małego wozimy w wózku po domu), a potem i tak nie wychodzić przez tydzień, bo pogoda będzie do kitu. Ale strasznie bym chciała piękną ciepłą pogodę, wyjść z Małym na parę godzin albo chociaż godzinę, zobaczyć świat, nie musieć ubierać na niego stu warstw i słuchać płaczu... Bo ogólnie czuję się w domu jak więzień... Dziś byliśmy na usg bioderek, wszystko OK, my już w 4 tygodniu musieliśmy, z powodu ułożenia pośladkowego, sprawę w przychodni załatwiliśmy dosłownie w 15 minut, potem podjechaliśmy do Dudusia po pojemniki na smoczki uspakajające, to moje pierwsze wyjście do sklepu od 5 tygodni, niestety Mały zaczął już płakać i musiałam uwinąć się w 5 sekund, a tak liczyłam na posnucie się z 15 minut po sklepie...
  10. Nietoperek, mi też kręgosłup siada:) (ten uśmieszek w sumie nie na miejscu, hehe), boję się, aby nie wróciły te okropne bóle, które miałam po porodzie, poza tym ja mam dalej poranione bolące piersi (czasem też bolą, jak mam miejscowe zastoje) i jak noszę Małego, to mi ugniata te piersi i boli jeszcze bardziej, na dodatek od dłuższego noszenia boli mnie blizna, więc unikam dłuższego noszenia, czego żałuję, ale nie mogę sobie pozwolić, abym się całkiem rozłożyła. U nas od dłuższego noszenia jest mąż, ewentualnie moja mama lub siostra. Mama coś tam przebąkuje, że Mały chyba trochę rozpieszczony, ale jak tylko zakwili, to sama leci do niego na sygnale:) tak samo moja siostra. U nas Mały też czasem zasypia na rogalu przytulony do piersi, nie mogę się wtedy napatrzeć na niego i też łapię czasem smuty, że to tak szybko minie, bo teraz to ciężki, ale piękny czas, łapiemy każdą chwilę, za chwilę już nie będzie takim bezbronnym miniaturowym oseskiem;( Uwielbiam też, jak zasypia w trakcie odbijania na moim ramieniu, jak czuję jego oddech na mojej szyi, czasem już jest mi niewygodnie, ale żal go odkładać. Staram się regularnie mu śpiewać, mimo że fałszuję obłędnie:) niestety mało znam kołysanek i jak mi się kończy repertuar, to potem śpiewam "o mój rozmarynie", "wojenko wojenko":) Pocieszyłyście mnie, że Wasze dzieci też takie płaczliwe, czyli nasz mieści się w normie:) Wczoraj troszkę się zestresowałam w przychodni, bo lekarka położyła go na brzuszku a on tak pięknie i wysoko podniósł głowę, a potem podjął próbę przewrócenia się na plecy (w domu też nam się to dzień wcześniej zdarzyło i wprawiło mnie w zdumienie i lekkie zaniepokojenie, że to za wcześnie) no i lekarka mówi "matko, ale on silny", a ja "no tak, ale troszkę się martwię, że to może być wzmożone..." ona "napięcie mięśniowe? Też o tym pomyślałam", ale stwierdziła, że w końcu on ma już 4 tygodnie, że może po prostu jest taki silny, że mamy przyjść za tydzień i wtedy znów go obejrzy i tę skórę na buzi oraz posłucha serca, bo niby wysłuchała jakieś delikatne szmery i znów kolejny stresik, chociaż ona twierdzi, że to mogą być niegroźne przejściowe, ja jako dziecko miałam to samo. Ale wracając do poprzedniego, on faktycznie wydaje nam się dosyć silny, czasem jak go trzymam na swoim brzuchu, a on się znudzi