Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zuzkaa5

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez zuzkaa5

  1. Moonia, witaj w klubie, my na razie też nie szczepimy, szczególnie, ze u nas to obciążenie alergią, ale to nie są łatwe decyzje, nieszczepienia też się boję. Za tydzień idziemy do neurologa, nic nam się nie dzieje, po prostu chciałabym, aby obejrzał Małego, może coś powie też o szczepionkach. W szpitalu też nie szczepiliście? Starbuck, nam też pielęgniarka pobierające krew mówiła, aby dziecko było najedzone, bo wtedy krew rzadsza i łatwiej leci. Mały miał po powrocie ze szpitala pobieraną 2 razy krew, wyglądało to tak, że ja trzymałam go na rękach i dawałam pierś, pielęgniarka zaciskała taśmą rączkę, w grzbiet dłoni wbijała igłę do żyły, wtedy z reguły Mały zajęczał/zapłakał żałośnie:( ale od razu mu mijało, bo skupiał się na ssaniu piersi, a pielęgniarka łapała do menzurki krew kapiącą kropla po kropli z igły (bez strzykawki). Raz Mały nie był jakoś bardzo pojedzony, krew była za gęsta i nie chciała lecieć:( Musiał być nakłuwany 2 raz, w inną żyłę, on sobie z tego nic nie robił, a ja ryczałam, bo było mi go żal. Ponoć morfologię można też robić z palca (my mieliśmy inne badanie i konieczna była krew z żyły), ale ta pielęgniarka mówiła, że to nawet bardziej boli dziecko, bo opuszek palca jest bardziej unerwiony niż grzbiet dłoni. My mieliśmy to szczęście, że za niewielką opłatą pielęgniarka z laboratorium pobierała nam krew w domu.
  2. Ja dziś też się zastanawiałam ,jak to jest z tym słońcem i kremami u tak małych dzieci. Małego nie posmarowałam, bo mimo, że mam chyba dobry krem (La Roche Pediatrics faktor 50), to bałam się dawać dodatkową chemię na uczuleniową skórę mojego synka, poza tym nie byłam pewna, czy on się nadaje dla tak małych dzieci. Mama zadzwoniła do naszego dermatologa i dowiedziałam się, że nie powinnam go tym kremem smarować, ogólnie żadnym kremem z filtrem, że jest za mały, że zatka mu to pory, w letnie miesiące owszem, ale teraz nie i ona stwierdziła, że jak trochę słońca padnie mu na buzię, to nic się nie stanie, a nawet może pomóc na to uczulenie. Oczywiście nie wystawiamy mu buźki bezpośrednio do słońca, ale wiadomo że czasem jakiś tam promień przez chwilę czasem padnie na twarz, choćby przy wkładaniu do wózka. Wydaje mi się, że Mały w wózku jest bezpieczny, bo materiał wózka to UV50, tak się przynajmniej chwali producent.
  3. Starbuck, dziś był podobny spacer, ale miałam męża do pomocy... Tak, tak, w Tesco są teraz fajne wyprzedaże. Dziś Mały był na spacerku w samym body z długim rękawkiem i rajtach:) a my z mężem na szybko kupowaliśmy cieńsze czapeczki. Dziewczyny, które macie córeczki, wpiszcie w google "tomek jachimek piosenka o córce" i dajcie do posłuchania tatusiom :))) Nie mam córki, ale poryczałam się ze wzruszenia i ze śmiechu:)
  4. Jeszcze dobił mnie dziś tekst lekarza, że przy tej alergii syna tym bardziej powinnam karmić go piersią, co najmniej do 10 m-ca, więc jak się nie uda karmienie piersią, albo pewnego pięknego dnia tak będę mieć dość tej diety itp., że przejdę na butlę, to wyrzuty sumienia mnie zjedzą w całości... Teraz to już w ogóle czuję presję :((( Mam całą listę od dermatologa czym, jak i kiedy smarować Małego, co innego za uszkami, co innego na twarz, co innego na główkę, co innego na szyjkę, co innego pod kolanami. Najgorsze te fałdki (szyjka, paszki), okropnie ciężko jest dokładnie umyć, osuszyć i wykremować je wiercącemu się, a często płaczącemu dziecku... a często jest tak, że na koniec Mały uleje na tę szyjkę i "zabawa" zaczyna się od nowa...
