Speechless
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Speechless
-
Nie widzę siebie tam totalnie, on nie mieszka tylko z rodzicami, ale też z braćmi. Nie ma tam nawet miejsca. Powiem Ci, że strasznie za nim tęsknię, ale wiem, że nawet, gdybyśmy do siebie wrócili to byłoby życie złudzeniami i potem znowu jego foch.
-
What_you_want nie każdego faceta da się wychować. W takim stopniu da się wychować, ile mu na tobie zależy. Eks też gadał teksty w stylu, że kobietę trzeba sobie wychować. Mój miał odziedziczyć dom po rodzicach, od 10 lat tam kładł kasę, nie miał żadnych oszczędności. Jak mu powiedziałam, że nie wyobrażam sobie wspólnego mieszkania w jednym przejściowych pokoju obok rodziców to mi powiedział, że jak nie będzie mieszkał u rodziców to mu nie zapiszą domu. Rodziców bardzo kochał i wyżej stawiał niż mnie, choć nigdy się do tego nie przyznał. Mówiłam mu, że u mnie w domu mielibyśmy całe piętro, a jak mu to nie odpowiada to żebyśmy starali się zamieszkać sami, próboawałam go namówić do wyjazdu za granicę. On sam powiedział, że nie chce nic zmieniać. Jemu było tak wygodnie, żę mama mu ugotuje, wypierze, posprząta, a do mnie przyjedzie raz w tygodniu.
-
U nas nie było tak, że do wyjazdu zagranicę super dobrze, a potem źle. Po prostu od wiosny coraz częściej się na mnie obrażał z błahych powodów i kiedyś snuł ze mną plany na przyszłość, potem uciekał od tematu, że musi przemyśleć to i tamto... Po wyjeździe w którejś kłótni powiedział mi, że się boi, że rozważał małżeństwo na odległość. Kiedyś mi bardzo imponował jego szacunek do rodziny, potem spostrzegłam,że to nie jest zwykły szacunek, ale maminsynostwo i on sobie nie wyobrażał wyprowadzki z domu. Jego mama jest dość apodyktyczna, on utrzymuje dom i nie chce go puścić. Jemu po prostu było wygodnie przyjechać do mnie raz w tygodniu. Czułam, że jego rodzina jest ważniejsza ode mnie. W kłótni ostatnio mi powiedział: "Nie jesteś ani moją mamą ani moją żoną,żebyś mi rozkazywała!", a ja mu nie zamierzałam rozkazywać, tylko dać radę.
-
Znalazłam zdjęcia z kwietnia nagiej kobiety, a my poznaliśmy się w sierpniu. Nie wierzyłam mu, że z nią nie spał. Napisałam do niej. On dla mnie zmienił nr telefonu, więc ona nie miała nowego do niego. Pisała sobie ze mną i wyraźnie mnie podrywała, myśląc, że to on. Wtedy dotarło do mnie, że jest szczery. Podobało mu się, że dużo mi mówił o sobie, też o swoich uczuciach, a jak nie potrafił ich nazwać słowami to jak je odgadywałam co czuję to od razu było lepiej. Dodam, że 99% naszych nieporozumień wynikało podczas rozmów telefonicznych, na spotkaniach było idealnie, może dlatego, że rzadko się odbywały. Po prostu strasznie zazdrosna byłam o niego i nie mogłam bardzo długo zaakceptować, że miał wiele przygód przede mną. O tym dowiedziałam się długo po zaręczynach, z jego ust. On ciągle szuka takiej akceptacji, lubi być chwalony i jak u mnie coś robił to zawsze dawał z siebie wszystko, był perfekcjonistą. Miał idealne podejście dla mojego dziecka, nie robił różnicy między swoim chrześniakiem, które kochał i moją córką. Chciałam zgody i zabiegałam o niego, bo było dużo dobrych chwil, a zagranicą tak bardzo tęskniłam za nim, uświadomiłam sobie, że dam radę żyć z jego fochami i że powinniśmy wziąć ślub, nawet jego mama tak mówiła, że nie ma już na co czekać.
-
What_you_want ty nie jesteś po prostu gotowa na rozstanie z nim i jak napisałaś jest ci tak dobrze. Ja staram się nie odzywać do eksa, choć jest mi ciężko. Zgodziłabym się na powrót, jeśliby przemyślał swoje zachowanie i po prostu próbował się zmienić, a nie całą winę zrzucał na mnie. Rozstanie przedtem bardzo się starał i mówiłam mu, nie wypominajmy sobie tego co było, nie skupiajmy się na wadach, ale na zaletach. Nie docierało to do niego.
