gosia_roz
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
co do badań, to ja miałam wcześniej badanie krwi i przed zgłoszeniem się do szpitala wywiad z anestezjologiem, ale to już z wynikami badań. Jeśli masz już skierowanie do szpitala na konkretny termin, to na pewno będą Cię ciąć, nie dawaliby Ci skierowania, żeby tylko się tam pojawić ;)
-
Miałam operację 3 miesiące temu, 1,5 miesiąca temu dopiero mi się rana zasklepiła, a nie była duża, bo w sumie tylko 4 szwy zdjęte po niecałych 2 tygodniach od operacji. Po samej operacji fakt, było ciężko siadać, o spaniu na plecach mogłam zapomnieć (a uwielbiam spać na plecach). Ale jak tylko zdjęto mi szwy to wszystko wróciło do normy, jeśli chodzi o codzienne sprawy. Mnie chirurg w sumie też nie namawiał do operacji wycięcia tej torbieli. Powiedział, że jeśli nie boli, to nie ma sensu się ciąć. Ale ja się sama zdecydowałam, jak zauważyłam, że po ok. miesiącu od nacięcia torbieli (bo najpierw miałam nacięcie, bo już nawet chodzić nie mogłam taki mi ostry stan zapalny się tam zrobił) zaczęło na nowo rosnąć, wtedy od razu umówiłam się na termin po wakacjach (nie będę z powodu tego rezygnować z wakacji ;) ) i przeszłam operacji. I bardzo się z tego cieszę. Mój brat miał też identyczną sytuację, operację przeszedł z 5 lat temu i do dzisiaj nic nie wróciło, nic nie narzeka, a miał spore problemy z gojeniem się tego, bo szwy mu zdejmowali po 5 tygodniach od operacji, bo jakiś głupi chirurg stwierdził, że 2 tygodnie to jeszcze za krótko. Więc, jeśli rzeczywiście objawy nie powracają, albo jak są to jakieś drobne niedogodności to nie ma co się pchać na operację. Gorzej, jeśli okaże się, że torbiel urosła do takich rozmiarów, że rzeczywiście będzie problem z jej wycięciem, a rana będzie goiła się dłużej niż 2 miesiące... Ja nie miałąm dużej torbieli, ale nie chciałam na nowo czuć tego bólu, co na wiosnę, dlatego operacja byłą dla mnie jedynym rozwiązaniem.
-
Hej, już wcześniej opisywałam swój przypadek, co dokładnie i jak u mnie z tym wyglądało. Jestem obecnie już ponad miesiąc po operacji wycięcia torbieli. Rana już praktycznie się zasklepiła. Lekarz mówi, że bardzo dobrze się goi. Na prawdę polecam, żeby nikt z tym nie zwlekła, im wcześniej się zajmą tym chirurdzy, tym większa szansa, że rana się szybciej zagoi i paskudztwo nie wróci. Do dzisiaj dziękuję mojemu chłopakowi, że zaciągnął mnie niemal siłą na ostry dyżur, gdy tylko mi się to pojawiło ;)
-
ja dostała 3 tygodnie zwolnienia, ale wiem, że średnio na miesiąc lekarze wydają, chociaż ja po dwóch tygodniach po operacji mogłam już swobodnie siedzieć, a już szczególnie jak zdjęli mi szwy, bo one to mi przez te 2 tygodnie strasznie ograniczały możliwości ruchowe ;)
-
Hej, pisałąm wcześniej. Jestem tydzień po operacji wycięcia torbieli. Też mam zaszyte. 4 szwy. Na szczęście torbiel była nieduża i lekarz chciał mi dzisiaj zdejmować już szwy, ale jak dowiedział się, że dopiero tydzień temu mnie zaszywali to stwierdził, że jeszcze za wcxześnie. Ale cieszę się, że stwierdził, że bardzo ładnie się goi i możliwe, że będę tym nielicznym procentem, któemu rana nie ropieje ;) Więc jestem dobrej myśli.
-
Hej, u mnie sytuacja wyglądała tak, że jakoś na początku maja tego roku zaczęła mnie boleć kośc ogonowa, myślałąm, ze to po jakimś uderzeniu, więc nic z tym nie robiłam, ale jak ból utrzymywał się ponad tydzień i wyczułam jakiś guzek między pośladkami (do tego nie mogłam za bardzo leżeć i siedzieć, a był to okres wzmożonej pracy w pozycji siedzącej, bo pisałam pracę mgr ;) ) to chłopak namówił mnie, żebym poszła do szpitala na ostry dyżur. Poza tym parę lat wcześniej to samo miał mój brat i sam mówił, że lepiej nie czekać aż to pęknie tylko od razu do lekarza. Więc się zgłosiłam. Na ostrym dyżurze lekarz tylko na to spojrzał, powiedział torbiel. Dał wytyczne, że nie mam nic jeść od tej chwili i zgłosić się do szpitala na godz. 16 w celu nacięcia guzka. Tak tez zrobiłam. Na sam zabieg czekałam bardzo długo, dopiero po północy zabrali mnie na salę. Nacięcie miałam robione w znieczuleniu dożylnym ogólnym. Wyszłam następnego dnia ze szpitala. Opatrunki zmieniane przez 1-1,5 tygodnia co 2 dni. Pierwsza zmiana opatrunku strasznie bolała, ale pozostałe to już była formalność. Na ostatniej zmianie dowiedziałąm się, że to nie koniec, że po zagojeniu się rany z nacięcia mam się zgłosić do chirurga w celu skierowania na operację usunięcia zatoki. Nie mogli tego zrobić jak był stan zapalny, dlatego po jakimś czasie. Ogólnie chirurg pytał się mnie czy na pewno chcę przejść tą operację, bo potem będzie się to długo goić, a w moim przypadku nie jest to duża zatoka, ale stwierdziłam, że jjuż jakiś miesiąc po nacięciu czułam, że robi się na nowo i nie chce tego przeżywać jeszcze raz, dlatego zgadzam się na operację. Termin dobrałam sobie sama, taki, jaki mi pasował. Obecnie jestem drugi dzień po operacji, która była robiona w znieczuleniu w kręgosłup (podpajęczynówkowe). Bólów głowy żadnych nie miałam, jedynie mdłości w nocy, ale to chyba dlatego, że podczas operacji lekko mnie uśpili, bo strasznie się denerwowałam. Nadal jestem w szpitalu, ale mogę swobodnie chodzić, gorzej z leżeniem na plecach, ale siedzieć już w odpowiednim ułożeniu nóg mogę ;) Cieszę się też opinii lekarzy, którzy mówią, że nie była to duża torbiel. Więc jestem dobrej myśli. Liczę na to, że jutro mnie wypiszą. Aha, nacięcie i operację miałąm w Praskim. Dodam tylko dla tych co sie obawiają tej operacji. Na prawdę warto iść. Mój brat miał to wycinane dobre parę lat temu i podobno miał już dosyć dużą tą zatokę. Do tego czasu nie odczuwa z tego powodu problemów, a i szybko mu się to zagoiło.