MonaL.
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez MonaL.
-
Matylda, przeczytałam stronę Słoneckiego. Rzeczywiście tak jest - uszkodzona śluzówka jelita powoduje różne problemy, niekoniecznie dotyczące przewodu pokarmowego (z nadpobudliwością, ADHD włącznie). Ja zaczynam u synka stosować Fortakehl - przez dwa tygodnie rano i wieczorem. To lek homeopatyczny (tak jak i cała reszta). Produkowany jest z pleśni Penicillum roqueforii, ale nie zawiera kwasu penicylinowego więc nie ma wszystkich tych działań ubocznych, jakie mają typowe antybiotyki (nie uczula, nie zaburza flory bakteryjnej, nie powoduje powstawania szczepów odpornych na penicyliny itp.). Za to działa podobnie jak antybiotyk - tzn. przeciwzapalnie, przez co leczy w jelicie wszystkie takie stany zapalne, nadżerki, uszkodzenia. Dodatkowo odbudowuje florę bakteryjną jelit. Wpływa też na odbudowę kosmków jelitowych w jelicie cienkim. Do tego codziennie robię tzw. drink alkaliczny - ponieważ te leki zadziałają tylko w środkowisku zasadowym. Składa się na ten drink: nasza znana Alkala N, Sanuvis i Citrokehl. Citrokehl - aktywizuje oddychanie komórkowe, wpływa na metabolizm komórki, reguluje ph płynów ustrojowych, zapobiega zasadowicy, procesom fermentacji, zmniejsza krzepliwość krwi i zawartość wody w komórkach. Sanuvis - zawiera kwas mlekowy który odgrywa istotną rolę w procesach oddychania komórkowego, zwiększa zdolność oddychania w mitochondriach o 350%!!!, zwłaszcza gdy są one uszkodzone w procesach nowotworowych. Reguluje gospodarkę kwasowo-zasadową organizmu. I jeszcze raz w tygodniu Latensin - zawiera Bacillus cereus, który silnie aktywizuje czynniki obronne organizmu. Powoduje wzrost aktywności fagocytów oraz wzrost limfocytów T. I też raz w tygodniu Recarcin - silne działanie immunostymulujące i immunomodulujące. Blokuje procesy chorobowe, wzrasta fagocytoza i ilość limfocytów T. Później zamiast fortakehlu będą inne leki - napiszę jakie i na co :) Zobaczymy co to da. W każdym razie ja mocno w to wierzę. Mąż ma się dobrze, tylko jest dość mocno unieruchomiony, na co sobie narzeka. No i potrwa to pewnie ze dwa miesiące :( To dla mnie oznacza dodatkowe obowiązki, już to niestety odczuwam, ale trudno, muszę sobie poradzić :) Matylda, napisz co wyczytałaś o tej fitoterapii - ja teraz nie mam czasu za wiele czytać, ale na małe streszczenie chętnie rzuce okiem.
-
Witaj Matylda :) U mnie zima pokazała co potrafi - mąż złamał sobie kość udową! Leży w szpitalu :( Ja zostałam sama z dziećmi plus praca plus codzinne wyprawy do szpitala... Ale są też dobre wieści - pamiętasz jak kilka tygodni temu pisałam, że mam kłopoty? Chodziło o poważną rzecz, która mogła mnie dużo kosztować i zniweczyć moje plany. Wtedy postanowiłam wypróbować wszystko to, co przeczytałam. Np. wyobrażałam sobie pokój do którego zapraszałam ludzi związanych z moją sprawą, od których wiele zależało i cierpliwie tłumaczyłam im pewne rzeczy, a oni kiwali głowami i przyznawali mi rację :) Albo - osobom, które spowodowały te moje kłopoty życzyłam sukcesów, pokoju, wybaczałam im itd. itp. itd. Wtedy, w pewnym momencie poczułam w sobie wielki spokój i pewność, że się wszystko dobrze zakończy. Coś w środku do mnie przemówiło :) :) :) (nie wiem, o czym to świadczy? :) ). Ale wiedziałam, że będzie dobrze. A sprawa była beznadziejna, uwierz mi :) I dziś ostatecznie sprawa się zakończyła - lepiej niż to sobie wyobrażałam, lepiej niż tłumaczyłam to tym ludziom w mojej wyobraźni :) To naprawdę działa :) Dbaj o siebie Matylda :) Ja też właśnie rozpoczęłam w domu kolejną akcję zapperowania i ziół na pasożyty. Do tego daję mojemu 7-latkowi (z azs) glutaminę, chlorellę, probiotyk. Przymierzam się do leków sanum, zdobyłam już sporo materiałów i opinii na ten temat i myślę, że to jest sposób na rozwiązanie tego problemu "od środka" czyli wyleczenie niestabilnego przewodu pokarmowego, którego złe funkcjonowanie daje te efekty skórne. Tak oto mi wyszło z moich badań i śledztwa :) pozdrawiam wszystkich gorąco i oby do wiosny :) :) :)
