Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zuzkaa5

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez zuzkaa5

  1. Ja przed porodem ważyłam około 62, 63 kg, weszłam na wagę dwa dni po przyjściu ze szpitala i miałam 53kg, a po paru dniach 50kg (i tak jest do tej pory), to pewnie przez ten brak apetytu, choć od paru dni jem coraz lepiej i mam nadzieję, że waga nie spadnie mi poniżej 50kg, bo to już u mnie niedowaga by była. Brzuch mam prawie płaski, nogi chude. Mi też się nie chcą zagoić te brodawki:( Mam już tego dość:( Moja miła chwila to była ta, gdy się wykąpałam po powrocie ze szpitala we własnej łazience i mogłam skorzystać w własnego WC, wiem, wiem, prozaiczne:) Teraz najbardziej marzę o tym, aby zagoiły mi się te piersi i aby wyjść wreszcie z Małym na spacer, w ogóle wyjść gdziekolwiek. A i żeby mnie wreszcie opuściły te kolki, bo jak mnie napadną, to się zwijam z bólu i nie mam siły zająć się dzieckiem.
  2. Nietoperek, wczoraj wróciliśmy (dzięki wizycie położnej z poradni laktacyjnej) do karmienia piersią, co prawda piersi dalej bolesne, dalej są ranki, ale się póki co krew z nich nie leje. Dostałam znów nawał pokarmu i trochę to męczące, bo mleko wszędzie sika, trzeba usuwać te zgrubienia, robić zimne okłady itp. Mam nadzieję, że lada dzień się to unormuje. Jak Twój Kubuś śpi w nocy te 3, 4 godziny to nie budzisz do na karmienie? Nasz raczej sam się budzi co 2, 3 godziny na karmienie, ale zastanawiam się, czy jakby spał dłużej, to mam go budzić? Co do butelki, u nas bez te parę dni kryzysu była ona musem, ale nie wspominam tego dobrze, Mały na początku jej nie chciał, strasznie się krztusił, karmienie trwało wieczność, choć z każdym karmieniem trochę lepiej mu to szło. Aha, my kupiliśmy tę butelkę z Medeli, z tym smoczkiem Calma, sama butelka tania, ale smoczek 60zł! Niby on wymusza podobne ssanie jak przy piersi, tzn. dzidziuś musi się namęczyć, aby mleko płynęło, choć my mieliśmy wrażenie, że idzie mu to łatwiej i tak niż z piersi...
  3. Nietoperek, my się złamaliśmy i już pierwszego dnia po powrocie ze szpitala mąż biegł po smoczek... Czasem Mały ma taką furię, albo naglą potrzebę ssania i jest przy tym taki biedny, że dajemy mu smoczek, na razie nie widzę, aby się od niego uzależnił albo aby zaburzało mu to ssanie. Ja przy moich poranionych i wrażliwych piersiach nie mogę mu pozwolić cały czas wisieć na piersi, jak nie pije, a czasem on ma taką ochotę, też atakuje piąstki, rękawek od bodziaka itp.
  4. Ja od nocy odciągam pokarm i daję Małemu z butelki, będę tak robić, póki piersi się nie zagoją, bo ten ból to jedno, a drugie to to, że nie chcę, aby Mały pił krew, bo mi się wydaje, że to niezdrowe, a po trzecie nie chcę, aby dziecko było przy piersi, jak ja się wiję z bólu, płaczę, bo ono odczuwa moje negatywne emocje, co prawda serce mi się kraje, jak widzę go z butelką, ale nic na to nie poradzę. W ogóle w nocy z tego stresu w ogóle nie mogłam żadnego pokarmu odciągnąć, a Mały głodny, więc mąż pojechał na szybko po sztuczne mleko, też miałam wyrzuty, ale przecież dziecko nie może być głodne, dostał 2 takie porcje w nocy, potem pokarm zaczął mi wracać, to pewnie z nerwów. Mam nadzieję, że wyjdziemy na prostą, piersi się wygoją i że będę go mogła karmić piersią, że ta butelka i laktator nie zaburzy laktacji i ssania... Aha, próbowałam wczoraj z silikonową osłonką, ale Mały nie umiał z niej pić:( na dodatek tak ją złapał, że osłonką napełniła się krwią:( Nie wiecie, czy trzeba dziecko dopajać, jak dostanie sztuczny pokarm, nawet sporadycznie? W ogóle jakie mleko sztuczne w razie czego polecacie? Mąż na szybko i w nerwach kupił Humanę.
