Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zuzkaa5

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez zuzkaa5

  1. Olcik, jestem z Wami często myślami, mam dużo do napisania, ale czasu brak:/ Może jak mąż zacznie pracować wreszcie normalnie, czyli po 8-10h, a nie kilkanaście, to wtedy będę mieć więcej czasu. Mam nadzieję, że jeszcze 2 tygodnie i będzie lepiej. Pozdrawiam!
  2. Tak w ogóle to mam dość tej zgadywanki, karmienia piersią itp. Jakbym jeszcze raz miała przeżyć te bolące, krwawiące brodawki przez 3 m-ce, ulewanie krwią przez Małego, mój płacz, ból, wiszenie godzinami dziecka na piersi, moje zmęczenie, bezradność, sprzeczki z tego powodu z rodziną, potem te alergie, diety, frustracje, to chyba bym wolała od razu podać dziecku mm i uniknąć tych stresów. Szczęśliwa matka, to szczęśliwe dziecko a mi przez te 6 m-cy zdarzyło się zbyt wiele momentów, kiedy szczęśliwa nie byłam, głównie chyba przez to karmienie piersią i związane z tym "atrakcje".
  3. Olcik, dzięki. Pączku, pytałaś ostatnio o matę. Ja miałam na myśli takie piankowe puzzle, z których robi się matę. My takie mamy, ale daję na to jednak jeszcze koce, bo wydaje mi się, że to za twarde, choć do pełzania chyba powinno być twarde. A właśnie, wczoraj była mała imprezka półroczkowa. Byli moi rodzice i siostra z mężem, ładnie nakryty stół, ciasta, lody, szampan, Jasiu ubrany w pajacyka ze skrzydełkami aniołka, balony ("It's a boy", miały być na Baby Shower, który się w końcu nie odbył, albo na powitanie Małego w domu po narodzinach, ale było takie zamieszanie, że też ich nie wyjęliśmy). Jasiu pierwszy raz bawił się balonem i zaśmiewał się w głos z radości. Dostał piękny letni śpiworek raz cudne pierwsze prawdziwe sztućce. Oczy mu już leciały ze zmęczenia, bo w zasadzie prawie w ogóle nie spał w ciągu dnia, ale miał super humor, koło 22:00 już był wykąpany, liczyliśmy, że zaśnie przy piersi, jak zwykle, a tu pojadł i... zebrało mu się na śmiechy, uśmiechy, gadanie i tak do... 23:30!!! Próbowałam go karmić w łóżku, przy zgaszonym świetle, gdzie tam, jeść już nie chciał, bo najedzony, gadał, piszczał, "skakał", a my myśleliśmy, że pękniemy ze śmiechu. W końcu zostawiłam go w jego łóżeczku, to "walczył" jeszcze przy zgaszonym świetle do 23:30. Zasnął, położyliśmy się z mężem do łóżka, zmęczeni, godzina 00:04 - obudził nas płacz, Mały do mnie do łóżka, pierś na pocieszenie i ukołysanie, a mąż znów do salonu.