tą pozycją, to potrafi nieźle zacząć mnie kopać po brzuchu. Nietoperek, a bierzesz żelazo? Ja przy wyjściu ze szpitala miałam hemoglobinę 10,3 i przepisali mi Tardyferon (żelazo) 2 razy dziennie. To jest bardzo duża dawka (w ciąży brałam raz dziennie). Moja ginka powiedziała, żebym brała może tylko raz dziennie, albo w ogóle, bo ja przy wyjściu ze szpitala miałam te okropne problemy z żołądkiem i jelitami, a żelazo (jeszcze w takiej dawce) mogło spotęgować te problemy. Potem jednak zaczęłam je brać, ale położna środowiskowa radziła odstawić, bo niby od tego mogłam mieć ten brak apetytu itp. odstawiłam, inna położna powiedziała "brać, bo wpadniesz w anemię", więc znów zaczęłam brać, ale jak Mały zaczął mieć problemy z kupkami i gazami, to odstawiłam, bo bałam się, że taka dawka żelaza może za bardzo na niego wpływać. Teraz piję Floradix. Krew sobie zbadam może za tydzień, ale myślę, że nie mam jakiejś złej, bo czuję się nieźle jak na brak snu itp:)
  11. Pączku, u nas to samo, Mały sam obudzony w porywach poleży minutę, dwie i płacz, parę osób nam już mówiło, że go rozpieszczamy, mówiła to już położna w szpitalu jak widziała, że mąż go cały czas nosił, ale ja słyszałam/czytałam wiele opinii, że pierwsze 3 m-ce życia dziecka to tak jakby 4 trymestr ciąży, że dziecko potrzebuje noszenia, bujania, przytulania, bo przez 9 m-cy było utulone i bujane w brzuchu i nie można mu tego nagle odmówić, to daje mu poczucie bezpieczeństwa, akceptacji i miłości i że ponoć nie da się w ten sposób rozpieścić tak małego dziecka. Nie wyobrażam sobie nie reagować na jego płacz, chociaż chciałabym, aby był spokojniejszy i umiał sam spokojnie trochę poleżeć, bo jak jestem z nim sama, to jest problem, u nas jest jak u Nietoperka, jak Mały obudzi się głodny, to prawie od razu jest histeryczny wrzask (a głodny budzi się zawsze, hehe) i zanim go przeniosę na sofę, podłożę sobie rogala do karmienia, wyjmę pierś (czasem muszę umyć ręce, bo wcześniej coś robiłam), to pęka mi serce i uszy od tego płaczu... A może wszystkie dzieci tak mają? Ostatnio ogólnie jesteśmy coraz bardziej wykończeni, bo ma częste napady kłopotów z zasypianiem, ziewa, oczy "lecą", przyśnie na chwilę i płacz, co chwilę się wybudza, trzeba nosić, bujać, puszczać nagraną suszarkę, nie potrafimy zlokalizować przyczyny. Nasz ma prawie 4,5 tygodnia i ostatnio pogorszyła się mu skóra na buzi i szyjce, wczoraj po nocy był okropnie obsypany, czasem są to takie ropne krosteczki, a czasem ropne krosteczki z czerwonymi plamkami, pediatra w ośrodku powiedziała wczoraj, że to niby jakieś uczulenie, ale mi to wygląda na ten trądzik noworodkowy lub/i potówki, to sama powiedziało 2 dermatologów i komu tu wierzyć potem? Pediatra przepisała Neomycynę (antybiotyk w kremie), dermatolodzy mówią, że to samo minie i szkoda taką delikatną skórę faszerować chemią, że lepiej przemywać naparem z czarnej herbaty lub przegotowaną wodą. Na dodatek dostaję kręćka od uwag, co mogę/powinnam jeść, a co nie. Owszem, ja jestem silnym alergikiem i jest duże