Jestem skromną osoba, ale skoro rozmawiamy na forum anonimowo, a ja mam kryzys i siedzę przed komputerem z lampką wina, myslę, że może Wy możecie mi pomóc..
Spotykałam się z atrakcyjnym mężczyzną. Brunet, ciemna karnacja, ciemne oczy, inteligentny, błyskotliwy, czasem niezły imprezowicz, jednym słowem ideał. Ja (nieskromnie) wysoka blondynka, zielone oczy, długie nogi, nienaganna figura, odwieczna prymuska, aczkolwiek trochę leniwa i szalona. Pierwszy raz w życiu myślałam, że to ten. Dbał o mnie, spełniał każde moje życzenie. Ja nie pozostawałam mu dłużna, starałam się jak nigdy... I wtedy mnie zostawił... Dla tlenionej dziuni w sztucznym biuście i ustach, z sylikonem w pośladkach, w dodatku zamężna. Teraz, tylko jak jest pijany i spotkamy się gdzieś na imprezie, klęka na kolanach i błaga mnie o wybaczenie albo zwyczajnie się przystawia.. Ja nie reaguję na pijańskie zaloty, ale nie ukrywam, że brakuje mi go jak nikogo innego i czasami chciałabym ulec, ale tego nie robię, duma mi zabrania... Nie wiem co robić, pomóżcie proszę!! :-(