Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

anusiadanusia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez anusiadanusia

  1. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    zeberka w100g b 11,3 t 21,7 kapusta kiszona b 1,1 w 3,4 w 100g tak jest w tabelach w ksiazce kuch optymalnej i w kalkulatorze opty.
  2. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    mmmmmmmmm oczywiscie ze mozesz dołaczyc.witamy serdecznie w naszej ''sekcie'' napisz cos o sobie. Basia fajnie ze już czujecie sie lepiej,no i waga drgneła ;) Basiu ja ten filmik wkleiłam kiedys na topiku 30tek,ale chyba nikt nie ogladał a jakis czas temu był w telewizji. HOGA ,PATYK a co u Was?
  3. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    Gosia fajnie ze cos drgneło,ni i widzisz pozytywne efekty. chlebek czasem opada,moze spróbuj nastepnym razem zółtka zmieszac z masłem pózniej wymieszaj delikatnie,dodaj make i wymieszaj jeszcze raz delikatnie. białka musza byc całkiem sztywne.
  4. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    papaja nie ograniczasz tłuszczu do 1,5-2 tylko jesz 2,5-3,5 g na kg masy ciała moje żo zaskakujace jest to ze wypieki i desery moga byc tak pysze majac tak niewiele cukru. nieoptymalny nawet nie wie ze je deser optymalny -wiem po moich gosciach. inne potrawy optymalne tez sa swietne i mimo ze tłuste ,nie powodują żadnych sensacji żołądkowych. pozdrawiam sekciarzy i sekciarki :)
  5. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    moje żo w przypadku zjadania zółtek i watróbki wystarczy 0,5g na kg wagi bo sa najwartosciowsze ale tłuszcz zostawiłabym w ilosci jak na 1g-tak ja to rozumie.
  6. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    A co pan mówi swoim pacjentom? - Ja im mówię zupełnie odwrotnie. Tłuszcz nasycony zwierzęcy nie jest szkodliwy dla każdego człowieka, w nim znajdują się zawsze dwa niezbędne dla organizmu tłuszcze nienasycone pochodzenia zwierzęcego w równej proporcji. Należy go zjadać w odpowiedniej proporcji, bo to jest ogromny rezerwuar energii, a podczas spalania tłuszczu nie zanieczyszcza się organizmu. Białko najlepiej zjadać najwyższej jakości (żółtka z jaj) w niewielkiej ilości, natomiast drastycznie ograniczamy węglowodany. Wszystko to zjadamy według odpowiedniej proporcji B:T:W opracowanej przez doktora Jana Kwaśniewskiego. Wtedy już w pierwszym dniu stosowania tej proporcji pacjent zmniejsza dawkę insuliny lub leków doustnych o pięćdziesiąt procent lub przestaje je brać w ogóle. Wcześnie rozpoczęte leczenie tą metodą nie daje powikłań polekowych, doprowadza do całkowitego zaprzestania brania leków przeciwcukrzycowych, a przy bardzo znacznym stopniu uszkodzeniu komórek produkujących insulinę pozwala na bardzo wielką redukcję dawki dobowej insuliny. Wtedy nie jest to już leczenie cukrzycy jako choroby, a tylko uzupełnianie dawki insuliny, której brakuje organizmowi w stosunku do własnej. Nigdy nie ma tu uciętych nóg, ślepoty itd., ludziom wraca zdrowie, funkcjonują normalnie, mają doskonałe samopoczucie, bo zmienia się także i ich psychika. Pracują znacznie lepiej niż przedtem. Tak się naprawdę dzieje. Ja mam wielu takich pacjentów, o których mówię na wykładach. Wracając do zagadnień metabolizmu przypominam, że gdy organizm czerpie energię ze spalania tłuszczu (wodoru) zużywa dużo mniej tlenu, niż spalając węglowodany (węgiel). Np. w miażdżycy niedobór tlenu i dieta kardiologiczna jest katastrofą dla chorego. Gdy komórka zmuszona jest do spalania węgla z węglowodanów i potrzebuje do spalenia węgla aż dwa atomy tlenu, to w chwili niedoboru tlenu, kradnie ten tlen z sąsiedztwa. Wówczas obumierają obie. Powstaje miejscowa mikronekroza. Wtedy organizm broni się przed "dziurą" po martwej komórce i zatyka ją powstałym ze spalenia węgla cholesterolem, czyli cholesterolem pochodzenia węglowodanowego, roślinnego - nigdy cholesterolem pochodzenia zwierzęcego znajdującym się w pokarmach pochodzenia zwierzęcego. Tak wygląda przedstawiony w sposób niezwykle uproszczony początek miażdżycy. Zarośnięte naczynia powodują chorobę wieńcową itd. Jeszcze raz przypominam, że za miażdżycę odpowiada cholesterol, który powstaje w naszym organizmie po spaleniu każdego z rodzaju węglowodanów. Mylnie jednak sadzi się, że skoro znaleziono cholesterol w jajku (tłuszcz), to nie należy jeść jajek, by nie mieć cholesterolu w naczyniach i w tkankach. Kiedyś eksperymentalnie karmiono zwierzęta paszami zawierającymi cholesterol i rzeczywiście w ich tkankach i naczyniach krwionośnych znaleziono blaszki miażdżycowe nasycone cholesterolem. Na tej podstawie wysnuto błędny wniosek: "Nie jedzcie pokarmów, w których jest cholesterol". Podchwycili to ci, którzy chcieli zarobić na tej fałszywej idei. Do dziś mamy jeszcze opakowania tłuszczu z napisem "Bez cholesterolu". Do dziś nie udowodniono naukowo, że cholesterol pochodzenia zwierzęcego jest przyczyną miażdżycy. On nie ma dojścia do komórki i nie może jej uszkodzić, natomiast w całości po zjedzeniu jest kierowany do wątroby jako ważny substrat do produkcji enzymów, hormonów i wielu jeszcze innych elementów służących do życia. Prawdziwe powstawanie cholesterolu w organizmie wykryto w czasie śledzenia izotopów podanych w cząsteczce glukozy (cukru). Dowiedziono doświadczalnie, że po 30 minutach po spaleniu jednej cząsteczki węgla z węglowodanów powstaje jedna cząsteczka cholesterolu trójglicerydu, który jest bardzo toksyczny jako inicjator miażdżycy. Widać więc, że cholesterol pochodzenia roślinnego, którego nigdy nie ma w węglowodanach, nie pochodzi z tłuszczów zwierzęcych, ale z węglowodanów. Szkoda tylko, że fałsz powtarzany agresywnie w mediach robi swoje. Cholesterol jest tłuszczem bardzo potrzebnym w naszym organizmie. W organizmie żywionym optymalnie wątroba produkuje tyle cholesterolu, ile aktualnie go potrzeba. Spadek cholesterolu u chorego poniżej pewnego minimum we krwi jest zwykle lepszym wskaźnikiem nadchodzącej śmierci niż wzrost OB. - Czy może pan obiecać czytelnikom "Życia Kalisza" kolejną pouczającą rozmowę? - Tak. Będę w Kaliszu na wykładzie w Stowarzyszeniu Optymalni 5 marca br. w restauracji NOT o g. 17. Tel. do stowarzyszenia 76 25 880 lub 0604 441 629 Wysłuchał Arkadiusz Woźniak Ps Choć czuję się dobrze, eksperymentalnie korzystałem przez 2 lata z diety optymalnej. Wiem z jakim szokiem mentalnym przyjdzie zmierzyć się zainteresowanym osobom. "Nie jedz tłusto, bo na pewno umrzesz" - będą radzili najbliżsi. "E tam, bzdury" - powiedział mi jeden z szanowanych kaliskich lekarzy, który przy głębszym drążeniu tematu przyznał jednak, że nie przeczytał książki dr Jana Kwaśniewskiego. "To tak jakbyś dał mi w mordę" - obraziła się na mnie matka dziecka chorego na cukrzycę. Na jednym z ostatnich publicznych wykładów o żywieniu optymalnym wstaje mężczyzna i mówi: - Jestem diabetologiem i ostrzegam was, że tłusta dieta jest niewłaściwa. - A ja jestem chorą na cukrzycę - odzywa się głośno kobieta z sali. Propagatorzy tłustej diety pokazali mi dzisiaj uleczonych ludzi. Niech teraz pan mi pokaże choć jednego chorego, którego pan wyleczył z cukrzycy. Diabetolog speszony opuścił salę. Nie dziwmy się tym reakcjom. Nieżyjący Stefan Kisielewski powiedział, że socjalizm to jest taki ustrój, w którym rząd dzielnie walczy z problemami, których by nie było gdyby nie socjalizm. Parafrazując może warto ukuć nowe powiedzenie: używana w cukrzycy dieta to taka, w której pacjent i lekarz dzielnie walczą z problemami, których by nie było gdyby nie ta dieta. Zatem szukajmy prawdy. AW