  5. Ja wiem, że krwawienie to normalna rzecz, ale czasem naprawdę mocno mi pocieknie, takie gluty, czasem po myciu nie zdążę się wytrzeć, a już leci.
  6. Dziewczyny, jak jestem 11 dzień po porodzie, i dalej mam krwawienia, to jest tak, że dzień dwa jest słabiej, potem znów mocniej i tak w kółko. Czy Wy też tak macie? Parę dni miałam niewiele a od wczoraj znów mocniej, to jest taka ciemnoczerwona-brązowa krew, chociaż bardziej skrzepy/gluty, niż typowa krew "ciurkiem", ale bywa tego dużo, czy też tak macie, bo trochę się martwię:(
  7. Nietoperek, już jest lepiej trochę u mnie, blizna niby coś tam boli, ciągnie, trzeba uważać (jutro mama mi chyba zdejmie szew), ale nie jest to jakieś straszne, gorszy jest ten brak apetytu, jem naprawdę mało, wmuszam w siebie, dalej mam problemy z żołądkiem, niestrawności i od tego chyba bóle pleców, zamostkowe itp. Czasem jest lepiej, ale jak się nasili, to bywa ciężko. Co do pokarmu, to u mnie Mały ładnie opróżnia piersi, już w sumie nie odciągam, ale i tak mnie zalewa, bez wkładek laktacyjnych ani rusz. Jak mu pierś wypadnie z buzi, to zaraz mleczko się po nim leje, po moim brzuchu itp. Uciążliwe to trochę, bo nie dość, że jego ciągle trzeba przebierać i prać ubranka, to ze mną podobnie. Dziś wezwałam prywatnie pediatrę, bo już wczoraj mieliśmy go zważyć, ale położna wagi nie przyniosła. Pediatra powiedział, że mimo, że ma nawał pracy tego dnia, to wpadnie z wagą, wpadł, akurat Mały spadł i nie chciał go budzić, tak tylko "z góry" go obejrzał, nagle się okazało, że musi gdzieś pilnie jechać, zostawił nam wagę na tydzień i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu nie wziął ani grosza, bo stwierdził, że "płaci się za pracę", a on na razie nic nie zrobił. Normalnie doktor Judym, a to nie jest lekarz z rejonowej przychodni. W każdym razie Mały od czwartku przybrał 220g:)
  8. Nietoperek, ja rodziłam tydzień temu i od czwartku mam już lżejsze "odchody", z resztą od początku nie były jakieś intensywne, ale w szpitalu mówili, że to zależy, jak dokładnie wyczyszczą macicę po cc. U mnie też był taki problem że zaraz po przywiezieniu na salę pooperacyjną zaczęłam mocno krwawić, położne biegały non stop koło mnie i jak po raz któryś słyszałam "skąd tyle tej krwi?", to zaczęłam się bać, na dodatek człowiek nie czuje swoich nóg, w jednej ręce kroplówka, w drugiej aparat do mierzenia ciśnienia, na twarzy maska z tlenem i okropne dreszcze, rzucało mną po całym łóżku, to był koszmar. W każdym razie okazało się, że macica zamiast mi się kurczyć - rozkurczała się i stąd to krwawienie, dostałam zastrzyk na skurczenie macicy i dopiero wtedy zaczął się horror, bo krwawienie się ustabilizowało, ale ten lek sprawił, że macica kurczyła się gwałtowniej i przez parę godzin czułam się jakby miała jeden wielki skurcz, żadnej ulgi, prawie że płakałam z bólu, okazało się, że nie można uśmierzyć tego bólu, bo leki spowodowałyby powrót krwawienia. Na dodatek ciągle przychodziły położne i naciskały mi na tę macicę, co wywoływało jeszcze większy ból, jak już widziałam kogoś z personelu, to wiłam się z bólu na sam widok. Na dodatek dostałam ciężki kawałek lodu na brzuch i ten ciężar powodował jeszcze większy ból. Dlatego jak dla mnie to cc to był koszmar. Aha, a co do tych "odchodów" to teraz już miewam naprawdę mało, np. czasem mam zupełnie czystą podpaskę, też mnie to trochę martwi, wczoraj też miałam przerwę, potem znów się coś pojawiło, ale niewiele, czasem jest wręcz minimalne zabrudzenia, jakiś parę pasemek krwi, ale dziś położna powiedziała niby, że jest OK.