-
Matylda, Papaja, wypróbowałam na moim mężu sposób wyczytany w jednej z książek (teraz już nie wiem której). Bolały go plecy (nerki, korzonki czy coś tam), nie mógł już normalnie podnosić się, wybierał się do lekarza. Trzeba położyć jedną rękę na chorym miejscu. Drugą dłoń kładziemy na specjalnym punkcie energetycznym - jest takich punktów kilka, np. na pępku, na klatce piersiowej, na karku, na czubku głowy. Dłonie nie mogą być od siebie za bardzo oddalone, ani za blisko siebie. Myślę, że np. gdy jedna leży na dole brzucha lub dole pleców, to druga powinna być na klatce piersiowej lub na karku. Potem trzeba "poczuć" jednocześnie obie dłonie. Tak jakby myśleć o wnętrzu obu dłoni jednocześnie. Najważniejsze w tym jest to "jednocześnie". To na początku jest trudne - czasem trzeba po prostu bardzo szybko przeskakiwać myślą z jednej dłoni na drugą. Po pewnym czasie udaje się bez problemu. Trzeba to robić bez wysiłku, być odprężonym itd. W ten sposób pobudzamy energię do krążenia. Nie należy tej energi ani nigdzie kierować siłą woli, ani na nią wpływać - ona sama wie, gdzie powinna zadziałać. Mój mąż mówił, że czuł bardzo mocne ciepło w chorym miejscu. Po dwóch dniach takich "czarów" (przez 1,5 -2 godziny, wieczorem, przy tv) przeszło mu :) Twierdzi, że to dlatego, że go to po prostu zwyczajnie rozgrzało i ciepło mu pomogło, nie wierzy w nic innego (równie dobrze mógłby sobie położyć termofor??). Można to robić innym lub samemu sobie :) Wypróbujcie :)
-
No w końcu śpię :) Po 15 km nordicu pojechałam jeszcze wieczorem na basen i do sauny i po powrocie padłam jak skóra zdarta z diabła :) Dwie noce zaliczone :) :) Pewnie sugestie (wizualizacje) też pomogły :) Ale czy będę długo spać tak dobrze? Janoity już się postara, żeby nie było tak dobrze... kolejne książki do czytania i do myślenia... Ściągnęłam sobie (bezczelnie z chomika) "Kosmicznych ogrodników" Dolores Cannon - zobaczymy, zobaczymy... :) :) Jarosław - Jowisz w koniunkcji z księżycem - łał.......... to na pewno na mnie nie działa :) :) Zalogowałam się do kippin :) Matylda, czasem tak jest, trzeba się trochę bardziej pomęczyć i pocierpieć, ale dasz radę :) Ja też mam teraz sporo pracy, przygotowuję dużą rzecz związaną z moją pracą... ale na piątek wieczór umówiłam się z mężem do kina i do knajpki... oj wrócimy późno, dzieci już będą spały :) Trzymaj się, zrób to co musisz a potem wymyśl jakiś fajny relaks :)
-
Jarosław, faktycznie, jest to dokładnie tak samo opisane na stronie 40 forum clarkowego :)
-
Wczoraj robiłam 5 oczyszczanie :) Właśnie skończyłam wszystkie poranne czynności i zaczynam jeść (pełnoziarnisty ryż + ogórki kiszone). Wcześniej byłam 3 dni na diecie jabłkowej Edgara - jadłam same jabłka. I muszę powiedzieć, że oczyszczanie przeszło rewelacyjnie - bez najmniejszych dolegliwości, mdłości, bólu... czy to zasługa jabłkowego odżywiania? Myślę, że tak. Basiasara, ja też za pierwszym razem czułam się fatalnie. Nie mogłam dojść do siebie przez cały nastepny dzień, miałam ogromny ból głowy i było mi słabo. Ale wiedziałam, że za pierwszym razem tak może być :) Za którymś tam kolejnym dopadły mnie dla odmiany mdłości w środku nocy tak silne, że nie dawałam rady... pamiętam jak wtedy pomstowałam na tą stronę :) Ale teraz widzę, że po dobrym przygotowaniu się i po kilku razach jest już ok. Oliwa też nie była jakaś strasznie obrzydliwa. Nic mi się nawet nie odbijało - po prostu nie czułam, że cokolwiek wypiłam :) Tobie też się uda to przeżyć :) Matylda, trzymam kciuki :) Wydal jak najwięcej paskudztwa :)