  5. Z tymi szczepionkami, o ile dobrze się orientuję, to jest chyba tak, że te "stare" mają właśnie ten pełnokomórkowy krztusiec (przy którym jest większe ryzyko powikłań) oraz chyba ta nieszczęsna rtęć - dlatego ich się boję, tych 5w1 boję się, bo słyszy się właśnie też o różnych powikłaniach i niby krócej na rynku i ogólnie jak dla mnie jest to ciężki wybór, dlatego też my... a z resztą, to nie jest już chyba temat na publiczne forum. Ech, dzień zapowiadał się tak pięknie, piękna pogoda, dobry humor powoli mi jednak zaczął topnieć, jak Mały zrobił mi cyrk przy ubieraniu na spacer, ulał też "pięknie" na wyjściowe ubranie, potem kupa i wielki płacz aż do wyjścia, wychodziłam z mieszkania z niezawiązanymi butami, spocona, głodna, a ten płakał wniebogłosy, w wózku potem też, zasnął jednak po czasie, jak ochłonęłam po tej akcji, to mnie skusiło zatrzymać się pod drzwiami rodziców i wejść do nich napić się czego w locie, w tym czasie siostra pilnowała wózka i co? I Mały się obudził, po 10 minutach ciszy zaczął znów tak płakać, że żadne wożenie, bujanie, noszenie na rękach, NIC nie było go w stanie uspokoić i tak musiałam w tę piękną pogodę wrócić szybko z zanoszącym się od płaczu dzieckiem na rękach do domu. W domu był dalszy ciąg ryku, w końcu zasnął przy piersi, po 30 minutach snu znów płacz. Reszty już nie chce mi się opisywać. Dopiero od 10 minut śpi, chyba, bo mąż wziął go do sypialni i jest cisza, tyle że już prawie północ:((( Na dodatek między mną a mężem wielki zgrzyt:(( po prostu nerwy nam już czasem wysiadają:((( Kanatika, dziękuję, ale czasem przestaję już wierzyć w to, że odetchnę... tak bym zjadła teraz czekoladkę, aby odreagować cały dzień, a tu nie wolno... Ja wiem, że ludzie mają gorsze problemy, ale marzę, aby nasze kochane dziecko zasnęło kiedyś o normalnej porze i abyśmy mieli z mężem wieczór dla siebie, chociaż z 1,5h... Jestem tak zmęczona, że nie mam nawet siły iść do łazienki... a za 2, 3h pewnie pobudka...
  6. Dziewczyny, dziękuję za miłe słowa. Tak niewiele, a jakoś od razu człowiekowi lepiej:D
  7. Starbuck, jakieś 4 tygodnie temu robiłam badania krwi i wyszły mi idealnie, aż się zdziwiłam... Teraz muszę wysłać męża na coroczne badania. Też u Was tak ciężko zagonić męża do lekarza/na kontrolę? Ja raz na rok piszę mu na kartce, co ma sobie zbadać, idzie do laboratorium, pobierają mu krew i jestem spokojniejsza. Oczywiście mąż jest zdrowy, ale ja jestem zdania, że każdy raz do roku powinien sobie zbadać mocz, morfologię, cukier, CRP, ja tam mu z reguły mówię też, aby zrobił sobie jakiś profil sercowy lub wątrobowy. Zobaczymy, co powie jutro lekarz. Co do tego leżaczka, wydaje się być fajny, szkoda że cena niefajna:/ Nasz Mały też coraz częściej pokrzykuje:) W ogóle jak ma dobry humor, to jest przesłodki i przekomiczny. Co do tych wspominek rocznicowych, ja od paru tygodni właśnie myślę nad tym, że niedługo rocznica powołania na świat naszego Skarba i wzruszam się strasznie przy tym... Niestety ja nie wiem, kiedy dokładnie to było:) Test "sikany" zrobiłam 30 marca, kreska była minimalna, wpatrywaliśmy się w nią jak sroki w kość i baliśmy się cieszyć na wyrost...