  7. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    Czy istnieje dieta idealna? Gdy zachorujemy na poważniejszą chorobę i pójdziemy do lekarza często usłyszymy zdanie: „Źle się pani/pan odżywia i musi pani/pan zmienić swoja dietę na zdrową... .. Poza tym dowiadujemy się od lekarza, że musimy zażywać leki i często jest tak że musimy to robić prawie w większości przypadków do końca życia. Ponieważ lekarze wmawiają nam (czyli swoim pacjentom, których jest coraz więcej) że nasza choroba jest nieuleczalna i można tylko złagodzić objawy lub zatrzymać jej rozwój. Lekarze w ten sposób zwalczają tylko objawy, a nie przyczynę tych chorób, którą jest niewłaściwa dieta, brak ruchu fizycznego oraz stres związany z pracą. Ciągła pogoń za pieniądzem powoduje że brakuje nam czasu. Wstając rano śpieszymy się aby nie spóźnić się do pracy którą mogli byśmy stracić z tak błahego powodu jak spóźnienie. W ten sposób na zjedzenie wartościowego śniadania które jest najważniejszym posiłkiem w ciągu dnia brakuje wolnej chwili. Jemy w pośpiechu popijając czarną kawą, nie zwracając zbytnio uwagi na to co jemy tylko zaspokajamy uczucie głodu. W pracy też nie ma zbyt dużo czasu na posiłki. Często też je się tam dużo słodyczy które nie zawierają składników pokarmowych potrzebnych organizmowi, dostarczając jedynie kalorii do wykonania zadań związanych z pracą. Gdy ktoś ma więcej czasu i może wyjść lub zamówić sobie danie obiadowe w pobliskiej restauracji, w większości przypadków wybiera te, które są stosunkowo tanie i duże objętościowo. Najczęściej wybierane to pizza, zapiekanki, spaghetti, hotdogi, hamburgery i frytki. Są to produkty zawierające w dużych ilościach węglowodany, trochę mniej tłuszczu oraz małe ilości białka pełnowartościowego. Po pracy najczęściej znowu jesteśmy głodni i zanim dojdziemy do domu, dla odprężenia kupujemy sobie coś słodkiego plus kawka lub piwo. W domu czekają na nas obowiązki domowe i szybka kolacja w gronie rodzinnym. Najczęściej są to kanapki posmarowane margaryną i obłożone jakąś wędliną, serem i pomidorem, oraz różnego rodzaju sałatki warzywne. Bywają też placki ziemniaczane, naleśniki, pierogi. W ten sposób organizm człowieka pracującego nie otrzymuje wszystkich niezbędnych składników pokarmowych które są potrzebne każdego dnia do prawidłowej pracy całego organizmu. Stan ten możemy nazwać głodem jakościowym. Ponieważ człowiek zaspokaja tylko zapotrzebowanie organizmu na energię a zapomina o pełno wartościowym białku zwierzęcym, witaminach, makro i mikro elementach. Objawy niedoboru nie występują od razu, ponieważ występujące braki pokarmowe organizm może pokrywać z rezerw zgromadzonych w organizmie, ale gdy one się skończą zaczynają się problemy i człowiek zaczyna chorować. Niektórzy, swoją dietę uzupełniają suplementami witaminowymi. Ale i u nich w zależności od diety występują pewne braki składników pokarmowych. Ponieważ organizm aby wykorzystywać substancje pokarmowe do budowy i regeneracji, musi otrzymać je w odpowiednich ilościach. Musimy zdać sobie też sprawę, że witaminy z warzyw i owoców są w mniejszym stopniu przyswajalne i jest ich dużo mniej niż w produktach pochodzenia zwierzęcego. Zalecane profilaktycznie przez lekarzy witaminy syntetyczne mogą powodować nadmiar tych witamin w organizmie człowieka i wywołać chorobę, oczywiście inną niż ta której chcieliśmy uniknąć. Oglądając reklamy telewizyjne dotyczące pożywienia, napojów słodyczy zauważyć można, że w większości, produkty te w procesie obróbki przemysłowej, pozbawiane są naturalnych witamin które są zastępowane sztucznymi. Należałoby się zastanowić, czy taka żywność jest dla nas zdrowa i pełnowartościowa i powinna się znaleźć na naszym stole. Otóż nie powinniśmy ulec złudzeniu. Witaminy, które są tak reklamowane i polecane, nie zapewnią nam pełnego zdrowia. Pełnią one w organizmie człowieka funkcje regulacyjne procesów biochemicznych i metabolicznych. Zarówno nadmiar jak i brak tych regulatorów może wywoływać określone schorzenia. W produktach reklamowanych i pełnych witamin, brakuje odpowiedniej ilości pełnowartościowego białka potrzebnego do budowy komórek organizmu. Nawet duże ilości węglowodanów, tłuszczu, witamin i mikroelementów nie zastąpią tego cennego i bardzo ważnego składnika w pożywieniu. To nie brak witamin ale brak pełnowartościowego białka i nadmiar węglowodanów jest przyczyną wielu chorób. Wiele osób opiera swoje poglądy na odżywianie na pogłoskach rozpropagowanych przez media, albo na tym co powiedział ich lekarz. Przez wiele lat „było oczywiste, że spożywane przez ludzi tłuszcze są niezdrowe. Głoszą to gazety i czasopisma, opowiada się o tym w programach telewizyjnych. Twierdzą tak twoi przyjaciele. Mówi się o tym w środowisku medycznym. W rzeczywistości większość ludzi nie ma odpowiedniego przygotowania teoretycznego, by poddać właściwej ocenie dostępną literaturę naukową i medyczną poświęconą temu tematowi. W rezultacie, typowy konsument polega na tym co na temat zdrowych i niezdrowych produktów mówią „specjaliści. Stosują się do tych zaleceń i przestrzegają unikając określonych produktów spożywczych. W wyniku czego doprowadzają nieświadomie do osłabienia organizmu i wystąpienia choroby. Można by więc powiedzieć, że to określony model żywienia jest przyczyną chorób. Czy istnieje więc odpowiednia idealna dieta dla ludzi, która pozwoli na zachowanie zdrowia i dożycia w zdrowiu późnej starości? Ucząc się w technikum gastronomicznym i rozmawiając z różnymi ludźmi, poznawałem różne rodzaje diet kuchni regionalnych i kuchni w innych krajach. Żadna z nich na dłuższy okres czasu nie pozwalał na pełną aktywność fizyczną i umysłową stosujących je ludzi. Sam też stosowałem niektóre z nich i obserwowałem sposób żywienia różnych osób z rodziny. którzy mieli problemy ze zdrowiem i stosowali różne diety zalecane przez lekarzy i leki, które miały im pomóc. Było coś nie tak, ponieważ nadal chorowali. Już po krótkim czasie stosowania diety, która miała pomóc, występowały negatywne skutki uboczne. Między innymi nawrót choroby, osłabienie organizmu lub wystąpienie innych niekorzystnych objawów. Myślałem, że już nie uda mi się odnaleźć diety idealnej, która mogła by mi i im pomóc. Niedawno natrafiłem na książkę doktora Jana Kwaśniewskiego pt. „Dieta Optymalna. Bardzo mnie zainteresowała, bo wcześniej