Speechless
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Speechless
-
Skoro w wieku 25 lat po tylu lach nie był gotowy to nigdy by nie był. Więc nie rozpaczaj i ciesz się, że masz 23 lata, a nie 33.
-
Teraz po prostu chcę żyć swoim życiem i muszę sobie poradzić z uczuciami do byłego. Nie mam zamiaru go odzyskać takiego, jakim jest teraz.
-
przepraszam za błedy, miało być odejdzie na zawsze
-
Wiesz co nie wiem. Nigdy nikogo nie przyjęłam z powrotem. On jest tego zdania, że dwa razy się do tej samej rzeki nie wchodzi, a hipotetycznie nie wiem. Musiałby pracować nad moim zaufaniem, bo ja obecnie mu nie ufam, ponieważ za często mnie zostawiał. Pod koniec to ja już nie wierzyłam, że będziemy razem na dobre, ale że pewnego dnia nadejdzie dzień,w którym nadejdzie na zawsze. No i w końcu nadszedł ten dzień.
-
Z tobą się zgadzam, że nie chodzi o wygląd. Nie jesteś jakaś mega gruba mam 65 kg przy 170 i jestem grubokoścista, mam ładny tyłek,płaski brzuch też, ale nie jestem taka, że każdy się ślini na mój widok. Za to on tak ma w przypadku dziewczyn. Sam mi to powiedział, że bardzo mu się spodobał mój charakter, lubił ze mną rozmawiać. Tylko wiesz co what ja myślę, że on jest na takim etapie, że nie będzie próbował naprawić tego co ze mną miał, ale raczej będzie zaczynał z kimś innym od nowa i będzie szukał ideału. Szybko kogoś znajdzie tego jestem pewna. Ma po prostu większe możliwości ode mnie. Jak minie pierwsze zauroczenie to dopiero może pomyśli o mnie.
-
Wiesz co doszłam do tego, żeby się nie odzywać, bo nawet jak wróci to będzie tak samo i znowu zerwie z byle powodu. Podczas ostatnich SMSów mu napisałam, że zawsze znajdzie powód do zerwania ze mną. Jeśli chodzi o mnie to ja jestem raczej przeciętną osobą z kobiecymi kształtami i niektórym się podobam innym nie. Za to laski za nim szaleją, bo jest moim zdaniem nieziemsko przystojny. Jego byłe były śliczniejsze ode mnie, na dobrych stanowiskach i raczej znajdzie sobie inną. Wierzę, że mnie kochał, ale mniej niż swoją rodzinę. Kochał mnie tak jak umiał, ale nie dojrzał do prawdziwego związku. Za jakiś czas zacznę kogoś szukać, bo ryczenie w poduszkę nic nie da. Widzę, że on też ma dość tego związku, bo jak zaczynały się te kłótnie to godziliśmy się w tym samym dniu albo następnego, potem przerwy były coraz dłuższe, ale kontakt był i on pisał swoje żale, ja swoje. Przez telefon to samo, on swoje żale, ja swoje. Podczas przedostatniego rozstania, po tygodniu powiedział mi bardzo przykre rzeczy, odkrył swoje myślenie, co mnie całkowicie zraniło i wróciliśmy do siebie później. Podczas przedostatniego rozstania i teraz to prawie nie odzywamy się do siebie, jeśli on nic nie napisze i ja też to będzie pierwszy dzień, w którym mamy zerowy kontakt. Wiesz on był szczery wobec mnie i bardzo dobrze go znam i przewiduje, że on brak kontaktu odbierze, że wcale mi nie zależało na nim, on łatwo się zniechęca i sam woli być zdobywany niż zdobywać. Dziewczyny robiły dla niego różne rzeczy, ale i tak nie był z nimi na dłużej, on jest przyzwyczajony do takiego rozpieszczania. Nie lubi zmian i strasznie się ich boi. Za tydzień ma urodziny i też nie wiem jak się zachować oraz nie wiem jak odebrać sprzęt mojego wujka. Jak go widzę to po prostu mięknę, on ma przepiękne oczy, takie szczere, taka dobrą aurę roztacza wobec siebie.
