Witam Drogie Panie Nerwuski! Wpadłam dziś na forum ponieważ zaczynał dopadać mnie jeden z tych lęków właśnie, żeby nie wydzwaniać do męża, szukałam rozwiązania sama. Pomogło, troszeczke...bo to wraca. Wraca na ulicy, w sklepie, w tramwaju. U mnie w szczególności, gdy mam inny plan dnia niż zwykły roboczy. np ostatnio miałam poniedziałek wolny, musiałam odebrać dowód z UM, żadnych stresów nic się nie działo, spokojnie udałam się do urzędu. Tam na miejscu okazało się że jednak zapodziałam kartkę potwierdzającą odbiór nowego dowodu, którą miałam okazać...gość zadal pytanie: "Jak to pani nie ma?" o boniu jak się zdenerwowałam tak że serce, duszności, lęk a przede wszystkim ręce!! Nie mogłam pohamować drżenia całego ciała, nie mogłam zapanować nad tym co działo się ze mną w tamtej chwili, to dodatkowo potęgowało ten lęk a ręce tak potwornie się trzęsły, miałam wypełnić kolejną kartkę że zgubiłam świstek jakiś i żeby wydali mi w końcu ten nowy dowód, to nie mogłam utrzymać w rękach nic, nie mówiąc o pisaniu, do tego stopnia że praktykantka wypełniła za mnie ten wniosek, ja postawiłam trzęsącymi rękoma jedynie parafke....jaki wstyd :((( to był/jest dla mnie, porażka. Boje się ludzi nie wszystkich ale ide do sklepu jeśli jest to w ramach przerwy śniadaniowej bo jestem w pracy nic kompletnie się nie dzieje, ale jak tylko jestem na jakimś 1dniowym urlopie i sama mam iść do sklepu, zaczyna się jakiś obłęd lęk panika i te ręce nie mogę pieniędzy z portfela wyciągnąć, zabrać resztę, czy zakupów. Pozdrawiam Was ciepło i tak w zasadzie szukam bratniej duszy do wzajemnego wspierania się :)