-
Janoity, super pomysł z tym wątkiem:) Matylda, kochana jesteś :) Dzięki za rady (pościel się mroziła pół dnia), ziołowe tabletki też łykam, a i mąż się stara, jak może :) Dziekuę za twoją pozytywną energię :) Ja też się bardzo cieszę, że twoje problemy pomalutku znikają i tobie też przekazuję mnóstwo pozytywnych myśli :) Fajnie masz ułożony dzień :) My nie mamy tv w sypialni, ale czasem też mnie kusi, żeby go tam wstawić i się trochę wcześniej kłaść :) Pytałaś o książki Cayce'go. Ja kupiłam jeszcze dwie - o Atlantydzie i o życiu Jezusa (nie pamiętam dokładnie tytułów, a nie chce mi się iść), ale nie przypadły mi za bardzo do gustu. To są takie opowiadania, książki "fabularne" napisane przez Łataka, chyba na podstawie ridingów Edgara - ja nie lubię czegoś takiego. W każdym razie w tej chwili odpuściłam wszystkie książki tego typu, i nawet nie kończę tych, w których trakcie byłam. Linków Janoitego nawet nie otworzyłam :) Czytam sobie jakiś zwykły, nie za ambitny, za to wciągający kryminał :) (nie chcę już nikogo tym nudzić, ale dziś spałam rekordowe 4 godziny, o 2.40 byłam już "gotowa" :( ). Jarosław, dziekuję za informację o rozwoju świadomości, aż się boję pytać co to oznacza :) Ale, pomimo tych moich (przejściowych) kłopotów, dobrze mi z tymi nowymi doświadczeniami i spojrzeniem na świat. Już nie odpuszczę :) Kiedyś jakaś wróżka powiedziałm mi, że numerologicznie jestem potrójną 11 i że to ma "coś" oznaczać. Może właśnie to, że łatwo dałam się wciągnąć w te nowe "filozofie" :) Od dziś jestem na 3 dniach diety jabłkowej - może przewezmę bezsenność głodem :) Czy oliwę z oliwek pić wieczorem każdego dnia, czy tylko trzeciego? pozdrawiam
-
Bermundo, dzięki za miłe słowa. Dziś już piąta noc :( Zaraz po sylwestrze miałam takie problemy przez tydzień. Wcześniej nigdy... Jestem, owszem, coraz bardziej rozdrażniona, wkurzam się, bo nie mogę normalnie funkcjonować, a mam co robić i szkoda mi zmarnowanego czasu, w którym nie działam na pełnych obrotach, ale chodzę zmęczona i skołowana. Co do suplementów, to są bezpieczne. Jeden z nich to tzw. indyjski żeń-szeń, drugi to witamina B15, trzeci - aminokwas. Wszystkie wpływają na poprawę nastroju, uspokojenie, wyciszenie, ale też dodają energii. L-tryptofan działa nasennie ponieważ pobudza organizm do produkcji melatoniny i serotoniny. Za jakiś czas opiszę jak na mnie zadziałały :) Kulturysto, dzięki za rady. Ja też lubię "się spocić" - dwa-trzy razy w tygodniu chodzę na bardzo długie marsze (pies się cieszy) i pływam na basenie, nawet do 50 długości :) Wczoraj wieczorem musiałam wyjść służbowo i wróciłam późno, ale dziś dam sobie wycisk :)
-
Jarosław, coś z tym "niższym ja" musi być na rzeczy, bo jak już zasnę na te 2 godziny (max), to natychmiast zaczynają mi się śnić piękne, niesamowite, odlotowe sny - nigdy takich nie miałam :) Jeden plus przynajmniej :)
-
Dziękuję za rady, robię różne rzeczy, ale dalej nie śpię :( Jestem już żywym trupem. Próbuję odespać w dzień, ale też nie mogę zasnąć. Odpowiem wam na wszystkie wpisy, jak dojdę do siebie, obiecuję. Kupiłm sobie przez internet takie oto specyfiki, wiem, że to wariactwo, ale już mi chyba zostanie tylko lekarz i proszki nasenne (starość czy co?): Ashwagandha, DMG, 5-HTP, Tryptophan. Dziś rano przyszły kurierem, zaczynam brać, może nie wszystko na raz...
