Mrooweczka77

Cześć Lachonki :) Kto się chce odchudzać inaczej? :D

Prezio jest całkiem jak dziecko... Taki ładny i okrąglutki :D. Dobra, a teraz idę już do tych garów, bo mnie coś ssie, a dziś chłop w piwnicy zasuwa to obiadu nie będzie :D

Kurde.... ale bym dziś zgrzeszyła.... jakimś pączkiem, albo serniczkiem....

Te, pomarańcza, a kto bogatemu zabroni? :P Idź sama lepiej do tych garów :P Misia, a gdzie sprzedasz Szoguna jak lecisz na siłkę?

Jak miło, że koleżanka od płaszczenia d... do nas zawitała :D

Taaa... Patrzę ciągle na zegar, a ten stoi jak zaklęty. Czasem zerknę gdzie indziej :D

Nie mam ani czekolady, ani banana, ani nawet wafla ;P , ale się rozmarzyłam :P

Tak myślałam, że zioła tybetańskie :P. Jak u Was pogoda? U nas nawet słonko wyszło :)

No właśnie dobijam się tam, żeby odsłonić co tam się działo :P. Nie, ktoś pisał przed 7-mą jeszcze, jakiś ranny ptaszek, może zioła tybetańskie :P

Cześć Lachony, komu kawę? :)

Hahaha, Kruszak, rzuć się tym sfajczonym kotletem na zagrychę ;). Ja mogę dać ogóra po żydowsku :D

Kruszak, dziś specjalnie dla mnie chłop kartofle ugotował i wołowinę z zupy wyłowił :P. A zupę sam jadł :P. Jego nic nie rusza...

No, żal.... ale zawsze można wrócić poczytać, a już pić się tam nie dało :P. Stopka zmieniona ;)

Madzik, grzańca tak dla smaka pijesz, czy przeziębiłaś się?

Kruszak :D. Dawaj co Ci wpadnie w rękę ;) Witam nową krew :). Opowiadajcie jak tam się odchudzacie?

Dałam linka na starym topiku to powinna ;)

:D Pewnie, że się nadasz :D

Ech Dziewczyny, przecież ja nie mówię o jedzeniu śmieci, mówię, że trudno mi się czyta, że zboża to trucizna, bo tego nie widzę w ten sposób. Owszem, dla jednostek mogą być źle tolerowane, ale daleka bym była od obwiniania ich za wszystko. Arizona, mi nie jest przykro, że zmagam się z chorobą, dzięki za troskę. Uważam jednak, że nic nie dzieje się bez powodu i pogodziłam się z moimi ułomnościami :). To taki bonus, który dostałam od życia :). Mówiąc Wam o swojej chorobie chciałam powiedzieć, że nikt nie jest idealny, czasem trzeba się zaakceptować takim jakim się jest. Nie denerwujcie się, nie chciałam nikogo urazić, i przepraszam, jeśli ktoś się poczuł obrażony. Mam po prostu inny punkt widzenia na niektóre kwestie, ale to chyba nie zbrodnia. Nie wykluczam, że po przestudiowaniu biochemii będzie inaczej, póki co jednak ja to widzę w ten sposób. Owszem, korporacyjny syf jest zły, nie ulega wątpliwości, wybór jednak mamy znikomy i musimy się nauczyć wybierać jak najlepiej, nie znaczy to jednak wg mnie, że mamy rezygnować ze wszystkiego bez wyraźnej potrzeby, mamy wybierać mądrze na miarę naszych możliwości. NIE NEGUJĘ DIETY LC! Dziewczyny, poza tym trochę luzu życzę, naprawdę czasem warto się po prostu dobrze bawić, a nie tylko spinać. Jeszcze raz przepraszam, jeśli kogoś uraziłam, i faktycznie już lepiej nie będę się udzielać w dyskusjach, zachowam swoje zdanie dla siebie.

Arizona, sama piszesz, że to złe wybory doprowadziły Cię do tego, że teraz musisz walczyć o życie. Nie oszukujmy się, nie chodzi tu tylko o jedzenie zbóż. Nie jest tak, że jedzenie zbóż to JEDYNA przyczyna wszystkich chorób , w tym cukrzycy, anoreksji, bulimii itp. Na Twoim etapie, po tych eksperymentach i przygodach z zaburzeniami jedzenia - być może. Nie wszyscy jednak jedząc chleb chorują na cukrzycę. W mojej rodzinie nikt nie miał z tym problemu, choć wszyscy jedzą zboża. Moi bezpośredni przodkowie przez większość życia w zasadzie jedli TYLKO zboża i ziemniaki, bo klepali biedę i nawet jajka musieli sprzedawać. Babcia dożyła do 87 lat też nie chodząc do lekarza. Amerykanom się wcale nie dziwię, że chorują- ich główne pożywienie to pizza i fast food. Nie czepiałabym się więc tak bardzo samych zbóż. Może nie pomagają, ale też daleko im do tego, by kromka chleba działała na nas jak trutka na szczury.