  8. Aha, Starbuck, gratuluję kupy:)) U Ciebie z tą kupą, to tak jak u nas z tym przybieraniem na wadze, Mały jakiś czas temu przybrał 130g w 3 tygodnie, a 2 pediatrów mówiło "luz" (na szczęście wg naszej wagi Mały przybrał potem 600g w 3 tygodnie). U nas kolejny problem, minęły 3 m-ce, a Mały dalej ma problemy ze skórą, ostatnio się zaostrzyło, dziś byliśmy u dermatologa, jutro przychodzi do nas pediatra alergolog. Od tygodnia nie jem nabiału i bardzo mi z tym źle:(( mam wrażenie, że nic, co lubię, nie mogę jeść. Ulubionych jogurtów, kefirów i maślanek nie jem i tak od porodu. Nie jem też łososia, pomidorów. Otwieram lodówkę i dochodzę do wniosku, że nie mam co jeść. Teraz wcinam suchą bułkę z sokiem buraczkowo-jabłkowym. Czasem chodzę po prostu głodna. Ważę już prawie 49kg. Jak Mały marudzi i mam zły dzień, to tak chętnie sięgnęłabym po ulubioną czekoladę i lody na poprawę humory a tu "STOP"... Nie mam się czym rozweselić. Ech, ale marudzę. Mam wyrzuty, że Mały ma uczulenie przeze mnie, że jestem złą matką, bo nie potrafiłam trzymać diety i teraz jest obsypany:((
  9. Starbuck, na szczęście mąż ma elastyczny czas pracy i zdarza się, że wpadnie do domu koło południa i choć na 15 minut coś pomoże, mam też rodziców i siostrę za płotem i jak mają czas, to coś pomogą (choć nie zawsze ten czas mają). I tak właśnie odnośnie tego tematu, który ostatnio się przewinął na forum (zazdrość o dziecko, dawanie innym do noszenia): tak jak pisałam, u nas siostra i rodzice mieszkają za płotem i od pierwszych dni Małego dosyć często nas odwiedzają i biorą go na ręce, bawią się z nim. To był tak wyczekany wnuk i siostrzeniec, że nie wyobrażam sobie tego im odmawiać, z resztą przy naszym marudzącym synusiu ja to odbieram jako pomoc, mogę wtedy coś zrobić, wskoczyć pod prysznic, powiesić pranie, jak nie ma męża. Chcę też, aby Mały miał od początku dobry kontakt z dziadkami, ciocią. Oni pilnują, aby odpowiednio go nosić, myją ręce, starają się ubierać „niepodrażniające ubrania, a w razie czego podkładać pieluszkę. Jak go całują, to w czubek głowy. W usta nikt nie całuje dziecka, nawet ja z mężem. Jak mi się coś nie podoba, to mówię, np. "mówisz za głośno, Mały się boi", "za bardzo pachniesz". Ale i tak są „ale. Często jak ktoś wpadnie Małego pozabawiać, to ja i tak nie potrafię się wyluzować, i tak kontroluję sytuację. Inna sprawa, że my z mężem mamy swoje sposoby na Małego, że np. jak Mały robi taką a nie inną minę, to wiadomo, że na macie nie poleży, że w tym momencie smoczek się nie sprawdzi itp., a innym trzeba to mówić, a czasem mimo mówienia oni i tak się upierają, że teraz np. Małego położą na brzuszku, mimo że ja po nim widzę, że nie będzie chciał. Poza tym moja mama niestety za bardzo panikuje przy Małym. Najbardziej lubię, jak zajmuje się nim moja siostra, ona jest elastyczna, słucha moich rad, nie kombinuje po swojemu, niestety ona ma mało czasu. Problem mam z moją babcią, która też mieszka za płotem, ma 83 lata, jest sprawna umysłowo, ale ruchy już miewa niezdarne i czasem jak do nas przyjdzie, albo ja do niej, to chce brać Małego na ręce, ani razu jej nie dałam, bo się boję, ale wprost nie potrafię jej tego powiedzieć, możliwe wymówki w stylu „muszę lecieć, bo głodny, już mi się kończą i w sumie chyba jej unikam:/ A, jeszcze jedno, z jednej strony się cieszę, jak Mały ma dobry humor w czyimś towarzystwie, ale w głębi duszy bywam zazdrosna jak się śmieje do kogoś poza mężem, a czasem nawet o męża bywam zazdrosna. Ogólnie to chciałabym robić wszystko sama, (bo mam wrażenie, że nawet po mężu muszę poprawiać, bo ubrał złą bluzeczkę, bo znów nie założył Małemu skarpetek, bo źle umył gryzaczka, który spadł na ziemię), ale nie mam na to czasu i siły, więc chcąc nie chcąc korzystam z pomocy innych.
