-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Mrooweczka77
-
Hahahaha Curry, spokojnie, przecież nie zjesz tego na raz ;). Wyszła z tego solidna blaszka podłużna, sporo urósł. Jeśli chodzi o smak, to marchewkowe zdecydowanie słodsze jest ;). Zawsze można fruktozę zastąpić słodzikiem, choć ja nie lubię tego chemicznego smaku. Poza tym jak ciasto ma smakować jak chlebek, to wolę chlebek i nie denerwować się, że miało być ciasto a tu klops ;). Co do siłowni to chodzę bardziej rekreacyjnie, najmniejsze obciążenie, orbitrek, rowerek, bieżnia, no i trochę atlas i takie tam, żeby górę troszkę poćwiczyć. Nie chcę wyglądać jak mięśniak, po prostu chcę rozruszać stare, zastałe kości ;) Najlepiej mi orbitrek podchodzi, czuję większość mięśni a przy okazji się zmacham. To taka typowo babska siłownia, więc sympatycznie sobie z paniami pogadać przy okazji.
-
No i zrobiłam - piernik :). Wyszedł niczego sobie, urósł, wygląda jak piernik, jedynie mogłam więcej fruktozy wsypać, wydawało mi się po poprzednich eksperymentach, że fruktoza trochę słodsza i dałam jej pół szklanki zamiast szklanki cukru. Czyli taki chlebek piernikowy mi wyszedł, no bo wiadomo, mąka pp. Ale ogólnie jestem zadowolona. Robiłam z przepisu na piernik wylewany, potrzebne po zmodyfikowaniu 2-3 białka, szkl. fruktozy, 3 szkl. mąki pp, 1,5 szkl. maślanki, przyprawa do piernika, 2 łyżeczki sody oczyszczonej, 2 łyżeczki kakao, słoiczek dżemu MM (tak ok. 200gr). Ubijamy pianę, dodajemy fruktozę, potem mąkę i resztę sypkich, maślankę i dżem. Mieszamy i do piekarnika na 40 min. Curry robiłaś już marchewkowe? ;) Marchwiak taki troszkę gliniasty jest, no ale taka specyfika ciasta ;). Też trochę pod piernik można go podciągnąć ;). Wszystko ok, tylko przez to ciacho to oczywiście do jutra nie wytrzymałam, miałam tylko spróbować, a nażarłam się jak bąk :P. Zaraz mykam na siłownię to trochę odpokutuję, o ile się ruszać będę mogła :P.
-
Curry, to raczej zmęczenie materiału, nie dieta. Czasem tak mam ;) Dzisiaj zleniłyśmy się z koleżanką i odpuściłyśmy siłownię, staramy się chodzić 3-4 razy w tygodniu. Muszę na weekend jakieś ciacho zrobić, może wypróbuję jakąś roladę z serem? Trzeba odkurzyć stare przepisy i coś przerobić ;). Metodą prób i błędów coś się może będzie nadawać ;)
-
Curry, silna jesteś, ja tam bym uległa takiej pokusie ;) U mnie w domu lepiej jak nie ma niedozwolonych rzeczy, nie daj Bóg jak leżą na wierzchu. Nieraz Młodej każę ciastka albo ptasie mleczko przede mną chować ;). Dzisiaj dałam radę, ale ogólnie źle się poczułam, jakieś palpitacje serducha miałam i takie tam. Na szczęście przeszło. Rano byłam potwornie głodna, za to wieczorem nie dałam rady zjeść kolacji, bo pełna byłam. Siłownia zaliczona, humorek lepszy, a ten pomysł ze zrobieniem siebie na bóstwo jest interesujący, chyba wypróbuję następnym razem ;)
-
Mam dzisiaj jakiś kryzys, zeżarłabym wszystkie słodycze jakie wpadłyby mi w ręce... Chyba ta pogoda, albo PMS mi się włącza... W ruch poszła gorzka czekolada, ale... jest gorzka :P. No cóż, trzeba to przetrwać ;) Curry jak u Ciebie? Eklerki ocalały?
