Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zuzkaa5

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez zuzkaa5

  1. Mzelle, dzięki za tekst "ze wszystkim się wyrobimy":) Już mi lepiej, bo wpadłam w lekką panikę z tą torbą do szpitala i już zaczęłam przeglądać moje kosmetyczki, ręczniki itp.:) U mnie w rodzinie niektóre osoby niespodziewanie trafiały do szpitala (nie kobiece sprawy) i zawsze ktoś potem dowoził piżamy, kosmetyki, na spokojnie i nikt w tym czasie z gołym tyłkiem w szpitalu nie leżał;), więc damy radę:) A jak się dziecko za wcześnie urodzi (czego nikomu nie życzę), to nie jest tak, że ono wychodzi po 2, 3 dniach, tylko jest dłużej w szpitalu i w tej skrajnej sytuacji też jest wtedy czas, żeby dla niego coś dokupić/przygotować, jak się jeszcze czegoś nie miało. Starbuck, Ty się ciesz, że nie masz bóli, ciągnięć itp. Po co Ci dodatkowy stres i myśli "czy to norma, czy już nie?". Brzuch, macicę i dziecko sprawdza lekarz, więc jakby coś było nie tak, to by Ci powiedział. Ja też czasem mam myśli, że mam za mały brzuch, ale jak lekarz mówi, że jest OK, to muszę mu ufać. Ja np. pytałam położną o wagę, bo ciążę zaczynałam z wagą 55,5kg, potem w wyniku strasznych mdłości i wymiotów prawie do 16 tygodnia schudłam do prawie 50kg. Teraz mam około 57kg i pytam położną, jak mam liczyć te kilogramy, bo od wagi wyjściowej przybyło mi tylko 2 kg, ale od tej najniższej 7kg. A ona powiedziała, że to nie matematyka, widełki są szerokie.
  2. Ogólnie nie wyobrażam sobie brać do szpitala kapci z tkaniny, ani tego umyć się nie da, jak np. kapnie na nie krew itp. więc jak już pisałam, wolę jakieś, z gumy, tworzywa, pianki, coś, co się da jeszcze w szpitalu umyć (szmatką, pod wodą).
  3. Starbuck, możesz wkleić linka do sklepu z koszulami? Ja też myślę, żeby kupić jakiś krótszy szlafrok. W domu mam szlafrok, ale długi, polarowy, ciepły, ładny, szkoda mi go brać do szpitala. Nie mam w domu koszul, które by się nadawały do szpitala, więc kupić muszę. Jeśli chodzi o klapki, kapcie, to mam zamiar kupić te piankowe, z zabudowanym przodem z dziurkami, nie wiem, czy kojarzycie, o co mi chodzi? Nie chcę taki całkiem niskich, żeby potem w szpitalnej łazience nie wdepnąć w jakąś kałuże wody i nie zmoczyć sobie stóp:) Potem je chyba wyrzucę, żeby sobie tej szpitalnej flory bakteryjnej nie przynosić do domu:)
  4. Mzelle, to napisz koniecznie, jak koszula dojdzie, proszę.
  5. Kurczę, trochę mnie zestresowałyście tymi torbami do szpitala. Ja dla siebie nie mam jeszcze nic! Myślałam, żeby mieć torbę spakowaną jakoś 6 tygodni przed terminem. Poza tym zaczęliśmy zajęcia w szkole rodzenia i liczę, że tam nam też powiedzą pewne rzeczy, co zabrać, co się sprawdza, co nie, więc dlatego na razie się wstrzymuję. Ja jak wpadam w jakąś schizę i czuję, że zaraz pojadę do lekarza/szpitala:) to pierwsze co robię, to myślę, czy mam włosy umyte, nogi ogolone, stopy wypielęgnowane itp.;) W ogóle szpitale jako takie mnie przerażają, nigdy nie leżałam w szpitalu, na szczęście nasz szpital jest dosyć przyjemny i nie ma tak takiej typowej szpitalnej atmosfery, nie ma zapachu szpitala:) Jak trafiłam parę tygodni temu na izbę przyjęć z tym twardym brzuchem, to w drodze bałam się, że mnie tam zostawią, a jak już tam leżałam na sali z podłączonym ktg, była 1 w nocy, rozejrzałam się dookoła i stwierdziłam "nawet tu nie najgorzej, mogę tu spać", byłam tak zmęczona, że było mi już wszytko jedno, na szczęście po 1,5h wyszliśmy do domu. Mzelle, jakie są te koszule? Miłe, fajne? Chętnie bym na tej stronie też kupiła, bo wyglądają fajnie i są niedrogie, a ja nie chcę wydawać kokosów na szpitalne koszule.