-
Tak dla równowagi napiszę, że on prawie zawsze dotrzymywał słowa i to mi w nim imponowało. Zwykle dotrzymywał obietnic.
-
No właśnie what ty to dobrze rozumiesz, że on tak wpadał (oczywiście nie zawsze) na zasadzie kontroli. Kiedyś zapukał do mych drzwi, ale cieszyłam się, bo wtedy się nie umawialiśmy i nie miałam nic do zrobienia. On był w przeszłości zdradzony, sam zdradzał i czasem mnie podejrzewał o takie rzeczy. Denerwował się jak nie odebrałam wieczorem telefonu, kiedy dzwonił. Przyznam, że ja też byłam zazdrosna i nie lubiłam jak rozmawiał z innymi kobietami. Dziś widziałam go na fb, a on jak mnie zobaczył to zaraz wyłączył fb. Chciałam na końcu, żeby zawalczył o mnie, ale on pewnie czeka na mój ruch, bo myśli że tylko ja zawiniłam w związku, a on się słusznie obrażał. Dałabym mu szansę z miłą chęcią, gdyby zobaczył swoje błędy, ale niestety na 99% jestem przekonana, że ich nie zobaczy i raczej znajdzie sobie kogoś nowego.
-
No właśnie teraz to rozumiesz jak było. Te miłe dni, akceptacja dziecka to jest za mało. Często mu mówiłam, że spotykamy się jak licealiści i że chcę czegoś więcej. Po prostu eks nie dojrzał jeszcze do poważnego związku i do rodziny. Nie rozumiem po co mi się w ogóle oświadczył.
-
Ma zabrane prawa rodzicielskie i ten etap jest zamknięty. Nie oglądam się wstecz. Mój eks miał dużo zalet, nie mogę po prostu napisać, że był złym człowiekiem. Kocham i tęsknie za nim, ale jego wieczny strach, maminsynostwo, obrażanie się o byle zawsze prowadziło do zerwania. Przez to ja traciłam zaufanie do niego. Nasz związek tak wyglądał, że jemu było tak dobrze, że przyjedzie raz w tygodniu, a resztę tygodnia spędza w domu. Jego rodzina zawsze była ważniejsza ode mnie. Nie spieszyło mu się do wspólnego życia ze mną, uciekał jak pytałam i mówił, że się boi, że jemu jest dobrze i nie chce niczego zmieniać. Tkwienie w tym jest bez przyszłości, dlatego nie walczę już, pogodziłam się z rozstaniem. Muszę sobie pogodzić z własnymi uczuciami. On jest rodzinny to prawda, ale raczej ZBYT rodzinny, rodzice i bracia są dla niego na pierwszym miejscu.
-
DO mnie jak go nie opieprzyłam, tylko mu zwróciłam uwagę. Byliśmy umówieni, że ja do niego przyjadę wieczorem.
-
Do mnie ale były sytuacje, że zerwał ze mną, bo nie odczytałam SMSa i nie odebrałam go z dworca, więc wolę odwiedzi z zapowiedziami. Sama się też zawsze do każdego zapowiadam. Jeśli chodzi o moje dziecko, naprawiałam ten związek mnóstwo razy m.in. z mojego powodu. Dziecko przywiązało się do niego. Najszczęśliwsza byłam, gdy byliśmy we trójkę.
-
Wolę być uprzedzana o przyjazdach. Powiedziałam mu o tym przyjeździe bez zapowiedzi, bo akurat miałam remont w domu i nie zdążyłam tego posprzątać. Ponadto jak go z dworca zawsze odbieram, więc też muszę wiedzieć wcześniej o jego przyjeździe. Akurat, jeśli chodzi o mojego eksa to on dużo nie pił, normalnie jak każdy i czasem się spotkał z kolegami. Mnie to już nie ma czego doradzać, bo my się rozstaliśmy. Rozmów było mnóstwo, ale one nic nie dają, bo eks za swoje wszystkie fochy wini tylko mnie, a siebie wybiela. Tęsknię za nim strasznie,ale muszę to przetrzymać.
