Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zuzkaa5

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez zuzkaa5

  1. Oj, to widzę, że u wielu osób jakieś remontowo-finansowe historie. Ja też sobie mówię, że jak nie zdążymy to świat się nie zawali i dziecku pomalowane, czy też nie drzwi nie są do szczęścia potrzebne:) Barbera, padłam, jak przeczytałam "jeść nie wołają":) Co do pieluch, akurat ta ekologia jest dla mnie najmniej ważna i owszem, pranie też jakoś wpływa na środowisko. Mi głównie chodzi i komfort i zdrowie dziecka i trochę koszty. Zobaczymy, jak to będzie. Tosieńka, ja pieluchy kupowałam tu: http://www.myszka-sklep.pl/p/pl/105/pieluszki+flanelowe+jednokolorowe.html , http://www.myszka-sklep.pl/p/pl/233/pieluszki+tetrowe+lux+ekstra+grube.html Nie są jakoś wyjątkowo pięknie obszyte, ale w tej cenie trudno się spodziewać, że to będą dzieła sztuki, poza tym nie mam za bardzo porównania, z resztą, to tylko pieluchy:)
  2. Pączku, no biedulka jesteś z tym leżeniem, ja się przynajmniej wyżywam przy porządkowaniu szaf, szuflad, papierów. Co do Twojego remontu, to ja Cię pocieszę, że my mamy do pomalowania sień, klatkę schodową, wyremontowanie drzwi jednych, pomalowanie drzwi drugich, zamówienie materiałów i zrobienie szaf do sieni, (mąż robi sam, więc trwa to dłużej, ale jest taniej i takie, jakie chcemy) na buty, bo teraz są porozkładane po schodach i szlag mnie trafia:), zrobienie komody dla Maluszka przez męża, pomalowanie biurka sosnowego na inny kolor, bo po narodzinach biurko ląduje w salonie i musi pasować kolorem. Przydałoby się też odmalowanie części ścian w mieszkaniu, zrobienie osłonki ze szkła do brania prysznica w wannie, dorobienie półek w garderobie, pomalowanie okna w sypialni i garderobie (bo ostatnio nie zdążyliśmy wszystkich pomalować), ale wątpię, żeby na to czasu wystarczyło. Na dodatek musimy wymienić auto, bo obecne się rozlatuje. Stąd moje nerwy, gdyby to było tylko przygotowywanie rzeczy dla Maluszki, to byłby większy luz. A tu jeszcze te remonciki, naprawy itp. Co do pieluszek, ja kupiłam takie dla alergików, niebielone chlorem, z mniejszą albo żadną ilością tego żelu absorbującego itd., do kupienia tylko przez internet. Niestety, u nas jest za duże ryzyko, że Maluszek będzie alergikiem, bo u nas cała rodzina mocno obciążona alergiami. Niestety te pieluszki są bardzo drogie, więc jak tylko Maluszek odrobinę podrośnie, a ja ogarnę sytuację, to chyba przerzucę się na te pieluszki wielorazowe, to już nie to co kiedyś, że tetra i ceratka:) Taki zestaw jest dosyć kosztowny, ale cena się szybko zwraca, nie zanieczyszczamy środowiska, są bardziej zdrowe dla skóry dziecka, bez zbędnej chemii. Pożyjemy, zobaczymy.
  3. No ale żeby nie wyjść z wprawy;) to napiszę, że wczoraj przyszedł mi zapas "pampersów" na około pierwsze 2 tygodnie, nie kupuję więcej, bo mam 5 typów i muszę sprawdzić, które najbardziej spasują Maluszkowi. Dziś przyszedł zapas tetrówek i flanelek, z każdej mam około 15 sztuk, więc powinno wystarczyć, tak więc temat pieluch uznaję za zamknięty. Uff:) Dziś odbieram też z apteki Fridę (polecana przez naszą położną, mój laryngolog dziecięcy też nie poleca jakiś wymyślnych elektronicznych sprzętów, tylko najprostsze), do tego Sterimar Baby, aha, filtry do Fridy oraz krem na buźkę dziecka na wiatr i zimno z Bubchen, chociaż już jeden taki mam, z Hipp, zobaczymy, który Małemu spasuje bardziej.