  6. Barbera, ale mnie rozśmieszyłaś tym mężem :) Chociaż do końca śmieszne to nie jest, to taka ważna chwila w życiu, człowiek nie chce być sam, a tu przez głupie niedogodności techniczno-organizacyjne nie może. Kurczę, wiem, że to niesprawiedliwe, ale jak sobie nie radzą, to niech zrobią płatne lepsze sale, na pewno znajdą się chętne, a z tej uzbieranej kasy niech wyremontują potem resztę! Serio myślicie, że w grudniu powinno nie być tłoku? Jak patrzę na fora i kolejki u lekarzy, to mam wrażenie, że w grudniu rodzi pół Polski;) A tak serio, to może macie rację, bo chyba najwięcej dzieci rodzi się wiosną - wpadki wakacyjne oraz ogólnie ponoć w ładną, słoneczną pogodę łatwiej począć dziecko. Na remonty może faktycznie za zimno. Sezony urlopowego nie ma, więc większość personelu pewnie dostępna, chyba że ktoś trafi na okres świąteczno-sylwestrowy. Plus też taki, że nie ma upałów, więc nie będziemy dodatkowo męczyć. Ja się boję jednej rzeczy: epidemii grypy i tego, że w związku z nią będziemy musiały być same w szpitalu, bez męża przy porodzie i żadnych wizyt po porodzie. Znajoma tak miała w 2009 roku, jak była ta panika ze świńska grypą. Boję się też odcięcia od świata parę tygodni po porodzie, rodziców, dziadków, siostrę mam "za płotem", a obawiam się, że nie będą mogli wpadać, bo jak zwykle w sezonie zimowym ciągle ktoś będzie chory/zasmarkany, a ja jestem "stadne zwierzę":)
  7. Mzelle, tak, męża nikt nie wyrzuci raczej, nawet w boksie, ale ja uważam, że taki boks jest mniej komfortowy, nie chcę słyszeć jęków innej kobiety, ani aby inni słyszeli moje:) Wiem, wiem, w "gorących" momentach będzie mi wszystko jedno pewnie, ale tak na chłodno, to lepiej osobna sala. Ja dziś mam czepialski dzień, więc znów porównanie;) czy ktoś komuś bada oczy, wycina znamiona, wyrywa zęby w boksach?:) Nie, tylko kobiety rodzą w boksach:) Co do ZZO, u nas teoretycznie jest, ale prawie zawsze powiedzą, że anestezjolog zajęty... Nie słyszałam/nie czytałam o żadnej kobiecie, która u nas dostała ZZO. Nietoperek, też bierzesz Tardyferon?:) Hehe:) Mi się skończyło opakowanie 2 dni temu, wysyłam męża do apteki, a tu zaskoczenie, że to jest na receptę... :( Myślałam, że bez recepty. I dopiero jutro będę mieć receptę, więc mam lekkiego stresa, że przez 3 dni nie biorę:( Ale chyba 3 dni przerwy nie są takie strasznie, skoro już go długo biorę. Co prawda co 2 dni i tak biorę PregnaPlus, w którym też jest żelazo, ale jak porównałam dawki z tardyferonem, to w PregnaPlus jest go o wiele mniej. Co miesiąc macie usg?
  8. Mzelle, ja chcę "własną" położną, oddzielnego pokoju u nas nie można chyba "zarezerwować", ani oddzielnej sali do porodów rodzinnych, jak będzie zajęte, to chyba nic się nie da zrobić:( a szkoda, bo jakby była taka możliwość "rezerwacji", to bym skorzystała, nie chcę rodzić w boksie:( Znieczulenia ZZO u nas nie dają, nawet jakby się chciało zapłacić:(
  9. "Nadziewany pączku", fajnie, że się odezwałaś:) i fajnie, że wychodzisz na prostkę:) Wysłałam Ci ostatnio 2 maile, mam nadzieję, że doszły. Trzymaj się!
