Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

*Anula

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez *Anula

  1. Oj tam, masło i miód na kromkę chleba :)
  2. atramko, witaj i uśmiechnij się, słonko :) kokoszanel, w przyszłym tygodniu odwdzięczę się przepisem na ciasto z marchwi, też jesiennym w smaku :)
  3. Joela, dzięki za " jak krowie na rowie", upiekę. Mam keksówki, ziarna słonecznika, dyni, otręby, miód. Nie sprawdzałam, co jeszcze potrzebne. Gdzie kupić mąkę razową, w sklepie ze zdrową żywnością ?
  4. Oj kusisz Joela tym chlebem, kusisz i pewnie się skuszę, choć uważam, że me zdolności do pieczenia są żadne. Cztery razy piekłam sernik, nie był taki jak powinien być. Pierwszy raz to użyłam funkcji grilla :D, przez pomyłkę oczywiście. A potem piekłam włączając termoobieg. Przez przypadek, znana ze swoich umiejętności do ciast sąsiadka, zajrzała w trakcie i powiedziała mi, że sernik piecze się bez termoobiegu. Właśnie, podejrzanie szybko się spiekał a w środku dobry był w smaku, konsystencja tylko do kitu. A w książeczce przy termoobiegu zaznaczone jest ciasto jak wół ;) W bloku nie miałam piekarnika właściwie, doświadczenia nie mam. I właściwie nie wiem, do czego używać termoobiegu, poza kurczakiem .
  5. No to zaczęłyśmy naszą rozmowę od dzikiego wina i doszłyśmy do obwodnicy. Idę szukać róż :) do zobaczenia
  6. Quanta, to jak dla mnie żyjesz na wulkanie. Serio. Nie zazdroszczę. Po raz pierwszy pomyślałam, że nie znoszę mojego miejsca poprzedniego, gdy mi wierzbę cudną, zasłaniającą całe okno kuchenne i blok naprzeciwny wycieli. Ot tak, bo kolidowała ze studzienką . Od wycięcia wierzby studzienka się nie naprawiła a ja miałam na widoku baby w oknach na poduszkach zległe. Potem było jeszcze gorzej, nie chce mi się pisać. Wolę Cię nie oglądać w takich okolicznościach o jakich piszesz. Ja mam dom jakieś trzy km od autostrady i czasem nawet tutaj słyszę szum aut. Trzymaj rękę na pulsie, nie dajcie się, w razie co.
  7. Margo, jeszcze o różach. Pewnie wiesz, że są bardziej i mniej mrozoodporne. Są do minus 26 ale i do minus 32 stopni. Są bardziej i mniej odporne na choroby grzybowe. Poczytaj sobie, wypisz i pojedź z karteczką. Może będziesz, przy podobnym kolorze kwiatu, miała wybór ?
  8. Quanta, to faktycznie, szczęściara jesteś. Nie martwisz się, że Ci te łąki pod bloki zarekwirują ? Nie życzę tego, o nie. Też byłabym zadowolona z takiego miejsca. Brakowałoby mi tylko ognia żywego. Margo, róże to mój świeży bzik. Wszyscy mi je odradzają a ja swoje wiem. Jak coś kochasz, trzeba poznać jak pielęgnować i tyle. Nawet jedna róża na krzaczku to więcej niż jej brak :) Ja zamawiam róże w rosarium A. Choduna. Na wiosnę 16 krzaczków, żaden nie zawiódł, mimo tak dziwnego lata. Gorzej z umiejscowieniem, mam niewiele bardzo słonecznych miejsc. Quanta, muszę sprawdzić , jak wygląda krogulec. Na oczy nie widziałam :D
  9. Margo, jak Ci pachnie jabłkami w sadzie, gdy je przerobiłaś na zawartość słoików ? :D Ja tak lubię dziekie wino, że przeforsowałam pomysł, by plątało się na nowej elewacji. Ludzie się raczej tego boją , ja nie :)
  10. Dla mnie przedwiośnie zaczyna się w lutym a kończy na początku kwietnia, czasem trochę dłużej. Jeśli mieszkasz w bloku, to trochę inaczej wygląda przedwiośnie z Twojej perspektywy , Kiedyś też wydawało mi się, że już za momencik, już za chwileczkę :)
  11. Ja od zawsze lubię jesień. Mam nadzieję, że nie przyniesie takiego rozczarowania, jak lato. A zimę tez chyba polubiłam. Nie znoszę przedwiośnia.