Nikt i tak dłużej żyć nie będzie niż do śmierci. W piątek o mało nie zginęłam w wypadku samochodowym, poza tym mam od dzieciństwa porażenie mózgowe, które "dostałam w spadku" wraz z przyjściem na świat. Cudów się w życiu nie spodziewam, nauczyłam się, że nie na wszystko mamy wpływ, niektórych rzeczy nie przeskoczy. Wybaczcie, ale to wszystko mi zajeżdża fanatyzmem, taki inny rodzaj anoreksji - uzależnienia od niejedzenia, kompletnie dla mnie nie zrozumiały. Nie chodzi tu o dietę, lecz o podejście do tematu. Gratuluję tym, którzy są przodownikami w dążeniu do jedynego, słusznego wariantu odżywiania - to się chwali, ok, w porządku. Być może macie rację. Jednak w życiu nie wszystko się kręci wokół ludzkiego ciała.

Moje żo, niepotrzebnie się unosisz, nikt tu nie mówi o "żarciu" pieczywa z makaronem, na deser poprawiając tortem. Przecież nawet Kwaśniewski dopuszczał jakąś ilość mąki, są więc różne szkoły. Wg mnie forum jest chyba po to by mieć możliwość podyskutowania, jednak widzę, że jakiekolwiek inne poglądy niż tu akceptowane są traktowane jak atak. Nikogo nie atakuję, nie znam się na biochemii, bo i znać się nie mam powodu, mam inne rzeczy do studiowania niż biochemia. Może kiedyś do tego dojdę, póki co muszę ufać swojemu ciału i wszystkim mądrym, którzy się na tym znają. wybierając dla siebie z każdego to co wg mnie jest odpowiednie. Nie mam żadnej gwarancji, że ktokolwiek mówi prawdę, miałabym taką, gdybym sama prowadziła te wszystkie badania i to na sobie samej, wtedy byłabym pewna, że są rzetelne i obiektywne. Jeśli o mnie chodzi nikogo nie miałam zamiaru urazić. Nie jestem twardzielką i nie wyobrażam sobie bym mogła. dajmy na to, jeść tylko mięso i to może na surowo, zagryzając łojem baranim wymieszanym z miodem, ja się do tego nie nadaję. Trudno...

Może się źle wyraziłam -bez nadmiaru cukru, lekarz wtedy mi nie kazał odstawiać na maksa węgli, jedynie ograniczać cukier i uważać. Jadłam więc pieczywo, ziemniaki, makarony itp, nie jadłam natomiast słodyczy, czasem zdarzało mi się zjeść loda czy właśnie szarlotkę ;).

Nutelko, tak, robię dłuższy IF, choć nie wiem jak długi mi wyjdzie ;) Faktycznie, powinnam chyba zjadać więcej węgli (w granicach rozsądku), znika mi wtedy ten dziwny posmak w ustach. Zobaczę co jeszcze z wagą będzie się działo. Insa, może ta dietetyczka ma trochę racji, ja zauważyłam, że im mniej zjadam węgli, to bardziej reaguję na "byle co", tzn że powiedzmy coś, co wcześniej nie podnosiło mi znacząco cukru teraz ten cukier winduje bardziej. Być może właśnie organizm jak dostanie wtedy cokolwiek to rzuca się na wszystko.

Cześć :) Fajnie Wam idzie :) U mnie też postępy, choć nieznaczne, ale są! W końcu przewaliło mi pon. 57, czyli w sumie 3 kg w miesiąc, może szału nie ma, ale dla mnie i tak sporo :). Nutell, czujesz się jak ryba w wodzie? :) Ja jeszcze nie wiem czy to jest to, co mi będzie pasować do końca życia, wczoraj zjadłam nawet bułkę z ziarnami, brakowało mi czegoś... I to chyba nie jest tylko kwestia uzależnienia od jedzenia, mam taki dziwny posmak w ustach. Myślę, że od czasu do czasu jednak pozwolę sobie na np kromkę razowca czy coś w tym stylu. Nie sądzę, żebym całe życie wytrzymała bez pieczywa. Za to zaczęłam czytać o głodówkach itp, ciekawa jestem czy bym dała radę, może kiedyś spróbuję :) Dziś jeszcze nie jadłam, piję wodę, nie wiem czy zjem, to chyba będzie zależało od mojego samopoczucia. Jeśli wpadnę w hipoglikemię to pewnie się poddam, zobaczymy :)

Nutelko, masz rację, troszkę ciężko o stabilność, póki co mam jeszcze w zanadrzu kilka wyjazdów, potem urlop i też będzie wszystko na głowie :). x Moje żo, ja jeszcze te 16 godz IF dam radę, więcej to chyba się troszkę boję, ogólnie mam jeszcze w głowie, że to mi spowolni metabolizm. Jestem troszkę sceptyczna, nie wszystko musi działać tak samo na każdy organizm, muszę się sama wyczuć co i jak i po prostu odważyć :). I tak jest nieźle, ja nie dawałam rady wytrzymać 4 godz bez jedzenia, miałam objawy hipoglikemii, a teraz hulam sobie bez jedzenia i nic mi nie dokucza :)