  10. Mzelle, najgorsza w tym porodzie jest chyba ta niewiadoma, nie wiadomo, czego się spodziewać, a co osoba, to inna historia. Mój mąż czasem mnie pociesza słowami "oj, inni przeżyli, Ty też przeżyjesz", ja wtedy odpowiadam "no niby tak, Oświęcim też ludzie przeżyli i amputacje kończyn na wojnie na żywca też, marne pocieszenie":) Poza tym co zastanawia, smuci i irytuje? To, że chyba na temat żadnej procedury medycznej, na temat żadnego zabiegu i na temat żadnego innego personelu medycznego nie ma tylu traumatycznych historii i okropnych wspomnień, co na temat porodu. Chyba żaden oddział szpitalny nie ma tylu pacjentów, którzy czuli się tam obdarci z godności i doświadczyli niemiłego i nieczułego traktowania, co na porodówce i położnictwie. A w zasadzie porodówki i oddziały poporodowe powinny słynąć z najmilszej atmosfery i miłego personelu, bo to tak naprawdę "pozytywne" miejsce, na świat przychodzi nowe życie, większość pacjentów jest zdrowa, więc personel powinien być odprężony i pozytywnie nastawiony, a jak jest w wielu miejscach wystarczy poczytać opinie na różnych forach itp. Ciekawe, że np. na temat dentystów nie ma raczej opinii w stylu "jak zaczęłam jęczeć z bólu, to zamiast dać mi znieczulenie, powiedział, że mam nie jęczeć, i powtarzał, ze trzeba było nie żreć słodyczy, to by zęby były zdrowe", "jak zapytałem po wyrwaniu zęba o pielęgnację ranki, to usłyszałem, że jestem właścicielem tej ranki, więc powinienem wiedzieć, co z nią robić"
  11. Moonia, a mi endokrynolożka powiedziała, że właśnie niby teraz dziecko jest bezpieczniejsze, bo już od dłuższego czasu ma swoją tarczycę i samo wytwarza hormony, czy coś w tym stylu, ech, co lekarz, to inne podejście... no ale medycyna to nie matematyka... a szkoda czasem... Co do śluzu, różny bywa, ciężko to określić opisowo:) ale raz jest rzadszy, przeźroczysty, raz gęstszy, białawy, raz jest go więcej, raz mniej. Ale takie serowate upławy mogą chyba sugerować grzybicę, ale chyba miałabyś je wtedy cały czas i jeszcze chyba dodatkowe objawy, jak swędzenie, pieczenie. Mzelle, ja wiem, że to różnie bywa, z tymi lekarzami i szpitalami... Co do szkoły rodzenia, my byliśmy już na jednych zajęciach i było super, jak już mój mąż był zachwycony, to musi coś w tym być:) Myślę, że takie zajęcia pozwalają oswoić lęk i psychicznie się lepiej nastawić, chociaż ja na razie nie mam jakiegoś strasznego lęku przed porodem, jestem raczej pozytywnie nastawiona, choć miewam napady paniki np. jak sobie uświadomię, że w zasadzie za około 11 tygodni już mogę urodzić i że to nieuniknione, że to się stanie, czy tego chcę, czy nie:)
  12. Nietoperek, chyba lepiej mieć odporność na cytomegalię niż toxoplazmozę, bo toxo chyba się leczy w ciąży, a na cytomegalię chyba nie ma leku? A co do lekarzy, ja znam osoby, które chodziły do lekarza z jednego szpitala, a rodziły w innym szpitalu, więc to chyba nie jest takie istotne.