  10. ech, ja tylko napiszę, że jest 23:10, a nasz syn dalej nie śpi, mąż próbuje go odłożyć do łóżeczka od 30 minut i ciągle budzi się z płaczem... jestem zmęczona, cały dzień Mały "przyklejony" do mnie, a nawet późnym wieczorem nie możemy odpocząć... zaraz dam mu już nie wiem, który raz tego wieczoru pierś... i pewnie znów padniemy z mężem o 24:00, a o 2:00 obudzi mnie znów nasze Maleństwo... albo mąż zaraz stwierdzi "dam mu jeść u nas w łóżku i jak zaśnie, to go nie odkładamy, ja idę spać do salonu" :((
  11. Kurczę, nie mam czasu na pisanie teraz... zapytam więc krótko: ma któraś z Was ten leżaczek: http://www.daadaa.pl/lezaczek-dla-dziecka-sdraietta-melodia-peg-perego-2012-p-426.html
  12. Ale tu spokojnie ostatnio:) Ja dziś pierwszy raz od iluś tam dni się znów wyspałam, tzn. miałam 5,5h snu ciągiem, bo wcześniejsze noce nie były ciekawe, Mały budził się co 2h, a potem nie mógł zasnąć. Ta noc też zapowiadała się ciężko, bo Mały po odłożeniu do łóżeczka co chwilę się budził, ale jak już zasnął, to pospał w końcu te parę godzin, a o 5:30 obudziło mnie gaworzenie i piski radości dobiegające z łóżeczka:)) A wczoraj Mały zaprezentował nam pierwszy raz taki długotrwały głośny śmiech, wręcz rechot, aż się zanosił od tego rechotu. Powodem tego było targanie przeze mnie papieru, przypomniał mi się taki filmik, który kiedyś był hitem w necie (tata targał papier, a syn zanosił się od śmiechu, z tym że ten chłopiec był już siedzący), postanowiłam spróbować, a efekt mnie zaskoczył:) Niestety dziś już Mały tak nie reaguje i ogólnie jest marudny.
  13. Oj Barbera, to Ty bidulko też nie masz łatwo z tymi piersiami... ale dobrze, że już jest lepiej. Ty jak podasz Kamilce jabłko w weekend, to już będziecie mieli prawie że 4 m-c., czyli niby można, ale kurczę, czemu dla dzieci karmionych piersią zaleca się wprowadzanie czegoś poza mlekiem od 5, 6 m-ca, a dla tych karmionych mm od 4 m-ca? Niby chodzi o unikanie zbytniego obciążania nerek i układu trawiennego, ale czemu w mm już w 4 m-cu, co to dzieci na mm mają inne nerki?:) Ganesh, Ty to już w ogóle wcześnie zaczęłaś wprowadzać nowości, nie? Kiedy dokładnie? I w sumie dlaczego tak wcześnie?
  14. Barbera, dlaczego chciałaś już rezygnować z piersi? Tak Cię męczył ten ból, czy to wiszenie na piersi? Ja jakoś od tygodnia mam już też wygojoną wreszcie drugą pierś:)) Ech, podbiłam chyba jakiś rekord, prawie 3 m-ce z ranami... Od razu lepiej się karmi, chociaż piersi i tak czasem bolą, mimo że Mały dobrze ssie (wg mnie dobrze). I czasem też mam dość, szczególnie jak Mały się miota przy piersi, łapie-wypluwa, kręci się itp., ale mam tak jak Ty, rozpływam się, jak Mały ładnie je, uśmiecha się w trakcie do mnie, uśmiecha się na widok piersi. Ile razy dziennie dokarmiasz butelką? My od 2 tygodni dajemy średnio jedną butelkę dziennie z mm, głównie późnym popołudniem/wieczorem, bo Mały wtedy często ma tak, że płacze przy jednej i drugiej piersi, tak jakby słabo/w ogóle mu wtedy nie leciało i co ciekawe, często jest to o podobnych porach...