nic nie słyszałem na temat tej diety. Opisywane jest w niej wiele rzeczy związanych z występowaniem chorób spowodowanych nieodpowiednim żywieniem. Po zapoznaniu się z zasadami stosowania diety i listami produktów jadalnych oraz tych, których nie powinno się spożywać, byłem trochę zaskoczony, że podstawą tej diety są żółtka jajek i tłuszcze zwierzęce. W technikum gastronomicznym mówiono mi, że tych produktów nie należy spożywać dużo, bo zawierają duże ilości cholesterolu, który odkłada się w żyłach i wywołuję miażdżycę a duże spożycie tłuszczów zwierzęcych powoduje otyłość. Założeniem tej diety jest spożywanie min. pięciu żółtek dziennie i tłuszczu do syta. Podstawy diety optymalnej są następujące: Białko ma pochodzić z żółtek jaj kurzych, z mięsa wieprzowego, podrobów. Tłuszcze tylko pochodzenia zwierzęcego masło, smalec, słonina, łój wołowy i smalec gęsi. Warzyw i owoców jeść należy bardzo mało. Musimy też przestrzegać proporcji miedzy białkiem, tłuszczem i węglowodanami. Pan dr J. Kwaśniewski po przeprowadzeniu wielu obserwacji u swoich pacjentów, ustalił proporcje B:T:W (Białka:Tłuszcze:Węglowodany) na: 1:2,5-3,5:0,8 i nazwał to „kodem życia, który powinien być znany przez każdego człowieka. Dzięki temu można obliczyć sobie ile musimy spożyć w ciągu dnia białka, tłuszczu i węglowodanów. Gdy zaczynałem stosować tą dietę, była zima i pierwszą oznaką pozytywną było to, że jest mi znacznie cieplej i nie mam przeziębienia, które często mnie męczyło w okresie zimy. Nie miałem też żadnych problemów z przewodem pokarmowym. Przekonałem się też, że spożywanie tłuszczy zwierzęcych może powodować dokładnie odwrotną reakcję niż zwykło się twierdzić. Mianowicie jeżeli codzienną porcję węglowodanów zmniejszymy do 50g a resztę zastąpimy tłuszczem jedząc do syta, to jeśli mamy nadwagę, nasza waga zacznie się zmniejszać i ustali się na właściwym poziomie. Pisałem wcześniej o braku witamin i składników mineralnych i zdawało by się, że w tej diecie powinno ich brakować. Jednak tak nie jest ponieważ w żółtku jaja zawarty jest pełen zestaw składników pokarmowych razem z witaminami i makro- i mikroelementami. Jedynie nie ma witaminy C, która występuje w liściach zielonej pietruszki, owocach i warzywach, ale też wątroba wieprzowa jest dobrym jej źródłem. W ten sposób dostarcza się organizmowi dobre pełnowartościowe białko konieczne do budowy i regeneracji organizmu, które jest potrzebne każdego dnia. Tłuszcz jest źródłem wysokoenergetycznym więc je się znaczne mniej niż węglowodanów a wolne kwasy tłuszczowe są chętniej pobierane przez komórki organizmu do produkcji energii. Nadmiar jeżeli ktoś zje za dużo nie jest odkładany w postaci tkanki tłuszczowej tylko zostaje wydalony z organizmu. Ta mała ilość węglowodanów jest też potrzebna organizmowi do prawidłowej przemiany metabolicznej tłuszczów i tworzenia się hemoglobiny oraz do prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego. Taką dietą idealną może być dieta optymalna. Stosując i przestrzegając jej zasad możemy zachować zdrowie aż do późnej starości i uniknąć wielu niepotrzebnych chorób oraz związanego z tym cierpienia i nerwów. Możemy zaoszczędzić pieniądze które musielibyśmy wydać na lekarzy i leki. Musimy zdać sobie też sprawę z faktu, że należy zacząć się odżywiać a nie jeść byle co by tylko zaspokoić głód. autor: Piotr Budnik
  8. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    Witam ja już znowu po pracy:) wciaz szukam i czytam wszystko na temat żo i zawsze cos nowego odkrywam.wam tez proponuje,czytanie listów tez dużo daje.kazdy przypadek jest inny i zalecenia moga byc inne. czytajcie wszystko co sie da. Mars jedzie w pierwszych dniach grudnia do ''Arkadii'' wiec musimy jeszcze poczekac na jego sprawozdanie:) nasze babki ,prababki jak sie odżywiały? chyba nie jadły po 5 posiłków dziennie i góry warzyw i owoców,a były zdrowsze. nie jadło sie tylu ciast i drozdzówek co obecnie ludzie zjadają. obserwuje jak mamusie malutkim dzieciom w wózkach dają już chrupki,lizaki,wafelki,słodkie napoje.po co? mleko kobiece jaki ma skład ? http://www.youtube.com/watch?v=1pOcB8Xs7Rg pisałam że jak zjadamy białko najlepsze (żółtka,watrobki)to wystarczy 0,5 g na kg. ja korzystam z tego kalkulatora w którym nie podajemy wzrostu. Patykowi swietnie idzie mimo szalenstw:). musi wygrac zakład.
  9. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    ser biały, ser żołty,białka z kokosem
  10. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    a jedzac warzywa i owoce co dostarcza sie? samą chemie.
  11. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    jak długo byłas na żo?
  12. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    bedzie moja,bo reszta nie przepada za nią. zrobie sosik chrzanowy. juz sie ciesze:)
  13. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    ja tez kupiłam golonke(1,5kg) już sie gotuje na jutro.
  14. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    tez czaem tak miałam,można zmielic ziarenka. w moim chlebku mam siemie lniane i słonecznik-tak mi w piekarni wsypują. najważniejsze dobrze ubic białka. jeszcze dojdziesz do wprawy:)
  15. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    smietana i jajeczka na masle b 13,4 t105 w5,4 razem cały dzien b 39,5 t 146,55 w 40.65 1:3,7 :1,03
  16. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    http://www.zaczekac-na-dusze.pl/grubsi-nie-gl upsi-film-online.html
  17. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    Basia jak nie jestes juz głodna to na siłe nie jedz.staraj sie wczesniej policzyc ile czego możesz zjesc aby zachowac proporcje. Osoba z nadwagą czyli zgodnie ze wskazaniami proporcja B:T:W ( jak w tabeli) powinna być jak; 1: 1,5 2,0- 0,5 0,8. Czyli na 1 g białka trzeba zjadać 1,5 2,0 g tłuszczu i 0,5 0,8 g węglowodanów na kilogram wagi należnej. W przeliczeniu daje to na dobę około: białka 55 - 65 g tłuszczu 90 130 g węglowodanów 40 - 55 g moje żo zwaz wszystkie jarzynki,wpisz w kalkulator i powinno byc gotowe. ''nalezy pamietac ze przy żo prawidłowy poziom glukozy jest wyzszy niż przy tradycyjnym i wynosi 110-140mg. jesli zjadamy białka najwyzszej wartosci-zółtka,watróbka,nereczki to wystarczy 0,5g na kg wagi ciała. jak zwiekszysz białko to zostanie przerobione na wegle,moim zdaniem ograniczyc białko. czytałam gdzies ze jaj zje sie jajecznice z przewaga zółtek to jest sie dłuzej sytym niz po jajkach całych.chodziło o to ze w jajecznicy z całych jaj jest wiecej białka a białko jest szybciej trawione i szybciej robimy sie głodni. Ja mam zawsze chlebek biszkoptowy z ziarenkami. znajoma w piekarni mi piecze raz w tygodniu .nie nadażamy ze zjadaniem . dobrze ze długo zachowuje swiezosc. Gosiu sniadanie do syta i obiad do syta ale w dozwolonych granicach . ochota na podjadanie minie. jak juz musisz cos zjesc to zrób bita smietanke ze szczypta cukru,posyp kokosem i kilkoma orzeszkami . nie da sie dłuzo zjesc.
