Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Lady Mia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Lady Mia

  1. Dziękuję za kolejne szczere odpowiedzi.
  2. migrena73, dziękujemy za szczerą odpowiedź. :)
  3. Nikt nie mówi o tym, że Twój mąż jest draniem, albo w ogóle którykolwiek z naszych M nim jest... chodzi o to, żeby spojrzeć realnie na rzeczywistość. Podrzuciłam ten temat, bo byłam ciekawa, jak sobie radzicie z wadami swoich mężów, ale okazało się, że mają ich tak niewiele, że nie ma o czym mówić. To dlaczego potem jest "ale mnie mój wkurzył, bo coś tam mi powiedział" . I to coś bardzo przykrego... Ja tez bym skłamała, gdybym powiedziała, że mój to drań, łobuz i nie wiadomo, co jeszcze. Ale do ideału mu daleko, tak samo jak mnie... Także dumna mamo, przybij piątkę! Też nie wierzę, że dziewczyny mają tak słodko, bo już nie jedną skargę na męża czytałam na tym forum. ;)
  4. Hmm...różnica wieku 14lat wydaje mi się mikroskopijna, bo trafiłam się rodzicom przypadkiem, na końcu gdy byli już pod pięćdziesiątkę i dlatego różnica wieku między mną a najstarszą siostrą wynosi 43lata.
  5. Cześć od rana! No tak myślałam, że takich mężów macie. Albo wypowiadały się tylko te, które mają się czym pochwalić. :P Ja u swojego zauważyłam, że może nie ma jakichś zdolności technicznych i raczej się za większe rzeczy nie bierze, często też wielu rzeczy nie robi, bo w sumie mało ma tego czasu....a na urlopie udzielał się w domu i było bardzo fajnie. Wróciła szara rzeczywistość i znów nie ma czasu. Niektóre obowiązki sama podejmuję, bo zanim go poznałam, musiałam je wypełniać, bo tata nie żyje już jakiś czas..a mama...zdziecinniała po jego śmierci, więc wymiana opon, naprawa samochodu-to musiałam ja załatwiać. Czasem mnie wkurza, że sama się wyrywam niż mój zareaguje...
  6. He he...ja zawsze marzyłam o takim mega-technicznym techniku od wszystkiego, ale trafiło się inaczej, czasem miewam z tego powodu kompleks, ale jak mówią, coś za coś... A poza tym...ja marzyłam (i czasem za tym tęsknię) o ideale, który chyba nie istnieje... Powoli dorastam do pełnego zaakceptowania tego, co mam i tego czego...nie mam. ;)
  7. I jeszcze jedno: czy Wasi mężowie są "techniczni"? Tzn sami remontują wszystko w domu, naprawiają meble, samochody, są zaradni w tych sprawach, dbają, żebyście się nie musiały męczyć czy są raczej anty-techniczni-wzywają fachowców? Tylko szczerze proszę. :D
  8. do Madzi_20 ja też dostaję zwolnienie co 2tygodnie i tak muszę latać. A najbardziej mnie wkurza, że potem muszę iść do firmy i patrzeć na wścibskie twarze. ://// Właśnie, dobry wątek poruszyłyście. Na ogół (czyli jak nie jesteście w ciąży i same działacie) Wasi mężowie nie zajmują się gotowaniem, sprzątaniem itp? Czy ma może któraś z Was taką sytuację, że mąż bardzo dużo pracuje i większosć domowych spraw, nawet tych "męskich" zostaje na Waszych barkach? Bo czasem mnie to spotyka i mam doła, że mój mąż to taki olewus... No ale pracuje 6nocy w tyg. po 10-12h+dojazd. I zagryzam swe wargi do krwi i...ja sprzątam, gotuję, teraz dostałam zadanie wymiany opon w jednym samochodzie, pewnie potem i w drugim...
  9. fasoleczka, tam coś jest o tym, kiedy można rozpoznać płeć..
  10. http://babyonline.pl/ciaza_i_porod_ciaza_artykul,3705.html
  11. Z tym, co teraz piszesz Khalesis, jakoś jeszcze mogę się pogodzić... bo to wydaje mi się normalne, że miłość przechodzi jakieś swoje etapy... Z tym że gdyby któraś z kobiet (albo i mężczyzn) powiedziała, że miłość ma swój koniec jak wszystko i że to normalne, to odpowiadam z pełnym przekonaniem: jeśli jakaś miłość się skończyła, to znaczy, że nigdy się nie zaczęła, bo nigdy nie była miłością...
  12. Dosiach, ale byłaś ostra. ;> Byłam na zakupach, ale byłam ciekawa Twojego uczestnictwa w rozmowie. :D Normalnie Twoja stanowczość mnie podbudowała. I wypowiadasz się w taki sposób na temat tekstów "jesteś młodziutka" w jaki ja już czasem nie mam odwagi, bo "starsi wiedzą swoje"......