  15. Dziewczyny, to już wiecie, jak ja często miałam/mam z moim synusiem:) tzn. chodzi mi o to marudzenie, niespanie itp.:) Dziś też, ziewa, marudzi, a spać nie będzie, zaśnie podczas karmienia na łóżku, odstawię od piersi, pośpi 3 minuty i koniec... Ja tego nie pojmuję, dorosły człowiek jak jest zmęczony, to śpi, jak ma możliwość... Czemu dziecko nie śpi, jak jest zmęczone??? Ale numer z tymi włosami, ja przed ciążą miałam raczej słabe włosy, wypadały na potęgę itp. W ciąży bardzo mi się wzmocniły, przestały przetłuszczać, były tak gęste, że aż mi zaczął przeszkadzać ich nadmiar:) Tak jest w sumie do tej pory, ale... od paru dni zaczęłam zauważać na prześcieradle moje włosy, raz nawet mój włos znalazł się w pieluszce Małego:) i dopiero jak przeczytałam Wasze refleksje na temat włosów, to dotarło do mnie, że mi zaczęły się chyba osłabiać. Niesamowite, że tak wszystko razem przeżywamy:) Olcik, zapomniałam Ci wtedy odpisać, Małego ważę na takiej wadze "wiszącej" (hakowej?), która ma dokładność 10g. Zawieszamy na niej fotelik, zerujemy i ważymy Małego w foteliku. Pisałaś o słoiczkach z Rossmanna, dopiero ostatnio odkryłam, że mają słoiczki i to "bio" i w dobrej cenie i smaczne:P Tak, tak, od dawna zdarza mi się jeść/pić dania/napoje dla dzieci, a to z powodu mojej alergii. Oczywiście mam na myśli deserki, bo zupek i obiadów nie jadam ze słoiczków, bez przesady, hehe, ale te wszystkie jabłka itp. są pyszne i nie uczulają mnie. Dla mnie faworytem były zawsze słoiczki/napoje Hipp, ostatnio skosztowałam chyba 2 deserków z Rossmanna i naprawdę były smaczne. Szkoda tylko, że oni chyba mają wszystko w tych dużych słoiczkach, a przynajmniej takich malutkich nie widziałam. Dla małego dziecka to chyba lepszy mały słoiczek, bo wątpię, aby zjadło więcej za jednym razem, chociaż w naszym przypadku to nie będzie problem, bo mama chętnie dokończy po dziecku:) Kanatika, dobrze, że z synekiem nic poważnego nie było. Co do badań, to ponoć lepiej robić CRP niż OB, bo ponoć CRP jest bardziej miarodajne, szybciej rośnie i szybciej spada, tzn. jeśli mamy jakiś stan zapalny w organizmie, to CRP szybciej urośnie (niż OB), czyli szybciej będziemy wiedzieć, że coś jest nie tak, a wynik OB może nas zmylić, będzie OK, nie dlatego, że jest OK, tylko dlatego, że nie zdążył urosnąć. Z kolei OB może być podwyższone, mimo że stan zapalny ustępuje, a my się będziemy martwić. Nie wiem, czy dobrze to wytłumaczyłam, ale kiedyś czytałam o tych 2 badaniach i w ten sposób to zrozumiałam. No i CRP kosztuje więcej niż OB, chyba dlatego lekarze mniej chętnie zlecają CRP. U nas CRP kosztuje 15zł, a OB chyba z 4zł.
  16. Dziewczyny, my z mężem też nocne marki:))) Mały zasypia koło 23:00 i dziś się obudziliśmy koło 11:00 rano:))) (oczywiście między tym przerwy na karmienie). Jak był maleńki i byłam zaraz po porodzie, to często kładłam się z nim spać, a teraz mimo że czasem jestem zmęczona, to i tak ląduję w łóżku dopiero koło 24:00-1:00... Starbuck, nie martw się, u nas też nie ma takich długich przerw w nocy, ostatnio zdarzyło się to 7h, ale potem następne noce już typowe, budzenie co około 3h... i najgorsze: problem potem, aby Mały zasnął, odłożony do łóżeczka po chwili się rozbudza i płacz... i wtedy sobie myślę, że już nie zajrzę na forum, bo tylko się dołuję jak czytam, jak to inne dzieci przesypiają noce, jedzą regularnie itp. a u nas nadal typowego rytmu brak. Na razie muszę się zadowolić tym, że Mały już nie ma takich histerii wieczorami, tzn. różnie to bywa, ale częściej ma już lepszy humor wieczorem. Kanatika, z drugim dzieckiem masz lajcik między innymi dlatego, że z tego co piszesz, jest grzeczne, ma fajny rytm jedzenia itp.:)) Szwagierka miała pierwsze dziecko aniołka, a drugie płaczliwe, często jedzące (ma rok, a ani jednej nocy nie przespał, dalej budzi się na jedzenie nawet co 2, 3 godziny).