  18. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    nasz racje z mierzeniem i wazeniem. fajna stopka. :) zmykam po córcie do szkoły.
  19. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    ŻJ: Wspominał Pan Doktor już wcześniej o substancjach niezbędnych w żywieniu. Chciałem wrócić do tematu i zapytać, jaki jest stosunek Pana Doktora do stosowania suplementów. Jest to temat wzbudzający kontrowersje wśród optymalnych. Od siebie dodam, że żywność mamy niewątpliwie coraz gorszą i coraz bardziej wyrafinowaną. P: Dlatego nie sądzę, że stosując nawet nasze doskonałe proporcje, będziemy pewni, że zaspokoimy nasze zapotrzebowanie na poszczególne składniki. Cywilizacja, chemia, wyjałowienie gleb. Uważam, że suplementy mogą być potrzebne, ale trzeba je umiejętnie stosować, obserwować, czy nie ma objawów awitaminoz, czy braku jakichś mikroelementów. Doktor Krupka pisał, że miał pacjenta, u którego wystąpił szkorbut, choć faktem jest, że optymalni powinni mieć obniżone zapotrzebowanie na witaminę C. Czytałem prace z końca lat 70-tych, z których wynikało, że im więcej tłuszczu w pożywieniu, tym mniejsze zapotrzebowanie na witaminę C. Mamy na pewno niższe zapotrzebowanie na szereg składników, ale przy takim pożywieniu jakie jest, mogą wystąpić niedobory; i nie będzie nic w tym złego, jeśli dodamy część witamin czy soli mineralnych. To nieprawda, że one nie są wchłaniane, jest tylko sprawa możliwego przedawkowania. Jeśli pan brałby dzisiaj potężne ilości witaminy C i później nagle przerwał, to w organizmie przyzwyczajonym do walki z jej nadmiarem mogłoby to spowodować hipowitaminozę, a nawet szkorbut, przez to, że organizm przyzwyczaił się do niszczenia jej nadmiarów. Wspominałem wcześniej o jodzie. W różnych miejscach Polski występują 80 krotne różnice w zawartości jodu. Podobnie może być z innymi składnikami. Nie badamy tego. Tabele podają średnie wyniki. Tu też chciałbym dodać, żeby ortodoksyjnie nie stosować tabel. Jeśli w tabeli jest napisane, że np. w truskawkach jest 20 mg jakiegoś składnika, to może się zdarzyć, że będzie 5 mg albo i 120 mg, w zależności od gleby, miejsca, środowiska, gatunku truskawek itp. Nie należy do tabel podchodzić jak do Biblii. Nie dzielmy włosa na czworo - kierujmy się smakiem. ŻJ: Wzrasta ilość zachorowań na raka. Niedawno w telewizji podano informację, że w ciągu ostatnich 3 lat dwukrotnie wzrosła zachorowalność na raka jelita grubego. P: Ilość zachorowań na raka wzrosła i będzie wzrastać nadal. Przyczyny? Pożywienie i chemia. Niestety, każdy z nas może zachorować. Ja raka też się boję. Optymalni są tylko odporniejsi, ale nie są "nietykalni". Moja koleżanka z pracy zajmująca się toksykologią przeprowadzała doświadczenia na szczurach, mające sprawdzić ich odporność na środki ochrony roślin, w powiązaniu z dietą. Z przeprowadzonych badań wynikało, że szczury karmione dietą wysokobiałkową były odporniejsze od szczurów karmionych dietą niskobiałkową. Odpowiednia dieta zwiększa odporność, ale tylko do pewnych granic. Ja już kiedyś dosadnie się wyraziłem, że jeśliby optymalnego wrzucić do pieca hutniczego, to też by się spalił, mimo zwiększonej odporności na czynniki środowiska. ŻJ: Powstające głównie w mięśniach i wątrobie ATP ma krótki okres trwania i obsługuje raczej procesy wymiany energii wewnątrz komórki. Dr Kwaśniewski twierdzi, że u optymalnych mózg pracuje, wykorzystując przede wszystkim ATP. Czy są jakieś badawcze dowody na to, że ATP drogą przenikania do krwi może zasilać mózg? P: Prawie na pewno nie ma. Zresztą, Dr Kwaśniewski ma na myśli to, że ATP może przechodzić w inny związek wysokoenergetyczny. Starałem się ten związek odnaleźć. Na liście "podejrzanych" jest ich kilkanaście. Mają one na jednostkę masy najwięcej energii, a ich ilość we krwi nie jest zbyt wysoka, stąd mogły zostać przez naukę niezauważone. ATP może przejść teoretycznie np. w fosfokreatynę, która jest nośnikiem o dłuższym okresie półtrwania, wystarczającym, by mogła drogą krwi zostać przekazana do mózgu. Doktor Kwaśniewski zatem myślał raczej o związkach wysokoenergetycznych, na które ATP przekazuje swoją energię. Oficjalna biochemia jednak nic nie mówi na temat ich ewentualnego dowozu do mózgu. ŻJ: A czy mózg u Optymalnych potrzebuje glukozy? A jeśli tak, to ile? P: Niestety, nie mamy w tej materii żadnych badań. Normalny mózg potrzebuje około 120 g glukozy. U optymalnych być może potrzebuje mniej - tak jak po okresie głodówki. Gdy ktoś głoduje, to po 10-15 dniach zużywa już tylko około 50 g glukozy - reszta to są ciała ketonowe. Czy to jest stan normalny - to już inna sprawa. Nadal zakładamy, że tej glukozy może być powyżej 100 g organizmowi potrzebne. Z tego część może pochodzić ze zjedzonego cukru, część z białka, a część z glicerolu. Nie wiemy naprawdę, jaki jest metabolizm ludzi optymalnych. Znamy jedynie badania ludzi tzw. normalnych, czyli tych, którzy nie byli na diecie optymalnej. Liczę na to, że w sierpniu będę miał trochę czasu i będę jeszcze nad tym pracował, w oparciu o dostępne piśmiennictwo. ŻJ: Wiem, że zna Pan miesięcznik Optymalnik. Będąc ciekaw Pańskiej opinii na jego temat, chciałbym najpierw przytoczyć oceny, które są jedynymi martwiącymi mnie, iż poprzez publikację różnych spostrzeżeń i nowinek, część konserwatywnych Czytelników odbiera Optymalnika niedobrze, uważając takie dyskusje za sprzeczne z tym, co napisał i powiedział doktor Kwaśniewski. Jak by Pan te publikacje i samo pismo ocenił? P: Optymalnik bardzo mi się podoba. Jest pismem dobrym i interesującym, i nie jestem tu komplemencistą - mówię szczerze, tak jak uważam. Takie ciekawostki są zawsze próbą znalezienia odpowiedzi na niektóre pytania: dlaczego są osoby, którym to żywienie nie pomaga lub dlaczego niektórzy mają nienajlepsze samopoczucie psychiczne, mimo prawidłowego stosowania diety. Żywienie optymalne jeszcze się nie skończyło. Bez wątpienia to, co "wymyślił" doktor Kwaśniewski, jest znakomite, lecz do dopracowania pozostają zawsze jakieś szczegóły. Dobrze, że Optymalnik różne takie sprawy omawia i że są takie wywiady, jak choćby z doktorem Krupką. On, podobnie jak ja, podkreśla, że szuka wyjaśnienia różnic pomiędzy ludźmi w reakcji na żywienie optymalne. Jednym z tych sposobów był podział na grupy krwi - sądzę zresztą, że dość toporny i niewłaściwy. Należy pamiętać, że żadna wiedza nie jest skończona. Żadna. Gdy już wszystko poznamy, to będziemy wówczas bogami. Gdy się stworzy teorię, to się bardzo chce, by była ona prosta i łatwa. Ja to rozumiem. Postęp jednak zawsze idzie w nauce poprzez te fakty, które się z teorią nie zgadzają. Niech zatem miesięcznik ten zamieszcza sporo takich rzeczy kontrowersyjnych, bo z tego ma być postęp. Jeśli by się tak nie działo, to byśmy spoczęli na laurach. ŻJ: Dziękuję serdecznie w imieniu Czytelników "Optymalnika" za poświęcony czas!