-
Za granicą byłam krótko bo półtora miesiąca. Raz przed moim wyjazdem w Polsce się nie widzieliśmy 6 tygodni. My sobie często zarzucaliśmy sobie, że nie zależy tej drugiej osobie i że ta druga osoba nie kocha. Ja zarzucałam,że za mało czasu mi poświęca, a on, że za rzadko go odwiedzam. W końcu ja mu tłumaczyłam, że nie mogę tak często jeździć do niego jakbym chciała, a on mi powiedział, że jest ze mną najdłużej i że jakby mu nie zależało to by to prostu zakończył. U nas nie chodziło o jedno, bo to stało się po dość długim czasie i jeszcze mi powiedział, że na żadną tyle nie czekał. Rodzina to dla niego świętość i on mnie na pewno nie chciał mnie zdradzać i bardzo bał się zdrady z mojej strony, był bardzo zazdrosny o znajomego. Wiem,że jakieś laski kręciły się zawsze koło niego i patrzyły "maślanymi oczami". On ciągle szukał jakiegoś podziwu i radość mu sprawiało jak jest podrywany. Sprawdzał mu telefon, nic nie znalazłam, po jakimś czasie się zorientował i zaczął kasować SMSy. Raz pisałam do takiej laski, z którą podjerzewałam go o to, że z nią spał jako on i z jej ust dowiedziałam się, że nic nie było. Miał mi to za złe, ale mu przeszło.
-
Do mnie Nie wiem czemu tak po mnie pojechałaś. Nie czytałam wszystkich wpisów what_you_want i wydawało mi się, że skoro jest ze swoim chłopakiem to mu wybaczyła. Potem mi opisała obszernie dlaczego z nim jest i teraz znamy tu powody. What_you_want odpowiem na twoje pytanie. Nasz związek trwał rok i trzy miesiące. Mamy po 27 i 28 lat, a więc w naszym wieku rok to nie jest tak mało. Napisałam ci te złe strony to napiszę ci te dobre strony naszego związku. Zauroczyliśmy się od pierwszego wejrzenia, na randkach zachowywaliśmy się jak nastolatki. Na początku nie docierało do mnie,że taki fajny chłopak i taki przystojny zakochał się po prostu we mnie, ale on non stop do mnie dzwonił do mnie, pisał SMSy, był bardzo czuły na randkach. Mieliśmy bardzo dużo wspólnych tematów do rozmów. Szybko mi przedstawił swoją rodzinę, szybko poznał moją. Bardzo się starał,żeby moi rodzice go lubili i moje dziecko. Był bardzo uczynny i przez cały związek bardzo dużo rzeczy zrobił mi w domu, zawsze pomógł. Bardzo dużo pomagał z własnej inicjatywy, nie trzeba go było prosić dwa razy. Zawsze pamiętał o rocznicach,urodzinach, imieninach. Zawsze kupował jakiś upominek dla mojego dziecka, bawił się z nim. Raczej był domatorem, ale czasem wychodziliśmy gdzieś na imprezy. Wszystkim chwalił mnie, miał taką zasadę, że nie prał brudów poza związkiem. Na początku snuł plany o ślubie, małżeństwie, był bardziej cierpliwy na początku nie robił afery o odwołane spotkanie i nie doszukiwał się drugiego dna w moich słowkach. Wiele razy mówił, że mnie kocha. Nawet kiedyś w czerwcu jak pił z moim kolegą to żartował, że chce mieć ze mną syna, bo córkę już mamy. Sprawdził się jak wyjeżdżałam zagranicę, dał mi po prostu na wyjazd pieniądze, nie chciał zwrotu, codziennie rozmawialiśmy przez telefon i snuliśmy plany jak wrócę. Niestety po powrocie się rozczarowałam, bo nie miał dla mnie czasu. Ogólnie to coraz rzadziej się spotykaliśmy.
-
What_you_want odpowiedziałaś mi na pytania, których nie zdążyłam zadać. Bardzo mało jest udanych małżeństw, ale znam kilka takich w swoim otoczeniu. Z tym dymaniem to masz rację. Udane związki to takie, kiedy mężczyźnie bardziej zależy na kobiecie niż odwrotnie. Ktoś mi jeszcze kiedyś powiedział, że to mężczyźni wybierają i to prawda, bo chyba jeszcze żadna kobieta "nadskakiwaniem" nie zdobyła mężczyzny. Przynajmniej ja takich nie znam w swoim otoczeniu.