  4. Olcik, faktycznie, to Ty pisałaś o panelu zabawce:) To napisz proszę, czy to porządne itp.:) Czekoladka, właśnie kolor wózka masz fajny:) Z dziewczynkami jest fajnie, bo każdy kolor im pasuje. Julita, współczuję, ciężkie to jest... Ja przeczuwam, że gdybym poszła do innego alergologa, to też by mi coś innego powiedział i to jest dobijające, co lekarz, to inna opinia, człowiek chce jak najlepiej dla swojego dziecka, a lekarz go jeszcze krytykuje... Tak czy siak ostatecznie decyzje należą do nas i to jest trudne w tym wszystkim... pamiętam, jak byłam mała to taka pediatra powtarzała zawsze mojej mamie "najlepszym lekarzem dla dziecka jest matka" i dawała mojej mamie sporo wolnej ręki. Nasz pediatra-alergolog też taki jest i mimo, że to obciąża mnie psychicznie, to wolę taką opcją, bo wiem, że lekarz nie jest przy dziecku na co dzień i to moje obserwacje są najważniejsze... My mieliśmy zalecony Clemastin 3x1ml oraz Fenistil 3x5kropli, po 4 tygodniach brania, na wizycie lekarz powiedział, że można dalej brać, że to i tak małe dawki, ja mu powiedziałam, że staram się już dawać tylko na noc, bo to jednak chemia, on stwierdził, że OK, że mogę sobie korygować dawkę. Żadnych skutków ubocznych nie zauważyłam. Nic z siusianiem nie było. Teraz muszę zadzwonić i zapytać, co z tą witaminą D. Jak się coś dowiem, to napiszę. Nasz alergolog twierdzi, że te testy owszem, mają swoją wiarygodność, ale to są wyniki "na teraz", a potem wiele się może zmienić, a najważniejsza jest obserwacja reakcji dziecka. Tak czy siak absolutnie bym dziecku nie podała czegoś, na co wyszło mu uczulenie, czyli u Was ziemniaka. Dla mnie sensowniejszy wydaje się ten Wasz pierwszy lekarz. Nasz też nie jest idealny, z niektórymi rzeczami się u niego nie zgadzam, np. z tym, aby w razie czego podać Małemu mleko sojowe, uważam, że soja to jeden z najbardziej modyfikowanych składników diety, poza tym niepokoją mnie te fitoestrogeny, ale nasz lekarz z kolei jest na tyle fajny, że można mu wiele rzeczy powiedzieć szczerze, wprost. Co do szczepień, przy tej naszej mega alergii jeszcze bardziej się boję. Wczoraj pochwaliłam się, że buźka lepsza, a dziś znów gorzej:(( Pewnie tarł w nocy po kocyku/ubranku:(((
  5. Starbuck, chodzi o ten panel zabawowy:) Edith, współczuję tego uczulenia, my też to przerabiamy, wiem, jakie to ciężkie, czasem chce mi się płakać, jak widzę śliczne gładkie buźki innych dzieci... Nie wiem, czy czytałaś o moich przebojach? Ja też długo byłam na diecie, bez mleka, jaj itp., ale to nic nie pomagało, zrobiłam w końcu Małemu testy z krwi i NIE wyszła alergia na mleko, jaja, tylko na orzechy laskowe, migdały, sezam. Odstawiłam ciastka z orzechami, ale po tym nie było jakiejś wielkiej poprawy, od 1,5 tygodnia nie daję Małemu wit. D i jest trochę lepiej, witamina ta jest np. na oleju kokosowym, kokos to też orzech, więc może mój Mały też na kokos uczulony (kokosa nie było w panelu). Trzeba kombinować, analizować, lekarze lubią proste diagnozy "skaza białkowa", "proszę nie jeść mleka". Oczywiście to, że nie wyszło nam uczulenie na mleko, jaja itd. nie oznacza, że u Małego się ono nie pojawi, tak czy siak jest silnym alergikiem, widać to też ponoć z wyników morfologii, więc musimy na wszystko uważać. Ta kolka u Was mogła być na tle alergicznym. Tak samo ten nerwowy sen, budzenie się co chwilę w nocy. Ja to przerabiałam. Jak Mały zaczął brać leki na alergię (Clemastine i Fenistil), to śpi spokojniej, choć noce i tak bywają różne i tak się drapie, czasem mniej, czasem więcej, powoli schodzimy z dawek leków, teraz dostaje tylko na noc. A co lekarze mówią u Was?
  6. Ale cudne te Wasze dzieciaczki!!! Pączku, brawa za tort!!! Kanatika, zdrowia dla synka. Myślę, że Natalka się nie zarazi. Starbuck, a jakiej firmy jest ta zabawka? Nie jest to jakiś chiński "no name"? Pytam, bo mój Szkrab wszystko liże, wkłada do buzi, więc staram się, aby zabawki były w miarę bezpieczne, bez, jak ja to nazywam, "farby wzbogaconej uranem";)