-
Pływak, opowiadała mi znajoma która wróciła z USA, że u nich, tam gdzie jest taki ogromny problem ze śmieciowym jedzeniem i otyłością, gdzie w szkołach dają frytki i pieczone kurczaki - akurat z warzywami ekologicznymi nie ma problemu żadnego. W sklepach są całe wielkie półki z warzywami organic, dostepne cały rok, certyfikowane, świeże i ładne. Tylko trzeba je jeszcze wybrać :) U nas jak widać jeszcze takiego "przemysłu" nie ma. To nisza (może jakiś biznes na tym zrobić?). Pamiętam z dzieciństwa zagony warzywne mojej babki - z dorodną marchwią, selerami, pietruszką itd. Nigdy nie nawożone, wyłącznie jesienią zasilano ziemię obornikiem ze "swoich" obór. A warzywa idealne - duże, nie robaczywe... jadłam taką marchew już wiosną (babka śmiała się, że jej "przerywam" warzywa - chodzi o gęstość posadzenia) prosto z ziemi, tylko opłukane pod szlauchem zimną wodą. Matylda, spróbuję na wiosnę - zacznę od marchewki. Liczę gorąco na Twoje wskazówki, np. kiedy pora zacząć :) Spróbuj oczyszczania wątroby bez soli. Ja mam zamiar tak zrobić jeszcze w styczniu. Myślę, że sól nie jest akurat najważniejsza, szczególnie jak się zrobi lewatywy z kawy. Ale oczywiście ty będziesz najlepiej wiedziała jak trzeba :) Mam bardzo "gorące" pytanie: co proponujecie na bezsenność? Nie śpię już drugą noc... brałam melatoninę i kalms w dużych ilościach i niestety, pierwszej nocy zasnęłam o 5 rano na 2 godziny, a dziś obudziłam się o drugiej i do rana juź d..pa. To już drugi raz od nowego roku - poprzednim razem nie spałam tydzień :( Ratunku, jestem wykończona fizycznie i psychicznie (wkurza mnie to i okropnie męczy). Jarosław, mam jakieś dziwne odczucie, że to ma związek z "h". Tak jakby jakaś nowa "świadomość" nie pozwałała mi zasnąć. Dziś o tej drugiej udało mi się uspokoić (mentalnie) ujadającego pod oknami psa sąsiadów (gdyby nie trzeci raz, to uważałbym, że to przypadek :) ), ale sobie pomóc nie potrafię. Jest jakiś sposób? Znacie jakieś domowe metody, albo skuteczne suplementy? P1975 - czytaj, czytaj ale uważaj, bo to wciąga :) Może się np. skończyć bezsennością :) Wieczorkiem na forum o Edgarze napiszę coś więcej o sprawach "magicznych", które mi się przydarzyły :)
-
Jarosław, ja też już raz robiłam 3-dniową dietę jabłkową i czułam się po niej świetnie, dlatego teraz chcę powtórzyć. Przez te 3 dni było mi bardzo ciężko i ledwo wytrzymałam, ale pamiętam swoje zaskoczenie, gdy następnego dnia, już po pierwszym, lekkim posiłku (chyba ryż i warzywa) poczułam się po prostu rewelacyjnie. Co do nastawiania kręgosłupa - jakieś 2-3 lata temu przeszłam serię takich zabiegów. Zaczynały się masażem pleców (u masażysty, rozgrzewająco), a potem lekarz ze specjalizacją w tym zakresie robił mi te nastawiania - na leżąco, siedząco i takie tam różne, zresztą nie tylko kręgosłup, ale o inne stawy też zahaczył. I powiem wam, że do czegoś takiego trzeba dużo odwagi :) Już same te odgłosy, trzeszczenie i strzelanie to dla osób o mocnych nerwach :) Do tego dochodzą co jakiś czas gwałtowniejsze szarpnięcia... mimo że to przeszłam to i tak mam dreszcze jak to piszę :) Ale polecam gorąco - pozbyłam się bardzo uciążliwych zawrotów głowy - były męczące do tego stopnia, że nie mogłam normalnie pójść do sklepu bo co kilka minut łapałm się półki... nie mówiąc o wizycie u dentysty, po której po prostu