-
What_you_want nie wiem czemu tak naskoczyłaś na mnie, nie napisałam żadnych rad, tylko że kogoś rozumiem i że może coś będzie u hipokrytki. Byłam za granicą to może być tak, że eks do niej pisze, bo czuje się tam samotny, brak mu kontaktu z Polską i tylko dlatego pisze albo tęskni i chce się zejść. Nie wiem nie jestem wróżką. Jeśli chodzi o mnie to nie zawsze były te złe chwile, na początku było rzadko, a ostatnio bardzo ciężko. What_you_want mnie to ogólnie dziwi, że wybaczyłaś zdradę. Koleś specjalnie z tobą zerwał, żeby od razu się przespać z inną. Jesteś młoda, nie uważasz, że nie lepiej spróbować z kimś, kto ciebie tak mocno nie zranił w przeszłości? Ile twój facet ma lat?
-
Hipokrytko może coś z tego będzie, wygląda na to,że bardzo tęskni do ciebie. Moim zdaniem najgorsza z wszystkiego jest obojętność. Sosenek doskonale cię rozumiem, ja po tych wszystkich zerwaniach i powrotach też miałam do eksa coraz mniejsze zaufanie i pierścionek zaręczynowy przestał mieć dla mnie jakiekolwiek znacznie. Z pierścionkiem muszą się wiązać pewne cele. Jak ich nie ma to tylko kawałek złota z brylantem.
-
Pisałam tu kilka dni temu, spotkaliśmy się w pierwsza sobotę listopada i było bardzo fajnie między nami, potem czułe SMSy aż do następnego spięcia. Pytałam się go kilka razy o jedną rzecz i się wkurzył na mnie i do mnie wyjechał z tekstem: Jesteś głupia czy taką udajesz? Tyle razy ci mówiłem! Zrobiło mi się przykro, bo ja nigdy nie obrzucałam jego ani swoich byłych obelgami i życzę sobie tego samego. Zwróciłam mu uwagę, że tak się nie mówi i w złości powiedziałam mu, żeby do mnie nie przejeżdżał bez zapowiedzi, bo ostatnio miałam dom w remoncie. Umówiliśmy się, że ja pojadę do niego, a ten do mnie przyjechał. Nie zdążyłam posprzątać ani ładnie się ubrać i umalować. Przestał się do mnie odzywać tylko z pretensjami do mnie czemu nie napisałam, a ja mu na to, że czekałam na przeprosiny. Zawsze ja przepraszałam w tym związku niezależnie czy zawiniłam czy nie. Stale mu potem pisałam, że chcę, żeby do mnie jeździł, ale nie bez zapowiedzi. Była taka sytuacja, że rozładował mi się telefon i jechał do mnie bez zapowiedzi, a potem zrywał ze mną, bo go nie odebrałam z dworca. Miałam dość kłótni chciałam ochłonąć, więc przez pierwsze dwa dni nie dzwoniłam. Zawsze mi zarzucał, że nie zamawiam darmowych rozmów do niego to zamówiłam. Potem próbowałam dzwonić i nie odbierał, przyparłam go w końcu do muru i napisałam mu, że zawsze ja dążyłam do zgody niezależnie czy zawiniłam czy nie i jeśli mu zależy to teraz jego kolej. Zdałam sobie sprawę, że nasz związek tak wyglądał, że ja coś powiedziałam, on ubzdurał sobie drugie dno i za każdym razem ze mną zrywał, ja mu wyjaśniałam tłumaczyłam i wracała, ale stawał się coraz bardziej nieufny. Tym razem zerwał ze mną, bo stwierdził,że mam coś do ukrycia, dlatego nie chcę,żeby jeździł do mnie bez zapowiedzi. W przeszłości miał dużo dziewczyn i też zrywał za byle co. Moje dobre rady odbiera od razu jako atak na siebie i rozkazywanie. Wczoraj pisał do mnie, że zmienia nr i nara ja mu wyjaśniłam, że mu nie zależy na mnie, że nie ma do mnie szacunku i że nie dam rady za każdym razem go przepraszać, bo on zawsze wynajdzie powód do rozstania. Dziś nie wytrzymałam i puściłam mu sygnał, napisał do mnie co chciałam, jak nie to życzy mi miłego dnia. Nie odpisałam. On mnie nigdy nie przepraszał, bo zawsze uważał, że to moja wina. Jak poznaje nowe osoby albo jest ze znajomymi lub swoją/moją rodziną to zachowuje się "do rany przyłóż" zabawny, bardzo uczynny, rodzinny itd... szkoda, że dla mnie był innymi. Przez długie miesiące żyłam wspomnieniami z początków i złudzeniami, że będzie dobrze.
