Witam was! W swoim 18letnim życiu spotkałam się z niejednym chłopakiem/facetem,więc mam porównanie. Idąc na randkę nie nastawiam się od razu na dozgonną miłość,po prostu lubię poznawać nowych ludzi,a jak przy bliższym poznaniu zaiskrzy to jeszcze lepiej.
Otóż mam dosyć tego,że umawiają się ze mną także desperaci. Ja już was z daleka rozpoznaję stulejarze! Na gg,przez tel zgrywacie romantyków szukających szczerego uczucia,a na żywo wychodzi szydło z wora-na spotkanie przychodzicie w pomiętej koszuli,z zaniedbanym zarostem,nie macie własnego zdania! Sami jesteście sobie winni,że pierwsze spotkanie jest także ostatnim,bo nie potraficie atrakcyjnej dziewczyny sobą zainteresować! To ja muszę na spotkaniu z wami desperaci przejmować waszą rolę-rolę mężczyzny z jajami! Wy stoicie zawstydzeni,we wszystkim się ze mną zgadzacie,ja muszę decydować gdzie spędzimy spotkanie i jak długo,ja muszę rozwijać temat rozmowy!
Możecie mi wierzyć lub nie,ale 1 z was desperaci na drugim spotkaniu poprosił mnie o rękę,żeby mnie mieć już "zaklepaną" na przyszłość. Jasne jest,że odmówiłam to zaczął się agresywnie wobec mnie zachowywać,za jakiś czas się odezwał,bo stwierdził,że nie może mnie stracić,bo innej już nie znajdzie,czepił się mnie jak koła ratunkowego! I jeszcze te wasze dwuznaczne teksty,myślicie,że jak przez pomyłkę się z wami spotkałam to już z wami do łóżka pójdę,ale nie dla psa kiełbasa!
Wy desperaci jecie mi z ręki,dosłownie moje życzenie jest dla was rozkazem,przepraszacie mnie za wszystko co 2min ze strachem żebym tylko nie zrywała z wami kontaktu.
I co tym zyskacie? To,że uciekam od was i zrywam kontakt raz na zawsze,a wy śledzicie mnie i żyjecie moim życiem,bo wasze jest nudne!
Najlepsze jest to,że wy w sobie wcale winy nie widzicie tylko w dziewczynie,która zna swoja wartość i jest świadoma swej atrakcyjności.
Weźcie lepiej przykład z pewnych siebie,znających swoją wartość prawdziwych facetów,ale nie z chamskich maczo,bo w drugą stronę przegiąć też źle!