Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Lady Mia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Lady Mia

  1. Cześć Wszystkim. ;) Marteczka, witaj, sto lat Cię nie było. ;) Dosiach, Ciebie też dawno nie "widziałam". ;) Dobrze, że facet już pojechał zarabiać na rodzinę. :D Ja cierpię na niedosyt męża w domu, ale co poradzić... Mam nadzieję, że to już koniec tych koszmarnych mrozów! Bo u nas same nieszczęścia przez to: mój kaszel (i ból brzucha), marznąca woda w domu, samochody-trupy... Czekałam na śnieg, ale w grudniu. Teraz...to zimie już podziękujemy. Mam dziś wizytę u gina o 16.45. Obiecał mi usg. No i zobaczy wyniki krzywej cukrowej, poza tym mam zamiar pożalić się na bóle brzucha, także będzie to wizyta dość emocjonująca. A tym czasem próbuję się zmolestować do wyjścia na zakupy, bo codziennie za moją przyczyną lodówka pustoszeje szybciej niż zdąży być zapełniona. Żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce. Aha i podczas poszukiwań pomysłu na obiad znalazłam przepis na pulpety w sosie pomidorowym (i parę innych). Już nie mogę się doczekać. :D
  2. Cześć Wszystkim. ;) Kurcze, tak sobie rozmawiacie o tym cukrze.. Ja po 2h miałam cukier 132 (czegoś tam) a górna granica normy to 140. Już widzę oczyma wyobraźni, jak zostaję skazana na dietę. To tak jakbym dostała wyrok śmierci, bo własnie od kilku dni po prostu mogę jeść non stop. I to nie jest zwykła ochota na coś tam. Ja po prostu czuję głód, burczy mi w brzuchu, mam pusty żołądek. Ehm...ciekawa jestem, co z tego wyniknie, ale się boję. Do tego od tygodnia mam kaszel. Wczoraj na wieczór rozbolał mnie brzuch i chyba poczułam...skurcz(?): taki rozrywający ból od pępka aż do "tej małej'. Naćpałam się no spą i trochę przeszło. Mam tylko nadzieję, że jak zawsze skończy się TYLKO na strachu... Aha, przez Ciebie MadziKulka 3bita mi się zachciało, ale żeby zrobić to "ni ma komu". :P
  3. Aha, Majowiczka, co tam po wizycie u doktorka????
  4. Cześć Wszystkim ;) U mnie dzień rozpoczął się od przejechania 110km, a przede mną jeszcze 150. :D No i idę coś pokupować dla...ehm, ehm.. JJ-a. :D Przełomowa, gorące współczucia. Wymęczysz się cholernie, ale...już bliżej niż dalej do porodu, także już niedługo. ;) A jeśli chodzi o konflikty...z własnego doświadczenia wiem, że jak się zostanie "zjechanym" to nie ma się ochoty pisać... Ochłonie się, nabierze dystansu i ...można wrócić. ;) Skąd się biorą? Bo jesteśmy tak bardzo różne, a poza tym ciąża, hormony i te inne sprawy no i czasem mamy problem z komunikacją. Poza tym, kto powiedział, że wszystkie na siłę mamy się lubić? Wystarczy się tolerować. ;) Z racji tego, że już byłam punktem zapalnym i stroną konfliktu, mogę powiedzieć jedno: jeśli chcemy uniknąć kłótni, nie wyrażajmy opinii o sobie nawzajem, a przy dawaniu sobie wzajemnie rad trzeba się wczuwać bardziej w czyjąś sytuację, a zapominać o swoich realiach życia. Nie mam teraz na myśli konkretnie Ciebie, Mongrana, ale ogólnie nas wszystkie. Właśnie, a propos...ciągle pamiętam ten "psi incydent", ale postanowiłam, że postaram się już do tego nie wracać, żeby nie tworzyć chorej atmosfery na forum. Także wolno Ci mieć swoje zdanie na temat mojej skromnej osoby, ale już więcej nie leć tak z grubej rury i będzie git. ;)
  5. A widziałyście to??????? :D http://www.youtube.com/watch?v=3nJ9YN3dyrA Ten koleś w czepku ma fajne uzębienie. :D