-
Cześć Curry, no właśnie Inkuski nie widać. Inkuska, gdzie jesteś??? ;) Weekend minął mi grzecznie, a to za sprawą tego, że żadnych gości ani my nigdzie w gości nie jeździliśmy :P. (Ostatnio goście przyjechali z własnym ciastem, no i poległam, niegrzecznie jest odmawiać :P ) Wczoraj był dzień wyjazdowo-zakupowy, trzeba było jakieś prezenty kupić przed szałem świątecznym, więc jedzenie na mieście, potem herbatka u znajomych, ale też grzecznie zamówiłam karkówkę z grilla i surówkę z pekińskiej. Kobietka się śmiała, bo moja starsza córa zamówiła karkówkę, ale z ziemniakami, zaś bez surówki :P. Młoda nie lubi większości surówek niestety. Wróciliśmy bardzo późno, więc zjadłam późną kolację - już mi kiszki marsza grały i poszłam spać. Dziś waga mnie miło zaskoczyła, bo pokazała 61,4kg, domyślam się, że to trochę przez ten biegany dzień wczoraj, no ale i tak miło mi było :D. A Ty pomyśl, jaka będziesz szczuplutka, jak nie zjesz tych eklerek ;).
-
Curry, te placki to była czysta improwizacja, za dużo dałam sera i do tego miałam pod ręką wędzony tylko. Nie dość, że się rozpadały to i niezjadliwe były :P. Innym razem spróbuję troszkę dodać selera, ogólnie placki z cukinii lubię, ale te wylądowały w koszu. No cóż, grunt to się nie bać eksperymentować, może drugi raz się uda ;)
-
Cześć Dziewczyny! Wpadłam powiedzieć, że pomimo kotleta w nocy, ciasta marchewkowego i pewnie jeszcze coś by się znalazło w tym tyg. mam pół kg mniej ;). Waga sprawdzona przez 2 dni, więc to nie chwilowe. Niewiele, ale po tym zastoju to i tak coś ;) Jestem ciekawa, jak będzie po weekendzie jak pochłonę ciacho marchewkowe ;). Taki mały eksperyment, bo jakoś ciężko mi uwierzyć, że tak bezkarnie mogę je jeść. No zobaczymy :) Miłego weekendu!
-
Zrobiłam ciacho marchewkowe, zawsze mama takie robiła jak byłam mała. Do tego mi właśnie była potrzebna wiedza a propo tłuszczu :P. W przepisie były 2 łyżki oleju ;). Pomierzyłam, poważyłam, i zmieściłam się w 1,5%! A teraz siedzę i mam wyrzuty sumienia, bo jakieś takie... niedietetyczne mi się wydaje :P. Za smaczne :P. Ale w niedzielę mam urodziny, więc co tam ;). W gruncie rzeczy teraz myślę, że i bez oleju by wyszło, następnym razem tak zrobię. Poza tym moja starsza córa wzięła dzisiaj ze sobą te placki z jabłkami do szkoły i dzieciaki chciały jej wyjeść, bo podobno "tak apetycznie wyglądały". Uśmiałam się, bo przecież dzieciom takie rzeczy średnio smakują, a tu proszę ;). U nas wiele potraw się robi z mąki pp, bez tłuszczu, na parze bądź w piekarniku. Młoda już się przyzwyczaiła, a drożdżowe placki z mąki orkiszowej to normalnie hit jest :) Ja dzisiaj na wczesny obiad jadłam fasolkę szparagową, kotlety mielone bez bułki tartej, no i tego nieszczęsnego śledzia, ale jakoś średnio mi podszedł. Na - nazwijmy to podwieczorek wszamałam kawał ciasta marchewkowego - i stąd moje wyrzuty sumienia, na kolację rybkę wędzoną z ogórkami planuję. Powiedz mi Curry, takie ciacho to mogę w określonych porach dnia jeść? Rozumiem, że im bliżej wieczora tym gorzej?
-
A w ogóle to właśnie odkryłam, że sama mąka pp ma 1,7gr tłuszczu na 100gr.... hehehehe...
