Lady Mia
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Lady Mia
-
Własnie, Majowiczka, ja swojemu nie zaglądam do telefonu, on mi nie zagląda do mojego i jesteśmy zdrowsi dzięki temu. :D
-
Eee..doczytałam na jakiej podstawie Mia została kochanką męża koleżanki..... Baba ma jakieś chore odjazdy. :/ Mnie tez się zdarza rozmawiać z jakimś facetem, ale to chyba jeszcze nie znaczy, że zdradzam męża, albo ten facet zdradza żonę/dziewczynę...
-
Mia, a na jakiej podstawie tamta pani stwierdziła, że masz romans z jej mężem??? Boziu, ciężarna wdająca się w romans-czy to się zdarza gdzies jeszcze oprócz "Mody na sukces"?
-
Cześć Plimka. ;) Owszem, niektóre płatki są do bani bo są...perfidną podróbą nestle własnie, albo innych firm. Po prostu produkuje się je z innych składników: tańszych, gorszej jakości itp. Poza tym dużo zależy od warunków w jakich się produkuje. Jakbym Ci opowiedziała, co się u nas robi z płatkami, to byś więcej nie zjadła. :P Ale żeby całkiem na tej firmie psów nie wieszać, niektóre wyroby sa ich oryginalnym pomysłem i całkiem trafionym. A tak na marginesie, jeśli jadłaś coś z Biedronki, to istnieje duże prawdopodobieństwo że jadłaś płatki właśnie od nas. :D
-
Oglądam swoje zdjęcia sprzed zajścia w ciążę. Wtedy myślałam o sobie: "Boże, jaka jestem gruba!". A teraz sobie myślę: "Boże, kiedy znowu będę taka chuda?" :D
-
MadziKulka, też musze się przyłożyć do łykania żelaza. Mam po nim mdłości, ale lekarz sugeruje, żeby rzygać i łykać. :P Żelazo oczywiście. :P
-
MAJ a skąd wiesz, które płatki ja produkuję ??? :D
-
Oj, Majowiczka, ja też czasem jak wchodziłam czy wychodziłam to tylko się zastanawiałam, co za cholera tak śmierdzi, ale teraz...trochę mi tęskną do najlepszych momentów z pracy. :D Bywało fajnie, chociaż czasem było też ch****o.
-
Mongrana, a Twój nie cierpiał na zaparcia po tej czekoladzie ? :D :P
-
Majowiczka, to miałaś raaaaaaaaaaaaaaaaj, nie życie!!!!!!!! :D Chociaż moje rodzynki, czekolada, owoce typu ananas i inne egzotyczne...mmm...też niczego sobie. :D Chociaż jak wtedy miałam tego nadmiar to też już chwilami nie mogłam patrzeć. Mój zakład pracy jest ode mnie jakieś 200m. Wyszłam dziś na podwórko i już po zapachu mogłam zgadnąć, jakie płatki produkują. :D
-
Ja zamierzam sobie kupić sobie jakąś koszulkę, nawet dwie, ale to dlatego że już teraz nie mam w czym spać. Czekam na wypłatę, czekam, oj czeeeeeeekam. :D
-
U mnie też bywały dni, że nie miałam na nic ochoty i jadłam faktycznie mało, ale tych dni było..niewiele. Dziś np mam dzień, że ewidentnie zajadam stressss. Może jakbym niczym się nie przejmowała, żyła bezproblemowo, to i jadłabym mniej... cholera wie. A tak...jem na zmianę pączki i ogórkową. A propos pączków...ostatnio jakoś mi bardziej smakują.
-
Oooo... ja pracuję w zakładzie produkującym żarełko (słodkie płatki na mleko). :P Przed ciążą musiałam się ostro pilnować, żeby tam nie przytyć. :P Ciągle wyjadałam rodzynki, bakalie, albo płatki oblane białą czy mleczną czekoladą... albo suszone wisienki, mniam. :D Tuż przed ciążą ostro się katowałam, brałam tabletki odchudzające, żeby trochę zahamować przybieranie.. Katorga-tyle pyszności dookoła i to parcie na schudnięcie. :O
-
No ja się dziś duuuużo ruszałam. Normalnie w domu gotuję obiad, jeżdżę na zakupy, sprzątam coś w domu... zawsze to jakaś porcja ruchu. Ale i tak rosnę i rosnę. Do tej pory żadnej specjalnej formy ruchu nie uprawiałam i chyba nie mogę teraz nagle zacząć tańczyć, albo ćwiczyć.. zresztą nie wiem. Czasem trochę żałuję, że zrezygnowałam z pracy tak szybko, ale z drugiej strony - tam z brzuszydłem byłby SAJGON, także najdłużej pracowałabym do 4miesiąca.. może 5., a ryzyko byłoby duże.