  13. Kurczę, każdy lekarz co innego i kiedy indziej zleca... Ja się pytam o to TSH, bo przed ciążą zawsze regularnie badałam, tak profilaktycznie i zawsze było OK, a potem w trakcie ciąży lekarka mi to zleciła, ale dopiero w 18 tygodniu ciąży i coś tam wyszło minimalnie nie w normie, trafiłam pod opiekę endokrynologa, ale tak sobie myślę czasem, np. dziś znów mnie dopadły te myśli, co by wyszło, jakbym te badania zrobiła wcześniej. Endokrynolog powiedziała, że takie gdybanie nie ma sensu, bo wiele osób tego w ogóle nie bada w ciąży i nawet nie wiedzą, co miały, a czasem wyniki skaczą, ot tak, bo ciąża, a te hormony są podobne do ciążowych i różne dziwne niekoniecznie groźne rzeczy mogą się dziać. A tu jeszcze Asia pisze, że robiła TSH oraz ft3 i ft4, czyli wynika, że niektórzy się badają bardziej wnikliwie i teraz mam wyrzuty, że o tym nie wiedziałam... A ja w temacie endokrynologii jestem zielona. Myślałam, że dopiero jak TSH wychodzi źle, to się robi resztę, a lekarka nigdy nic nie mówiła. U mnie jest to dziwne, że w tym 18 tygodniu TSH było minimalnie obniżone (ponoć może też być od ciąży), co by sugerowało ewentualnie nadczynność, a jak endokrynolog (dobry) usłyszał ten wynik przez telefon, to powiedział, że nie ma pośpiechu i mogę przyjść za 3 tygodnie, i jak po 3 tygodniach przyszłam do niej z nowym TSH i pierwszy raz robionym FT3 i FT4 (oraz coś tam jeszcze), to TSH już było w normie, a te ft były na granicy normy, co by z kolei sugerowało odwrotną sytuację, czyli niedoczynność ewentualnie, i lekarka powiedziała, że te wyniki są sprzeczne, zrobiła b. szczegółowy wywiad, usg tarczycy i wszystko wyszło super, ale jednak dostałam minimalne dawki Euthorynox, niby profilaktycznie, bo powiedziała, że to jest jak już niedoczynność przysadkowa, a nie tarczycowa, ale że ogólnie, to nie jest jeszcze niedoczynność. Co dwa tygodnie badam teraz te hormony i ona odrobinę zwiększa dawkę, chociaż i tak biorę minimalne dawki, ogólnie się uspokoiłam, ale dziś, przy okazji tych rozmów o badań znów naszyły mnie myśli, jakie te wyniki były we wczesnej ciąży, w tym najważniejszym momencie...
  14. To jak już jesteśmy przy badaniach, to czy lekarz zlecał Wam w ciąży badanie TSH?
  15. A co do toxo, ja 3 lata przed ciążą dowiedziałam się, że przychodziłam toxo, miałam wysoki poziom przeciwciał. Potem na początku ciąży lekarka kazała i tak mi zrobić toxo i w 2 trymestrze też (na jej karcie ciąży są trzy miejsca na wyniki z toxo "1 trymestr", "2 trymestr", "3 trymestr"), jak się zapytałam, czy to potrzebne, to powiedziała, że tak, bo mimo, że to kiedyś przechorowałam, to ilość przeciwciał spada, im dalej od czasu zachorowania. I faktycznie wyniki to potwierdzają. Nie mam też pojęcia, jak złapałam tę toxo , bo ja jestem straszny czyścioch, nie jem niemytych owoców, warzyw, zwierząt w ogóle nie dotykam, to też jest przykład na to, że można się pilnować, a i tak coś złapać, bo np. ktoś nam poda sałatkę z niedomytych warzyw. A cytomegalię badacie w ciąży? Ja badałam 2 razy przed ciążą, nic nie wyszło, a w ciąży lekarki nic o tym nie mówi.
  16. Fiolecik, ja się na tym nie znam, ale wydaje mi się, że wynikami/objawami nie ma się co sugerować, bo to chyba różnie może być. Jak masz się tym niepokoić, to zrób to badanie. U nas w jednym z laboratoriów kosztuje to 35zł.