-
Curry, powiedz czy dobrze myślę - jeśli potrawę mam z samych węgli i białka, i dodam do tego tłuszczu, ale w ogólnej masie tej potrawy nie będzie to więcej niż 1,5% to jest ok? Przeglądam ulubione przepisy i tak mnie naszło :P
-
Wpadłam tylko powiedzieć, że w Lidlu jest serek coś jak wiejski (ziarnisty) o zawartości 0,4% tłuszczu, a w biedronce znalazłam kabanosy drobiowe bez cukru i konserwantów, na 100 gr gotowego wyrobu 135 bodajże gr użytego mięsa. Jak dla mnie super na szybki posiłek. Przeglądałam też pobieżnie przepisy na forum Zuzla i naprawdę są ciekawe ;). Na pewno skorzystam. :)
-
No właśnie Curry idąc tym tropem, jak dla mnie sok winogronowy zamiast fruktozy w dżemie jest jak najbardziej ok, w końcu to cukier owocowy i to, tym bardziej, że nie jesz tego szklankami ;). No ale fakt faktem, jednemu to nie przeszkadza, a inny musi na tą samą rzecz uważać. Ja z racji kopnięcia poszłam sama na siłownię (moje współtowarzyszki się poleniły) i jestem z siebie dumna. Wczoraj zleniłam się i ja, niby trochę w domu poćwiczyłam, ale to nie to samo. Mąż mi dzisiaj tłumaczył, że ładnie mi bicepsy wychodzą, a poza tym dla samego zdrowia warto iść- mniej mnie bolą plecy. Dzisiaj przeglądałam dietę Dukana zachęcona obietnicami szybkiej utraty kilku kg. Nie wiem czy to dobry pomysł, kiedyś czytałam o ludziach, którzy na początku stosowali Dukana, albo Atkinsa, a potem dla utrwalenia dalej ciągnęli MM. Że też przy chudnięciu tyle trzeba się nakombinować, nie to co przy tyciu ;)
-
Cześć Dziewczyny! Ale się bujam z tą "dietą", raz lepiej, raz gorzej mi to wychodzi, wkurza mnie to powoli i mam lekkiego dołka. Założyłam sobie jeszcze kilka miesięcy walki, a tu zwątpienie mnie ogarnia... Curry, kopnij mnie w zadek ;) hehehehe... ech..
-
Curry, emerytura - masz marzenia ;) Prawdę mówiąc wcale Ci się nie dziwię ;) Trzymam się dzielnie, wczoraj jadłam twarożek z rzodkiewkami i cebulką, na obiad fasola w pomidorach, na kolację galaretka. Gdzieś tam jakiś pomidor jeszcze był. Dzisiaj na śniadanko też galaretka (smakuje mi), może serek wiejski jak jeszcze będzie gdzie wcisnąć, na obiad pewno rybka w papryce i cebuli z kalafiorkiem, a na kolację mam makrelę. Muszę któregoś dnia Twojego kebaba wypróbować ;) No i noszę się od jakiegoś czasu z zamiarem zrobienia majonezu MM, kwestia wyciągnięcia blendera ;). Do jajek jak znalazł...
-
Dzisiaj było grzecznie, rano jabłko i gruszka, na śniadanko jajka sadzone na salami, sałatka grecka, kawa z samym mlekiem, obiad zupa kapuściana, wędzona pierś z kurczaka, kolacja gotowane mięsko i ogórki kiszone. Siłownia zaliczona, jest ok. Curry jak Ty robisz fasolę w pomidorach, podobnie jak po bretońsku tylko bez mięsa? Ogólnie to faktycznie, dietka jest smaczna przynajmniej i nie trzeba jeść samych jajek na twardo i grejpfrutów :P. Czasem tęsknię za czymś "niedobrym", dzisiaj chodził mi kebab po głowie, ale to chwilowe. Najlepsze jest właśnie to, że człowiek nie jest głodny jak wilk. Zrobiłam dzisiaj galaretkę, a na jutro moczę fasolę. Uzbrajam się :D.