  7. Le soleil, współczuję CI bardzo. Może to ząbki?
  8. Pączku, byłaś u doktora K.? Miałaś przeczucie, że coś jest z tym napięciem, czy tak po prostu chciałaś iść do neurologa? Współczuję choroby synusia. Nie znam sposobu na spokojne czyszczenie noska... U nas też ciężko nam idzie, ale raczej bez płaczu, po prostu Mały się rusza, ucieka, odpycha mnie łapkami. Miałam w ogóle sen, że napisałaś na forum, że jesteś w ciąży:) U nas buzia Małego wreszcie wyraźnie lepsza, choć do dobrego stanu jeszcze wiele brakuje (pomyślcie więc, jak okropnie musiało być wcześniej), nie ma już takich typowych ranek (jeśli już to taki mini ranki), bardziej zaczerwienienie i sucha skóra, wcześniej miał takie 3 duże placki (na policzkach oraz brodzie) o średnicy 2-3cm, na których nie było naskórka, a poza plackami było też zaczerwienienie i sucha skóra. Pod kolanami też jest sucho i czerwono, ale nie ma już takich pęknięć do krwi. Drapanie dalej jest, ale chyba troszkę mniej, choć różnie to bywa. Możliwe, że szkodziła nam wit. D (te oleje, kokosowy np.), bo od 1,5 tygodnia jej nie daję i jest poprawa. Dziś dzwonię do lekarza zapytać, co zrobić z tą witaminą, bo jakąś chyba musi brać. Co do tulenia, nasz bardzo lubi, trzeba jednak uważać na tę jego chorą buźkę.
  9. Julita, ja jestem tchórz, więc asekuracyjnie wzięłabym 1:) Chciałam też napisać, że w poniedziałek byłam z Małym, rodzicami i paroma osobami z rodziny na wycieczce, w drodze powrotnej, przez jakieś 30km Mały zrobił nam koncert w aucie, myślałam, że się wykończę, bo nic nie skutkowało, a z fotelika w trakcie jazdy (mam nadzieję) nigdy go nie wyjmę. Dopiero w domu zdałam sobie sprawę, że jest po 21:00, że nie było nas 6,5h. Zaliczyliśmy zwiedzanie ogrodów, kilkadziesiąt km w aucie, zwiedzanie zapory, obiad w karczmie, dwa karmienia i przewijanie w aucie. Mały był przez większość czasu grzeczny, pod koniec chyba miał już po prostu dość. Wczoraj pierwszy raz założyliśmy spacerówkę, gondola u nas od dawna jest "okrzyczana", "ofukana" itp. a w foteliku trochę mało miejsca. Spacerówka ma u nas 3 pozycje: całkowicie leżąca, odrobinę poniesiona, całkiem siedząca. Z racji tej, że Mały jeszcze nie siedzi dajemy mu pozycję "odrobinę podniesioną", problem w tym, że to jest i tak trochę za płasko, przydałaby się przynajmniej jeszcze jedna pozycja, taka między tą 2 a 3. A jak jest u Was z regulacją pochylenia?
  10. Nietoperku, kupiłam też butelkę TT, z tej jakby chętniej pije, ale i tak średnio. W sobotę mieliśmy to wesele, stąd też brak czasu, szukanie ubrań na ostatnią chwilę, bo normalnie mąż nie ma czasu, bieganie, rodzina zajęta, więc też czas dla Jasia limitowany z ich strony, Mały został z teściami i ku mojej ogromnej radości był bardzo grzeczny, a widuje ich na tyle rzadko, że chyba ich nie kojarzy, ale ponoć ani razu im nie płakał i miał super humor. Zostawiliśmy go śpiącego o 12:00 i wyszliśmy, więc obudził się przy nich, bez znajomej twarzy, ale się tym nie przejął. Niestety w tej całej bieganinie (mąż o 24:00 przymierzał koszule, zasnęłam o 2:30, bo nie miałam wcześniej kiedy wypielęgnować stóp, twarzy, paznokci, przygotować paru rzeczy, a przed 7:00 już pobudka, bo na 7:30 jechałam do fryzjera, byłam tak nieprzytomna o tej 7:00, że zadzwoniłam do mamy, że chyba nie jadę na czesanie, bo ledwo żyję, ale jednak wzięłam się w garść, pojechałam, zrobili mi super fryzurę i od razu lepszy humor, a 2 dni wcześniej co chwilę podrzucałam komuś Jasia, choć na chwilę i robiłam wielkie sprzątanie mieszkania oraz sieni po malowaniu, bo rodzina zjeżdżała się na wesele i wstyd kogoś wpuścić do takiego bałaganu) nie