Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Giena

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Szatynka84 ma rację. Nie powinienem tu pisać. Pozdrawiam i dziękuję za wszystkie opinie! D.
  2. @szatynka84 Nie oceniaj mnie, bo nie wiesz jak bardzo to przeżyłem. Wiedziałem, ze to nic w porównaniu do tego co czuła Nieszka. Dopiero co wyszliśmy ze szpitala i żadne z nas nie zdawało sobie do końca sprawy co się stało ani dlaczego. Najgorsze co przychodziło mi do głowy to to, że już nigdy nie będziemy mieć dziecka. Dlatego to powiedziałem. Bo wiedziałem jak bardzo chcieliśmy je mieć. Nic nie cofnie naszej straty ale to nie znaczy, że nie mamy próbowąć ponownie.
  3. @Nesia Zdaje sobie w pełni sprawę, że możecie mnie tu ukrzyżować. Gdybym potrzebował się tylko wyżalić, napisałbym na forum dla porzuconych mężczyzn albo innym podobnym. Nie boję się. Napisałem szczerze co czuję. A. moze się ze mną nie zgadzać (i tak było zazwyczaj) ale to nie zmienia faktu, że tak się czuję. Próbowaliśmy kilka razy dojść do porozumienia. Nie udało się. Wydaje mi się, że każde z nas ma inny problem. Nie umiemy się porozumieć, bo mówimy o czym innym. Każda następna rozmowa zamiast polepszyć to tylko pogarszała sytuację. W końcu nie byliśmy już nawet w stanie rozmawiać ze sobą bez kłótni. Przyznaję, że przestałem wierzyć, że coś się zmieni. Straciłem nadzieję. Nie chciałem już próbować. Cokolwiek zrobiłem to i tak było źle. Dlatego zrezygnowałem i przestałem w ogóle się odzywać. Spokój jest w tej chwili najwazniejszy dla Niej i naszego dziecka. @Marghi Dziękuję za życzenia! Chciałbym wierzyć, że jest jeszcze szansa aby być razem. Jestem gotów spróbować. Ale bez wzajemnego zrozumienia nie będzie to możliwe. Każde z nas ma inne najważniejsze potrzeby, inne priorytety. Ja potrzebuję zaufania i szacunku, A. oczekuje odpowiedzialności, bezpieczeństwa, czułości i wyrozumiałości. @szatynka84 Dziękuję Ci za szczerość i za życzenia. Domyślałem się, że takie będą reakcje. Wahałem się długo, czy napisać. Masz rację, że takie sprawy załatwia się w cztery oczy. Czy jest to jednak szpiegowanie? Czy ja czytam prywatną korespondencję? Przecież jeśli opisuje się swoje przeżycia na publicznym forum to bierze się również pod uwagę, że ktoś o kim się pisze może to przeczytać. Co do wolności. Wolność, o której pisałem to nie jest możliwość robienia co się chce. To wolność bycia sobą. To potrzeba podstawowa wg mnie i nie chodzi tu o akceptowanie jakiś świństw czy zboczeń. @loarra Nie dowiedziałem się o forum od Nieszki. Znalazłem je nieprzypadkowo i zacząłem czytać bo przecież dotyczyło i mnie. Nasza dzidzia urodzi się na początku marca a od czasu rozstania z dziewczyną była to jedyna możliwość aby się czegoś więcej dowiedzieć. @agnieszka@ Nie wiem czy przeczytałaś mój post dokładnie, ale ja nie "przyznaję się pokornie do swojej winy" i nie szukam przebaczenia ani tym bardziej współczucia. Jeśli już to zrozumienia. Nie napisałem też, że NIE UMIEM okazywać uczuć, a tylko że nie umiem o nich mówić. O tym co napisałem rozmawialiśmy wielokrotnie. Ani razu nie zostałem dobrze zrozumiany. Zacząłem wątpić czy mówimy tym samym językiem. To prawda, że decyzję o rozstaniu podjęła A. ale to nie zmienia faktu, że oboje jesteśmy równie odpowiedzialni za to co się stało. Przykro mi, że Tobie się nie układa. Mam nadzieję, że to się zmieni i będziecie ze sobą szczęśliwi. Z mojego doświadczenia mogę Ci tylko podpowiedzieć, że czasem problem może leżeć w zupełnie innym miejscu niż go szukamy. Życzę Ci powodzenia. Pozdrawiam Was serdecznie. D.
