Lady Mia
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Lady Mia
-
http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=5016868
-
lawendowe_pole a skąd Twój mąż takie dobroci wziął??????? :D fasoleczka, ja to jestem w temacie przez 5minut, a potem zaraz zapominam i o... Hm, miło, że nie tylko ja mam bzika na punkcie świąt. :D mogłabym gadać o nich bez przerwy, a tu nie ma z kim, bo większość ludzi unika tematu, żeby nie było, że się znudził :P Co macie dziś dobrego na obiad??
-
Już prawie codziennie slucham kolęd, wprawdzie nie ma jeszcze klimatu, bo to ponad miesiąc i śniegu nie ma, ale odrobinę nastroju daje.
-
Dla mnie to też wielka magia w tym roku, bo pierwsze święta z mężem w ogóle, z dzieciątkiem w brzuchu i tak jakoś się cieszę...
-
ja też tak sobie sprawdzam, właśnie zaczęłam 14tydz. fasoleczka, Ty to chyba na innym forum powinnaś być, przeciez Twoje dzieciątko np od mojego o dobry miesiąc z kawałkiem starsze. ;)
-
larysa, historia straszna... chociaż czasem kobiety mają różne zawirowania w głowie, może zachorowała psychicznie, może jej siadła psychika-nie wiem, wiem, że to przerażające...
-
fasoleczka, Ty nie czaruj, tylko się zbieraj. ;>
-
Witam. Też przytyłam już 3kg, z tym że to jest tak że 1kg z tego to tak bardziej z wrażenia, więc im dłużej nic nie przytyję tym lepiej. :D Lekarz mówi, że to normalne, że nie przytyłam, bo jak są mdłości, to ciężko tyć. A poza tym nie jestem jakoś tak dziko głodna. Np ostatnie 3dni to takie dziwne, znowu mniej jem i już już szedł czwarty kg, a tu znowu w tył i twardo stoi na tych 3kg. Mnie to nawet pasuje, bo przed ciążą moją obsesją była waga, teraz oczywiście się nie odchudzam, ale dopóki nie muszę przytyć, to nie wpycham w siebie jedzenia. jestem głodna-jem, jak nie to nie. I pamiętajmy, Szanowne Koleżanki, przed nami święta, a wtedy przytyć będzie znacznie łatwiej. :D
-
A już wiem, ile masz lat. ;) Szperałam i znalazłam tabelkę. :D Ale jestem inteligent. :D
-
Mam taką świetną Przyjaciółkę, którą z tego miejsca pozdrawiam :), z którą mogę pogadać o wszystkim. Udzielała się tu troszkę z resztą, ale rzadko, bo ona dzidzię już dawno urodziła. ;) Madziulka, a mogę wiedzieć, ile masz wiosen skończonych????
-
Oooo...Madziulka, bym była pierwsza, co by poszerzyć dyskusję o tych poglądach przy kawie. ;)
-
I w sumie przytyłam już prawie 3kg od początku ciąży-ale pierwsze kilo to jeszcze wtedy kiedy nie wiedziałam, że jestem w ciąży-myślałam, że na okres mam apetyt. :D
-
To ja mam i zmęczenie, i spanie, i bóle kości, zwłaszcza ogonowej. Wybacz, Madziulka, że mnie nie było. Nerwy miałam i bez forum, a jak jeszcze to bym przeczytała, to by mogło dojść do rozwalenia komputera, albo bym się zamieniła w pomarańczę i zaczęła im kur*y słać. :D
-
A tak w ogóle, co tam słychać po weekendzie? Bo u mnie konfliktowo i humoru za grosz... I jeszcze jakoś słabo się czuję, tylko bym spała.