-
Hipokrytka z tego co piszesz to dobrze dla ciebie, że podjęłaś terapię i że chce się zmienić. To co pisała what to jest racja, nikt tak naprawdę nie wie jak zakończy się wasza historia, to jedynie czas pokaże. Zmykam spać, dobranoc.
-
What_ ja już nie wnikam w to czy zdradzał czy nie, związek się rozpadł i tyle. Wiem, że on sobie pewnie kogoś szybko znajdzie, żeby o mnie zapomnieć. Powiedział mi to podczas przedostatniej kłótni. Nie będę w to wnikać.
-
What_ chodziło mi o to, że on jest taki miły, "do rany przyłóż". Nasz związek był na początku idealny, miał wiecej czasu na spotkania ze mną, nie obrażał się o byle co. Pewnie taki będzie dla następnej dziewczyny, a jak go wkurzy to zerwie i znajdzie następną. Tak u niego było. Tylko miał jedna wielką miłość przede mną, ktora go zdradzała, dowiedzial się i skończył ten związek i cierpiał. Twierdził, że byłam drugą kobietą, w której się zakochał. Właśnie chce się jakoś uprać z rozstaniem,dlatego wolę tu pisać niż do niego. Hipokrtyko dużo się u ciebie działo, a czy ty zmieniłaś stosunek do otoczenia, zwłaszcza do rodziców? Jaka jest u was atmosfera?
-
What_you_want dziękuję ci za te słowa, wiesz ja napisałam o tej sytuacji, żeby pokazać o jakie absurdalne rzeczy potrafił się obrazić i rozważać rozstanie. On przyciąga szybko dziewczyny, bo ma miły sposób bycia, jest przystojny. On po prostu został na etapie zauroczenia i myśli, że miłość po prostu jest, że nie trzeba jej pielęgnować. Myśli, że staranie się to codzienna rozmowa telefoniczna i naprawy u mnie w domu. To jest fajne, ale... ale ja chcę kogoś, z kim będę tworzyć związek prawdziwy, a nie tylko spotykanie się od czasu do czasu i mu nawet o bzykanie nie chodziło, bo rzadko mieliśmy okazje na te sprawy. Postawiłam go pod ścianą, bo napisałam, że nie będę dążyć do zgody, że jeśli mu zależy to niech on dąży, a on napisał,że pasuje. Ja mu na to, że nie narzucam sie, ze mu nei zalezy na mnie i nie ma do mnie szacunku. Nie odpisal, tylko napisal, ze odezwie sie jak sprzet mojego wujka będzie naprawiony (jego brat się nim zajmuje). Zatem What wszystko jest skończone, ja po prostu milczę i on też milczy. Szczera rozmowa będzie, jeśli on będzie chciał wrócić i się zmienić. ja też pójdę na kompromisy, ale nie może być tak, że on w sobei nie widzi winy i wraca do mnie, bo daje mi szansę. Tak mi parę razy powiedział, że daje mi szanse. Czasem zawiniłam, ale nie za każdym razem jak on myśli.
-
Hipokrytko myślę, że to indywidualna sprawa kiedy łatwiej się zejść. Jesteście bardzo młodzi. Twoje zachowanie to błędy młodości, ale jesteś mądra, bo wyciągnęłaś wnioski na przyszłość. Powiedz mi czy bierzesz jakieś leki, że w twoim zachowaniu nastąpiła taka poprawa?
-
Sprawa z bratem byla ok. pół roku temu, wrócił do niej niedawno.