  9. Dziewczyny, czy Wam też dokucza taki brak apetytu po porodzie? Ja nigdy się nie obżerałam, ale teraz ewidentnie muszę jeść na siłę i kiepsko mi to idzie:( Na nic nie mam ochoty, wczoraj nawet wymiotowałam.
  10. Dzięki dziewczyny. Jeśli chodzi o pokarm to od 2 dni mam nawał, poprzedniej nocy obudziłam się z piersiami jak kamienie, mleko lało mi się po brzuchu, 3 razy zmieniałam koszulę. Dzwoniłam do położnej i powiedziała, aby odciągać tylko wtedy jak po przystawieniu maluszka nie mam uczucia ulgi i tylko do momentu poczucia ulgi, bo im więcej będę odciągać, tym więcej będzie pokarmu. Mąż na gwałt kupił odciągacz i odciągam lekko, bo pokarmu jest tyle, że czasem Mały po 5, 10 minutowej sesji jest najedzony i wypluwa pierś, a jak je, to aż dudni, słuchać dosłownie jak pokarm spływa mu do żołądka:) no i w każdym razie bo takiej "sesji" na jednej piersi nie ma szans, aby chciał drugą, więc z drugiej trzeba odciągnąć, a czasem nawet lekko z pierwszej. Do tego robię sobie takie mrożone okłady na piersi. Wszystko po to, aby nie dopuścić do jakiegoś zapalenia piersi. My budzimy całą dobę Małego co 2, 3 godziny na jedzenie, mimo że czasem mocno śpi, bo ze szpitala puścili nas ze spadkiem wagi powyżej 10%, ale wyniki badań (cukier, bilirubina, elektrolity) miał dobre, więc pozwolili nam iść do domu, ale mamy go zważyć w poniedziałek, boję się, aby nie spadł jeszcze na wadze:/ Aha, kupy robi prawie że non stop, a to znak, że dziecko się najada. Problem ma czasem z uchwyceniem piersi i zaczyna się tak denerwować, że jest tylko gorzej i szarpiemy się potem przez parę minut zanim porządnie złapie pierś. A dla mnie najgorszy moment, najbardziej bolesny to ten, gdy on łapie pierś, czasem z bólu aż mi się płakać chce. Smaruję piersi lanoliną, własnym mlekiem, a i tak ten początek zawsze boli. Jeśli chodzi o mnie, to blizna dalej ciągnie, najgorzej jak się zasiedzę, a do tego mam okropne kolki i bóle żołądka, to podobno od znieczulenia (paraliż jelit). Strasznie daje mi to w kość, bardziej niż blizna. Na dodatek jestem bardzo zmęczona i nie mam apetytu. Dziś w trakcie karmienia zwymiotowałam, nie wiem, czemu... Ogólnie mam dziś kryzys. Jak mam tylko okazję, to drzemię. Żal mi mojego męża, bo już sam nie wie, kim się zająć, mną czy Małym. Na dodatek Mały ma napady płaczu z powodu gazów. Teraz chwila spokoju, Mały śpi, mąż gotuje, a moja mama nam prasuje. Mam nadzieję, że każdego dnia będzie lepiej.
  11. My też już "po". Mały urodził się 05.12 przez cc, 4kg, 58 cm, dziś wróciliśmy do domu, jak dojdę do siebie, to napiszę coś więcej, na razie jest ciężko, cc wspominam źle i ogólnie nie czuję się za dobrze.
  12. Nietoperku, ale super, że już masz swój Skarb na świecie:))) Ja dzisiaj cały dzień żyję Twoim porodem. Trzymajcie się dzielnie. Życzę Ci, abyś jak najprędzej doszła do siebie. P.S. Ale długo zwlekali z tym cc u Ciebie...
  13. Stokrotka, w seksie chodzi i o orgazm i o nasienie, które zawiera te same substancje, które mają w sobie żele do masowania szyjki aby przyspieszyć poród.
  14. Wydaje mi się, że orgazm i/lub nasienie, bo zawiera prostaglandyny.
  15. Biedny Nietoperku, jakbym mogła, to bym tam przyszła Ci potowarzyszyć. Wyobrażam sobie, jak masz już dość, ale pociesz się, że to jest pewnie dobre dla dziecka, z każdą godziną zalewają go hormony porodowe i jest w bardziej naturalny sposób gotowe do przyjścia na świat, macica robi się coraz cieńsza - mniej krwi stracisz podczas cięcia i blizna będzie delikatniejsza, łatwiej będzie zrobić cięcie przy drugim dziecku. Wytrzymaj, wytrzymaj, ja za jakiś tydzień, dwa też będę tak marudzić, a Ty już będziesz mieć to za sobą. Możesz chcesz, aby do Ciebie zadzwonić?