-
Witam Wszystkie Prawdziwe Użytkowniczki forum!! ;) Miałam własnie "przyjemność" poczytać te pomarańczowe zgagi. Doleciało mnie. ;) Wyszło na to, że ja Madziulka i chyba Dosiach jesteśmy w mniejszości, bo własnie lewicowych poglądów jest więcej. Cóż, nie trawię właśnie egoistów, którzy latami najpierw zwyczajnie unikają dziecka jak ognia, bo kariera-a potem jak matka natura mówi nie, wtedy się budzą i chcą, żeby finansować in vitro. Cieszę sie ogromnie, że mimo odmienności nadal wszystkie ze wszystkimi są w stanie rozmawiać i CHWAŁA WAM ZA TO!!! :) I jeszcze tak mnie zastanawia, jakim prawem ktoś się wtrąca nagle z takim anty-nastawieniem i próbuje swoje poglądy przekazać jako właściwe. Mam nadzieję, że pomarańczki już tu nie wtargną. A jak wtargną- u mnie też jest co sprzątać, chętnie zaproszę. ;) Apeluję do wszystkich majowiczek o nie rozmawianie z nimi. Ja jak mi się coś na jakimś forum nie podoba, nie udzielam się, no może czasem coś dopiszę, a potem wychodzę.
-
O rajuśku u mnie też brat się zbiesił, ale on zawsze miał to co chciał... A ja choć byłam dużo młodsza-też nie miałam z nim lekko. I on był synuhś mamusi, a teraz zagląda do niej przez dwa miesiące, choć ddzieli ich płot. Opieka nad mamą i ewentualna pomoc finansowa spada na mnie i męża. Ale ja nie umiałabym nie interesować się mamą. Kocham ją, mimo tego, że faworyzowała brata. I teraz bardzo mi zależy, żeby czuła się z nami bezpiecznie i dobrze. Tez uciekam i bardzo się cieszę z powodu naszych dzisiejszych pogaduszek. ;) Dobrej nocki i miłego weekendu. :*
-
Też czytałam jakis czas temu "My dzieci z dworca zoo". Nigdy nie zapomnę tej książki...
-
O, Madziulka, teraz Ty mnie wyręczyłaś i napisałaś co i ja myślę. ;) Nie uważam, że człowiek jest z natury zły, bo trzech jego przodków takich było. Myślę, że jeśli bierze się z domu dziecka maleńkie dziecko, to owszem, ma już zapisany pewien zespół cech, ale to nie znaczy, że już takie będzie. A od czego są rodzice i wychowanie?
-
No ja się przyznam, że głosowałam na główną partię opozycyjną, ale na niewiele się to zdało. ;) Pewnie w tej kwestii nie znajdę u Ciebie poparcia, tak samo jak u wielu dziewczyn, ale wybór padł właśnie na tę partię, bo ich działania są najbliższe mojemu światopoglądowi. Zresztą w dyskusje polityczne nie wchodzę, bo mam za małą wiedzę. Wystarczającą dla mnie, zeby zagłosować, za małą, zeby komuś coś udowadniać.
-
No pewnie że tak, robi się na nas biznes cholerny, wjeżdżając na nasze uczucia, ambicje, emocje... Robi się z czegoś reklamę, wmawiając nam, że bez tego ani rusz. A ci co są przeciw, są źli. Podobne odczucie mam co do propagandy pana Palikota o miękkich narkotykach. Robi biznes na alkoholu, to czy nie będzie robił go też na zielsku jak uda się je zalegalizować? Że dzieciakom się to niektórym podoba, to rozumiem. Ale że ludzie dorośli to tolerują, albo wręcz popierają. Tego nie kumam... Moja teściowa stwierdziła, że nie maa w tym nic złego, bo przecież i tak już się pali, to to nic nie zmieni. Chyba już pisałam na ten temat, ale naprawdę przeraża mnie to. Idąc tym tropem zalegalizujmy morderstwa, dzieciobójstwo i molestowanie-przeciez to już i tak się dzieje.