-
What_you_want chyba masz rację, ale w pamięci mam dużo dobrych wspomnień. Tutaj przedstawiłam tylko te negatywne strony naszego związku. On bardzo dużo mi pomógł, ponaprawiał mi mnóstwo rzeczy, bardzo pracowity jest i dla dziecka dobry. Dziś jadę do niego, żeby zrobił coś dla mojej ciotki. Sama nie wiem jak się zachować, tęsknię za nim, kim bił. Chciałabym, żeby się zmienił wobec mnie.
-
No właśnie nic nie zaplanowaliśmy i nie rozumiem po co mi się oświadczał. Na początku chciał brać ślub, ale twierdził,że musimy się lepiej poznać, bo za krótko się znamy i miał rację, ale miesiące mijały to uciekał od tematu ślubu i teraz nie rozumiem po co się oświadczał, skoro żenić się nie zamierzał.
-
No właśnie kropko co to znaczy czy później będzie gorzej, w razie ślubu gorzej czy rozstania? Już się nie łudzę ze ślubem, ja się boję, że tracę czas w tym związku, a z drugiej strony rozpamiętuje dni, kiedy byłam bardzo szczęśliwa. Dziś pisałam do niego i wydzwaniałam, nie odbiera, raz tylko napisał esa jak byłam na cmentarzu, ale tam nie mogłam odpisać. Widziałam za to, że przesiaduje na fb. Może czeka aż sama zrezygnuję. Chyba przestanę się do niego odzywać, nie lubię się komuś narzucać.
-
Nie czytałam waszego wątku, ale nadrobię zaległości. Mam dużo do napisania i jak będzie chciało wam się czytać to udzielcie mi rady. Mam 27 lat, dziecko z poprzedniego związku. Przez długi czas myślałam, że zawsze będę sama aż poznałam Jego. On rok starszy ode mnie, bardzo przystojny. Wpadliśmy sobie w oko od razu. Niemal od razu staliśmy się związkiem, po miesiącu powiedziałam mu dziecku i ku mojemu zdziwieniu od razu zaakceptował. On taki typ złego chłopca, który skacze z kwiatka na kwiatek, ale za to bardzo szanujący swoją rodzinę. Przede mną był w 8-miesięcznym związku, dałam mu szansę (z początku nie wiedziałam,że miał pełno panienek przede mną). Jak to na początku bywa, była sielanka. Szybko mi wyznał miłość, a po czterech miesiącach oświadczył mi się. Zanim go poznałam długo modliłam się o męża i wiedziałam, że w mojej sytuacji nie będzie to takie proste. Kiedy poznałam jego, uwierzyłam, że moje modlitwy zostały wysłuchane... jednak po pół roku zaczęły się nasze problemy, zaczął się po prostu obrażać o błahostki, np. kolega miał do mnie przyjechać (były chłopak mojej siostry, którego znam od lat) i pomyłkowo napisałam smsa do mojego narzeczonego zamiast do kolegi i rozważał rozstanie... raz mu powiedziałam, że nie powinien po nocach siedzieć z bratem tylko wyspac się do pracy, a on to uznał, że zabraniam mu kontaktów z bratem. Z czasem wychodziło jego maminsynostwo, często mówił o sobie "syneczek mamusi", nigdy nie zamierzał się wyprowadzić z domu rodzinnego, a ja tam źle się czułam. On nie miał prawa jazdy, więc do mnie jeździł autobusem, a ja do niego samochodem. Z czasem zaczęłam się czuć coraz mniej pewnie w tym związku, bo miałam dość obrażania się o byle co, często zrywania i wracania, a także on często nie widział w sobie winy. Jak on się obraził o jakąś głupotę to potrafiłam go przepraszać, a jak mnie wkurzył to nie przeprosił, ale odczekał aż mi przejdzie. Z czasem przestałam do niego jeździć, bo już miałam dość, że obiecywał, że zrobi prawko, a to było tylko takie gadanie. Wcześniej stale gadał o wspólnym życiu, a potem o pytanie na jakieś plany to uciekał od tematu, potem mówił, że się boi, że nie jest gotowy. Nie chciałam, żebyśmy od razu biegli do ołtarza, ale chciałam żebyśmy pomyśleli nad zbieraniem kasy, nad częstszym się spotykaniem, bo przez ostatnie pół roku spotykaliśmy się średnio co dwa tygodnie, a było tak, że nawet 6 tygodni się nie widzieliśmy, a mieszkamy od siebie 30 km. Byłam długo bez pracy