-
Majowiczka, nie wiem dokładnie, ale myślę, że też coś koło tego, bo moja mama zawsze robiła takie zgrabne, nie za duże i jakoś łatwo i szybko szło. :P Ale wtedy obiad już się nie mieścił i pączki były ZAMIAST obiadu. :D
-
Migotka, ja bym go jebła za to! Ostatnio jedna babka w sklepie (znajoma) tez mnie określiła pączkiem! Żebym jej nie znała, to bym pomyślała, że to złośliwa uwaga, ale na szczęscie tak kobieta wie, że w ciąży się przybiera a nie traci na wadze....
-
Boziu, jutro tłusty czwartek... a ja już dziś obżarta, tłusta, załamana..... Czy przyjdzie kiedyś taki dzień, że waga nie będzie mnie zwyczajnie obchodzić i stresować??? Już nie mogę się doczekać, aż urodzę, trochę się ogarnę i wrócę do starej pasji: wiecznej diety i odchudzania różnymi sposobami... Miałam ostatnio myśli, żeby przejść na jakąś ciązową, a więc zdrową dla dziecka dietę, ale nie bardzo wiem, czy taka istnieje i trochę się boję...a poza tym ta silna wola... Któraś z Was ostatnio wspominała że trzeba jeść 2tys kcal?? Czy mi się przywidziało ??
-
Migotka, jak to wyrzyciłaś?? Dla mnie obrączka ma taką osobistą wartość, że beczałabym chyba z miesiąc po jej stracie.
-
Aguś, zasłużyłaś, bo udzielasz nam porad, za które byle biuro rachunkowe czy kadrowa oczekiwałoby albo zapłaty, albo...dozgonnego przynoszenia bombonierek i kawuni z górnej półki. Ty to robisz charytatywnie, chociaż wcale nie musisz!
-
Aha, no trochę mi się rozjaśniło i trochę się uspokoiłam. Bardzo Ci dziękuję, jesteś nieoceniona Aguś. ;) NIECH NAM ŻYJE AGUŚ, NIECH ŻYJE NAM STO LAT!!!!!!!!!! :D
-
Czyli tak czy inaczej rozliczamy się w nowym urzędzie? I w tym nowym urzędzie mamy gdzie pit 37 wysyłać skoro nowy adres już został podany? Wybacz, że tak kręcę, ale chcę się upewnić, bo urzędu skarbowego boję się chyba najbardziej ze wszystkich urzędów świata...
-
No dobrze, Agus, a gdyby teraz mój zmienił adres w pracy, dostałby nowy PIT z nowym adresem? Bo przecież jak pójdziemy z tym w którym ma stary adres, to podamy sprzeczną informację do tej którą podaliśmy w NIP-3... Zaraz się przyczepią i będzie afera...
-
No to złożyliśmy NIP w urzędzie skarbowym, ale mój chyba nie zgłosił zmiany danych w pracy (a prosiłam tyle razy!!!!!!!!!) i ma a picie stary adres zameldowania... Co teraz powinniśmy zrobić?
-
Aguś, jesteśmy kryci jeśli w pracy powiadomiliśmy o zmianie adresu i innych danych czy jeśli złożyliśmy w urzędzie ten NIP-3?
-
Aguś, właśnie, też mam do Ciebie sprawę. Bo mam dylemat z pitem. Oczywiście, grzecznie proszę o odpowiedź (wiem, że te pytania mogą być już wkurzające ;)). No więc sprawa jest następująca. Mój M dostał już pit z pracy. Na tym druczku wpisany jest jego stary adres zameldowania. I podobno jakieś dokumenty z pracy (nie wiem jakie i po co) zostały wysłane do jego starego urzędu skarbowego. Tym czasem M ma już nowy meldunek i po ślubie składaliśmy jakieś specjalne zgłoszenia (?) do urzędu skarbowego w moim powiecie, że będziemy rozliczać się razem, w tym urzędzie, podaliśmy nowe dane itd. Teraz mamy dylemat, gdzie się rozliczyc i jak? Mój M równo w połowie roku został zameldowany w nowym miejscu i złożył to zgłoszenie do nowego urzędu. Przez połowę roku należał do innego. Orientujesz się może, co w takiej sytuacji trzeba zrobić???