  16. Nietoperku, a może oni czekają, aż się u Ciebie bardziej "rozkręci"? Jest z Tobą mąż? Jak personel? Cały czas i Tobie myślę. Szczerze mówiąc myślałam, że już jesteś "po"...
  17. Nietoperek, ja z wrażenia na szybko przeczytałam, że będą Cię ciąć 11 grudnia, zamiast że o godz. 11:00:) i już prawie zawału dostałam. Potem się poryczałam, że już rodzisz:) Kurczę, ja po tej mojej wczorajszej wizycie u lekarki i słowach "szyjka długa, nic się nie dzieje" już też mam wizje jak Szun, że będę wiecznie w ciąży. Chciałabym już, a z drugiej strony jestem niegotowa, ale nigdy chyba nie będę, ale emocje, aaaaaaaaaaa. Nietoperek, jestem z Tobą myślami, trzymaj się ciepło, będzie dobrze, zazdroszczę Ci. Tylko trochę mi smutno, jak czytam, że pierworódka przyszła z 8cm, pewne raz dwa urodzi sn, a nas potną;( Ale cóż, życie... A z tym sn to też nie jest tak różowo, ostatnio znajoma pierworódka urodziła w 30 minut po przyjeździe do szpitala, bez żadnych urazów, zazdrościłam jej do momentu gdy się dowiedziałam, że ten niby łatwy poród o mało nie zakończył się cc, bo dziecku zaczęło spadać tętno, owinięty był pępowiną i było o włos od cc. Także nigdy nie wiadomo.
  18. Już sobie wyobrażam, że zaraz tu wpadnie jakaś "pomarańcza" i zacznie nas krytykować za narzekanie i udzielać "złotych rad" :)
  19. Nietoperek, ja też mam skosy i też ich nie znoszę, bo sprawiają, że mieszkanie jest strasznie nieustawne:/ Właśnie się wkurzam, bo mamy tylko 2 małe pionowe okna (tzn. niedachowe) i właśnie je skończyłam myć oraz jedno malutkie dachowe w łazience, tylko te 3 okna dam radę teraz sama umyć, a reszta dachowych okien brudna tak, że już nic przez nie nie widać:/ nie mogę na nie patrzeć, a niestety są tak nieporęczne do mycia, że teraz w ciąży się boję, bo bez "tańczenia" i wyginania się na krześle nie da się ich umyć, poza tym po umyciu jak tylko zacznie padać itp., zaraz będą brudne, jak to dachowe:/ Co do łazienki, nasza jest stosunkowo duża, ale tylko patrząc na powierzchnię podłogi, a z przygotowywaniem dziecka do kąpieli i tak musimy kombinować, bo np. na pralkę nie damy przewijaka, bo pralka jest pod skosem, więc przewijać będziemy w ten sposób, że będziemy wysuwać jedną szufladę z szafy, na szufladę będziemy kłaść taką jakby półkę z płyty meblowej i na to przewijak. Ale narzekamy;) Ogólnie nie jest źle, lubimy i tak nasze mieszkanie, a życie jest piękne:)
  20. Nietoperek, to Wy skończycie to ogrzewanie prawie na ostatnią chwilę:) Ja za to dalej nie mam wanienki, bo sklep, który ma ją wysłać zwodzi mnie od ponad tygodnia. Niby dziś już na 100% mają wysłać, jak nie dostanę maila o wysyłce dziś do 15:00 to zamawiam gdzie indziej i koniec. Jutro mąż będzie robił półkę na przewijak w łazience. Komodę na rzeczy dziecka skończył 1,5 tygodnia temu, ale nadal się wietrzy w przedpokoju, bo pomalował ją ekologiczną farbą, nadającą się do malowania zabawek, na bazie surowców naturalnych, m.in. kokosa i... i ten zapach kokosa nie chce się wywietrzyć, tzn. co dziennie mniej pachnie, ale jednak i nie mogę (boję się) tam włożyć rzeczy dziecka. Inna sprawa, że ułożenie tam rzeczy zajmie chwilę, bo ja mam wszystko wyprasowane, poukładanie w pudełkach, więc tylko przełożę, ale chciałabym mieć to już gotowe i napawać się widokiem:) Aha, mąż musi jeszcze zrobić półkę nad komodę, na zabawki, a ja czekam, aż dojdą literki z imieniem dziecka do powieszenia nad łóżeczkiem, bo wcześniej w tym miejscu stało nasze łóżko, nad którym wisiały nasze zdjęcia i teraz po nich zostały dziury, zasłonię je tymi drewnianymi literkami. Zazdroszczę Wam kina, też bym chętnie poszła, ale boję się tam jest zbyt głośno i Mały się może bać, takie mam głupie schizy:)