i on nawet nie chciał mi pomóc jej szukać. Stale się przechwalał, że ma pełno znajomych, a jak go prosiłam, żeby popytał o pracę dla mnie to mówił, że nie będzie jeleniem w razie rozstania i ciągle się tak asekurował że czegoś nie zrobi w razie rozstania. Wyjechałam na półtora miesiąca zagranicę i chciałam, żeby to się rozwiązało. Chciałam,żeby to była nasza decyzja, ale on to twoja sprawa, żebyś potem nie miała pretensji. Jak tam byłam to bardzo do siebie tęskniliśmy i tam sobie uświadomiłam,że chcę za niego wyjść, ale jak przyjechałam to tylko rozczarowuje się, bo mieliśmy nadrobić stracony czas, ale on wiecznie dla mnie nie ma czasu. Bardzo rzadko się spotykamy, bo albo ma pracę albo rodzina albo zawsze coś tam. Oboje ciągle sobie coś zarzucaliśmy, pielęgnowaliśmy urazy, ale ja tak nie chcę. Czuję się niepewnie, bo mimo, że mi się oświadczył to coraz bardziej oddala się ode mnie i to mnie boli. Jest maminsynkiem i nie wiem czy będzie kiedykolwiek gotowy żeby założyć swoją rodzinę. Ostatnie nasze zerwanie było z tego powodu, że odwołałam spotkanie, bo chciałam się uczyć na rozmowę kwalifikacyjną, więc zerwał. Po tygodniu powiedział mi bardzo przykre rzeczy, że już nigdy do mnie nie wróci i że sobei kogoś znajdzie. Założyłam sobie konto na portalu randkowym, potem do siebie wróciliśmy, ja o koncie zapomniałam, on się dowiedział i strasznie się wkurzył. Nie zrobiłabym tego, gdyby mi nie powiedział takich przykrych rzeczy.Konto zlikwidowałam. Ma ogromny do mnie dystans, mowi, że mi nie ufa. Nic nie chce w sobie zmieniać. Ciagle sie czyms asekuruje w razie rozstania... odwołał spotaknie ze mną z byle powodu, nie chce mu sie ze mna pisać i gadać przez tel, mówi, że wrazie rozstania woli nie mnieć kontaktu, a ja mam złamane serce, próbuje z nim rozmawiać, że oboej musimy się zmienić dla siebie i skupic sie na dobrych rzeczach w naszym zwiazku,a nie na zlych i zeby mi poswiecał czas, ale do niego to nie dociera. Mam ochotę zostawić to wszystko, ale z drugiej strony wciąż pamiętam go jako kochanego faceta, którego poznałam i tęsknię za to kim był.
-
Samotne mamusie i tatusiowie
Speechless odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Samotna mami-mam teraz 26 lat. -
Samotne mamusie i tatusiowie
Speechless odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Kukartka to masz taki sam wzrost jak ja, tylko, że ja ważę 63,5 kg i obecnie jestem na diecie (I dzień). Myślałam o basenie, ale boję się grzybów. Całą ciążę borykałam się z grzybami i nie chcę do tego wracać. Myślę też o siłce. Moja pociecha ma już 2,5 roczku; ale niestety nie chce wołać siusiu i robi wszystko w pieluchy. To już trochę męczące jest. -
Samotne mamusie i tatusiowie
Speechless odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Odnośnie nazwiska, córeczka ma moje, to mi ułatwia sprawę. Pamiętam jak wywalczyłam to nazwisko ze swoim ex. Kłóciliśmy się całą drogę do USC, byłam nieustępliwa. Jego rodzinka strasznie się wkurzyła, że Mała nazywa się tak jak ja. Nie mieliśmy ślubu, zaręczyn, ex i jego rodzina miała w dupie swoją wnuczkę, więc nie miałam najmniejszego powodu zgadzać się na nazwisko ex. W dodatku myślałam o odejściu, bo ile można słuchać kłamstw i obietnic, oglądać lenistwo. Z tym odbieraniem praw to na wokandzie widziałam tytuły spraw odebranie/ograniczenie praw rodzicielskich, na prawdę warto założyć sprawę. Większość odradza, ale ja zachęcam. Będziecie mogły takiego gościa wykopać z waszego życia już na zawsze. Mnie się prokurator zapytał czemu postanowiłam odebrać prawa, a ja powiedziałam, że delikwent dzieckiem się nie interesuje, nie płaci; więc ja tylko chcę prawnie unormować sytuację, która już zaistniała.