  4. Nietoperek, ucichło, bo np. ja jestem już zmęczona tymi przygotowaniami, w ogóle mam lekkie stresy, że nie zdążymy, że jeszcze tyle rzeczy do zrobienia, na dodatek mąż zapracowany, nie bardzo ma czas dla mnie, a co dopiero na przygotowania/ remonty itp. i wkurza mnie to, bo jestem uwięziona w domu, na dodatek zaczynam mieć jakieś strachy, że to już niedługo, nie dociera to do końca do mnie i w ogóle jestem maruda:) To pewnie też ta pogoda i izolacja od ludzi, wariuję w domu.
  5. W Empiku kiedyś były ładniejsze albumy. Ja lubię takie prostsze, a nie 100 Kubusiów Puchatków na jednej stronie:) Też się zastanawiam, jakie pamiątki przygotować dla dziecka, bo w albumie ciężko np. wpiąć test ciążowy:), myślę więc, że przygotuję dla Dzidziusia oprócz albumu też takie pamiątkowe pudełko, tam będą te większe rzeczy, już w sumie takie mam, tam wrzucam "pamiątki", ale to nie jest to właściwe. Na czas ciąży dostałam od koleżanki taki przepiękny, artystyczny, ręcznie przez nią robiony album na zdjęcia, przemyślenia ciążowe itp:) Zastanawiam się, czy takiego pudełka też u niej nie zamówię:) Muszę też dokończyć taki krótki pamiętnik, który zaczęłam ponad rok temu pisać dla naszego dziecka, kiedy było dopiero w planach:) Może też do tego "pudełka pamiątkowego" wrzucę gazety z dnia urodzin Maleństwa, jak urośnie, to sobie poczyta, co się działo na świecie, gdy przychodził na świat. Wpadłam w ogóle w szał porządków, prawie codziennie porządkuje jakieś dokumenty, jakaś szafkę, szufladę, tak, aby w dniu przyjścia na świat dziecka mieszkanie było w miarę ogarnięte, tylko boję się, że zanim się urodzi, do tej połowy grudnia, zdąży się znów wszędzie zrobić bałagan:)
  6. O matko, Nietoperku, to witaj w klubie, ja też tak mam, muszę wszystko sprawdzić i przeanalizować na wylot. Sama sobą jestem zmęczona:) A co do zakupów potem na szybko, w razie konieczność, to akurat w Blanka Baby na miejscu jest w razie czego laktator i butelka, które ewentualnie chcemy.
  7. Hehe, mojemu też się za bardzo nie chce jeździć, on to już mi z wózkiem czy innymi rzeczami mówił "dobra, zamawiaj w ciemno przez neta i spokój", "musimy tam jechać?". Mnie to wkurza, bo mam czasem wrażenie, że on uważa, że mnie takie jeżdżenie/łażenie/czytanie/dzwonienie kręci, a ja sama mam tego dość i też mi się nie chce, ale wiem, że muszę. Tak w ciemno co leci mogą sobie kupować milionerzy, jak dany wózek im nie spasuje, to kupią drugi, trzeci, a tu trzeba racjonalizować wydatki, żeby potem się nie wkurzać, że wydatek był nieprzemyślany. I tak o mało nie zrobiliśmy wtopy ze śpiworkiem do wózka, bo chciałam śpiworek letnio-zimowy, oczywiście widziałam go tylko na zdjęciach, przyjeżdżamy do tych K-c, gadka szmatka ze sprzedawcą i wyszło, że ten śpiworek nie za bardzo się zmieści do gondoli i w końcu zamówiliśmy inny. Gdybym tak nie zagadywała do sprzedawcy, to pewnie byśmy się tego nie dowiedzieli, a mój mąż nie lubi, jak "męczę" sprzedawców, on by 2 razy dotknął wózek i wyszedł ze sklepu:) No ale nie mogę narzekać, bo ja siedzę w domku, a on musi zarobić na to wszystko, więc trudno żeby jeszcze po pracy przesiadywał na necie i przy telefonie:) I tak już jest nieźle przeszkolony, jak wybierać rzeczy dla dziecka, że guziczki na plecakach odpadają, że coś "śmierdzi" chińszczynzą itp. poza tym parę rzeczy mamy wybrane, ale kupi je mąż po porodzie, jak faktycznie będę potrzebne, czyli laktator, butelka, koło do siedzenia po nacięciu itp. Wie, gdzie są i za ile i jakie modele, w razie czego:)