zdążyłam odciągnąć mleka, więc po obiedzie i 1 tańcu, koło 15:00 wróciliśmy do domu nakarmić Małego, zeszły nam na to aż 2 godziny, wtedy też odciągnęłam mleko, aby nie spieszyć się z drugim powrotem i niestety jest tak, jak kiedyś, z odciąganiem, albo nawet gorzej, odciągnięcie 90ml (więcej już nie miałam siły, bo tak wolno to szło, a w zasadzie nie szło już w ogóle prawie) zajęło mi aż 20 minut. Gdyby więc Mały "obraził się" kiedyś na pierś, to nie dam rady mu odciągać, bo 90ml to za mało i za długo trwa. Aha, te 90 ml wydusiłam z 2 piersi, a jak normalnie pije z piersi, to mleko go dalej czasem zalewa. Jak nas nie było, to Mały wypił to mleko, z butelki TT, ale tylko 70ml. A może nie chciał więcej, bo nie był głodny jeszcze aż tak (ale coś mi się nie chce wierzyć), bo ostatnio potrafi sobie zrobić już dłuższe przerwy, np. 3, 3,5h i między tym jak chce się mu dać pierś, to zrobi parę łyków i nie chce. Wydaje mi się też, że jak zje słoiczek z jabłkami (125g), to go to na tyle syci, że wydłuża mu to trochę przerwę (cały słoiczek zjada od tygodnia, od poniedziałku wprowadzam też powoli marchewkę). Co do wesela, wróciliśmy na kąpanie po 21:00, teściowie poszli do domu, mąż został z Małym, a ja od 23:00-2:00 siedziałam jeszcze na weselu, nie pobawiłam się jednak, bo miałam bardzo bolący, krwawiący palec u nogi:/ No i mimo, że wiedziałam w ciągu dnia, że Mały jest w dobrych rękach, że ma dobry humor, to jednak co chwilę o nim myślałam, tęskniłam i nie potrafiłam się do końca wyluzować. A właśnie, gadanie ludzi na temat Małego to jedno, a na mój temat to drugie i też mam tego dość, co chwilę słyszę, na weselu też "o ludzie, jaka ty jesteś chuda, kiedyś tak fajnie wyglądałaś, jedz więcej". Już w trakcie szukania sukienki na wesele miałam doła, bo nic na mnie nie pasowało, jak w biuście było OK, to w pasie i biodrach wisiało... Na szczęście od ponad tygodnia jem znów nabiał i Małemu raczej to nie szkodzi.
  11. Kanatika, jestem, jestem, ale mąż pracuje od wczesnego rana do późnego wieczora, do tego pilnuję non stop, aby Mały nie tarł buzią, więc nie mam czasu i siły na pisanie. Napiszę tylko, że mam już tak serdecznie dość złotych rad i komentarzy ludzi, że chce mi się wyć, "ojej, ale ma tę buzię, smarujesz mu czymś?", "dajesz mu żółtko? W tym wieku powinien jeść żółtko", "dajesz mu kaszkę, czemu nie je kaszki?", "ja bym rzuciła karmienie piersią, to z powodu Twojego mleka tak wygląda". Mam już dość tłumaczenia wszystkim wszystkiego, mam dość litościwych spojrzeń i złotych rad, np. takich, abym szybciej wprowadzała nowości, fajnie się doradza, a to potem ja się męczę z obsypanym i drapiącym się dzieckiem. I ciekawe, jak mam mu dać mm (jakby się zdecydowała), jeśli on nie bardzo chce pić z butelki, nawet moje mleko...
  12. O rany, jaki cudny Kubuś, te włosy wręcz jak sztuczne. Czekoladka, Twoja Dama w sukienkach - obłędna:))
  13. Czekoladka, ja piłam butelkę (na "kolację") chyba do 7 roku życia, moja siostra podobnie, wspominamy to z nostalgią:) A smak tych owsianek, kaszek, mmmmmm, ech, czasem tęsknię za dzieciństwem, bo miałam bardzo udane.
  14. Czekoladka, może męczy ją jedzenie z łyżeczki? Mój dziś już 2 raz zasnął w trakcie karmienia jabłkiem ze słoiczka, czujecie?:) Moje niesypiające w dzień dziecko zasnęło w trakcie j e d z e n i a :) Widocznie tak go to męczy;)
  15. A ja jestem szczęśliwa, bo kupiłam sobie dziś torbę na rzeczy dziecięce, ale niewyglądającą na typowo dziecięcą/wózkową, do tego wydaje się być wygodna, bo ta, którą mam do wózka, jest pojemna itp. ale fatalnie się ją nosi, jest za duża i nieporęczna zupełnie.