ryzyko, że Mały to odziedziczy, na pewno nie jem tego, co mnie samą uczula, ale wg niektórych osób (np. wczorajszego pediatry) wychodzi, że niewiele zostaje mi do jedzenia. Ponoć bananów nie mogę, bo to owoce cytrusowe niby, ja jestem uczulona na cytrusy w stylu pomarańcze, cytryny, ale nie na banany, banany to jedne z niewielu surowych owoców, które ja jako alergik mogę zjeść, jak je wykluczę, to nie zostaną mi żadne surowe owoce do jedzenia, z warzywami też kiepsko, kapusta, kalafior, brokuły, cebula, czosnek itp. odpadają, bo niby wzdymające, pomidory niby też nie, bo uczulają, niby mówi się że dieta karmiącej ma być urozmaicona, że ważne są warzywa i owoce a tak naprawdę to jakie??? Dodam, że strasznie mi się chce pomidorów, kapusty, czegoś smażonego, kawy, czekolady, ukochanego ciepłego kakao, tych nieszczęsnych bananów, soku z winogron, wędzonego łososia, śledzi, ogórków kiszonych, miodu, naleśników, a tu nic nie można:(( Jestem głodna, otwieram lodówkę i wychodzi na to, że nic z niej nie mogę zjeść:((( Pączku, co do tego karmienia, nie jest tak, że Twój Mały odrzuca pierś, bo z butelki łatwiej mu się ciągnie? Ja po sobie widzę, że pokarm o wiele skuteczniej odciąga dziecko niż laktator, parę razy już tak było, że z laktatora leciało już prawie po kropelce, myślałam, że pierś pusta, a jak Mały się przyssał, to ssał i ssał i mleko mu leciało, wiem to stąd, że jak się odstawiał, to miał buzię pełną mleka, z resztą słychać było przełykanie. Ja głównie mam "problem", że jak troszkę dłuższą przerwę zrobi sobie Mały, to często piersi twarde, nabrzmiałe i pełne mleka, często odciągam na początek laktatorem, aby zmiękczyć pierś dla Małego, a nawet jak piersi są stosunkowo miękkie, to jak tylko je delikatnie dotknę, aby posmarować moje ranki, to mleko już się ciurkiem leje, dalej zalewam bluzki, pościel, Małego, jak się zagapię, bez wkładek laktacyjnych ani rusz, co chwilę muszę je wymieniać, a dziś przy ubieraniu się z piersi dosłownie sikał mi strumień mleka.
  12. Pączku, u nas to samo, Mały sam obudzony w porywach poleży minutę, dwie i płacz, parę osób nam już mówiło, że go rozpieszczamy, mówiła to już położna w szpitalu jak widziała, że mąż go cały czas nosił, ale ja słyszałam/czytałam wiele opinii, że pierwsze 3 m-ce życia dziecka to tak jakby 4 trymestr ciąży, że dziecko potrzebuje noszenia, bujania, przytulania, bo przez 9 m-cy było utulone i bujane w brzuchu i nie można mu tego nagle odmówić, to daje mu poczucie bezpieczeństwa, akceptacji i miłości i że ponoć nie da się w ten sposób rozpieścić tak małego dziecka. Nie wyobrażam sobie nie reagować na jego płacz, chociaż chciałabym, aby był spokojniejszy i umiał sam spokojnie trochę poleżeć, bo jak jestem z nim sama, to jest problem, u nas jest jak u Nietoperka, jak Mały obudzi się głodny, to prawie od razu jest histeryczny wrzask (a głodny budzi się zawsze, hehe) i zanim go przeniosę na sofę, podłożę sobie rogala do karmienia, wyjmę pierś (czasem muszę umyć ręce, bo wcześniej coś robiłam), to pęka mi serce i uszy