  17. Olcik, robisz zdjęcia z pierwszych posiłków?:) To przełomowe momenty:) Kanatika, tylko na piersi jesteście??? Wow! Niezły masz luksus, że Mała najedzona i dobrze przybiera mimo stosunkowo rzadkiego jedzenia. U nas Mały mimo wołania o pierś w większości przypadków średnio co 2h bardzo słabo przybierał... Chociaż ostatnio z domowego ważenie wyszedł nam przyrost 150g w 3 dni, aż niemożliwe, czyżby ta jedna do dwóch butli mm dziennie (oprócz piersi) tak działała? Wczoraj byliśmy u znajomych, chłopczyk tylko 2 tygodnie starszy od naszego, a nasz przy nim wyglądał jak szczypiorek. Byłam w ciężkim szoku, że dziecko tylko i wyłącznie na piersi i taaaakie pulchne (a ze szpitala wyszedł z wagą chyba 2200g), aha, je co 2 godziny, całą dobę, w nocy też i nigdy nie miał dłuższej przerwy w nocy. Z tym że on się najada w 5-10 minut, jest bardzo grzeczny, tak grzeczny, że jego mama zabiera go czasem nawet na 2 godzinne zajęcia do szkoły!!! Zrobiłam wielkie oczy, jak to usłyszałam, popatrzyłam na męża i mówię "wyobrażasz sobie coś takiego z naszym?" i oboje w śmiech:) Pytam się, co on robi podczas tych zajęć, a ona "siedzi grzecznie na rękach u mnie, albo u koleżanek, albo śpi w foteliku". Fajnie w ogóle było widać różnicę między naszymi dziećmi, oboje zgłodnieli w tym samym czasie, nasz zaczął płakać bez możliwości uspokojenia, póki nie dostał piersi, po tamtym mama z wyrazu twarzy odczytała, że głodny, ale był spokojny. Podczas karmienia mojemu wypadła pierś z buzi, od razu płacz; tamtego mama na chwilę odstawiła od piersi, aby przynieść nam herbatę i co? I cisza:) Nie był może zadowolony, ale nie było po nim tego jakoś specjalnie widać, a na pewno nie płakał.
  18. Barbera, a ma rozpulchnione dziąsła? Dajesz jej jakieś gryzaczki? Są gryzaczki chyba z Aventu i z Tommee Tipiee na różne etapy ząbkowania. Nasz smyk nie ma typowego głośnego śmiechu, to jest bardziej takie "zawycie" ze śmiechu i piski i to raczej wtedy jak bawi się sam i śmieje do jakiś zabawek. Planujecie dawać słoiczki, czy same coś robić? Wiadomo, wszystko zależy od dziecka, niektóre wolą obiadki mamy, a nie słoiczki, ale ja jestem póki co bardziej nastawiona na słoiczki, bo nie mam stałego dostępu do niepryskanych warzyw, owoców, swojskiego mięsa. Śmieszą mnie wypowiedzi niektórych kobiet "ja daję dziecku obiadki robione przeze mnie, wiem chociaż, co daję, kupuję warzywa na bazarku i wiem, co jem". Taa, bo te na bazarku to ekologiczne... No chyba, że naprawdę znamy osobę, która je sprzedaje. Słoiczki muszą spełniać jednak jakieś normy, muszą to być lepsze jakościowo produkty, a są też słoiczki BIO. Oczywiście są osoby, które powiedzą, że temu nie ufają, ale skoro ktoś nie ufa słoiczkom, to chyba tym bardziej zwykłej marchewce ze sklepu.