  16. Czekoladka, wydaje mi się, że pół słoiczka (tego 125g) owoców to nie jest na tyle dużo, aby jakoś bardzo nasycić dziecko, to jest bardziej taki deser, dla smaku, witamin, chyba...
  17. Nietoperku, współczuję tych przygód. Biedny Kubuś, biedna Ty, no i biedny Twój mąż. Już jest zupełnie OK? Fakt, lada dzień nasze święto, tak naprawdę dopiero teraz, jak mam dziecko, zaczynam doceniać moją Mamę, zamówiłam dla niej piękną, ręcznie robioną kartkę. Wczoraj była ciężka noc, ciężki dzień, Mały chciał, aby cały czas przy nim być, jak siedziałam obok, to śmiech, jak wstałam np. po herbatę, to ryk i tak cały dzień, a mąż w pracy od 5:00-23:30!!! (dodam jedynie, że jak mąż taki zapracowany, to i tak prawie zawsze obiad jest na jego głowie, inaczej już bym zupełnie wysiadła, często są to jednak "gotowce"). Ale za to ta noc - super! Mały zasnął o 24:00 i obudził się, uwaga, o 8:30!!! 8,5h snu ciągiem, nowy rekord:)
  18. Ech, ja też nie chciałam spać z dzieckiem, ale tak jak u Julity, wszystko się sypie przez tę alergię:((( Ostatnio miałam dobry nastrój, ale dziś zniknął, brak męża cały dzień, któryś tam dzień z rzędu i to w sobotę i niedzielę też, robi swoje, gdyby nie rodzice i siostra obok nie wiem, co bym zrobiła... U nas niby wiemy, co uczula, na noc dalej dajemy leki, ciągle się smarujemy, przemywamy (po kilka-kilkanaście razy dziennie, a nie jest to łatwe, dziecko się wierci, poza tym mamy wiele wersji, pod kolanem jak jest sucho to co innego, jak jest rana - co innego, na szyjce to samo, na buzi mokre ranki przemywamy solą fizjologiczną (na noc wodą termalną i Neomycyna), ale już brzegi ranki, które są suche, nawilżamy kremem, Mały się rusza, "ucieka", marudzi, chce lizać mój palec z kremem, nie chce odchylić szyjki, trze rączką po nakremowanym miejscu i to ściera), a poprawy nie ma, albo następuje bardzo powoli. Tzn. buzia ślimaczym tempem robi się lepsza, ale czasem to jest tak "krok do przodu, dwa do tyłu", non stop trzeba Małego pilnować, wystarczy się na chwilę spuści się go z oka, zaczynie trzeć buzią o kocyk i już z gojącej się ranki znowu leje się krew, a mi się chce ryczeć:(( I głupio to pisać, ale czasem mam dość tej ruchliwości Małego, bo przez to źle mu się goi ta buzia, on ciągle na brzuszku, ciągle gdzieś "idzie", w nocy ciągle pilnuję, aby się nie obracał na brzuszek, a on bardzo lubi, ciągła "walka", jak nie pilnuję obrotów na brzuch, to drapania po szyjce i głowie (ostatnio miał same strupki na główce), albo tarcia nogami, jedna o drugą. Ciągle go przytrzymuję w nocy, robię "szyyyyyyyyy", aby go uspokoić, dziś o 4:00 nad ranem, po paru godzinach "walki" miałam tak dość, że poszłam ryczeć do kuchni. O ile ta buzia jest dalej brzydka, to widać światełko w tunelu, to najbardziej mnie smucą te miejsca po kolanami. Owszem, delikatny steryd leczy szybko, co z tego, jak Mały drapie się nogą o nogę, trze z taką siłą, że po chwili skóra cała czerwona, popękana:((( Dlatego też mimo że mamy bardzo ciepło w mieszkaniu, a przy problemach skórnych należy unikać przegrzewania, to Mały i tak musi mieć długie spodnie;( nie może sobie fikać gołymi nóżkami:( bo zaraz miałby jedną ranę po kolanem:( Każde przewijanie to walka, aby się nie drapał, a on ma tyle siły i energii, że wyrywa mi te nóżki i się drapie, a ciężko zmieniać pieluszkę, trzymać 2 nogi oraz często rączki, które chcą się drapać po dekolcie. Kto tego nie przeżył, nie zrozumie, o czym piszę:(( Problem też w tym, że Mały przez spodnie też się drapie, trze nogami, szczególnie w nocy;((( Wczoraj pękła mu skóra na grzbiecie stopy:( A co do tych nocy, też czasem robię za smoczek, przytulam Małego do siebie, on sobie ssie i tak śpimy, wtedy chociaż jest spokojny... Tak poza tym jest jest cudnym dzieckiem, szczerzy 2 zęby w uśmiechu, w ogóle jak