od tego płaczu... A może wszystkie dzieci tak mają? Ostatnio ogólnie jesteśmy coraz bardziej wykończeni, bo ma częste napady kłopotów z zasypianiem, ziewa, oczy "lecą", przyśnie na chwilę i płacz, co chwilę się wybudza, trzeba nosić, bujać, puszczać nagraną suszarkę, nie potrafimy zlokalizować przyczyny. Nasz ma prawie 4,5 tygodnia i ostatnio pogorszyła się mu skóra na buzi i szyjce, wczoraj po nocy był okropnie obsypany, czasem są to takie ropne krosteczki, a czasem ropne krosteczki z czerwonymi plamkami, pediatra w ośrodku powiedziała wczoraj, że to niby jakieś uczulenie, ale mi to wygląda na ten trądzik noworodkowy lub/i potówki, to sama powiedziało 2 dermatologów i komu tu wierzyć potem? Pediatra przepisała Neomycynę (antybiotyk w kremie), dermatolodzy mówią, że to samo minie i szkoda taką delikatną skórę faszerować chemią, że lepiej przemywać naparem z czarnej herbaty lub przegotowaną wodą. Na dodatek dostaję kręćka od uwag, co mogę/powinnam jeść, a co nie. Owszem, ja jestem silnym alergikiem i jest duże ryzyko, że Mały to odziedziczy, na pewno nie jem tego, co mnie samą uczula, ale wg niektórych osób (np. wczorajszego pediatry) wychodzi, że niewiele zostaje mi do jedzenia. Ponoć bananów nie mogę, bo to owoce cytrusowe niby, ja jestem uczulona na cytrusy w stylu pomarańcze, cytryny, ale nie na banany, banany to jedne z niewielu surowych owoców, które ja jako alergik mogę zjeść, jak je wykluczę, to nie zostaną mi żadne surowe owoce do jedzenia, z warzywami też kiepsko, kapusta, kalafior, brokuły, cebula, czosnek itp. odpadają, bo niby wzdymające, pomidory niby też nie, bo uczulają, niby mówi się że dieta karmiącej ma być urozmaicona, że ważne są warzywa i owoce a tak naprawdę to jakie??? Dodam, że strasznie mi się chce pomidorów, kapusty, czegoś smażonego, kawy, czekolady, ukochanego ciepłego kakao, tych nieszczęsnych bananów, soku z winogron, wędzonego łososia, śledzi, ogórków kiszonych, miodu, naleśników, a tu nic nie można:(( Jestem głodna, otwieram lodówkę i wychodzi na to, że nic z niej nie mogę zjeść:((( Pączku, co do tego karmienia, nie jest tak, że Twój Mały odrzuca pierś, bo z butelki łatwiej mu się ciągnie? Ja po sobie widzę, że pokarm o wiele skuteczniej odciąga dziecko niż laktator, parę razy już tak było, że z laktatora leciało już prawie po kropelce, myślałam, że pierś pusta, a jak Mały się przyssał, to ssał i ssał i mleko mu leciało, wiem to stąd, że jak się odstawiał, to miał buzię pełną mleka, z resztą słychać było przełykanie. Ja głównie mam "problem", że jak troszkę dłuższą przerwę zrobi sobie Mały, to często piersi twarde, nabrzmiałe i pełne mleka, często odciągam na początek laktatorem, aby zmiękczyć pierś dla Małego, a nawet jak piersi są stosunkowo miękkie, to jak tylko je delikatnie dotknę, aby posmarować moje ranki, to mleko już się ciurkiem leje, dalej zalewam bluzki, pościel, Małego, jak się zagapię, bez wkładek laktacyjnych ani rusz, co chwilę muszę je wymieniać, a dziś przy ubieraniu się z piersi dosłownie sikał mi strumień mleka.
