Lady Mia
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Lady Mia
-
Dosiach i jaki wniosek?Że każdy facet ma jakieś swoje "ale", ale mimo to chyba żadna nie może powiedzieć że jest niekochana... Majowiczka, ja w Wigilię nie spróbowałam pieroga ani postnej kapusty tylko dla równowagi jadłam...śledzia. :D I mam strasznę chętkę, zeby zjeść go i dziś. :D Jak tylko włosy mi wyschną, lecę do sklepu po śledzika. :D Do tego olej lniany i cebulka....mmmmmmmmm............ :D
-
Majowiczka, też mój gadał że tylko syna...i nagle cud! Córki mu się zachciało! :D To chyba przez córkę mojego brata-sama słodycz, powala na kolana. :D
-
O widzicie, mówiłam, że Fasoleczka sobie poradzi. Dosiach, może przy kolejnych dzieciach jest już inaczej, ale nie wyobrażam sobie, żeby facet mnie totalnie olewał tylko dlatego że to moja druga czy trzecia ciąża a nie pierwsza. Przeciwnie, powinien i nawet będzie musiał się bardziej angażować, bo z większą gromadą po prostu jest o wiele ciężej, a w wychowywaniu dzieci ma uczestniczyć i matka i ojciec. A nie, on sobie pracuje 10-12 h, a żona musi być czujna 30/24, dbać o dziecko, chodzić za nim i sprzątać i jeszcze znosić fochy faceta.
-
Aguś, o to też właśnie miałam zapytać! ;) My niestety też chyba w domu, ale to w sumie na moje życzenie, bo ...obawiam się, że nie wytrzymam nawet do północy, że będę tak zmęczona że zaliczę zaraz zgon i to bez picia.
-
Majowiczka, opowiadaj, jak tam było na świętach! :D Co dobrego jadłaś???? Bo ja kurcze, mimo że juz czuję przytyłam masakrycznie, to...ciagle jestem głodna. :( Mój się z tego śmieje, a ja...rozpaczam. ... Pytałam go ostatnio, co w końcu by wolał:chłopca czy dziewczynkę, to jemu się odmieniło i stwierdził, że fajnie byłoby mieć córkę, ale...boi się, ze będzie miała takiego bzika na punkcie wagi jak ja. No ładnie...
-
Ech ci mężczyźni, znowu z nimi jest problem. :P Majowiczka, u nas też było średnio ciekawie na początku, tzn ja jakoś nie padałam z miłości na kolana, za to mój bzikował i byłam dość...oziębła, ale tak mi się odmieniło, że teraz jest bajka w porównaniu z tym co było. :D Czasem problem polega na tym, że trzeba się do drugiego czlowieka przyzwyczaić, nauczyć się go...w ten sposób to wiem, że na początku może byc gorzej. Hm, Fasoleczka, mój też czasem wraca z pracy wymęczony, już nie raz pisałam, że też mamy z tego powodu różne sprzeczki, ale... nie dlatego że on coś do mnie ma i się na mnie wyżywa, tylko ja coś od niego chcę. :D Także nie daj sobie wmówić, że on jest zmęczony i ma prawo się drzeć, obrzudzać wyzwiskami, czy pretensjami!!!!!!!! Sądzę, że jak kiedyś naprawdę przegnie to Fasoleczka w końcu zareaguje i skończy się wyrozumiałość. Nawet najcierpliwsze kobietki w końcu tracą cierpliwość, także bądźmy o nią spokojne, da sobie radę. ;)
-
No własnie, Majowiczka, może trzeba się wsłuchać dobrze. ;) Żeby nie pomylić ruchów dziecka z ...czymś innym. :/
-
Majowiczka, gdybym ja nie leżała spokojnie na łóżku w cichym pokoju, to w życiu bym tego nie poczuła!!! To takie delikatne "ruchy", że ciężko je poczuć bez wsłuchiwania się. Może jestem jakaś dziwna, ale naprawdę to nie jest takie łatwe do odczucia i zdefiniowania w pierwszej ciąży. Dlatego bardzo nie dowierzam swoim odczuciom i wszystkim innym kobietom w ciąży.:P
-
Cześć Wam Wszystkim! Majowiczka, bój się Boga, nareszcie jesteś!!!!!! :D Już Ci zdaję relację z "ruchów maleństwa". ;) Może zacznę od tego że ja ciągle nie dowierzam.. :P Ale wszelkie znaki na niebie mówią, że to chyba jednak to, ale...ja ciągle czekam na kopa po żebrach. :P No cóż, ja to odczułam jako takie drganie w środku brzucha. Taki tik nerwowy jak np kiedy drży powieka (określenie mojej bratowej). Albo mocniejsze uderzenie pulsu, albo...jak pękanie bąbelek na gęstym budyniu, czy kisielu. ;) Hmm...to takie trudne do zdefiniowania. I to pojawiło się tak w okolicach pępka i po lewej stronie. I zdarza się to już od 22gr codziennie.