nie mogłam się podnieść z fotela przez pół godziny, bo każda próba kończyła się "odlotem" :) Przeszłam przez lekarzy wszystkich specjalności, dostałam reklamówkę leków i nic nie pomagało. Po 10 zabiegach u tego doktora przeszło i do dziś żadnych najmniejszych nawrotów :) Papaja, takie łagodne czyszczenie woreczka robię już od kilku miesięcy codziennie :) Tylko używam oleju lnianego (2-3 łyżki) i albo soku z cytryny, albo noni, albo z owoców goii, albo z rokitnika, albo z aloesu :) Wszystkie te soki są do kupienia w oleofarmie i ja je kupuję razem z olejem. Mieszam sobie co rano w słoiku olej z którymś sokiem (mocno wstrząsając, tak, że robi się z tego jednolity płyn, a nie taki - sok na dole, olej na górze). Pasty Budwig nigdy nie jadłam, bo nie dawałam rady ze względu na jej właściwości smakowe :) :) i tym właśnie ją zastąpiłam :) Co do olejów jeszcze, to zauważyłam, że w oleofarmie czy złotopolskich można też kupić olej rzepakowy czy słonecznikowy, np. do smażenia. Nie wiem, jaki kupuje Makler w tym supermarkecie - czy bio oznacza, że jest też nierafinowany i tłoczony w niskiej temperaturze? Bo to jest właśnie najważniejsze. I jeszcze co do masaży i kręgosłupa, szukam właśnie dobrego masażysty robiącego masaż ajuwerdyjski. Spodobał mi się taki masaż (na razie teoretycznie). Mam już namiar na hinduskiego terapeutę, który się w tym specjalizuje, muszę się tylko zmobilizować. Matylda, mam takie chińskie bańki, kiedyś, gdy jeszcze chciałam być za wszelką cenę "piękna i młoda" stosowałam je na uda na cellulit :) Wykorzystam je, byle tylko mąż chciał się troszkę wysilić :) bo jak samemu masować kark? ps. pisałam o warzywach z gospodarstwa ekologicznego - byłam tam, ale to była totalna porażka. Marchewki małe, brudne, pomarszczone, suche... jabłka na pół pognite... to nie to o co chodzi... chyba ekologiczne nie musi oznaczać "ostatniego sortu"? a u nas chyba tak właśnie jest...
-
Jarosław, mi zalecenia i dieta wg Edgara bardzo odpowiadają. Wydaje mi się też, że to są zasady bardzo proste i wcale nie potrzeba aż takiej wielkiej samodyscypliny, żeby je wprowadzić w czyn. Niestety, jesli o mnie chodzi, przeżyłam ostatnio niesamowicie stresującą sytuację i niestety, d..a :( Wszystkie zasady poszły w kąt. No ale pomalutku wrócę do siebie. Skoro Matylda nie chce na razie głodować (co rozumiem doskonale, mam takie same obawy) to zacznę po prostu 3-dniową dietą jabłkową i potem już reszta. Jarosław, dodam jeszcze, że w tej naprawdę trudnej sytuacji, w jakiej się znalazałam wypróbowałam wszystkie techniki typu "huna" (wizualizacje, afirmacje, pozytywne myślenie, medytacje, modlitwy i wiele wiele innych, przeczytałam tonę książek - wszystko co wpadło mi w ręce a jest tego sporo, na szczęście) i naprawdę stało się tak, że w sytuacji pozornie beznadziejnej i bez wyjścia znalazło się rozwiązanie... Jak już się z tym do końca uporam to opiszę to wszystko na tym drugim forum (o Edgarze). Póki co to jestem skrajnie wykończona... m.in. mam taki ból i paraliż karku, że nie mogę ruszać głową. To przykład jak stres działa na ciało fizyczne. pozdrawiam
-
Matylda, gdybyś zdecydowała sie na głodówkę, to daj znać. Poczytałam na wątku o UT jak radzą sobie dziewczyny i bardzo zazdroszczę im że się zdecydowały i ich wytrwałości. Ja nie mogę się zmobilizować, a bardzo bym chciała.