-
Dosiach, już miałam pisac, ze czekam na Twoją opinię, chociaż Cię tu nie ma...ale chyba przywołałam Cię myślami i się nie zawiodłam. ;)
-
Czułam jakoś tak przez kości, że czujesz podobnie. ;) Co by nie powiedzieć, nie my jesteśmy od osądzania małżeństw, które się decydują. Ale zdanie mam jakie mam. Do argumentów przeciw dołączam fakt, że podczas takiego zapłodnienia, tworzy się kilka embrionów (plemnik+komórka jajowa), przeżywa jedno, albo dwoje naszych nowo poczętych dzieci, a reszta jest uśmiercana, bo nie możliwe jest, żeby np dziesięcioro dzieci na raz utrzymać przy życiu w łonie maatki. Do tego dziecko kiedyś dorośnie do pewnego wieku i zapyta, jak to się stało, że przyszło na świat. Dziecku, które poczęto naturalnie można powiedzieć, że mamusia i tatuś bardzo się kochają i dzięki temu się pojawiło. A po in vitro-"bardzo pragnęliśmy POSIADAĆ dziecko i pan doktor wyjął z mamusi taki paproszek i z tatusia, włożył do jakiegoś pojemniczka i jesteś dzięki temu'. No ja często sobie próbuję wyobrazić, co by było gdyby ja była laboratoryjnym wytworem. Pewnie wybaczyłabym rodzicom takie pomysły, ale dziwnie bym się czuła i zadawała sobie pytanie:"czy Pan Bóg mnie chciał, skoro rodzice mnie 'wytworzyli'?". Kolejną sprawą jest to, że ludzie sa nieodpowiedzialni. Przez wiele lat odkłdają rodzicielstwo, bo wszystko jest ważne, tylko nie rodzina. Napychają kieszenie producentom środków antykoncepcyjnych, a potem mają problemy, płaczą i mają pretensje do wszystkich... I kolejna rzecz: jak na razie wielu lekarzom zależy żeby in vitro rozpowszechnić, bo to dla nich biznes po prostu i źródło utrzymania, dlatego wiele konsekwencji i szczegółów zabiegu nie jest upublicznianych. A ci którzy mówią, czym to pachnie, są publicznie nazwani "bezdusznymi'. Ufff...wybaczcie, musiałam to napisać...
-
Madziulka, ale dlaczego mamy Cię zjeść? Bez wątpienia jesteś jak smakowity kurczak z kfc, ale...powstrzymamy się. ;) :D To może dodam Ci odwagi i powiem co ja myślę. Bogu dziękować, nie spotkał mnie problem bezpłodności. Jestem w ciąży i dzięki Mu za to. Ale zastanawiam się nad ludźmi, którzy dzieci mieć nie mogą... Owszem, to musi być niesamowicie bolesne, ale to in vitro kojarzy mi się z taką ostrą ingerencją w moje i męża życie. Gdybym znalazła się w sytuacji, że dzieci mieć nie mogę, pewnie rozważałabym taką możliwość, ale mimo to wiedziałabym, że to wbrew moim poglądom, przynależnościom , tradycjom, w których się wychowałam. Trudno się tak gdyba, ale rozmawialiśmy z mężem o tym wczesniej, że jakby co...będziemy starać się o adopcję. Ale na szczęście-jak już wiecie, jesteśmy oczekującymi rodzicami. :) Więc podsumuję: jestem przeciwna, choć bardzo współczuję ludziom, którzy mimo wielu lat nie doczekali się dziecka. I myślę, ze zamiast dopłacać do in vitro, można by propagować właśnie adopcję. Jest tyle dzieci, które cierpią jeszcze bardziej niż ci rodzice bezpłodni... Może jeden i drugi ból połączyć i zamienić na obopólną radość?
-
O ja pierdole......spadłam z krzesła. Za przeproszeniem.... Ja też kiedyś traktowałam to na luzie zupełnie. I nadal mi się zdarza nie przejmować czyimiś zabobonami, ale ostatnio strasznie rzuca mi się w oczy, że niby inteligentni ludzie wierzą w takie baje. Mam mnóstwo takich koleżanek, moja teściowa... Właśnie, Khalesis, ja mam teściową, która biegnie za mną po całym domu, żebym torebki nie położyła na podłodze, bo nie będę miała pieniedzy... a mnie się w oczach kurwiki uruchamiają.....!!!!!!
-
Ja się tak na amen nie zarzekam, bo wiem, że ludzie (i ja też) są w stanie z bardzo różnych przyczyn robić różne rzeczy, których potem owszem-żałują. Ale czasu przeciez nigdy nie da się cofnąc... Z tym że np na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie, żeby ciążę usunąć. Nie byłabym w stanie dobić cierpiącego zwierzaka, a zdarzało mi się widzieć potrąconego kota, czy psa, który aż wył z bólu... Więc tym bardziej nie zrobiłabym tego własnemu dziecku.