  12. Dzień dobry :) Za oknem jesiennie, Quanta pytałaś, czy przebarwia się już dzikie wino. Tak. Z czterech sztuk trójklapowego jedna jest wiśniowo ceglasta. Reszta jeszcze zielona. Listki pięciolistkowego też zaczynają zmieniać kolory. Wśród pięknej, soczystej zieleni pojawiają się czerwone listki, jak kwiaty. Bardzo lubię dzikie plącza, mam ich sporo. Miłe pomarańcze, witam :) lubię zapach pomarańczy . Dziś pada, przewertuję więc net w poszukiwaniu róż i hortensji :)
  13. Z miodem to chyba wg przepisu kokoszanel, pomarańczko, jak coś smakuje, podawaj dokładnie, który przepis wypróbowałaś :)
  14. Dzień dobry :) Zaraz mnie odetną od prądu, ja piję kawę, dziś póżno wyjątkowo. Chleba nigdy jeszcze nie piekłam ale coraz częściej chcę spróbować, może będzie jak z ogórkami ? :) Przepis nie mój, jeśli dobrze pamiętam - Joeli. :)
  15. I jeszcze coś. Dziewczyny podawały, jak robią zawijańce wołowe, robię tak samo, rozbijam, maluję pędzelkiem WODĄ Z CUKREM, na to warstewka cieniutka musztardy, słupek ogórka kiszonego, słupek słoniny ( jednak, wg mnie lepszy niż boczku) piórko cebuli ( lub sypnięta cebula pokrojona w kosteczkę ), zawinąć nitką bez wiązania, na wrzący tłuszcz i duszenie powolne do skutku :) Plus przyprawy wcześniej i zagęszczenie sosu.
  16. I wracając jeszcze do odrobiny cukru - właśnie zasadę kucharki, która Ci to podpowiedziała stosuję. Tylko, że ja to sobie sama wymyśliłam, wyważyłam więc otwarte drzwi :) A do małosolnych miodu jeszcze nie dodawałam, dzięki, zapamiętam.
  17. Dobry wieczór. Babo, trzy dni winne Cię czekają :) Quanta, a może kruszon ? Wkleję Ci przepis z netu, byś mniej więcej wiedziała, o co chodzi. Kruszon - składniki 1.5 l wina musującego 100 ml likieru pomarańczowego 2 pomarańcze 1 cytryna 50 dag poziomek lub truskawek 10 dag cukru 400 ml wody gazowanej Kruszon - sposób przygotowania Cytrusy dokładnie wyszoruj, sparz wrzącą wodą, zetrzyj skórkę na drobnej tarce i wyciśnij sok. Truskawki (jeśli używasz mrożonych, musisz je najpierw rozmrozić) pokrój na kawałki, poziomki pozostaw w całości. Skórkę i sok z cytrusów przełóż do większego naczynia, wymieszaj z cukrem oraz poziomkami lub truskawkami. Zalej likierem pomarańczowym i odstaw do lodówki na godzinę. Po tym czasie owoce przełóż do wazy, wlej mocno schłodzone wino i wodę gazowaną. Wymieszaj i nalej do wysokich szklanek Ja mam naczynie do kruszonu, szklane, duże, z pokrywą szklaną i szklaną łyżką. Ale duży dzban, przezroczysty ( bo te owoce ładnie w kolorowym płynie wyglądają) też może być :)
  18. Quanta, oleju też nie daję do kładzionych, ani do wody, ani do ciasta. Wystarczy sos :D
  19. Dopiero włączyli prąd, uprzedzali, jutro też nie będzie :D Wzięłam się za drugi pokos lawendy, poobcinałam większość, ogołociłam łodyżki, pospinałam bukieciki do suszenia chociaż myślę upleść wianek. Wrzeciona może w przyszłym roku. Quanta, mamy kilka wspólnych upodobań :) Ogórki robiłam z przepisu Margo, podanego kilka stron wstecz. Różnica między przepisem przez Nią padanym, a innymi polega na zawartości w zalewie cukru. Generalnie o to chodzi. Chętnie dodaję cukier ( małą ilość oczywiście ) tam, gdzie się tego trudno spodziewać :) Doceniony został również sposób podania ogórków, w wodzie, z chwastami wszystkimi :), w szklanym płaskim naczyniu, do samodzielnego wygrzebania ogóraska. Pamiętasz starego Czereśniaka w scenie , gdy odprowadza synusia na front i chce kupić chleb ? Tam " paluchami " wyciąga ogórka i zjada, zapach przenika ekran. Tutaj wrażenie robi kompozycja liści, chrzanu, pociętych łodyg kopru. Ot i wszystko :) Kluch żadnych nie lubię. Ale robię, bo mnie proszą, rodzina i przyjaciele. Specjalnie te kluski chcą, kopytka znaczy się, same nawet , bez zawijańców :) Nie wiem, czy wynika to z tego, że takie pyszne robię czy że oni nie umieją. W niedzielę poszłam na łatwiznę, przypomniałam sobie kluski kładzine co je moja mamusia robiła. No to przepisu nie podam, bo ja na oko ciasto zrobiłam ( wiem, że na oko ciasta się nie leje i biustonosza nie kupuje :) ) ale było podobne do Twojego, tylko jedno jajko mniej, za to trochę mleka. Konsystencja musi być odpowiednia. I coś, co pamiętam, łyżka przed nabraniem ciasta musi być na trochę zanurzona we wrzątku, kluseczki ładniejsze wychodzą. I bez soli w cieście, za to wrzątek słony. Bez cukru :) I skusiłam się na te kładzione, boję się, że kluski polubiłam. A o Dukanie może póżniej, generalnie wszyscy mnie ostrzegają, ale Oni kluchy lubią, może dlatego ? A grupę krwi mam B.