  13. He he, też mam taki plan-nie zapomnieć o życiu. Bo gdyby tak było, perspektywa bycia mamą bardzo by mnie przybijała zamiast cieszyć. A tak, oczekuję na kogoś, kto jeszcze nas zespoli i powiększy rodzinę. Dlaczego miałabym patrzeć w przyszłość tylko jak w czarną pustkę, ktora odbierze mi wszystko? Ostatnio oglądałam jakiś program, gdzie kobiety się wypowiadały o małżeństwie po narodzinach dziecka. Jeśli kobieta staje się matroną, która nie zauważa już nikogo i niczego poza dzieckiem, zaniedbuje siebie, męża i całą resztę-przestaje być dobrą matką. Ja też zawsze wolałam mamę (i nadal wolę) z ufarbowanymi włosami, ladnie ubraną i ...zadowoloną. A kiedy siedziała w kącie urobiona po pachy, smutna i zła..było mi przykro i atmosfera domowa przestawała być znośna..
  14. No właśnie, my też żyjemy normalnie. Ja może odskoczyłam od normy, bo nie chodzę do pracy. Czasem trochę żałuję, ale...jest tam zdecydowanie za ciężko, były gorsze dni, gdy źle się czułam...i miałam taki jeszcze trochę wstydliwy powód dla którego ciężko mi było wytrzymać pracowniczy sajgon. Ale poza tym dbam o normalność. Nie przestałam dbać o siebie, o dom (no chyba, że źle się czuję). Mam więcej czasu, żeby koło mężulka się położyć, przytulić się. Ot po prostu ze sobą pogadać i...korzystamy z tego. Nie postawiliśmy na piedestale dziecka, choć stało się dla nas bardzo ważne, bo w końcu TO NASZE DZIECKO, z którego się cieszymy! :D
  15. Uf, uf...już się uspokajam. ;) Po prostu ten temat tak mnie porusza dogłębnie, że nie wymieniłam wszystkich Was, które nadal tak samo kochacie mężów. Także wiesz, Majowiczko, im więcej takich mądrych kobiet tym lepiej. W sumie się nie dziwię, że zaczyna się psuć, kiedy kobieta przestaje widzieć mężczyznę. Na samym początku mój skupił się na dziecku tak, że myślałam, że to on będzie matką! :O I przez krótką chwilę zrozumiałam, co znaczy być już nie tak samo ważną... A gdy to trwa latami? Wcale się nie dziwię, że mężczyźni przestają dbać o żony, dom i dezerterują albo w nałogi, albo..."na boki".
  16. Tak jest, majowiczko... tak byłoby najłatwiej. A zapomniałam jeszcze dodać, że z tonu wypowiedzi tego pana zrozumiałam, że on te skoki w bok uprawiał często... więc jak miało się nie popsuć? I teraz tłumaczy wszystkim, że to normalne. Wyobraża sobie któraś z Was, że Wasz mąż poszedł teraz do innej bo go opierniczyłyście za niepozmywane gary?
  17. dosiach, czytam tylko Twoje posty...i...uwielbiam Cię! :D normalna, młoda dziewczyna! nie przesiąkłaś jeszcze poglądem, że jak ciąża to chłop przestaje istnieć! chwała Ci za to!
  18. No wreszcie ktoś mnie pocieszył! :D Miałam ostatnio dyskusję z pewnym starszym panem na ten temat, tzn temat małżeństwa. On twierdził, że 90% małżeństw jest ze sobą tylko ze względu na dzieci. Od razu zaprotestowałam, że niekoniecznie, że wcale tak nie jest, ze ja np wychowałam się w środowisku, gdzie tych małżeństw udanych jest...większość. Może po prostu jestem szczęściarą... Ale nic to. Dalej starszy pan twierdził, że kiedy w małżeństwie jest konflikt, a przy jednym z małżonków kręci się jakaś "osoba trzecia", to prawie każdy by skorzystał i ...zdradził. Też się obruszyłam. Czy kłopoty w małżeństwie są od razu usprawiedliwieniem do skoków w bok? Na koniec starszy pan zasugerował, że ja to wszystko w kolorowych, zbyt optymistycznych barwach widzę. Hm...wiem dokładnie, że nigdy nie jest łatwo, ale uważam, że nie zawsze musi się kończyć dozgonnym kryzysem, albo rozstaniem. To zależy od konkretnych osób, charakterów, włożonych starań...a nie od statystyk starszego pana. Co sie potem okazało: -on miał jakieś kłopoty w życiu (zginał mu syn, niektórzy twierdzą, że to przez niego, może żona go obwiniała?) -jego córka rozstała się z mężem, bo był niedojrzały, a wybrała go, bo był przystojny(!!!!!!!) A więc z przyjaciółką stwierdziłyśmy, że jego pogląd ukształtowały jego prywatne doświadczenia. Ale po cholerę młodym ludziom mówić, że małżeństwo kończy się zwykle klapą?