  6. Majowiczka, może już wszystkie właśnie go okupują i dlatego taka cisza. :D
  7. Bo nie ma Fasoleczki i nie ma komu rozmowy podtrzymywać. ;)
  8. Cześć Wszystkim ;) Jak to miło Was czasem poczytać, naprawdę! :D Majowiczka, ło matko jedyna, to Ci naprawdę dali popalić na tym badaniu. Nie sądziłam, że aż takie historie się zdarzają. Ale MadziKulka, spoko spoko, nie stresuj się, to nie zawsze musi się tak skończyć. Mnie się udało lepiej przez to przebrnąć, także może obędzie się bez takich ekscesów. ;) Nie wiem, kto dał pomysł na zappa, ale wygląda całkiem miło. :D A po rekomendacji Mii-hmmm....pomyślę nad wypróbowaniem na sobie tego smakołyku. ;) MadziKulka, nie wiem, czy na "3bit" masz ten sam przepis co mój, ale jak dla mnie..........REWELACJA!!! :D Prawie tak słodki jak glukoza tylko o niebo lepszy. ;) A Mia, fajnie że jednak szpital Cię ominął. Mnie się dziś śniło, że w nim wylądowałam... tylko nie wiem z jakiego powodu. A co do tego mięsa z dzika, specjalnie mamę pytałam, bo ja to dezorientacja- ciężko dostać, a jak już się uda, to cena kosmiczna, chyba że właśnie ktoś upoluje "na lewo". Czy Wy też macie ostatnio dziki apetyt???
  9. No własnie gdybym miała ją bliżej, za darmo i męża do tego (niech się angażuje, żeby nie było, że po "stworzeniu" już nic go nie obchodzi), to pewnie bym poszła...dla samego oswajania się z tematem. Ale jest jak jest i trudno, damy radę i bez tego.
  10. Annmargaret, nie ma się co śmiać, bo ja np mam z dzieciństwa pamiątkową lalkę, która rozmiarami przypomina noworodka. Tak ją czasem biorę do ręki i przymierzam jak to będzie. :D
  11. A no MadziKulki szkoda straszyć, fakt. ;) Hm, szkoła rodzenia? Ja też nie. Może jakbym miała dużo pieniążków i męża na każde zawołanie (w sensie gdyby miał czas), to może bym spróbowała. A tak muszę zdać się na instynkt.
  12. Nie, ta jak się zaweźmie, to nie powie za chiny! :D E tam, to tak jak z porodem. Jedna przeżyje traumę, a druga jakby splunąć i po sprawie, także no stressssss. ;) Ja tam się nie boję, bo już po, ale jak mi przyjdzie drugi raz to wałkować... to uuuu :P
  13. Majowiczka, był pawik czy zemdlałaś czy jeszcze coś innego??? ;>
  14. Wszelki duch!!!!!!!!! Majowiczk!!!!!!!! :D No i jak tam Mordeczko?? :D
  15. AnaJ, ja tak sobie myślę, że każdy szpital jest dobry i niedobry na swój sposób. I nie ma co się specjalnie zastanawiać, w którym urodzić, bo przecież i tak to MY będziemy przeć, zmagać się z bólem i nawet najlepsza położna i najlepszy lekarz nie wezmą tego na swoje hmm.. barki(?). :D Tak naprawdę chyba jednak od nas zależy najwięcej jak będzie nam się rodziło, od naszego podejścia, nastawienia... A w szpitalu, cóż...co będzie, to będzie. Zresztą my sobie możemy planować, a jak nas poród nastanie gdzieś w środku miasta, to nie wiem, czy nas przechodnie będą pytać, gdzie chcemy rodzić tylko po prostu wezmą karetkę i jazda na sygnale. :D
  16. Cześć AnaJ. ;) Tak tak, szpital św.Zofii na Żelaznej w Warszawie to podobno najlepszy w Warszawie ginekologiczno-położniczy. A jak najlepszy, to znaczy, że i trudno dostępny. Podobno kosmicznie trudno się tam dostać, a najłatwiej jak ciążę prowadzi któryś z lekarzy tam pracujących. Jak byłam ostatnio w szpitalu, poznałam dziewczynę, która tam rodziła. Też mówiła, że bardzo fajnie.