  20. Dzień dobry. O tej porze to chyba nikt normalny kawy nie pija. Ja już ją kończę. Quanta, posiadam sporo książek dotyczących odżywiania, książki o odżywianiu wg grup krwi również, nawet je swego czasu dokładnie przestudiowałam. Teraz leżą sobie popakowane na strychu a ja się nie stresuję, że nie stosuję ;). Przyjdzie jednak taki moment, że poskręcamy bibliotekę i książki wrócą na należne im miejsce. Pod ręką mam tylko Dukana i się zbieram, by się zmusić :) atramka, pisz, jak sobie radzisz z dziećmi, najtrudniejsze jest to, że się sama musisz zdyscyplinować , prawda ? Powodzenia :) A sernik, jak widzę, to też Twoje ulubione pożywienie ;)
  21. A dzień dobry :) Quanta, ja dziś już po kawie jestem, wstałam przed piątą, po co, nie mam pojęcia. Margo, muszę Ci napisać, że ogórki, zrobione wg Twojego przepisu są przepyszne. Podaję je w szklanym, płaskim naczyniu, ze szklaną przykrywką , z liśćmi wiśni, kawałkami chrzanu i czosnku, gorczycą. Pięknie i wygodnie. Przetestowałam ostatnio mrożenie ciasta. Nie trzeba jeść na siłę, połowę babki czy sernika można spokojnie włożyć do szuflady. Wczoraj robiłam zawijańce zrazowe wołowe :) na obiad, kaszę gryczaną i kluski kładzione. Znacie, pamiętacie ? A sernik , odmrożony , był do kawy. Pozdrawiam, ja znów wsiąkam w ogród :)
  22. Qanta, merci chociaż powinnam napisać mersi lub mersi boku ;). Peonie posadzone, pocałowane, podlane. Dziś zaplanowałam dzień dla ogrodu. Muszę przesadzić Krassawicę Moskwy, wyrównać kawałek ziemi , posadzić śnieguliczkę, wsadzić patyki, zeby nie zapomnieć, co gdzie posadziłam itp Może wpadnę na herbatę ;)
  23. Dzień dobry :) Kiedyś, jak mieszkałam jeszcze w stosunkowo wielkim mieście, posiadałam telewizję kablową i tvn style. Oglądałam czasem program Marthy Steward. I stosuję ( a przynajmiej staram się pamiętać ) napsikiwanie wysuszonego prania i ładowanie tego po ciasnym zwinięciu w worek foliowy. Na DOBĘ . Mnie się ostatnio troszkę zapomniało i było dłużej. Spróbujcie. Miałam już kilka bardzo dobrych żelazek bo prasować nie znoszę. Każde parowanie kończy się zatkaniem . A po takim zabiegu, za żelazkiem zostaje blaszka :)
  24. To fundament po tatusiowym kurniku :) A peonie wykopane wczoraj, czekają . Ja żyję w remoncie, od trzech lat : Babo, wpisz Olga Smile, wołowina lub bitki wołowe, może Ci coś się spodoba. Już muszę iść i świecić. Napisz po, jak Ci sie udało. Gdyby to były golonki, podałabym Ci przepis na nie po bawarsku, w piwie :)
  25. Joela, poratujesz koleżankę ? Mąż się przebiera za robotnika i idziemy kuć stary fundament, coby peoniom stworzyć warunki a już ciemnawo się robi.
×