Przyłączę się do tematu. Mam makrogruczolaka przysadki -15/15/14mm.(prolaktyna około 1000, przy normie około 20).
Leczę się na Karowej. Brałam Bromergon 2 razy po 25mg. Straciłam apetyt (to akurat dobrze). Około południa bolała mnie głowa, ale podobno po 2 tygodniach miało to ustać, więc zaciskałam zęby i do przodu. Po 3 tygodniach czułam się jeszcze gorzej. Nudności, odruch wymiotny, ból głowy, słabość, płaczliwość, zmienne nastroje.
Z nudnościami, osłabieniem i zawrotami głowy poszłam na izbę przyjęć. Potraktowali mnie jak histeryczkę, zmienili mi leki i odesłali do domu. Ryczałam jak głupia, i nawet na chwilę nie mogłam się opanować (3 godziny). Usłyszałam, że to moja prolaktyna tak działa. Nawet nie sprawdzili, czy 3 tygodnie Bromergonu coś (cokolwiek) dały. Mlekotok się nie zatrzymał.
Nie wiem czy to normalne, ale po Bromergonie piersi mnie bolą, a przed leczeiem tylko sporadycznie (raz na parę miesięcy). Ten lek ma zmniajszać mlekotok, więc spodziewałam się zmniejszenia rozmiaru biustu. Lekarz stwierdził, że za krótko brałam lek.
Od wczoraj biorę Norprolac. 1/2 tabletki 75um. I płaczę z dowolnego powodu. Czy to może być skutek uboczny, czy raczej prolaktyna tak działa (swoją drogą powinna się po leczeniu zmniejszyć, a przed leczeniem nie płakałam tak często). A może to depresja?