agula1708

do lekarza byłam umówiona na 25-go, ale dzwonili dzisiaj, że przekładają wizytę na 23-go (ponieważ pani doktor idzie na urlop i w czwartek wyjątkowo będzie przyjmować nie po południu a rano - a nie chciałam brać urlopu - więc został mi ten wtorek)

nic nie odpowiedziałam, uśmiałam się i poraz kolejny powtórzyłam "nie zacieszaj jeszcze" :) aczkolwiek chyba wolałabym żeby na początku łóżeczko stało w naszej sypialni - będzie bliżej do karmienia i w ogóle - pewnie spokojniej bym spała

i powtarzam Mężowi, żeby nie zacieszał do momentu aż będziemy mieć pewność, ale on z jego wrodzonym optymizmem kwituje to zawsze słowami "ja tam swoje wiem" :)

a co do pokoju - to dzisiaj rano jeszcze zanim zadzwonił budzik usłyszałam "a chciałabyś żeby łóżeczko stało tutaj, czy w drugim pokoju?" - myślałam, że mi się to śni

u mnie i tak podejrzewają - co prawda rodzice nie - ale za to dziadkowie - mieszkają najbliżej nas - w zasadzie są naszymi sąsiadami - i poczynili jakiś czas temu obserwacje na temat moich popołudniowych drzemek, po czym zadali Mężowi pytanie, czy mi czasem "coś" nie jest ;)

widzę, że Wasi mężowie cieszą się z taką siłą jak my same :) mój też nie jest odosobniony w tym temacie; odkąd zobaczył dwie kreski uśmiech nie schodzi mu z twarzy, jak dotąd nie miał okazji się wypaplać, ale obawiam się, że przy pierwszej nadarzającej się okazji nie wytrzyma :) do tego zauważyłam, ze zwraca większą uwagę na dzieci - a ściślej mówiąc - ostatnio przyłapałam go na wpatrywaniu się w dziecięcy wózek - jak spytałam czemu tak patrzy powiedział "zastanawiam się jak się to składa i czy się zmieści do naszego bagażnika" (mamy dość małe autko) :)

to u nas jest odrobinę inna odmiana tego zwyczaju - tzn. ogłasza się tylko rodzicom - i ledwie drzwi się za nami zamkną - rodzice już wydzwaniają po dalszej rodzinie ;) my mamy małą uroczystość rodzinną 28 sierpnia - korci mnie żeby wtedy (jeśli ciąża się potwierdzi) to rozgłosić; choć pewnie będziemy się starać jak to tylko możliwe, żeby wytrzymać chociaż do tego właśnie 8-10 tygodnia, no ale wiadomo jak to jest - dobre wieści się szybko rozchodzą :)

oczywiście zgadzam się z migotką - w mojej wypowiedzi "ma się pewność" jest jednoznaczne z potwierdzeniem ciąży przez lekarza

Wg mnie najbliższej rodzinie można powiedzieć od razu kiedy ma się pewność, dalszej rodzinie nie mówiłabym wcale - i tak takie soczyste informacje rozchodzą się z prędkością światła - więc po co się kłopotać - dowiedzą się od naszych najbliższych ;) Choć spotkałam się z opinią, że najbezpieczniej jest rozgłaszać tą nowinę po upływie pierwszego trymestru, kiedy mija większość zagrożeń - ale ja sobie nie wyobrażam tak długo trzymać to w tajemnicy ;)

Zobaczymy jak to będzie - nie ma co się martwić na zapas :) A czy ogłosiłyście już radosną nowinę bliskim? Jak myślicie - kiedy jest na to najlepsza pora?

oooo ależ ze mnie gapa - uleczka - Ty dość wcześnie potwierdzałaś ciążę :) powiedz mi - czy lekarz nie robił problemów, np. że to zbyt wcześnie aby cokolwiek stwierdzić? Moja lekarka jest bardzo konkretna - boję się czy w ogóle zrobi mi usg - czy nie powie żeby przyjść później... Choć z drugiej strony - wizytę przesunęli mi właśnie ze względu na to, ze pani doktor wybiera się na urlop, więc to "później" byłoby dopiero gdzieś w połowie września :(

Właśnie dostałam telefon z poradni ginekologicznej - przesunęli mi termin wizyty z 25-go na 23-go. Niby fajnie - bo i tak nie mogę się już doczekać - ale z drugiej strony - czy będzie już wtedy można jednoznacznie potwierdzić ciążę? Wiem, że to tylko dwa dni różnicy - ale dwa dni w tak wczesnej ciąży to chyba dużo, prawda? Czy któraś z Was potwierdzała ciążę tak wcześnie? będzie to jakoś 5t5d

uleczka pewnie, że możesz się dołączyć :) Gratuluję! Chyba jesteś najbliżej mnie :) choć jeszcze nie potwierdzałam ciąży - wg moich obliczeń dziś jest 4t4d :) jak samopoczucie?

Ja też pracuję - aczkolwiek nie przepadam za swoją pracą - trzymała mnie tu do tej pory umowa na czas nieokreślony, co jest bardzo przydatne kiedy planuje się dziecko. Nasz długoterminowy plan to dziecko teraz i po roku od narodzin starania o drugie, więc rozważę opcję czy po macierzyńskim nie pójść na jakiś czas na wychowawczy - aż wystaramy się o drugą pociechę. W każdym razie - do tej pracy już raczej nie wrócę po tym czasie - więc jeśli będzie taka możliwość (oby nie konieczność) - to skorzystałabym z L4 już nawet w tym roku.