  8. To się cieszę Nietoperku, ale jest to trochę irytujące, że mieszkamy niby w dużym mieście, a i tak aby coś obejrzeć, trzeba jechać tyle km, a w tym jeszcze większym mieście i tak nie ma sklepu, gdzie by można prawie wszystko zobaczyć. No bo Cybexa już nie mieli:) Ja tam byłam oglądać inny wózek, liczyłam, że zobaczę też śpiworki do niego, ale gdzie, to by już było za dużo i za dobrze:) Płać człowieku ciężką kasę za wszystko i niech ci się jeszcze nie zachciewa obejrzeć coś na żywo, co to za fanaberie, bierz kota w worku:P Rozumiem, że nie mają każdego koloru wózka, ale kurczę, te 2, 3 modele śpiworków mogliby mieć, żeby chociaż człowiek zobaczył, jak to leży w wózku. Tak samo łóżeczko musieliśmy jechać obejrzeć w katowickiej Agacie, bo w bielskiej można zamówić, ale w ciemno, nie ma oglądania:P Z wanienkami i stelażami to samo, niby pełno tych wanienek po rożnych sklepach i stelaże też niby są, ale nawet sprzedawca nie wie, jakiej firmy, czy to komplet, dotykam, wszystko się chwieje, a sprzedawca na to "a bo to nie jest z kompletu", "a to gdzie jest komplet?", "hmm, tu, a nie, to też nie" i w końcu on sam nie wie, nic do siebie nie pasuje, cyrk! I tak człowiek jeździ jak głupek od sklepu do sklepu. Jak już widzę sprzedawcę podchodzącego z pytanie "w czym mogę pomóc?", to mam ochotę odpowiedzieć "pewnie w niczym, bo jak sama nie obejrzę, nie poczytam, nie popytam, to pani mi nic więcej nie pomoże, albo wciśnie mi jakiś kit". Ale mnie wzięło na marudzenie:P
  9. Nietoperku, my byliśmy w Katowicach oglądać wózki w CH Belg, sklep Fido, ale nie wiem, czy tam były te firmy, które Cię interesują. Wpisz w google nazwę i zadzwoń:)
  10. Co do fotelików/wózka zgadzam się ze Starbuck, popatrzcie ile kosztuje sam porządny (bezpieczny) fotelik, tu nie chodzi o jakiś lans, tylko o bezpieczeństwo i wygodę dziecka, chociaż w wielu wózkach można zamontować foteliki z innych firm niż wózek, ale trzeba to sprawdzić i zapytać o cenę adaptera, bo czasem jest wysoka.
  11. Mam taką jedną osobę w bliższym otoczeniu, parę razy jak o coś ją pytałam, czy miała też taką czy inną dolegliwość, to z reguły odpowiedź brzmi "nie" i fajnie, ale drażni mnie to, że mam wrażenie, że ta osoba nie powie tego głośno, ale uważa mnie za histeryka albo marudę. Chociaż u mnie najgorszy był początek, te okropne wymioty, wtedy czułam się najgorzej, a najstraszniejsze było poczucie, że nikt mnie nie rozumie. Tak samo aż mną trzęsie jak słyszę opowieści babć "kiedyś to kobieta rodziła w polu, a teraz takie wydziwianie"....
  12. Na mnie w ciąży jak płachta na byka działają opowieści osób lub o osobach, które w ciąży czuły się super, szły jak burza, nic ich nie bolało, nic nie niepokoiło, spały super, żyły w pełnym biegu, pełne energii, prowadziły samochody i były aktywne fizycznie do samego końca i myślą, że każdy tak ma, strasznie mnie to wkurza.