-
Matylda, moje zdanie - jesli podświadomie czujesz, że powinnaś do końca oczyścić wątrobę, to zrób to. Skoro masz wewnętrzne przekonanie, że to zanieczyszczona wątroba jest przyczyną kłopotów - to może tak być. Ja bym tylko nie stosowała soli gorzkiej, bo podrażnia jelita. Wiem że lewatywa z kawy też poszerza przewody żółciowe, więc może ją zastosować zamiast soli (dwa razy przed i dwa razy po). Zresztą jest wiele metod oczyszczania z użyciem ziół itd.
-
Pływak, te kamienie, które wydalamy dzięki oczyszczaniu wątroby bardzo rzadko albo i nigdy nie są uwapnione One są w 90 % tłuszczowe - cholesterolowe. Takie uwapnione kamienie, o których Ty piszesz widać na w woreczku żółciowym na USG i tych pozbyć się jest dużo trudniej. Ja ich np. w woreczku żółciowym nie mam. Ludzie, którzy nie mają woreczka, też przy oczyszczaniu wątroby pozbywają sie kamieni - i też są one zielone, cholesterolowe. Czy te kamienie (cholesterolowe) też Twoim zdaniem powstają z wapnia pochodzącego z produktów zbożowych? Moim zdaniem niekoniecznie. Może to jest coś jakby magazyn substancji trujących. Tak jak w tkance tłuszczowej w różnych miejscach ciała gromadzą się wszelkie toksyny, tucizny i zanieczyszczenia, których organizm nie nadąża sie pozbyć (dlatego lepiej nie jeść tłustych mięs i smalcu), może i te złogi w wątrobie pełnią podobną funkcję... nie wiem tego, tylko tak spekuluję...
-
Dziekuję Jarosław za odpowiedź. czasem nachodzą mnie różne takie wątpliwiości, z którymi trudno mi sobie poradzić... Przeczytałam też linki które odstatnio wkleiłeś i tam też znalazłam odpowiedzi na moje pytania :) Ja mam na razie tylko książki Edgara dotyczące odżywiania, Encyklopedię i Zasady, ale zamówiłam już inne to się dokształcę :) I masz rację, będę pytać na "te" tematy na tym drugim forum :) Pływak, spodobało mi się to co napisałeś o sokach i zaczęłam je regularnie robić dla siebie i domowników :) Na razie głównie marchew i jabłko, ale za to 2-3 litry dziennie wyciskam :) Zawzięłam się w związku z tym na znalezienie ekologicznego gospodarstwa - przy takim przerobie to już warto wiedzieć, że nie ładujemy się chemią. I jak zwykle, sprawy zawsze gorzej wyglądają gdy się nad nimi zastanawiamy, a jak sią za nie weźmiemy, to dużo rzeczy okazuje się prostych. Otóż znalazłm takie gospodarstwo, około 60 km ode mnie. Jestem umówiona na tą sobotę - pojadę i zobaczę jak to wygląda. Poza warzywami mają tez ponoć ekologiczne, własnej produkcji sery, mięso... A te 60 km raz na 2-3 tygodnie dam radę "pokonać" :)
-
ale odlot, coś chyba zaszkodziło...