-
Zazdroszczę Ci tego zorganizowania w sprawie posiłków. Mi malucha potrafi cały dzień na głowie postawić i wtedy to już ani godzin, ani jakości potraw nie kontroluję. Trochę mnie martwi moje chudnięcie, a w zasadzie jego zastój i tak analizując sobie pokrótce doszłam do wniosków, że wcześniej ładnie chudłam nie przejmując się łączeniem produktów itp, jedynie pilnując się samego IG. Po prostu nie jadłam węgli pow. 50 IG. A teraz a to chlebek, a to naleśniczki, makaronik - co z tego, że z pełnego przemiału... Nie wiem czy dobrze myślę, ale jakieś rozpasanie na tej mojej diecie :P. Być może za mało warzyw do tych węgli i takie skutki. Ech... Chyba muszę się bardziej postarać, bo jak nie widać efektów to i motywacja gorsza ;) Wracając do serka wiejskiego - do węgli i owszem, się nie nadaje, ale można z tłuszczami łączyć ;).
-
Jak tam Curry dzień minął? Ja wróciłam z siłowni i czuję (dopiero) zakwasy w bicepsach :). Menu dzisiaj miałam jakieś nędzne, dziecko mi marudziło i jadłam co mi tam w ręce wpadło (na śniadanie np kostkę twarogu z dżemem, obiad zupa jarzynowa, zupa z dyni - miałam wielką ochotę ;), na kolację sałatkę grecką ) . Czytałam trochę jakieś forum MM i tam np piszą, że serek wiejski można z posiłkiem tłuszczowym. Frytki z selera w II fazie. Prawdę mówiąc pogubić się można w tej diecie... ;). A jak czytam książkę napisaną przez M. M. to też co innego zaś :). Ja tam po swojemu będę jadła jak najmniej węgli ile dam radę ;)
-
Curry to mnie pocieszyłaś z tą marchewką ;) Mam nadzieję, że takie jedzenie + siłownia dadzą efekty. U mnie jak najbardziej teraz taka dieta się sprawdza, aczkolwiek zdarza mi się coraz bardziej "luzować" i wtedy muszę się postawić do pionu. Kategoryczne odmawianie sobie czegoś upragnionego doprowadza mnie do frustracji i wtedy właśnie potrafię się rzucić na jedzenie i klops. Dlatego czasem pozwalam sobie na małe grzeszki żeby nie czuć się tak "zniewoloną" przez dietę. Dobrej nocy życzę :)
-
Curry na siłownię chodzę, bo już dość mam siedzenia na tyłku i ogólnie by się przydało ujędrnić ciałko. Co do diety to nie mam jakiegoś sztywnego planu, jem produkty zdrowe i tyle. Głównie wg MM, czasem wymięknę i dodam np miodu do placków, czy bułeczek pełnoziarnistych, albo pieczone mięsko z chlebkiem zjem, czasem jakiś ziemniak w zupie się znajdzie lub marchewka. Ogólnie sama piekę chlebek razowy, robię placki pełnoziarniste, jem warzywka, jogurty słodzone fruktozą, gorzką (pow.70%) czekoladę. Czasem trafią mi się jakieś wpadki -placki ziemniaczane albo kieliszek nalewki w towarzystwie. Generalnie staram się jak najmniej tuczących rzeczy jeść i taka ta moja dieta ;). Jabłuszko dieta MM tylko na początku się wydaje skomplikowana, daj znać jak na tej SB się chudnie ;)
-
Cześć Curry! Ja ostatnio trochę grzeszę na MM, bardziej już na zdrowe żywienie się przestawiam, choć większość posiłków jeszcze jest wg zasad. Nie zawsze mam czas na przygotowywanie sobie dań na śniadanie, obiad i kolację. Schudłam 3 kg. Teraz zaczęłam chodzić na siłownię, bo waga stanęła w miejscu. Doszłam do wniosku, że za mało jadłam- jak nie miałam czasu nic przygotować to jadłam np kawałek żółtego sera... Chyba metabolizm mi zwolnił.