  19. Olcik, ale super, papki:))) Właśnie, jak liczą u Was lekarze wiek Antosi? Będziesz dawać jej słoiczki? Od czego zaczniesz? Ja nie mogę się doczekać wprowadzania nowości żywieniowych u naszego synka.
  20. Majcyś, a nie możesz zadzwonić do jakiegoś lekarza/położnej i zapytać o to znieczulenie? Ja się na tym nie znam i też bym się martwiła, ale z drugiej strony ja miałam cc i jak widziałam ile potem leków przeciwbólowych (np. Ketonal) dostawałam dożylnie, a karmić mogłam, to chyba nie jest aż tak źle z tymi przeciwwskazaniami.
  21. Z tym podciąganiem się to ja sama nie wiem, co myśleć? Mam ciągnąć Małego za rączki? To zdrowe? Boję się tak robić. Jak to niby mam sprawdzać?
  22. Starbuck, haha, u nas to samo:) My mamy kołyskę na kółkach z wiszącymi nad Małym zabawkami i jak krzątamy się po kuchni, jadalni, kąciku komputerowym, to często Mały w niej leży (o ile nie płacze i nie marudzi), widzi nas, widzi zabawki i często jest tak, że podczas przygotowań do naszego jedzenia jest w miarę spokojny, ale jak zbliża się czas konsumpcji, to już mąż żartuje "no zaraz nakładam jedzenie i tylko czekać, aż zacznie się marudzenie" :))) Monia, moja krecha też się nigdzie nie wybiera, haha:)) Kasia, fajny Twój Mały, bystre oczka:) Aaaaaaaaa, Mały śpi już prawie 2,5h!!!! Święto!!! Ogarnęłam trochę mieszkanie, umyłam włosy, wypiłam kawę, nastawiłam pranie, przeglądam neta, piszę z Wami - chwilo trwaj:))) Już tęsknię za Małym:) Chcę więcej takich dni. Ale się dziś wkurzyłam. Zamówiłam grzechotki przez neta. Napisane było "wyprodukowano w Niemczech" (firma na pewno niemiecka). Przyszły dziś, i co? I na opakowaniach napisane "Wyprodukowano w Chinach". Za dużo się naczytałam o zawartości substancji szkodliwych w zabawkach, nie ufam nawet renomowanym firmom, wszędzie "China", a przecież dziecko bierze to do buzi, liże, gryzie... http://www.pro-test.pl/tests_sms/117959,sms/Test+zabawekAlarm+w+pokoju+dzieci%C4%99cym.html
  23. Tak w ogóle, to nie pamiętam, kiedy zrobiłam kompletny obiad, po porodzie na pewno nie. Dobrze, że mąż bez narzekania i z chęcią przejął kulinarne obowiązki i nawet stara się gotować ciekawie:) Wczoraj był sandacz w sosie śmietanowo-cytrynowym z ziemniaczkami i zasmażanymi buraczkami. Oczywiście jedliśmy osobno, bo jedno z nas musi zabawiać Małego.
  24. Dziewczyny, spokojnie, spokojnie:)) ja się nie ekscytuję, że Mały już tak będzie w nocy spał, po prostu po wielu koszmarnych nocach trafiła się jedna fajna i z tego się cieszę, ale nie nastawiam się, że następna będzie taka sama. Od urodzenia to było jego pierwsze przespane 7h:) na drugim miejscu rekordów jest 6h:) (też tylko raz) i to tyle jego wyczynów:) A o tym drugim dziecku to napisałam odnośnie tego, że jakiś czas temu dziewczyny tu pisały o planowaniu następnych dzieci, a ja sobie pomyślałam wtedy "nieźle, one myślą o drugim, a ja z jednym ledwo wyrabiam, niezłe są" i po tej nocy naszła mnie myśl "eee, jak ich dzieci tak śpią jak nasz ten jeden raz, to się nie dziwię, że mamy zadowolone i świta im myśl o kolejnych":))) Napisałam też o tej nocy, aby nie było, że ciągle narzekam. Oczywiście do południa miałam już płacze i histerie, ale o dziwo teraz znów śpi, już1,5h, to jest bardzo rzadka sytuacja:))) Sen godzinny w ciągu dnia zdarza się mu raz na kilka dni:)) Ech
×