-
Jarosław, szybkie pytanie, bo wychodzę kwestować :) ale to mnie dręczy - dlaczego kierując się tym co przekazywał Cayce nie wybrałeś nauki Jezusa i Biblii tylko hunę? Oczywiście podobieństw jest dużo, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestię umysłu i jego mocy. Obie koncepcje są zgodne też co do tego, że nie możemy swoim działaniem krzywdzić innych ludzi "myślą, czynem, słowem i zaniechaniem/zaniedbaniem" :). Ale stanowczo więcej różnic - życie zgodnie z Biblią i naukami Jezusa to raczej życie skromne, poświęcanie sie dla innych i nie myślenie o sobie, o doczesnych korzyściach materialnych itp. itd. Huna na wszystko pozwala - "o czym tylko pomyślisz" - i to bez żadnych ograniczeń. To oczywiście w wielkim skrócie i uproszczeniu, ale rozumiesz o co mi chodzi?
-
Kulturysta - nie pisałam wcześniej, ale ostatnio często zgadzam się z Twoimi wypowiedziami :) Irazu - odzywaj się czasami :)
-
Starakość, fajnie że się odezwałaś, bo już myślałam, że się pożegnałaś z nami na dobre i też mi było przykro, chociaż czasami język masz trochę niewyparzony :) Jarosław, chętnie odpowiem na Twoje pytanie (odnośnie szczęścia w życiu, dostrojenia do Boga, materializowania rzeczy o których myślimy, kolejnych wcieleniach .... łał... oczywiście w kontekscie mojej osoby) ale proszę o jeszcze trochę czasu na poczytanie i ułożenie sobie wszystkiego w głowie i zmierzenie się z różnymi rzeczami. Fajnie, że piszesz że też miałeś czasem zamęt w głowie - miałam wrażenie, że może za bardzo "odleciałam". Ale jak tak, to spoko, skoro zdarza się to też osobom od dawna się tym zajmującym :)
-
Jarosław, prowadzisz bardzo ciekawe "badania" :) Ciekawe do czego dojdziesz, może coś odkryjesz :) W każdym razie to bardzo interesujące. Książki Cayce'go przeczytam. Niestety nastąpiło u mnie kolejne "przeładowanie akumulatorów" w głowie pod wpływem nadmiaru informacji i chęci natychmiastowego wprowadzenia ich w czyn - ostatnie trzy noce nadmiar energii ( :) ) nie pozwalał mi spać spokojnie. Znacie ten efekt - w głowie kłębią się cały czas myśli od których nie można się oderwać, człowiek jest cały czas w napięciu... Efekt - zasypiałam o 4 rano, pobudka o 7 i teraz chodzę jak zombi...
-
Obejrzałam film sekret - w moim życiu to działa od dawna. Czasem zastanawiałam się dlaczego, jaki jest mechanizm (czy mam wyjątkowe szczęście, udało mi się, jestem wybrańcem losu). Fajnie wiedzieć, dlaczego, bo można osiągnąć więcej, można też żyć bez stresu i stachu, że coś się np. skończy, że może wydarzyć się coś złego :)
-
ps. zjadłam w święta kanakę z szynką i chrzanem - może dlatego mój rozwój duchowy się zablokował... i teraz trudno mi spokojnie czytać takie wypowidzi podszyte agresją, atakiem na innych (którym chyba wolno mieć własne zdanie, a może nie? - przecież i tak od razu wiadomo, że nie mają racji i tylko trzeba ich zdemaskować i wyśmiać) i mądrowaniem się rodem z piaskownicy... cholera, muszę oczyścić wątrobę i reszę ciała z toksyn z tej kanapki, coby dorównać tym wybitnym i o wysoko rozwiniętym umyśle.
-
Speed test, Ty może tego nie rozumiesz, bo nie przeszedłeś tak wielkiego rozwoju duchowego. Jak już go przejdziesz, będziesz widział aury, wychodził ze swojego ciała itd. to wtedy może też zaczniesz "sprowadzać innych do parteru"... Ja akurat poczytałam trochę innych filozofii, typu huna, i tam głowny nacisk kładziony jest na szacunek dla siebie i drugiego człowieka, zaprzestanie jakiegokolwiek krytykowania, wyrzucenie urazów, żali a "rozsiewanie" miłości, dobra i radości. Ale gdzie mnie tam mierzyć się z tymi "prawdziwymi" znawcami i praktykami rozwoju duchowego ...