  13. Pączku, dzięki za namiar na tę pościel, chyba się skuszę. Jest miła w dotyku?
  14. Mzelle, to mnie pocieszyłaś, myślałam, że tylko mi wszystko z rąk leci, przed ciążą tak nie było, a teraz to tak już nie panuję nad ciałem, że nawet komuś coś wytrącam z ręki, wczoraj tak machnęłam niezdarnie ręką, że wytrąciłam mamie talerz z rąk, z kanapką, parę razy już przez przypadek pacnęłam w łóżku męża, rozbiłam 3 mydelniczki, telefon wypada mi z ręki, wszystko. Ponoć to normalne w ciąży, to wynika chyba z tego, że wytwarzana jest relaksyna, która ma rozluźnić mięśnie do porodu, czy jakoś tak i przez przypadek rozluźnia wszystko. Ja też mam zmienne nastroje, bo to nie jest tak, że cały czas jestem rozdrażniona, po prostu humor i nastawienie zmienia mi się jak kalejdoskopie, zanoszę się od śmiechu, a za chwilę sobie przypomnę, że mąż dalej nie przykręcił mi np. takich listewek i już mam wścieka, to jest taka lawina, od razu sobie wyobrażam, że nigdy ich nie przykręci, że za chwilę dziecko się urodzi, a my jeszcze mamy tyle do zrobienia, jeszcze mi coś wypadnie z ręki i już wściek pełną parą, a za chwilę Maleństwo kopnie, uśmiechnę się, zaczynam gładzić brzuch i mam wszystko w nosie:) Albo np. nagle stwierdzę, że brakuje nam jakiegoś kremu dla dziecka i ja muszę TERAZ go kupić, JUŻ i jak mąż zaczyna ględzić, że teraz nigdzie nie jedzie, bo nie ma czasu/siły, to już mam humor zepsuty, bo przecież aby być spokojną, to MUSZĘ mieć ten krem:)
  15. Dziewczyny, czy też tak teraz łatwo wpadacie w rozdrażnienie i marudzenie? Ja mam teraz okropny nastrój, wszystko mnie drażni i zajadam to właśnie czekoladowymi lodami:)
  16. Mzelle, co to znaczy że "miałaś liczyć"? Były do tego jakieś wskazania? Lekarz kazał? Czy tak z ciekawości? Ja nie mam przeciwwskazań do schylania się, ale mnie to męczy, no i robię to bardzo ostrożnie. Nietoperek, ważne, aby tatuś się nie bał i w razie czego upomniał się o dziecko itp. Ale ponoć w tatusiach odzywa się wtedy instynkt ojcowski. Starbuck, fajnie z tą pieczątką i gwarancją:) Ja też z torbą wolę Twoją wersję, w sumie mam rzeczy w szufladzie, a raczej dwóch, muszę je przejrzeć i wyprać jeszcze 2 koszule. I tak potem na ostatnią chwilę trzeba dorzucić do torby parę rzeczy, jedzenie, dokumenty, aparat, komórkę. Aha, Pączku, Nietoperku, położna zwracała jeszcze uwagę, aby nie brać do szpitala jakiś szmacianych kapci, bo bardzo łatwo je zabrudzić np. krwią i potem ciężko zmyć, najlepiej coś łatwo zmywalnego. Ja mam 2 pary takich klapek piankowych z przeceny z Martes Sport. Aha, dla tatusia też wygodne klapki i jakieś wygodne ubranie pod to szpitalne, jakiś T-shirt, bo jest ciepło ponoć. I tatuś też powinien mieć coś do zjedzenia/wypicia, bo dla niego to też męczące i stresujące wydarzenie. I jeszcze jedno, tego nie ma na liście, ale ja kupiłam sobie do szpitala takie jednorazowe higieniczne nakładki na sedes, firmy Toly, samospłukujące się. Ponoć tam jest czysto, ale ja wolę i tak nie dotykać sedesu:) Szun, ojej, mam nadzieję, że już wszystko OK? Trzymaj się dzielnie.
  17. Pączku, współczuję tego leżenia. A co do torby, chcesz ją spakować? Ja w zasadzie prawie wszystko mam do torby, ale nie wiem, czy ją już pakować, bo będzie się plątać pod nogami, a tak to te rzeczy są na półkach.