się śmieje, to całą buzią, oczy się śmieją, nosek się marszczy. Jak go najdzie faza na gadanie, to można pęknąć ze śmiechu, a głos ma bardzo donośny, zagłusza wszystkich swoich gadaniem, chyba że jest śpiący, wtedy tak cichutko gada, takim cienkim głosikiem. Od 2 tygodni daję mu jabłuszku z Hippa, na szczęście chyba nic mu się po nim nie dzieje. Jedzenie z łyżeczki idzie mu tak średnio, choć już mniej wylatuje z buzi:) Prześlicznie wygląda w tym śliniaczku http://www.fabrykawafelkow.pl/dla-dzieci/akcesoria-do-karmienia/809-sliniaczek-zoo-piesek.html# Często się krzywi mając jabłko w buzi, jakby było dla niego za kwaśne, ale faktycznie, ono jest troszkę kwaskowate, ale otwiera buzię po jeszcze. Wczoraj zjadł już prawie pół słoiczka. Wydaje mi się, że zjadłby więcej, ale myślicie, że mogę dać mu np. cały słoiczek? Butelka z Medeli dalej jest "be", więc kupiłam z Tommy Tippiee, do tego był gratis kubek niekapek, kupiłam też niekapek z NUKa, będziemy dziś testować, z czego dziecko chciałoby wreszcie łaskawie napić się wody/herbatki:) Co do ubranek, ogólnie nosimy teraz rozmiar 74. Mamy podobne krzesełko do wanny co Barbera, ale jeszcze nie używaliśmy. W łazience suszy się nosidełko, dziś chyba 1 raz wypróbujemy. Barbera, Czekoladka, mój synuś to chucherko przy Waszych księżniczkach:) Ja bym nie pogardziła paroma fałdkami, bo niby jest w normie, ale ostatnio mniej przybiera i tak odrobinę się martwię.
  19. Dziewczyny, niby jest ciężko ostatnio, bo uczulenie Małego nie mija, dalej ranki na buzi, mąż pracuje od 5:00-20:00, ale jak patrzę na Małego, śpiącego w nocy obok mnie, to chce mi się płakać ze szczęścia, tej nocy tak się miotał, drapał, że przytuliłam go do siebie i tak przespaliśmy chyba z 5h, otworzyliśmy chyba jednocześnie oczy i popatrzyliśmy na siebie, life is good:) Pozdrawiam z Sinatrą lecącym z głośnika :)
  20. Czekoladka, witaj! Piękne sukienki ma Twoja córa. Co do wagi, ja ma odwrót, przejmuję się czasem, że Mały jest taki szczypiorek. Ważony 2 dni temu miał 7050g. Przybrał tylko 270g w 2 tygodnie. Dziewczyny, wczoraj odebraliśmy wyniki testów alergicznych i... NIE wyszła alergia na mleko krowie, żółtko, białko jaja, orzech włoski, kazeina, ziemniak, seler, marchew, pomidor, dorsz, krewetka, brzoskwinia, jabłko, soja, mąka pszenna, mąka żytnia, ale... wyszła alergia na migdał (1 klasa), orzech ziemny (klasa 1), sezam (2 klasa) oraz orzech laskowy (6 klasa, najwyższa z możliwych, oznacza ekstremalną alergię). Zszokowały mnie te wyniki, szczególnie ten orzech laskowy i zdziwiło mnie to, że wszyły alergie na te orzechy, jak ja sama alergik nie jem orzechów i uważnie studiuję etykiety, aby nie zjeść czegoś z orzechem, a aby wyszła dziecku alergia, to musi ono najpierw mieć kontakt z danym alergenem (np. przez moje mleko). Stwierdziłam, że może gdzieś były śladowe ilość, kurcze, na prawie każdych ciastkach jest napisane "zawiera śladowe ilości...". Poszłam do kuchni, czytam jeszcze raz skład ciastek, które jem, ciastek, które specjalnie kupowane są dla mnie, bo nie miały mleka, masła, jaj, swoją drogą pyszne włoskie ciastka, nie znalazłam orzechów, a tu wieczorem mąż do mnie woła z kuchni "ej, wiesz, że w tych Twoich ciastkach są orzechy laskowe?? 2% orzechów laskowych, jak mogłem to wcześniej przeoczyć, przecież czytałem etykietę". Ja w szoku, bo też czytałam, obu nam to umknęło, może dlatego, że orzechy były w nawiasie jak skład grupy "owoce", a może dlatego, że tak obsesyjnie szukaliśmy mleka, jaj, że orzechy nam umknęły. Ale byłam zła na siebie, na dodatek jeszcze wczoraj koło południa najadłam się tych ciastek. Dziś był lekarz, mogę powoli spróbować wracać do mleka, jaj. oczywiście to, że na jakieś rzeczy nie wyszła alergia nie oznacza, że ona się nie pojawi, więc tak czy siak ostrożnie...