Dziewczyny - a tak może z innej beczki - pracujecie zawodowo? jeśli tak - to czy planujecie pracować do samego końca? jak to u Was wygląda?

dokładnie tak jak mówisz mogotko - my się ciąży spodziewamy więc baczniej zwracamy uwagę na sygnały jakie wysyła nam nasz organizm - a dziewczyny, które nie są świadome, że są w ciąży pewnie nasze objawy wytłumaczyłyby sobie na milion innych sposobów

mnie od kawy nie odrzuca - i mam nadzieję że tak zostanie, bo kawa to mój poranny rozrusznik ;) nie wyobrażam sobie wyjść z domu do pracy bez kawy za to jak tak się zastanowić - to ostatnio Mąż podsunął mi łyczek piwa (niegdyś mojego ulubionego) - i stwierdziłam, że chyba stare to ma - okrutnie gorzkie i jakieś takie - nie wiem - nie dobre po prostu - heh - przy Was odkrywam nowe objawy Dziewczyny ;)

zapomniałam dodać właśnie o tych nieszczęsnych sutkach :) do tej pory przed @ bolały mnie piersi - ale jakoś inaczej - jak by całe piersi - a teraz ból umiejscowiony jest centralnie w sutkach - na szczęście boli tylko przy dotyku, a nocą pomaga spanie w staniku - sprawdziłam ;) co do senności - to ja jestem śpiochem z natury - mogłabym spać wszędzie i o każdej porze - i tak też było przez jakiś czas - natomiast teraz mam jakiś dziwny przypływ mocy heh - przedwczoraj np zabrałam się za mycie okien i teraz co dzień po pracy "pykam" sobie ze dwa - a że mam ich w domu dość sporo, to rozrywkę mam zapewnioną jak nic do soboty ;)

czikitasza trzymam kciuki, najwazniejsze to być dobrej myśli i wyluzować - choć wiem, że to nie łatwe; 4/5 m-cy to jeszcze nie dramat - wiadomo, że jeśli ktoś pragnie dziecka to chciałby aby udało się od razu - ale naczytałam się masy postów na różnych forach i wierz mi - te 4/5 m-cy to naprawdę o niczym nie świadczy :) a wiesz kiedy masz owulkę?

migotka co do bóli - to od czasu do czasu odczuwam - ale nie nazwałabym tego bólem - raczej mały dyskomfort (przy moich bólach miesiączkowych to pestka). Za to przez kilka dni po kilkanaście razy na dzień mnie zemdliło (ale na szczęście bez wymiotów), teraz jest lepiej - takie chwilowe mdłości zdarzają mi się parę razy na dzień, czyli nie jest to jakieś mocno uporczywe. Poza tym zauważyłam wahania temperatury - jest mi gorąco, włączam klimatyzację i po chwili jest mi za zimno i najchętniej nakryłabym się kocykiem :) No i może jeszcze bóle głowy - ale nie wiem czy objaw ciążowy - raczej przypisałabym to nadmiarowi obowiązków - dużo pracy po pracy ;) a u Ciebie jak to wygląda?

Może też być tak, że dla Ciebie trochę to tyle samo co dla mnie dużo :) być może mam zaburzoną percepcję ze względu na to, że wcześniej nie miałam niemalże w ogóle śluzu. Moja pani doktor mówiła, że to normalne po pigułkach.

Dokładnie tak - od jakiegoś tygodnia, może ciut dłużej - mam zdecydowanie więcej śluzu. Mam nadzieję, że to faktycznie normalny objaw... Któraś z Was też tak ma?

migotka ja niestety nie mam tego szczęścia, że wiem kiedy mam owulację - nie prowadzę żadnych kalendarzyków, nie badam szyjki, nic mnie nie boli, nie kłuje - mogłabym więc zauważyć jedynie za pomocą śluzu - którego Ci u mnie tyle co kot napłakał. Chociaż teraz na te "suchoty" narzekać nie mogę - wręcz przeciwnie. Może to też jakoś powiązane z ciążą jest?

Ja kwas łykam od pół roku - odkąd przy wizycie wspomniałam, że planujemy rozpocząć starania niebawem - dostałam zalecenie żeby łykać. Ja pierwszy test (paskowy) zrobiłam 14 sierpnia i wyszedł pozytywny - ale linia testowa była bardzo słabiutka, więc nie dowierzałam. A że posiadałam jeszcze jeden test (słupkowy) to wykonałam go 15-go rano - no i tak jak dzień wcześniej - słaba linia w polu testowym. Więc zaopatrzyłam się w następny test (płytkowy) i wczoraj zrobiłam raz jeszcze i wreszcie wyszły dwie tłuste krechy :) Ale nadal nie dowierzam - więc czekam na wizytę u lekarza. To chyba wpisane w rozmyślania przyszłych mam "czy aby na pewno to już?" ;)

różyczka przepraszam za tą dociekliwość - ale jak dotąd widzę, że mamy wiele wspólnego - więc pozwolę sobie zapytać - kiedy wyszedł Ci pierwszy pozytywny owulacyjny? U mnie było to 1 sierpnia. Był to drugi cykl starań w ogóle a pierwszy z testami na LH. Kurczę - jeśli wszystko się powtierdzi - nasze fasolki będą chyba w zbliżonych terminach :)