-
MadziKulka, a kiedy wracasz na komputer?? :D Ja już jestem dyspozycyjna jeśli chodzi o forum, więc mogę pisać, tylko jak na razie to chyba nie ma za bardzo z kim, bo widzę, że jeszcze świętujecie. ;)
-
A i zapomniałam o najważniejszym: czuję ruchy mojego Bobo. :)
-
Cześć Dziewczęta!:D U mnie w zasadzie już po świętach. ;) Wszyscy goście właśnie się rozeszli i dobrze, bo jakbym miała tak jeszcze polatać przy nich to bym oszalała. :P Hm, wiecie co? Ja ciągle jestem głodna...dopiero co oszamałam talerz flaków od teściowej, a już myślę o następnym daniu. :D A marzy mi się okrutnie sledzik z olejem lnianym, cebulką i kartofelkami. :D Jak nie lubię śledzi, tak w Wigilię się nimi objadłam i mam ochote na jeszcze. :D I chyba karpia polubię. :D Wigilijny cud. :D
-
uff..no dziewczyny, macie ostro. Faktycznie, Fasoleczka, najpierw spróbujcie razem to małżeństwo ratować, ale jak nie wyjdzie, nie pozwól się poniżać i zrobić z siebie popychadła! No ja na dziś kończę. Idę do łózia i odpoczywam, bo było ciężko i pracowicie. PS Chyba i ja się doczekałam ruchów dziecka, choć wolę jeszcze poczekać na bardziej jasne i przejrzyste sygnały. ;)
-
No ładnie, mąż szorujący sedes. :D Mmm...widok musi być boski. :D Mongrana, wiem, że pewnie sto razy już to mówiłaś, ale...czy Twój mąż jest Niemcem czy ...Polakiem? A i tak jak Ty też piekę ciasta od początku gimnazjum, także to chyba ten przedział co w Twoich czasach podstawówka. ;)
-
Ech Maj, zazdroszczę tego kg mniej. U mnie niestety...więcej niż powinnam mieć. Tzn nawet dokładnie nie wiem, bo już się nie ważę. :( To mnie zwyczajnie boli... Mam apetyt, raczej sobie niczego nie odmawiam i ...są efekty. Mogę mieć żal o to tylko do siebie, ale ja nie umiem jeść mniej, no chyba że już się odchudzam. Właśnie zjadłam kolację po tych wszystkich podjadanych słodkościach. Ale chyba na dziś koniec. Ktoś pytał, co piekłam. No więc tradycyjny sernik, shrek ( w wersji różnokolorowej ;) ), mama robiła bananowca i ciasto z roladą. Nie chwaląc się absolutnie, wszystko pyszne. ;)
-
Witam świątecznie Majóweczki. ;) U mnie od rana obsadzanie choinki i pieczenie ciasta. ;) Mam własnie przerwę obiadową, bo ileż można się żywić wyskrobkami po cieście. :D Ale zaraz wracam do zapier***u. Hmmm...chyba to nawet lubię. ;) A w tym roku dla mnie jak na razie jest bosko. ;) Tylko mój mógłby mieć więcej czasu. Cóż, zarabia na rodzinę. Inni też lekko nie mają. Pewnie jeszcze się tu zjawie przed Wigilią, ale gdybym nie zdążyła, to życzę wszystkim po prostu..WESOŁYCH ŚWIĄT I WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE! ;) Niech się dzieją cuda, pojednanie i zgoda w naszych domach. Oby spełniały się marzenia przy stole wigilijnym i ....aż do następnych świąt. ;) I chciałam z tej okazji powiedzieć, że...już do Was przywykłam i jesteście fajnymi babkami, choć znamy się tylko w tym wirtualnym świecie. Buziolki :* :*
-
No ja też się zwijam. Majowiczka, gdybyśmy się jutro "nie spotkały", to życzę Ci udanego wyjazdu (wróćcie bezpiecznie w pełnym składzie!), wesołych i choć trochę śnieżnych świąt, a po świętach w niedalekiej przyszłości szczęśliwego rozwiązania, zdrowego dzieciątka, spełnienia wszystkich marzeń i jak najwięcej szczęśliwych chwil, satysfakcji i zadowolenia z pełnionych życiowych ról i...nie zmieniaj się, bo jesteś świetna. ;) Buziaki i do zobaczyska. :* :*:* A wszystkim życzę po prostu dobrej nocy. ;)
-
No to faktycznie, ja mam luksus, ale dla mnie to i tak mało. :P Ja też jak Majowiczka robiłam zakupy jakoś 2miesiące przed ciążą, zaraz po ślubie wydaliśmy 1000zł na ciuchy-taki prezent sobie zrobiliśmy, ja się wylaszczyłam, a tu buuuum. I jak patrzę na siebie i na swój brzuch i na to jak przytyłam..to... płakac mi się chce. Naprawdę. Za duzo jem, za mało się ruszam i mam efekt -wyglądam jak hipopotam.