  18. Hehe, syndrom wicia gniazda u wszystkich. Ja wczoraj przewróciłam do góry nogami naszą garderobę:) Najbardziej mnie wkurza, jak ciągle coś mi na ziemię spada (w ciąży wszystko mi z rąk leci) i jak po raz któryś tam musiałam się schylić, to miałam dość:) Ja zaczynam pranie, prasowanie i układanie ubranek za jakieś 10 dni, jak mąż skończy robić komodę. Aha, fajne, niedrogie, ciepłe zimowe czapeczki dla noworodków są w C&A.
  19. Millea, no to Ci zazdroszczę:) Ja chodziłam w swoich normalnych ciuchach tak do koło 16 tygodnia, nawet dobre wcześniej spodnie leciały mi wtedy z tyłka, bo tak schudłam:) Ale potem jak brzuch zaczął rosnąć, to martwiłam się i do tej pory się martwię, żeby czasem go czymś nie uciskać itp. Z resztą, od dłuższego czasu ja się po prostu nie zmieszczę w moje spodnie, chyba że jedne dresowe. Choć z drugiej strony to nie jest też tak, że nie nosze żadnych starych ciuchów, noszę, ale takie wybrane, jakaś tunikę, niektóre swetry, ale nie każdy da się zapiąć, zapnę się też w stary duży polar, jakąś sukienkę odcinaną pod biustem, ale ogólnie więcej takich ubrań (np. sukienek) miałam letnich. To może zależy, jaki ktoś ma kształt brzucha, jakie nosił ubrania. Większość moich bluzek i topów sięga mi teraz do połowy brzucha:) Ze starych biustonoszy dobry mam tylko jeden i tylko w nim chodzę, urósł razem z moimi piersiami:) Pączku, Nietoperku, wysłałam na grudniówki zdjęcia listy rzeczy do szpitala. Kasztanka, na Twojego maila wysłałam zdjęcie ulotki o masażu i mięśniach Kegla.
  20. Starbuck, to fajnie, bo już myślałam, że tylko ja mam obwód poniżej 100cm:) Pączku, ja mam ciężki oddech jak bym np. za szybko szła, albo jak idę po schodach. Aha, jeśli tak Ci się dzieje, jak leżysz na plecach, to zmień pozycję, ogólnie na naszym etapie ciąży powinno się unikać leżenia na plecach, ja na plecach nie kładę się już od jakiegoś 17 tygodnia, chyba że w pozycji półsiedzącej. Nietoperek, przepraszam, zapomniałam, ale już biorę aparat do ręki:) Jak wyślę, to napiszę o tym tu:) Kasztanka, ja bym Ci odesłała hasło, ale nie wiem, czy mogę, nie ja zakładałam ten adres, więc nie chcę się panoszyć, ale mogę Ci na Twojego maila wysłać o tym kroczu:) Właśnie wróciliśmy z zakupów, tym razem dla mnie, bo zrobiło się chłodno i ja powoli nie mam w czym chodzić:/ Bluzkę z długim rękawem, która by mi przykrywała też brzuch miałam tylko jedną, dziś była akurat wyprana i nie miałam w czym iść:), więc kupiłam drugą. Z długich spodni miałam tylko dresowe z H&M, więc kupiłam jeasnowe 3/4, w promocji, będę do nich nosić rajstopy i kozaki. Mam jeszcze getry 3/4 i tyle:/ Głupie to jest, bo niby jeszcze tylko 8 tygodni, ale kurczę, w czymś trzeba chodzić przez ten czas:/ Załamuje mnie to, że kilka ładnych ciuchów ciążowych nie założyłam ani razu, bo najpierw były trochę za duże (albo za ciepłe), a za chwilę za małe:(( Tak samo biustonosze:/ Właśnie, może któraś chce ode mnie odkupić biustonosz do karmienia z H&M z organicznej bawełny, ładny, którego nie założyłam ani razu! Ma jeszcze metkę. Najpierw był trochę za duży, a w krótkim czasie zrobił się za mały:/
  21. Agatka, jak to będzie, to nikt nam na 100% nie powie. My idziemy z mężem rodzić razem, inaczej sobie tego nie wyobrażam. Położna na szkole rodzenia mówiła, że robiła kiedyś takie badania anonimowe i z nich wyszło, że problemy mieli jak już jedynie ci panowie (oczywiście nie wszyscy), którzy nie uczęszczali na zajęcia w szkole rodzenia i chyba lub/i ci, którzy zostali zaciągnięci na porodówkę "siłą":) Ona twierdzi, że jak ojciec dziecka jest od początku porodu przy żonie, bierze udział po kolei we wszystkich etapach, to przechodzi to bardziej naturalnie niż gdyby miał wejść w trakcie, wtedy można doznać szoku. Aha, ona mówi, że nawet jak ktoś stwierdzi, że chce być tylko do pewnego etapu, że samo rodzenie się dziecka już go przerasta, to i tak jak się zaczyna rodzenie, to trudno by było taka osobę "wygonić", bo to są takie emocje, taki cud itp.