  17. Przełomowa, jest i prezent, zeby nie było! :D http://allegro.pl/trzeptaszka-trzepaczka-walentynki-i2092203627.html
  18. Cześć Wszystkim. ;) Widzę, że temat trzepaczki wchodzi na tapetę, to się zgłaszam. :D Otóż moje nazwisko obecne pochodzi o słowa trzepaczka i co złośliwszy wujek mówi własnie o mnie "trzepaczka". :D Także to urządzenie jest mi bardzo bliskie. :D A skojarzeń mam całe mnóstwo. :D
  19. Mnie się wydaje, że..często się zmieniasz, że zmiana fryzury, kilka kg mniej czy więcej, nowy kolor na włosach, czy nagła zmiana stylu ubierania się może sprawiać, że jest się nagle zupełnie inną osobą. Ja tak miałam. Ciągłe zmiany w wyglądzie: najpierw dużo schudłam, ścięłam włosy, założyłam okulary, za kilka lat je zdjęłam, potem przytyłam, potem włosy urosły, potem wróciły okulary ale w innej oprawce. :D Co wyszłam na ulicę, mówię "cześć" znajomej, a ona 'Boże, to Ty nie poznałam cię!' . :D Tzw człowiek kameleon. ;) Może też tak masz.. Bo z kolei niektórzy ludzie czy sie umalują, czy nie, czy mają długie czy krótkie włosy, jakby się nie odwrócili-zawsze są tacy sami.
  20. Mama po raz drugi, świetne te zdjęcia! :D Mam wrażenie, że skądś Cię znam.... A co do moich badań..w poniedziałek będę robić podejście numer 4. Może w końcu Małe pokaże matce własnej, kim jest naprawdę. :D
  21. No to Przełomowa, powiem Ci, że straszna lipa z tą cukrzycą jest. Kurcze, może jedyna zaleta taka, że bym schudła, gdybym tak miała się odżywiać (choć wątpię i wcale nie chcę za taką cenę!!). Cóż, chyba nie mam objawów. Może poza jednym: głodna dziś chodzę pieruńsko, a zjadłam juz dziś dwie parówki, 3kanapki z dżemem, kubas kakao i drugi z kawą :D A mam wrażenie, jakby śniadania nie było. :P
  22. Mama po raz drugi, bardzo współczuję. Ja to zawsze mam stracha o swojego. Daleko ma w sumie do pracy (50km), codziennie pokonuje ten dystans, oczywiście średnio wyspany i zawsze tylko czekam na meldunek, że dojechał, albo że wyjeżdża z pracy... Drżę po prostu, bo naprawdę nieszczęść nie brakuje, a jak mi opowiada codziennie, jak jechał, co widział, jak inni jeździli... to palpitacji dostaję. A co do braku samochodu-właśnie to odczuwam bolesnie. Mój jeden zabrał, drugi stoi popsuty i...nawet po głupie wyniki badań nie mogę pojechać czy po śmietanę do zupy...
  23. Cześć Maj, hmm...mój humor ostatnio bywa zmienny. ;) W ogóle ta ciążą..kurczaki! Ciężko się robi jakoś....
  24. Nie to, że się nakręcam, ale jakby co, będzie nas dwie, Przełomowa. ;) Tzn nie mam jakiś dziwnych objawów, ale tata cukrzycę miał, więc podobno takie kobiety (gdzie w rodzinie cukrzyca wystąpiła) są w grupie ryzyka. Ale trzymam się wersji, że nic mi nie jest. A możesz mi powiedzieć, czy miałaś jakieś szczególne objawy????
  25. Już mi babka popsuła, bo poprosiłam ją o zerknięcie do koperty z wynikami. Odmówiła. I co, a może tam jest coś nie tak? A mogła zajrzeć, powiedzieć. Lepsza najgorsza prawda, niż wyczekiwanie i zastanawianie się. Przełomowa, wybacz, ostatnio się trochę ociągam z czytaniem forum...Ty masz tę cukrzycę, nie? Masz jakąś specjalną dietę. Wolno Ci w niej jeść coś normalnego, typu kotlet, czy kurczak pieczony, albo jakieś racuchy np?? Czy tylko mięso gotowane(bleeee)??????
×