  21. Ganesh, a nie boisz się, że takie mleko prosto od krowy obciąża za bardzo układ pokarmowy Małego? Ja wiem, że kiedyś ludzie takie dawali, ale to dlatego, że nic innego nie było.
  22. Julita, no właśnie, zapomniałam dopisać ten aspekt jeszcze: dotykanie dziecka przez tłumy ludzi. Ja w takich warunkach będę bardziej wymęczona i zestresowana niż w domu i nic z tego dnia nie będę miała... Po tylu dniach opieki nad dzieckiem, nieprzespanych nocy (od kilku dni śpię z Małym i pilnuję, aby w nocy się nie drapał oraz nie obracał na brzuszek, bo wtedy trze ranki na policzkach, nie muszę pisać, jaka super wyspana jestem po takich nocach) chciałabym Małego z kimś zostawić, choć na parę godzin i odetchnąć. Problem w tym, że wszystkie osoby, które on zna i które go w miarę znają będą na tym weselu, zostają moi teściowie, odpowiedzialni ludzie, ale oni nie znają za dobrze Małego, a on ich... A Mały to nie jest dziecko, które zaśnie po 2 minutach lulania jak jest śpiące, trzeba kombinować, czasem drze się wtedy okropnie, jak go ktoś nie zna, to może wpaść w panikę, ja wiem, że taki płacz oznacza, że zaraz zaśnie (na 20 minut, haha), ale inni mogą tego psychicznie nie znieść za dobrze.
  23. Nietoperek, a ja się bawiliście z Kubusiem do tej 19:00? Nie było za głośno dla dziecka? Ja mam wielkiego zgryza, bo za 2 tygodnie czeka nas wesele siostry, bardzo chciałabym na nim być, siostra bardzo by chciała, aby jej ukochany siostrzeniec był tam też choć na chwilę, ale mam kilka wątpliwości: 1. Jak Mały wytrzyma hałas (muzyka) i gwar 2. Jak rozwiązać kwestię pt.: nasze eleganckie ubrania i nas syn, któremu ciągle zdarza się ulać, czasem w najmniej oczekiwanym momencie, no i ślinienie się 3. Jak tu się bawić i całym sercem uczestniczyć w tak ważnym dla siostry wydarzeniu, gdy obok jest dziecko, które owszem, zaśnie w foteliku, ale na krótko, z reguły na 20-30 minut, które nadal chce jeść co około 2h, a butelki póki co nie uznaje, które nie ma typowego rytmu dnia i np. w trakcie ślubu, pierwszego tańca, albo obiadu może akurat zacząć przeraźliwie płakać ze zmęczenia. Dziewczyny, skusiłam się i zamówiłam Małemu żyrafkę Sophie, dziś przyszła, Mały zachwycony, sama bym się nią bawiła:)
  24. Pączku, napisałam maila. Barbera, Kamilka cudna, szczególnie z tą opaską, ale w ubranku marynarskim też:) Waga - wow, mój przy niej to okruszek:)
  25. Miało być "że jak wbije MU igłę, TO będzie wielki krzyk". Swoją drogą mi też została pobrana krew, muszę sprawdzić, czy ze mną wszystko OK, przy tej diecie i trybie życia.
×