  22. Moja ginekolog też mówi, że drobniejsi rodzice mają drobniejsze dzieci, a więksi rodzice większe, w sensie, że jeżeli maluszek w brzuszku wydaje się być troszkę mniejszy, a rodzice są drobni, to to nie dziwi za bardzo. Oczywiście to nie jest jakaś stała reguła. U mnie 2 lekarki po wielkości brzucha stwierdziły, że Maleństwo jest drobniutkie, a dokładne usg nic takiego nie pokazało, w 29 tygodniu ważył 1475g, nóżki i brzuszek były z 30 tygodnia, a główka z 32. Aha, zanim zrobiły usg, a w trakcie oceniania wzrokowo-dotykowo-pomiarowo brzucha/macicy i mówienia, że będę chyba mieć nieduże dziecko patrzyły też na mnie i na męża i dodawały "ale to pewnie po rodzicach".
  23. Barbera, witaj! Smutno tu było trochę bez Ciebie. Dree, a co lekarz powiedział na te wymiary?
  24. Starbuck, ja myślę, że tu nie ma jednej prawdy, trzeba po prostu zrobić sobie taki bilans ryzyka i zagrożeń, zastanowić, czego bardziej się boimy, co nam bardziej grozi, czy powikłania poszczepienne, czy sama choroba i to wszystko tak "na oko", bo to niestety nie matematyka, nikt nam nie poda wzoru, a szkoda:/ To trudne i żmudne, ale ja mam zamiar przyjrzeć się każdej szczepionce z osobna, składowi, bo szczepionka szczepionce nierówna (choćby to http://szczepienia.pzh.gov.pl/main.php?p=3&id=80&to=szczepionka ), to jest trudne, bo ja się na tym nie znam i też takich laików jak ja łatwo zmanipulować, więc wybieram się na pogawędkę do lekarza, który wydaje się być rozsądny. Na chwilę obecną boję się też zaszczepienia dziecka zaraz po urodzeniu, to dla dziecka trudny czas, musi się przystosować, a tu już na "dzień dobry" dostaje jakaś chemię, nie wiem, jaki jest sens szczepienia od razu w pierwszej dobie, muszę się dopytać lekarza. Nie rozumiem też sensu podawania szczepionki przeciwtężcowej już w drugim miesiącu życia, przecież dziecko wtedy nie grzebie w ziemi, nie chodzi. O to też muszę dopytać. Poza tym gdzieś mi się obiło o uszy, nie wiem, ile w tym prawdy, też muszę dopytać, że w szpitalu szczepią jakąś gorszą/tańszą (?) szczepionką przeciw żółtaczce. Z resztą, przeraża mnie to, że już tyle razy były afery ze szczepionkami, że jakieś wadliwe partie itp. A tu chodzi o zdrowie i życie naszych największych skarbów...
  25. MamaAniołków, bardzo mi przykro, nie jestem sobie nawet wyobrazić, co czujesz... Mam nadzieję, że los się jeszcze do Ciebie uśmiechnie. Co do szczepienia, nie chcę zgodzić się na zaszczepienie dziecka zaraz po porodzie, a później, kiedy i czym to skonsultuję jeszcze z pediatrą.
×