  21. Nietoperek, wczoraj zjedliśmy mega dawkę czosnku:) Nie wiem, co innego mogłabym robić/brać, i tak normalne piję hektolitry herbat malinowych, porzeczkowych, aroniowych, wypijam mnóstwo naturalnych soków z aronii, jabłek, winogron. Jedyny miód, jaki mogę jeść bez obaw o alergię - malina leśna, właśnie mi się skończył i nigdzie go nie mogę dostać. Póki co mąż się raczej dobrze czuje, dwa razy użył chusteczki, coś tam pociągnie nosem, ale ogólnie nic go nie boli, nie ma temperatury. Może się wybronimy. Izolacja nie bardzo jest możliwa... Z resztą te bakterie/wirusy i tak są wszędzie, a ponoć najbardziej zarażanym jak jeszcze nie ma objawów. Wróciliśmy właśnie od lekarki, termin porodu wg OM 13 grudzień i na razie nie dzieje się zupełnie nic, szyjka długa, zamknięta. 15 grudnia mam przyjść na dyżur lekarki na KTG, a ostateczny termin cesarki to 19 grudzień, oczywiście jakby się nic nie działo do tego czasu. Aha, Mały dalej ułożony pośladkowo:/ Mam nadzieję, że akcja porodowa zacznie się wcześniej, bo ja już mam powoli dość, a do 19 grudnia to jeszcze 2,5 tygodnia, nie wytrzymam tyle:P
  22. Nietoperek, to nieźle, że kupiłyśmy ten sam:) Szkoda, że w Glucku już nie było chłopięcych kolorów:/ A tym, że tak łazisz bym się nie przejmowała, "grozi" Ci najwyżej poród:) ale już o czasie, więc luz. Ja mam teraz za to stres, bo mąż coś dziwnie się czuje, jakby brało go przeziębienie, chyba się załamię, jak się okaże, że jest chory, a ja zacznę rodzić, a jeszcze bardziej, jak oboje będziemy chorzy, nie wyobrażam sobie kichania/kaszlu z raną na brzuchu:( Mam nadzieję, że to tylko chwilowe osłabienie, całą ciążę nie mieliśmy ani pół kataru, a tu na koniec taki stresik;(
  23. Nietoperek, ja też mam więcej wydzieliny, właśnie takiej mleczno-białej. Może to faktycznie zwiastuje rychły poród?
  24. Nietoperek, a ten pojemniczek z Auchan to też masz dla dziecka, czy po prostu do kuchni?:) Tulipannek, ja ostatnio w nocy często budzę się z bólem i napięciem brzucha, to pewnie od nacisku dziecka na pęcherz, bo jak idę do WC to jest ciężko, a potem trochę lepiej, czasem się zastanawiam, czy to nie "już", ale jestem na tyle śpiąca, że kładę się znów spać z myślą, że gdyby to był poród, to bym już nie dała rady zasnąć:) Nam mówili, że natychmiast do szpitala mamy jechać, jak jest krew, albo odejdą wody, a z bólami i skurczami to spokojnie. Nie znaczy to, że nie mam stresu, mam, ale myśl, że to "już" powoduje u mnie oprócz lęku również ekscytację i radość i w razie paniki tego się trzymajmy i powtarzajmy sobie jak mantrę "lada moment zobaczę moje dziecko, lada moment zobaczę moje dziecko, wszystko będzie dobrze, to będzie najpiękniejsze spotkanie w moim życiu":)
  25. Jeszcze raz, wrrr, http://www.poukladanyswiat.com/pl,produkt,28.html jak znów nie wejdzie, to trzeba samemu usunąć spację, której ja przy wklejaniu nie mam, a potem się pojawia. Stokrotka, ja mam podobnie, czekam na męża z tysiącem zadań, a on zmęczony po pracy nie zawsze ma na to siły... i ja mam potem lekkiego wścieka:) bo ja chcę DZIAŁAĆ:P
×