  13. Aszja, nie wiem, co napisać, żadne słowa nie są tu właściwe, bardzo mi przykro, ciągle o Tobie myślę i proszę Boga, aby dał Ci siłę na przetrwanie tego wszystkiego. Wierzę, że los się jeszcze do Ciebie uśmiechnie
  14. Millea, ja jak wychodziłam ze szpitala to dostałam na kartce Wytyczne Nadzoru Krajowego w dziedzinie neonatologii i tam jest m.in. napisane coś takiego "Przy podawaniu dziecku więcej niż 1 litr mleka sztucznego dziennie nie potrzeba podawać dodatkowo wit. D3" oraz "Przy dokarmianiu mlekiem sztucznym powyżej 300ml nie potrzeba podawać dodatkowo witaminy K (wystarczy ilość w mieszance mlecznej)" jest to podpisane i opieczętowane przez ordynatora oddziału noworodków. Co do tych butelek i odciągania to doskonale Cię rozumiem i współczuję, bo ja też miewam incydenty z odciąganiem i faktycznie to nie jest komfortowe, zajmuje więcej czasu. Teraz też czeka mnie noc z odciąganiem, bo Mały znów zwymiotował pokarmem z krwią z moich ran na piersiach;( Jestem już załamana;(((
  15. My psikamy raz,dwa razy dziennie tym do noska http://www.domzdrowia.pl/69431,sterimar-baby-spray-do-nosa-50-ml.html To polecali w szkole rodzenia oraz w szpitalu. Sposób aplikacji jest trochę nieporęczny, szczególnie jak dziecko jest ruchliwe, strasznie mocne to ciśnienie, czasem poleci obok do oczu, ale Mały nigdy po tym nie płacze, tylko kicha i dobrze, bo oczyszcza nosek, z resztą mam wrażenie, że on się przyzwyczaił do tego i jest przy tym spokojniejszy. Przynajmniej raz dziennie prewencyjnie odciągamy glutki Fridą i za każdym razem, jak coś furczy w nosku.
  16. Barbera, nie dokarmiamy sztucznym teraz, choć wcześniej 4 razy nam się zdarzyło, jak straciłam chwilowo pokarm, a na tym sztucznych był spokojny. Aha, ja mu nie daję piersi, jak go brzuszek boli, poza tym wydaje mi się, że on nie ma kolki, bo nie pręży się, ale też mamy takie sceny jak u Nietoperka, takie właśnie "wyżywanie się" na piersi,niby chce pierś, potem się wkurza. Wyobraźcie sobie, że po tym niespaniu zasnął w końcu tak mocno, że miał przerwę w jedzeniu aż 5h!!! Pierwszy raz tyle, a i tak ciężko go było dobudzić na jedzenie. Myślicie, że miałam go wcześniej obudzić? Tylko ja nie potrafię go tak na siłę budzić, żal mi go.
  17. Aha, Millea, wiem, że to trudne, ale musisz się zrelaksować w trakcie karmienia, myśleć pozytywnie, dziecko czuje nasze emocje. Najlepiej jakby Mała była wtedy mocno wtulona w Ciebie, głaszcz ją po główce, śpiewaj coś, ja często tak robię. Może jak uda Ci się zbudować pozytywną atmosferę przy karmieniu, głaskanie, śpiewanie, to pierś stanie się dla Małej bardziej atrakcyjna od butelki.
  18. Millea, nie wiem, czy 90-100 ml z 2 piersi to dużo, ja jak miałam ten kryzys, to czasem ledwo udało mi się odciągnąć 50-60 ml z 2 piersi i to takim kapaniem, kropla po kropli, strasznie męczące i dołujące, teraz też zdarza mi się odciągać, bo piersi dalej niezagojone i zauważyłam, że dziecko o wiele skuteczniej odciąga pokarm niż laktator, bo teraz też mam problem dużo odciągnąć laktatorem, często kapie kropla po kropli, a jak się wnerwię i jednak dam dziecku tę bolącą pierś, to się okazuje, że z niej leci i dziecko ciągnie i ciągnie. Nie wiem, może ja nie umiem odciągać, albo laktator jest do kitu. Aha, ja mam laktator ręczny Medela Harmony. A jaką butelką karmisz? Może z butelki jej za szybko leci i potem leniuszkowi nie chce się ciągnąć piersi? Może przy przystawianiu posmaruj pierś mlekiem, żeby Mała go czuła i chętniej chwyciła? Aha, jak dajesz pierś, to musisz tak jakby wyciągnąć brodawkę, zrobić z niej taką jakby kanapkę (naciągnięty płaski sutek wraz z kawałkiem brodawki), a jak podajesz tę kanapkę, to trzymaj ją jakby z boku, aby środek był wolny i gotowy do uchwycenia przez dziecko. Ciężko się to tłumaczy. Mój Mały kocha pierś i jak tylko ją czuje, to szaleje i widzę że z wielką przyjemnością ssie, mruczy wtedy jak mały kotek, a ponoć wcale nie mam idealnych do karmienia brodawek, nie są złe, ale mogłyby być lepsze, tak mi mówiło parę osób, które się na tym znają.