  19. migrena73 bardzo Ci dziękuję za delikatne wsparcie stanowiska młodych (reprezentowała nas dosiach dość twardo! :) ) Jestem jeszcze młodsza, w sumie niedawno posmakowałam igraszek łóżkowych i jakoś nie zauważyłam, żebyśmy z mężem byli nienapasieni za przeproszeniem. ot po prostu, jak możemy, mamy ochotę, to...czemu by nie;) i nie sądzę, żeby wszystko diametralnie się zmieniło za 20lat. coś pewnie będzie inaczej, ale...może świat nam się do góry nie powywraca. znam ludzi, którzy w związku żyją po 20lat i cieszą się seksem mimo upływu tego czasu. I nie tylko seksem się cieszą. Są tez udanymi małżeństwami. Dlaczego mlodym się mówi: "bo wy jesteście młodzi, bo wy nie wiecie". Może nie mamy dużo własnych doświadczeń, ale...mamy oczy, rozum, podpatrujemy innych, rozmawiamy z bardziej doświadczonymi. Ja np jestem jak zachłanny statystyk. Podpatruję, podpytuję i zapamiętuję. I już dostrzeglam, że po 20latach też można się kochać (i w łóżku i po wyjściu z łóżka...)......
  20. Szczerze, ostatnimi czasy non stop mówienie o dzieciach mnie nudzi. I nawet jakoś tak słabo przykładałam się do czytania postów, sama za dużo też już nie pisałam... Jakoś tak mi dziwnie ciągle tylko mówić o jednym. Oczywiście, nie myślcie, że którąś z Was krytykuję. Może po prostu ja jestem jakaś inna i mało czuła, bo owszem, rozczula mnie moje maleństwo, moje myślenie zmieniło się diametralnie, ale ...ciągnie mnie do obejrzenia jakiegoś filmu, przeczytania książki i gazety, posłuchania muzyki. Czasem brakuje mi pomysłu na pasje, na spędzanie czasu, ale jakoś non stop o pieluszkach myśleć nie mogę... Czy jest może chociaż jedna osoba, która chciałaby się podzielić czymś oprócz tych "codziennych spraw"? Może macie jakieś fajne plany, marzenia na czas ciąży?? Jak spędzacie czas wolny, czym zajmujecie się na co dzień? Nie wierzę, że wszystko inne przestało Was interesować....
  21. Cześć. Jak Wam niedziela mija? Widzę, że tematy w większości dramatyczne o jakimś krwawieniu. A coś pozytywnego jest? ;)
  22. Emachines, gorąco współczuję. Nie wyobrażam sobie, jak dużo siły potrzeba, żeby to przeżyć. Nie bardzo wiadomo, co jeszcze można napisać w takiej sytuacji. Po prostu wiedz, że wcale nie jesteśmy na to obojętne i każdą matkę i przyszłą matkę poruszają takie wydarzenia, nawet u innych kobiet.
  23. Dosiah, bo Wy jesteście starsi. Wyobraź sobie Was dwa lata temu-tak wygląda nasza dzisiejsza rzeczywistość. ;) A to Wasze pierwsze dziecko, czy drugie? Bo już się pogubiłam szczerze mówiąc...
  24. No to ja po badaniu. Wszystko na razie ok. Lekarz powiedział, że widac po mnie zmęczenie. NO MIŁO, ŻE KTOŚ ZAUWAŻYŁ. :P W ogóle pocieszył mnie,że o poród mam się nie martwić, bo on wszystko załatwi. Nawet jak będzie trzeba przyjmie go w moim szpitalu, chociaż już tam nie przyjmuje. Ale był tam ordynatorem więc... Ogólnie fajny gościu, poprawił mi humor. Ale faktycznie, zmęczona jestem, jakaś taka rozbita i do tej pory zjadłam jakieś 1200kcal (to prawie jak na diecie!!), więc znowu poprawiłam sałatką z fetą. :D I jeszcze bym coś dziabnęła.:P Fasoleczka, ale masz rodzinę matko jedyna! Teściowej to tylko łeb ukręcić gdzies w tych wiejskich sztachetach normalnie. Dosiah, u mnie też tempo było szalone. Poznaliśmy się, 4miesiące później zaręczy, 1,5roku później ślub, no i zaraz będzie dziecko. A w listopadzie będzie jak znamy się 2lata. Jak na razie jesteśmy bardzo szczęśliwi. :) Chociaż tak młodzi....
×