  17. Cieżarówko, w internecie można znaleźć różne sprzeczne informacje. Jakbym się żywiła w ciąży wg internetowych artykułów, to prawie nic bym nie jadła... :) W jednym miejscu piszą "śledzie w ciąży -super", a kolejnym "śledzie nie". Ja pytałam mojej lekarki o śledzie, ale bardziej pod kątem zanieczyszczeń, bo niby ryby zdrowe, ale kumulują zanieczyszczenia z mórz i oceanów (metale ciężkie itp.). Powiedziała, że jak najbardziej tak (mogę jeść, wiadomo, nie po kg dziennie), a jak potem już na szybko dopytałam, czy one są surowe, czy można, to wydaje mi się, że powiedziała, że można, ale nie wiem, czy do niej dotarło, że to jest surowe, a może nie jest, a może ona sama nie wiedziała? Tak więc bardzo bym była wdzięczna, gdybyś dopytała o to dokładnie dziś swojego lekarza. Ja się pilnuję w ciąży, aby nie jeść/nie pić rzeczy z niepasteryzowanego mleka, surowego mięsa, jajek, warzywa i owoce dokładnie myję itp. Fiolecik, ja nie robiłam na HIV, lekarka mówiła, że nie trzeba (jeszcze przed ciążą), mnie się też wydaje, że w moim wypadku nie trzeba, bo nie miałam sytuacji, w której bym się mogła zarazić. Wydaje mi się, że ten wirus jest dosyć słaby, nie to co żółtaczki, dlatego żółtaczki robiłam i tego lekarka pilnuje (tzn. żółtaczki typu B), typ C robiłam sobie dla spokoju sumienia. Nawet jak ktoś jest szczepiony przeciwko żółtaczce (B, bo na C nie ma szczepionki), to warto sobie zbadać przeciwciała, bo ponoć nie wszyscy reagują na szczepionkę, a niektórym po czasie spada odporność.
  18. Ciężarówko, ale jak myślisz, to jest surowa ryba, czy jakoś przetworzona i niegroźna? Nie jest tak, że one są solone i to je konserwuje i zabija bakterie? Albo jakoś inaczej je "obrabiają"? Ja mam mętlik w głowie, a tak mnie ciągnie na te śledzie, że wytrzymać nie mogę, no i niby to zdrowe, bo omega3 itp:) Ale kurczę, nie chcę potem mieć do siebie wyrzutów. Tak samo z kawą, ciągnie mnie też bardzo momentami, choć na początku ciąży odrzucało mnie od ukochanej kawusi, a teraz tak chętnie bym się napiła, takiej porządnej, z ekspresu ciśnieniowego, z pianką, mleczkiem/śmietanką,mmm. Niby lekarka powiedziała, że jedną dziennie mogę, ale jakoś póki daję radę, to się powstrzymuję. Chociaż wiele osób mi mówi, że ewentualne zachcianki i "grzeszki" (frytki itp.) teraz trzeba realizować, bo w czasie karmienia są większe restrykcje...
  19. Dziewczyny, jak to jest ze śledziami w ciąży? Strasznie mi się chce śledzi w śmietanie, tylko czy te kupne w śmietanie, to są śledzie surowe? Bo w ciąży niby nie można jeść surowych ryb. A te śledzie w oleju? To są surowe śledzie, czy jakoś poddane obróbce termicznej, która zabija bakterie?
  20. Nietoperku, a do jakiego lekarza chodzisz? Jesteś zadowolona? Możesz napisać inicjały?:)
  21. Olcik, trzymaj się dzielnie, będzie dobrze, musi być:)
  22. Barbera, pocieszyłaś mnie z tą kwotą, bo ja już myślałam, że to ja jestem jakaś strasznie rozrzutna...
  23. aszja, to masz fajnie, jakbym miała fajnego lekarza na NFZ to też bym do niego chodziła. Mogli Cię zgodnie z prawem zwolnić, jeśli byłaś w ciąży?
  24. Julita, mnie w ciąży bardziej drażnią takie rzeczy (ech, te hormony). Teraz np. zaczęłam się powoli brać za zamawiane różnych rzeczy, głównie przez internet, bo po pierwsze jest taniej, po drugie w sklepach stacjonarnych wielu rzeczy nie ma, albo jest drożej i od paru dni mam tak, że co siądę, aby się zabrać za zamówienie, albo chociaż podliczyć, co i za ile chcę kupić, to się okazuje, że z gamy produktów, na które się od jakiegoś czasu nastawiałam, albo nie ma jakiegoś i nie wiadomo, kiedy będzie, albo zmienił się wzór, kolor, cena, albo wycofali coś zupełnie. I po paru takich incydentach chce mi się wrzeszczeć/płakać:) Ja zamawiałam w Motherhood. Wiele produktów jest tam z atestowanych tkanin, mają ładne wzornictwo i można sobie w tym samym zestawie kolorystycznym kupić różne produkty. Ale żeby nie było tak kolorowo, to oczywiście kocyk, który bardzo chciałam był niedostępny i nie wiadomo, kiedy będzie:/ Zamówienie i tak wysłałam, bo się boję, że następnym razem będzie ten kocyk, ale ze to różka nie będzie:)
×