-
Wiesz co, chyba on tak tylko pytal, zebyś mu potem nie zarzuciła, że nie chciał Ci pomóc. Kurde, od samego czytania o Waszych przebojach już profilaktycznie wnerwiłam się na mojego.
-
Moja szafa też jest uboga, kilka par legginsów, jakies rajstopy, swetry w które sie ledwo mieszczę, jedna tunika która na razie jest idealna, bo nie za ciasna i jeszcze ze dwie, w które ledwo się mieszcze. Już po świątecznych wydatkach, chyba kupię sobie jakieś ciuchy.
-
MadziKulka, już ogłosiłam, że jak nie będę z czymś dawała rady, to pierwszy dostanie zlecenie, a jak nie zrobi to będą zjebki. Ciekawe, czy będę konsekwentna. I własnie obawiam się tego czasu po urodzeniu dziecka. W ogóle się boję...ech...
-
Czasami już głupieję i chciałabym być mega wredną zołzą. Ale zawsze stawiam się w sytuacji mojego. Ja jak pracowałam na noce to też nic nie robiłam tylko czekałam na wolne dni. Mój niestety ma wolną jedną noc w tygodniu, z soboty na niedzielę. Wraca w sobotę śpi, mamy chwilę popołudniu, potem jest niedziela, więc świętujemy(do tej pory co weekend byłam w szkoledo 13-15), w niedzielę idzie znowu na noc do pracy i...tyle go widziałam. Zajedwabiście.
-
MadziKulka, ja tez jestem w pewnym stopniu w wersji soft, bo...łatwo we mnie wzbudzić współczucie. Ja to bym czasami obcym wiele oddała, bo widzę, że komuś jest źle. Oczywiście, nie każdemu człowiekowi na ulicy. Ale..jakoś tak...jestem zbyt miękka. Poza tym nie chcę mieć takiej "gorącej" atmosfery... :/ Nie umiem żyć w kłótni, spięciu i nerwówce, dlatego biorę na siebie czasem dość sporo. Jak nie fizycznie, to ...psychicznie.
-
Mongrana, do tej pory wolałam syna, bo twierdziłam, że przy nim nie będę musiała być bardziej kobieca niż jestem:P, ale teraz po tym dzisiejszym rozważaniu, to stwierdzam, że córkę będzie mi łatwiej nauczyć, co i jak ma robić, a syna powinien chyba ścigać mąż, a on właśnie w wersji soft.:P Zresztą sama nie wiem. On twierdzi, że będzie żelazną ręką syna wychowywał. Ha ha! :D Nie wiem, nie wiem, wszystko jedno, co, byleby zdrowe było. Jak już trzeba będzie to się naucze wychowywać i córkę i syna..i męża. :D
-
MadziKulka "zaszył się na sraniu"!!!!!!!!!!! Jebłam!!!!!!!!! :D :D Już nie śmigam z żelazkiem. Mam w dupie. Kręgosłup mnie boli, nogi też...nie chce mi się. Już się dziś nalatałam. :P Jutro przeciez też jest dzień. I sa ważniejsze rzeczy w święta niż to całe sprzątanie... Lenka, to co piszesz o swoim to...nieprawdopodobne. Nie żądam dowodów, ale i nie dowierzam. :P A co do tych kuzynów; Khaleesi, jakby pizdnął tę swoją raz czy dwa, zamiast gotować, to może by stwierdzili, że jest męski. :P Powiem Wam, że ja to nie mam pomysłu, jak tu syna wychowywać, żeby był samodzielny. Mam problem z mężem, a co dopiero z synem. Mój przyzwyczajony, że ma wszystko zrobione, a przynajmniej, że nie musi się angażować i mnóstwa rzeczy nie potrafi. Niby ma dobre chęci, że on by mi chętnie pomógł, ale zasłania sie pracą. No wiem, wiem, powinnam wymagać, ale sama nie wiem, ile mogę go męczyć o pomoc. W końcu nie ma go w domu przez 15godz na dobę, śpi po 6h, czasem 8 i...więc proszę go na ogół o posprzątanie po sobie i o zrobienie najcięższych rzeczy, bo mi go w sumie żal. No i cóż mam robić, żebym i ja z niego kaleki nie robiła tak jak teściowa miała to w zwyczaju????