  4. Witam i pozdrawiam serdecznie wszystkie przyszłe mamy! Jestem ojcem didziusia, który urodzi się na początku marca (to nie jest moje pierwsze dziecko - mam już 14-letnią córcię). Trudno mi znaleźć słowa, żeby opisać jaki szczęśliwy byłem, gdy dowiedziałem się, że dziewczyna, którą tak kocham i z którą byłem od pół roku, jest w ciąży. To była wspaniała nowina dla nas obojga. Nie planowaliśmy tego dziecka, ale wiem, że oboje go chcieliśmy. Niestety, po ponad dwóch miesiącach ciąży straciliśmy to dziecko. Przeżyłem to mocno, ale wiedziałem, że A. przeżyła to znacznie bardziej. Był to trudny dla nas czas, ale myślę że nas to bardziej do siebie zbliżyło. Wiedzieliśmy, że chcemy dziecka i będziemy się o nie starać jak tylko będzie to możliwe. I udało się! Niecałe dwa miesiące później okazało się, że A. znów jest w ciąży. Wiem, że było to za szybko, że ryzyko było duże, ale to było wspaniałe! Cały czas miałem w pamięci ten tragiczny wieczór, gdy dowiedzieliśmy się o poronieniu. Pamiętam jak w milczeniu wychodziliśmy ze szpitala, jak jechaliśmy w ciemności samochodem. Było mi tak okropnie smutno z powodu tej straty, ale chyba najbardziej przeżywałem wiedząc, jak bardzo cierpiała Ona. Zatrzymaliśmy się nad jeziorem i wtedy powiedziałem jej: Kochanie, nie martw się. Zrobimy sobie następne. I słowo ciałem się stało! Od tego czasu minęło prawie trzy miesiące. Nie jesteśmy już razem. Rozstaliśmy się na początku września i żyjemy oddaleni od siebie o ponad 100 km. Nawet się do siebie nie odzywamy. A. kazała mi się wyprowadzić, zakazała mi jakichkolwiek odwiedzin, czy nawet pisania do niej (dlatego zniknąłem). Każda próba rozmowy czy wymiana korespondencji kończy się wzajemnymi pretensjami i oskarżeniami. Jak to się stało, że już nie możemy ze sobą wytrzymać, że mówimy sobie takie przykre rzeczy? Przypadkiem dowiedziałem się właśnie z tego forum. "Nie chciałem rozwiązywać problemu i wszystko co złe w związku to Ona a w sobie nie widzę żadnego problemu". Nieszko, przecież nie powiedziałem nigdy, że wszystko co złe to Ty. Wręcz odwrotnie - tak wiele razy czułem się winny, że się pokłóciliśmy, że nam się nie układa, że zapomniałem o czymś. Przychodziłem, dawałem kwiaty, przepraszałem, starałem się dawać z siebie więcej... Skoro "otworzyłaś oczy na problem" to dlaczego nadal nie rozumiesz o co mi chodziło?! To prawda, że nie umiem mówić o moich uczuciach i przez to jestem źle rozumiany. Ale czy musisz we mnie wszystko rozumieć? Czy musisz wszystko analizować, sprawdzać, testować? Po prostu zaufaj mi! Tyle razy starałem się dać Ci do zrozumienia, że sprawiasz mi wielką przykrość tym co robisz. Okazujesz mi brak zaufania i szacunku. Wiesz jak poniżające są dla mnie te ciągłe podejrzenia i insynuacje, że Cię zdradzam, że mam jakieś konta na portalach randkowych, że spotykam się z byłymi dziewczynami. Dlaczego prawie każde spóźnienie z pracy czy dłuższy niż zaplanowany pobyt w mieście kończyły się kłótnią? Wiesz jak się czułem musząc za każdym razem tłumaczyć się ze wszystkiego? Musisz zdać sobie sprawę z jednego. Stałaś się kobietą zaborczą. Jak każdy człowiek mam swoje wady i zalety i potrzebuję abyś we mnie wierzyła, żebyś akceptowała to jaki jestem. Dlaczego nie spróbowałaś? Chciałbym się mylić, ale wszystko wskazuje na to, że nie kochałaś mnie. Czy to była miłość czy potrzeba posiadania mnie na własność? Czy dlatego kazałaś mi się wyprowadzić, bo nie pozwoliłem się Tobie podporządkować? A ja chcę być wolny! Bo moja miłość do Ciebie potrzebuje wolności! Chcę być z Tobą TYLKO z miłości! Chcę się o Ciebie i nasze dzieciątko troszczyć i móc przeżyć resztę swoich dni z Wami. Nie będzie to możliwe, jeśli nie pozwolisz mi być sobą... Tak mi Ciebie brakuje. Nie ma dnia ani godziny żebym nie myślał o Tobie i o Nim... D.
×