-
O jego uczucia też pytałam to muszę wyciągać z niego. Najczęściej mówi NIE WIEM, a jak już wyciągnę to odkrywam w nim wielki strach, bo on od razu sobie coś ubzdura po swoim obrażeniu się, np. powiedziałam mu, że nie ma siedzieć do późna z bratem, bo nie wyśpi się do pracy. Mój błąd, bo sama zabierałam mu czas i SMSowałam z nim, a zwróciłam uwagę na brata. Jednak o to odebrał, że zabraniam mu kontaktów z bratem. Był zły tydzień i rozważał rozstanie. Tłumaczyłam mu, że nie zabraniam mu kontaktów z rodziną, nigdy nie miałam pretensji o czas spędzany z braćmi ani z kolegami. Tak było i on o tym wiedział. Postanowił nie odchodzić, ale tydzień temu mi powiedział, że ta sprawa zaważyła, że on stracił do mnie zaufanie. Z tym mieszkaniem to tak było, że ja liczyłam na zmianę jego zdania, a on na moje. Przy rozstaniach mówił, że pewnie by się do mnie przeprowadził nawet, ale mówił pewnie tylko tak,żebym bardziej żałowała za niego.
-
What_you_want tylko ja nie wierzę w te rozmowy, bo ja jestem osobą, która lubi jasne sytuacje, bo jak ich nie ma to czuję niepokój i tak było zwłaszcza przez ostatnie tygodnie. Ja mówiłam mu o swoich, uczuciach, oczekiwaniach, a on mi zarzucał, że tylko myślę o sobie. On znowu boi się zmian. Czuję się młodo i uważa, że ma mnóstwo czasu na założenie rodziny.
-
What_you_want silna z ciebie kobieta, ale myślę, że w końcu znudzisz się swoim facetem. Chyba, że z czasem go znowu pokochasz. Zobaczymy jak będzie i mam nadzieję, że zdasz nam tu relację. Hipokrytko, a jak długo wy byliście razem i ile macie lat, bo gdzieś mi to umknęło. Wiesz co nawet jak ten związek nie wypali to ty będziesz już tą lepsza osobą dla następnego.
-
What_you_want masz rację w 100%. Docierało do mnie, że nic z tego nie będzie, ale łudziłam się po pięknie spędzonym dniu razem albo weekendzie. Dużo mi pomógł wyjazd zagranicę. Myślałam, że nabiorę dystansu, a ja tam zdałam sobie sprawę, że bardzo go kocham i że zależy mi na nim, a on na mnie czeka. Po przyjeździe mało miał dla mnie czasu i stwierdziłam, że raczej ten związek nie wejdzie na następny level, a ja potrzebuję czegoś więcej niż randek. Kocham go, bardzo, dlatego tyle razy o niego zabiegałam, ale wiem bardzo dobrze, że to nie ma przyszłości, jeśli się on nie zmieni. Znam także uczucie samotności i wiem, że znowu nie będzie mi łatwo kogoś pokochać. Może już nie będzie mi dane spotkać nikogo. Na razie nie odzywam się do niego, ale tak szczerze to patrzę na telefon i czekam, kiedy napisze. On pewnie teraz też próbuje nie myśleć o mnie.
-
Wiesz co w naszym związku było mnóstwo szczerych rozmów. On powiedziałby NIE WIEM. On bałby się u mnie zamieszkać, bo też nie chciałby się podporządkować moim rodzicom, choć oni nie są tacy apodyktyczni. Na swojej górze robię, co chcę. Mówiłby, że ma pracę u siebie, choć w moich stronach miałby o 1/3 więcej pensji, bo mu nawet proponowali pracę. Myślę, że na jego wychowanie znaczący wpływ miała mama. Urodziła go w wieku 40 lat.
-
W ich domu była atmosfera miłości, ale synowej nie lubili. Oni mnie lubili, wszyscy, a mnie po prostu przerażał charakter jego matki i z paru przesłanek wnioskuje, że była obrażalska jak on. Myślę, że miałabym z nimi dobre relacje, ale na odległość. Bałabym się, że tam nie miałabym własnego zdania.