  20. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    ŻJ: Terminu tego nie ma również w książkach doktora Kwaśniewskiego. Przypuszczam, że być może któryś z doradców żywienia optymalnego nazwał w ten sposób pewne niekorzystne zjawiska u optymalnych, jakie zaobserwował w swojej praktyce doradcy. P: Tak, to możliwe. Pewnie zauważył, że przy sporym spożyciu białka takie niekorzystne objawy się pojawiają bądź nasilają. Fizjologia żywienia takie objawy, jak: złe samopoczucie, częste bóle głowy, zła cera, ciągłe uczucie niewyspania, "chandra" po obudzeniu opisuje właśnie jako przekwaszenie. Z tematem zakwaszenia wiąże się inna sprawa, na którą dotychczas w ogóle się nie zwracało uwagi w żywieniu optymalnym. Jest nią równowaga kwasowo-zasadowa. Powołam się na dr. Jacksona, który stawiał ją na pierwszym miejscu. Ale zanim omówię tę sprawę, chciałem coś powiedzieć o wegetarianach. Zastanawia mnie, że właśnie wegetarianie najczęściej mają znakomite samopoczucie. Twierdzą niektórzy, że słowo "jarosz" pochodzi od słowa "jary" - czyli rześki. Ich zdrowie niekoniecznie będzie kwitnące, lecz mają dobre samopoczucie. Proszę zwrócić uwagę na samopoczucie ministra Kołodki. Biegał w maratonach, biegał po schodach; jak mówił, że będzie 5% wzrostu, to było raczej 0,5% - czyli optymista. Przez jakiś czas prowadziłem w Łodzi w radiu tzw. "rozmowy nocą". Siedziałem przed mikrofonem do godziny 4 rano i dzwonili do mnie różni ludzie. Bardzo często dzwonili wegetarianie, którzy mówili: - "my się z panem nie zgadzamy. Ja się czuję świetnie. Ja sobie właśnie teraz coś pichcę". Ja mówię: - wie pan, jeśli pan pichci o 3 w nocy, to pożywienie wpływa na pana nienajlepiej, przynajmniej na centralny układ nerwowy. Ale był to człowiek pobudzony - radosny. Wydaje mi się, że to właśnie ich jarska dieta pobudza układ wegetatywny. Ci ludzie są cały czas jak na rauszu. Zastanawiałem się, czy nie można by pogodzić tamtej diety z naszą. Doktor Jackson twierdzi, że złe samopoczucie następuje od pokarmów zakwaszających. I dlatego wykluczył w swojej diecie mięso, ryby, jajka i chleb, które działają zakwaszająco. Twierdził, że jeśli budzimy się rano ze złym samopoczuciem, jeśli ciągle jesteśmy niewyspani, życie od rana wydaje się nam dość ponure, jeśli miewamy nieokreślone bóle głowy, czasem jakieś skłonności do apatii, do neurastenii, to jest to dowód przekwaszenia organizmu. On uważał, że wtedy organizm musi się szybko zalkalizować. Stosował dwa dni dietę mleczno-owocową i wracała mu energia jak ministrowi Kołodce, czuł się świetnie. Myślę, że to jest istotna sprawa. Wegetarianie, ci rześcy, być może są dlatego tacy, że mają w diecie przewagę produktów zasadowych. Krew ma pH 7,4 - jest lekko alkaliczna. Jeżeli jemy dużo mięsa i unikamy warzyw, istnieje szansa, że ciągle zaburzamy tę równowagę i "próbujemy" krew zakwasić. Krew ma bufory, które to amortyzują, ale jak jest w tkankach i poszczególnych komórkach - nie wiemy. Doktor Jackson twierdzi, że jeśli mamy złe samopoczucie, to oznacza, że w tkankach środowisko jest za mało zasadowe. To są hipotezy. Nauka odnosi się do tego "tak sobie". W "Podstawach Fizjologii Żywienia" A. Szczygła jest o tym mowa. Nie jest jednak powiedziane, czy jest tak na pewno, czy nie jest. Z pewnością nie należy jednak lekceważyć równowagi kwasowo-zasadowej; spożywanie potraw alkalizujących pomoże ją utrzymywać, może nam zapewniać dobre samopoczucie, oszczędzać niektóre procesy przemiany materii, rezerwy alkaliczne. W przypadku zakwaszenia nerki oczywiście wydalają mocz, który jest kwaśny, ma pH około 5 lub mniej. Są w tym pewne zalety, ponieważ kwaśny mocz hamuje rozwój bakterii. Przy pH poniżej 5 bakterie praktycznie przestają się rozwijać. Ma to znaczenie przy pewnych chorobach, ale także w przetwórstwie. To właśnie dlatego kwasi się ogórki na zimę, by zahamować rozwój bakterii. Teraz sprawa tabel z produktami zakwaszającymi i alkalizującymi. Jest ich tak dużo jak podręczników. Jedną z nich zamieścił w lipcowym "Optymalniku" doktor Krupka. Ja mam jeszcze inne tabele, ale uważam, że tego problemu nie należy traktować z nabożeństwem. Generalnie wszystkie warzywa i owoce alkalizują; mleko też częściowo. Zakwaszają jaja, mięso, ryby, kawior i biały chleb. Generalnie jest taka zasada, że jeśli ktoś zje 100 g mięsa, a liczba kwasowa mięsa wynosi 10, to gdy się zje 100 g marchewki lub buraczków, to one "zalkalizują" mięso i wyjdzie się na zero. Pomoże się w ten sposób organizmowi. Oczywiście trzeba patrzeć, ile się zjadło przy tym węglowodanów. ŻJ: Na łamach prasy optymalnej można było przeczytać różne wypowiedzi na temat możliwości przedawkowania witaminy A. Jak by się Pan Doktor do tego odniósł? Czy możliwe jest przedawkowanie jakichkolwiek witamin na diecie optymalnej? P: Przedawkowanie witaminy A jest możliwe jedynie przy jej podawaniu w formie syntetycznej - najczęściej domięśniowo. Nawet w doniesieniach o bólach głowy i stawów oraz obrzękach, jakie ujawniły się u osób spożywających wątrobę niedźwiedzia lub wieloryba, które są bogatym źródłem tej witaminy, nikt nie twierdził, że było to z przedawkowania witaminy A. Wątroby te zawierają oprócz witaminy A mnóstwo innych składników, których nie znamy. Nie ma żadnych powodów, by bać się witamin pochodzenia naturalnego. Na diecie optymalnej nadmiar witamin nie może wystąpić. Obserwowane przez praktyków pracujących z pacjentami objawy prawdopodobnie są również objawami "przekwaszenia". ŻJ: Cytaty z podręcznika "Biochemia Harpera" dotyczące tłuszczu stały się dla optymalnych niepodważalnymi argumentami w dyskusjach uzasadniających sensowność stosowania diety wysokotłuszczowej. Na ten sam podręcznik powołują się w dyskusjach także zwolennicy wegetarianizmu. Czy nie ma w tym sprzeczności i czy z "Biochemii Harpera", jak również z innych podręczników tego przedmiotu, można wyciągnąć wnioski co do zasadności stosowania "Złotej Proporcji" doktora Kwaśniewskiego? P: To jest bardzo dobre pytanie! Harper, a właściwie autorzy poszczególnych rozdziałów, wcale nie są zwolennikami jedzenia tłuszczu. To optymalni wybierają odpowiednie fragmenty z "Harpera", co może sprawiać wrażenie, że Harper jest zwolennikiem żywienia optymalnego. On wyznaje współczesną, oficjalną teorię żywienia. Natomiast bez wątpienia, jeśli analizuje się czyste fakty (bez komentarzy), to przemawiają one za stosowaniem Żywienia Optymalnego. Z "Harpera" można wyciągnąć wnioski, że zarówno dieta wysokotłuszczowa, jak i dieta niskotłuszczowa może być dobra, natomiast najgorsza jest dieta mieszana. Sam Harper, a właściwie autorzy rozdziałów, nie wypowiadają się na ten temat, a jeżeli już, to przedstawiają stanowisko Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), strasząc tłuszczem, wbrew faktom, które sami w książce podają. Nie można powiedzieć, że podręczniki biochemii same podsuwają tezę, że Żywienie doktora Kwaśniewskiego jest optymalnym sposobem żywienia człowieka. Natomiast z faktów można taką teorię wysnuć i rzecz ważniejsza - nie można tego obalić, co próbowałem robić na zasadzie negacji jako Advocatus Diaboli. ŻJ: Co widać po optymalnych i ich ilości. Trudno zahipnotyzować trwale i na raz tyle osób! P: Tak. Widzimy ludzi wyleczonych z cukrzycy, choroby Buergera, jak znikają ludziom obrzęki. Oczywiście prądy selektywne też w tym pomagają, poprawiając odżywienie tkanek. W innym wypadku byłoby to niemożliwe. Znam wiele osób, które są pacjentami naszej Kliniki Diabetologicznej. Kierownik kliniki, pani profesor, bardzo dobry ofiarny lekarz, robi na pewno co tylko może, a tym ludziom stan się pogarsza. To samo z jaskrą w oczach. Wystarczy trochę prądów plus dobre żywienie i ludzie leczą się z jaskry. Mój kolega, który jest lekarzem oftalmologiem, był wstrząśnięty, kiedy przyszła do niego jego wieloletnia pacjentka po serii prądów selektywnych. Okazało się, że ciśnienie w gałce ocznej bardzo spadło. Oczywiście pacjentka stosowała także Dietę Optymalną, ale bez prądów, na samej diecie, przebiegałoby to dużo wolniej. Prądy od razu powodują przewagę układu parasympatycznego i obniżenie ciśnienia śródgałkowego. Dla mojego kolegi lekarza było to praktycznie niemożliwe. Ale to są fakty. ŻJ: Mam wrażenie, że jeśli chodzi o naukowe rozpracowanie tematu, to w przypadku oddziaływań prądowych i elektromagnetycznych w żywych organizmach nauka znajduje się na poziomie bardzo początkowym. Na poziomie "kamienia łupanego", jeśli tak można się wyrazić. Jedyną chyba jak na razie próbą połączenia biologii i oddziaływań elektromagnetycznych jest teoria bioelektroniki ks. prof. Sedlaka, licząca sobie blisko 30 lat. P: Tak, to prawda. Ze znanych mi naukowców tylko profesor Sedlak próbował coś z tym fantem zrobić. W biochemii znam świetnie przemiany w komórce, ale nie wiem, jak z tego powstaje myśl. I czy rzeczywiście nie ma czegoś w rodzaju duszy, czegoś co jest niematerialne. Być może mózg jest tylko komputerem, przy którym pracuje dusza. ŻJ: Profesor Sedlak miał dużo genialnych pomysłów, ale jego teorie są trudne do sprawdzenia. P: Każdy naukowiec może powiedzieć: - to jest piękne, porywające, ale ja tego nie potrafię sprawdzić. Profesor Sedlak i jego teorie były znane w naukowym świecie pod koniec lat 70 ubiegłego wieku, ale do dziś nikt nie jest w stanie przeprowadzić doświadczeń potwierdzających jego teorie ani wytłumaczyć, jak na organizm (i w organizmie) oddziałują różne pola elektromagnetyczne. ŻJ: Czyli przez 30 lat od ogłoszenia założeń teorii bioelektronicznej prof. Sedlaka nie było doświadczeń sprawdzających tę teorię czy ją rozszerzających? P: Nie, nie ma takich doświadczeń. Nie ma takich naukowców, którzy by ją obalili i takich, którzy by ją potwierdzili. Profesor Sedlak był człowiekiem uniwersalnym. Był dobrym chemikiem, fizykiem i matematykiem. ŻJ: I dobrym biologiem! P: Tak. Czytałem jego pracę habilitacyjną, która dotyczyła Gór Świętokrzyskich, gdzie badał kolejne warstwy i stwierdzał, że im niżej, tym więcej krzemu. Może życie kiedyś było krzemoorganiczne, gdyż w wyższych temperaturach białko by "nie wytrzymało"? Do dziś zachowały się okrzemki, promienice, które mają pancerzyki krzemowe (z krzemionki). Teoria bioelektroniki jest teorią trudną do weryfikacji naukowej i doświadczalnej. A jak mówią fizycy teoretycy: - Wszystkie teorie są fałszywe! Różnią się tylko stopniem fałszywości. Tylko się przybliżamy do prawdy. Czy ją osiągniemy? Będziemy wtedy bogami! ŻJ: Z oddziaływaniami elektromagnetycznymi w organizmie wiąże się także sprawa prądów selektywnych. P: Doktora Kwaśniewskiego, który w sanatorium w Ciechocinku zajmował się fizjoterapią, zainteresowały artykuły z czasopism specjalistycznych na temat prądów pobudzających układ wegetatywny. Jak wiemy, dzieli się on na układ sympatyczny i parasympatyczny. Jeden zwęża naczynia krwionośne, drugi rozszerza. Każdy z nich pobudzany jest z określoną częstotliwością. Doktor naśladował te prądy, uzyskując pobudzenie określonego układu. Dla mnie najbardziej zadziwiające było to, że ich działanie było długotrwałe. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Profesor Sedlak tłumaczył to "wmrożeniem" pola magnetycznego, ale oprócz niego nie spotkałem innych wyjaśnień. Doktor Kwaśniewski drogą praktycznego sprawdzenia wybrał właściwe częstotliwości prądów tak, aby wywoływały określone skutki. Na przykład prądy parasympatyczne poprawiają ukrwienie, czyli poprawiają odżywianie, stymulując regenerację. I o dziwo, jest to skuteczne i długotrwałe. ŻJ: O prądach selektywnych mówi się w samych superlatywach, ale czy zbytnio się nimi nie szafuje? Czy w pewnych warunkach nie mogą stać się szkodliwe? P: W przypadku chorób serca, moim zdaniem, trzeba zawsze uważać, bo istnieje problem "podkradania". Jeśli komuś zrobimy zabieg na nogi - rozszerzymy naczynia krwionośne, to możemy spowodować, że za mało krwi dopłynie do mięśnia sercowego, co może spowodować objawy choroby wieńcowej. Po prostu niedokrwienie mięśnia sercowego i bóle. Podobna sprawa może zdarzyć się u osób mających zaburzone krążenie mózgowe. Jeżeli rozszerzy się naczynia w nogach, zwłaszcza starszemu człowiekowi, to może u niego wystąpić taki spadek ciśnienia i niedokrwienie mózgu, że może to spowodować zapaść. Z prądami selektywnymi trzeba obchodzić się ostrożnie. ŻJ: Ciężko mi to mówić, ale chciałbym jednak poruszyć ten temat. Mam wrażenie, że w umieszczanych w optymalnej prasie odpowiedziach lekarzy na listy czytelników bagatelizuje się kłopoty zdrowotne osób stosujących Żywienie Optymalne. Ci, którzy są bliżej takich problemów, uważają, że jest ich zbyt dużo, aby można było w każdym przypadku tłumaczyć to nieprzestrzeganiem proporcji czy nieumiejętnością stosowania diety. P: Tak. Zauważyłem to. Mówi się w takich przypadkach, że to albo lamblie, albo złe proporcje - czegoś jedzą za mało albo za dużo. Te osoby bardzo często są osobami skrupulatnie przestrzegającymi zasad diety, a mimo to dieta im "nie wychodzi". Doktor Lutz w swojej książce "Życie bez pieczywa" twierdzi (a ma w tym względzie długą praktykę, bo od lat 50-tych), że u niektórych pacjentów, nawet w przypadku prawidłowego żywienia, zmiany chorobowe się nie cofają. Doktor Kwaśniewski zakłada, że powinny się cofnąć. Niestety, u niektórych pacjentów zmiany mogą być tak nieodwracalne, np. gdzieś w tkankach zawierających kolagen, takich które mają mały "obrót" metaboliczny, są słabo ukrwione, trudno rozpuszczalne, że musimy przyjąć, iż dieta w takim przypadku będzie nieskuteczna, choć nie sądzę, że można znaleźć lepszą. Trudno o lepszą dietę niż Dieta Optymalna! Natomiast możemy i powinniśmy dostosowywać ją do indywidualnych potrzeb, i to jest zadanie praktyków. ŻJ: Niektóre osoby, także te będące na Diecie Optymalnej, mają swoje preferencje żywieniowe. Niektóre produkty, można powiedzieć, bardziej im służą, a na niektóre nie chcą spojrzeć. Najczęściej objawia się to u nich tzw. "grzeszeniem". Jak Pan Doktor ustosunkowałby się do tego zjawiska? P: Myślę, że po pewnym okresie żywienia się optymalnie powinno się brać pod uwagę preferencje żywieniowe. Jeśli organizm takiego człowieka jest już zdrowy, to powinien wybierać to, co jemu właśnie służy. Na początku lubimy to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Jeśli jednak żywimy się dłuższy czas optymalnie, to organizm sam wie, czy chce na przykład wątróbki, czy nie. Każdy organizm ma w danym momencie różne zasoby, w związku z tym dobiera sobie inne pokarmy. ŻJ: Chciałbym poruszyć sprawę ilości tłuszczu w Diecie Optymalnej. Niektóre osoby zjadające duże ilości tłuszczu zaczynają odczuwać objawy typowe dla choroby wrzodowej żołądka i dwunastnicy. Obiegowa opinia krążąca wśród optymalnych głosi, że tłuszczu nie da się przedawkować, bo organizm zareaguje zmuszeniem takiego delikwenta do szybkiego odwiedzenia toalety. Z mojej praktyki, a bardziej nawet mojej żony prowadzącej Arkadię CDN w Krakowie wiem, że nie jest tak do końca. U niektórych osób mimo dużych ilości zjedzonego tłuszczu nie ma rozwolnienia, a nawet można powiedzieć, że jest wręcz przeciwnie. Charakterystyczne w ich przypadku jest to, że ich kał jest jasny i lekki (pływa), co świadczy o dużej zawartości tłuszczu w kale, a także o być może słabym wydzielaniu żółci przez wątrobę. Nurtuje mnie w związku z tym pytanie, czy nie może to powodować zalegania nie strawionego i nie wchłoniętego tłuszczu na ścianach jelit, zwłaszcza wobec małych ilości celulozy (błonnika) w pożywieniu optymalnych? P: Myślę, że jest mała szansa zalegania tłuszczu, dlatego że tłuszcz zawsze pobudza wydzielanie żółci, a żółć działa drażniąco na ściany jelit i powoduje zwiększone wydalanie. Na przykład żółtka wyjątkowo pobudzają wydzielanie żółci. Przyczyną najprawdopodobniej jest cholina, a być może i inne substancje. Trzeba sobie uświadomić, że wszystko w nadmiarze jest szkodliwe, tłuszcz też. Pogląd, że tłuszczu nie da się przedawkować, myślę wziął się stąd, że tłuszcz syci, a w związku z tym zaspokojenie łaknienia ogranicza jego spożycie. Natomiast zdarzają się optymalni, którzy sugerując się wyliczonymi z proporcji ilościami, zjadają go za dużo, nie zważając na smak i przesyt. To kora mózgowa powoduje, że jemy coś, co nie służy naszemu organizmowi. Zaćmiła nam ona nasze naturalne łaknienie. Gdybyśmy kierowali się instynktem (nie wypaczonym), to wielu rzeczy byśmy po prostu nie zjedli. Jeśli optymalnemu coś nie smakuje, lub ma już dość, to znaczy, że powinien skończyć jeść!