  19. Millea, gartulacje, Maluszek przepiękny. Podobny bardzo do mojego synka;) Co do reszty, współczuję Ci i doskonale Cię rozumiem, ja też marzyłam o porodzie sn, a wypadało cc (pośladkowe ułożenie) i też się z tym nie mogłam pogodzić, do tej pory nie mogę, na dodatek miałam pewne powikłania po cc, też tak jak Ty bardzo źle się po tym czułam, bolała mnie rana i miałam masę różnych innych dolegliwości. Pobyt w szpitalu i pierwsze dni w domu to był koszmar. Ja miałam na odwrót, na początku miałam pokarm, a potem po czasie w domu na pewien krótki moment mi zaniknął, do tego stopnia, że przez jedną noc dawaliśmy Małemu tylko sztuczne mleko (inna sprawa że miałam okropnie poranione brodawki). Pomogła mi wizyta położnej z poradni laktacyjnej, pomogła mi Małego przystawić, podniosła na duchu, do tego stopnia że kolejnej nocy dostałam nawał pokarmu (a jeden już miałam dużo wcześniej) i od tego czasu mleka jest mnóstwo. Niestety piersi dalej niezagojone:( Wczoraj Małemu znów się ulał pokarm zabarwiony krwią, więc na razie nie daję mu z tej "gorszej" piersi i modlę się, aby one się wreszcie wygoiły:(((( Jak tylko masz możliwość, to wezwij kogoś z poradni laktacyjnej, nieważne, ile to kosztuje, ta kasa i tak się zwróci potem (sztuczne mleczko, mycie butelek itp. kosztuje też). Powodzenia. Pociesz się, że z każdym dniem będziesz się lepiej czuć, wiem, co mówię. My teraz mamy chwilę oddechu, po prawie nieprzespanej nocy (pierś, płacz, kupa, pierś, płacz itd.) i po tym, jak Mały nie spał od 10:00 do 15:00!!!
  20. Po tym incydencie z butelką zaopatrzyliśmy się w podgrzewacz i sterylizator i jestem spokojniejsza. Najwyżej sterylizator przyda nam się na smoczki/gryzaczki, a podgrzewacz na słoiczki/herbatki.
  21. Szun, za około tydzień mamy znów pobrać krew i zbadać poziom bilirubiny, w 4 dobie w dniu wyjścia ze szpitala mieliśmy 11,5 a wczoraj (18 doba) 8,55, powinny niby być mniej, tzn. dobrze by było, ale ponoć nie jest źle. Tak powiedziało dwóch pediatrów. Ja też nie widzę tego zażółcenia. Stawiamy Małego przy okno, w świetle dziennym (aby były promienie UV), ale ile tego światła jest o tej porze roku. Aha i karmić karmić, aby wypłukiwać bilirubinę.
  22. Nietoperek, jak ja Cię rozumiem:) Co do hormonów, to właśnie jest na odwrót - jesteśmy teraz "zerohormonalne" i stąd te dziwne nastroje, po prostu hormony opadły i jedziemy na "jałowym biegu". Nasz Skarb też czasem ma sesję jedzeniową, która trwa godzinę, dwie, ale pediatra nam dziś powiedział, że to jest tzw. "kryzys trzeciego tygodnia", dziecko szybciej rośnie i więcej chce jeść i trzeba karmić i karmić. My mamy dodatkowy stres, bo Mały w poniedziałek skończył 2 tygodnie, a dalej jest żółtawy ponoć (ja tego nie widzę), dziś pobieraliśmy krew na bilirubinę, spada, ale dalej trzeba kontrolować sytuację.
×