  21. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    Sposób na "kwaśny humor" Wywiad z dr n. biochemicznych Włodzimierzem Ponomarenko, naukowcem, animatorem badań z lat 70-tych nad dietą optymalną, swatem doktora Jana Kwaśniewskiego Żurek Janusz: Panie Doktorze, proszę o krótkie przedstawienie się czytelnikom "Optymalnika". Dr Ponomarenko: Przez 30 lat pracowałem na Akademii Medycznej, przez ostatnie 25 lat byłem adiunktem. Obecnie współpracuję z amerykańską firmą produkującą preparaty aminokwasowe - zresztą całe życie się tym tematem zajmowałem. Z uczelnią mam dalej kontakt, ale już dosyć "luźny". ŻJ: Kiedy Pan Doktor zetknął się z Żywieniem Optymalnym doktora Kwaśniewskiego? P: Z Dietą Kwaśniewskiego - bo tak się to wtedy jeszcze nazywało - zapoznałem się w 1977 roku. Pracowałem wtedy w Katedrze Higieny Żywienia Człowieka. Byłem kierownikiem Pracowni Fizjologii i Biochemii Żywienia. Od momentu, gdy w mojej pracowni pojawił się doktor Kwaśniewski, zacząłem być gorącym orędownikiem jego diety. Była to pierwsza dieta, która "pasowała" do tego, co wiedziałem o biochemii. Byłem nawet trochę rozgoryczony, że sam tego nie wymyśliłem, bo było to takie proste i oczywiste. Można sparafrazować, że rozwiązanie "leżało na ulicy". ŻJ: Wpadnę w słowo i zapytam, od jak dawna Pan Doktor stosuje dietę optymalną? P: Zacząłem stosować w 1977 roku. Potem miałem sporo przerw, dlatego że jestem człowiekiem towarzyskim i na różnych imprezach jadałem to, co mi dawano. ŻJ: Jeden grzech to nie grzech! P: Tych grzechów było sporo. Przekarmiałem się przede wszystkim białkiem, ale zawsze starałem się ograniczać węglowodany. Ponieważ byłem (i jestem) zdrowy, to nie odczuwałem potrzeby ścisłego stosowania diety. Mam nadwagę. Ostatnio, od pewnego czasu, zacząłem stosować żywienie optymalne ściśle i widzę, że chudnę. ŻJ: Miałem zadać to pytanie później, ale skoro już zeszliśmy na problemy tuszy - porozmawiajmy o odchudzaniu. Jest to temat interesujący wielu Polaków, w tym także żywiących się optymalnie. W Polsce zaczynamy mieć podobne problemy z nadwagą i otyłością jak w krajach tzw. lepiej od nas rozwiniętych, nie mówiąc już o USA. Osobiście po wielu nieudanych próbach zrzucenia nadwagi doszedłem do wniosku, a utwierdził mnie w tym artykuł pani doktor Płoweckiej w majowym "Optymalniku", że aby schudnąć, trzeba w moim przypadku (i zapewne wielu innych osób mających tego typu problemy) zastosować dietę w połączeniu z ograniczeniem ilości spożywanych składników pokarmowych. Doktor Płowecka nazywa taką dietę Optymalną Dietą Redukującą. P: Czytałem ten artykuł i z wieloma rzeczami w nim napisanymi się zgadzam, zwłaszcza jeśli chodzi o ruch. Dawniej, kiedy robotnicy pracowali fizycznie, nie widziało się tłustego robotnika, nie było tłustych chłopów. To nie tylko sprawa diety. Robotnicy czy chłopi mogli jeść to samo co urzędnicy, a jednak urzędnicy mieli nadwagę, a tamci nie. Wynika z tego, że człowiekowi jest potrzebne minimum ruchu, poniżej którego trudno schudnąć, bo trzeba by było nic nie jeść. Trzeba to rozsądnie wypośrodkować i wziąć pod uwagę, że różnimy się temperamentami (wg Hipokratesa - pochodnymi "humorów": sangwinik, flegmatyk, choleryk, melancholik). Także psychika jest różna u różnych ludzi, mimo stosowania przez nich podobnego żywienia. Dam taki przykład: z doktorem Kwaśniewskim byłem miesiąc na działce, żywiliśmy się podobnie. On lubił zbierać maliny, jeżyny, a ja nie. On uważał, że to go odpręża, a mnie przeciwnie - szlag trafiał, i to na najlepszej diecie! Dlatego myślę, że powinniśmy indywidualnie podchodzić do każdego. Jeśli część osób stosuje dietę ortodoksyjnie, ale nie ma efektów, to oznacza, że ich organizm wymaga nieco innych proporcji. Nieraz pomaga własne odczucie, własny smak na potrawy. Ktoś, kto żywi się optymalnie przez dłuższy czas, sam może dobrać sobie właściwe proporcje, nie według wagi, nie mierząc bez przerwy i licząc dokładnie wszystkiego, tylko kierując się samopoczuciem. Opowiadał mi doktor Kwaśniewski, jak przychodziły do niego po poradę małżeństwa, w których żona bardzo ortodoksyjnie przestrzegała diety optymalnej, a mąż wręcz przeciwnie - traktował ją na luzie - mąż był zdrowy, a żona chora. Musimy to badać. Na tym polega rozwój Diety Optymalnej. Wydaje mi się, że dużo do powiedzenia i do zrobienia będą mieli praktycy, bo my, naukowcy, w teorii nic nie wymyślimy. Teoria w biochemii jest jedna dla wszystkich. ŻJ: Obserwując kolejne publikacje doktora Kwaśniewskiego, a zwłaszcza jego wypowiedzi na czacie czy w odpowiedziach na listy, zauważam drobne korekty diety. Zwiększenie ilości węglowodanów w stosunku do najwcześniejszych publikacji, zwracanie uwagi na możliwe zakwaszenie organizmu, indeksy glikemiczne. Przynajmniej nie było to wcześniej wyraźnie sygnalizowane w publikacjach doktora. U niektórych optymalnych ortodoksyjnie podchodzących do diety takie korekty wzbudzają pewien niepokój, zwłaszcza jeśli są uwypuklane przez innych lekarzy. P: W ruchu optymalnych najpierw było tak, że według zaleceń doktora Kwaśniewskiego były pewne stałe proporcje. Doktor Kwaśniewski dał zarys. Później zaczęły się modyfikacje, w zależności od choroby, od stanu organizmu, od rodzaju pracy. Podczas gdy doktor Kwaśniewski początkowo niechętnie przyjmował indeksy glikemiczne (kiedy doktor Wróbel z nimi wystąpił), ja już byłem zwolennikiem ich uwzględniania, bo chociaż w żywieniu optymalnym je się mało węglowodanów, to nie można wskaźników glikemicznych całkowicie lekceważyć. Zanim poznałem doktora Kwaśniewskiego, sam badałem takie wskaźniki, szukałem naturalnych substancji antymiażdżycowych, które są w produktach. Pokrywały mi się one właśnie ze wskaźnikami glikemicznymi. Jestem zdania, że należy próbować pogodzić ortodoksyjne zasady diety z czymś, co możemy wprowadzić jako rzeczy nowe. Chcę przypomnieć, że w zeszłym roku w Rzeszowie mówiłem o kwasowych i zasadowych własnościach produktów i doktor Kwaśniewski to przyjął. Wcześniej rzeczywiście nie zwracał na to uwagi. On w Ciechocinku nie miał takich problemów. Tam jest Sól Ciechocińska, która ma sporo "zasadowych" pierwiastków, nie ma problemu niedoboru jodu, który może wystąpić na Podkarpaciu - myślę, że z tego powodu był niewrażliwy na pewne różnice. Zasadowość to przede wszystkim dostarczanie sodu, potasu, magnezu i wapnia. Zasadowość zatem to konkretne metale, stanowiące makro- czy mikroelementy, które trzeba dostarczać w pożywieniu. Ostatnio dużo o tym mówię, bo ten problem męczy mnie już od pewnego czasu. Zauważyłem, podobnie jak inni, objawy, które według mnie niesłusznie nazywa się "przebiałczeniem". Doktor Krupka na łamach "Optymalnika" zwracał uwagę, że może to być związane z zakwaszeniem organizmu. Również moim zdaniem objawy tzw. "przebiałczenia" są przekwaszeniem. W nauce nie ma pojęcia "przebiałczenie". Nie spotkałem tego terminu ani w fizjologii żywienia, ani w biochemii, ani nigdzie indziej.
  22. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    http://www.youtube.com/watch?v=hnoRLTX57p8&NR=1
  23. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    Gosiu ja sama nie robiłam wczorajszych sajgonek,dostałam od znajomego wietnamczyka.były pyszne. żeberka zostały na dzisiaj. możesz zjadac 3 posiłki,na wieczorny same wegle-jest o tym w ksiazce. moje żo na wyjazdach wybieramy co jest ''jadalne''dla optymalnych. reszte trzeba dokupic. ile lat ma Twoja pociecha i na jak długo ma wyjechac? Basia nikt nie atakuje,sama musisz sie dyscyplinowac:) wracaj do ksiazki w wolnych chwilach. kaszanke mniejsze porcje i odsmażona na tłuszczu.wtedy poprawia sie proporcje. Patyk do celu coraz mniej. :)
  24. anusiadanusia

    żywienie optymalne najszybiej leczy otyłosc?

    Gosiu postaraj sie zjadac 2 posiłki i wydłzużyc przerwe miedzy nimi. ja miałam jesc dzisiaj żeberka ,a zjadłam sajgonki,takie wietnamskie gołobki zwijane w papier ryżowy.
×