Kobita której już zabrakło sił
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Melduję, że żyję. Mam alergię na komputer. Nadal. :D Ale wrócę tu. Pozdrawiam! :)
-
Ile dziś pączków wchłoniętych?
-
Cześć :) Tak sobie dumam nad tym naszym ciałem, które nawala od czasu do czasu raz mocniej raz słabiej. Denerwuje mnie że właściwie gdy przychodzi jakaś choroba to jesteśmy bezradni. Oczywiście nie całkowicie bo można sie leczyć, przyjmować lekarstwa a czasem nawet trzeba iść pod nóż. Ale chodzi mi o to że tak właściwie możemy tylko trzymać kciuki za samych siebie by nasz organizm się nie poddał i zwyciężył. Choroba to niepewność. Nie panujemy nad tym co sie dzieje w środku. Nie możemy nakazać by coś się zakończyło dziać albo coś zaczęło. Chorowanie jest chyba taką brutalną szkołą życia. Uczy co najważniejsze jest w życiu a jak nie jest to powinno się tym stać. Doceniamy troskę ludzi obok. Nie chcemy w tych chwilach być sami. Kurczowo trzymamy się nadziei jak nigdy wcześniej. Jakoś ogólnie: przeobrażamy się. "to ja jeszcze od siebie" powiem krótko: cieszę się że nie masz żadnych głupich komórek nowotworowych. Fajnie Taska powiedziala o tym że masz myśleć o innych rzeczach, o tym że masz się cieszyć a jak chcesz to i narzekać. Przeszłaś burzę ze swoim ciałem a teraz ze swoim duchem. Wszystko wróci do normy mam nadzieję i będzie zwyczajnie dobrze. Zegarku czapka dziś była? Napisz coś fajnego. Do ")))))))))" Może ktoś tam skorzysta z tych terapii grupowych czy nie grupowych. Mnie już chyba niepotrzebna. Tak jak się spodziewałam przestało mi się chcieć jakichkolwiek związków itd. Powróciłam do dawnej siebie. Do świata w którym radzę sobie sama i nawet nie myślę o zmianach. Podsumowując: jest dobrze jak jest. Świat mężczyzn jest już dla mnie zamknięty na zawsze. I co dziwne. O wiele bezpieczniej się z tym czuję! :)
-
Cześć Alberto Tomba. Znaczy Zegarku!!!!!! :) Ojej wiem że musisz mieć blisko siebie góry. Już mówiłam że zazdroszczę. Ale co tam. ZAZDROSZCZĘ! :D To prawda z tymi finansami. Najlepiej nie mieć nic na głowie, żadnych kredytów itd. Mówisz nie boisz się zmian? A ja tak się boję. :( Czasem na zasadzie takiej że mam może niewiele albo dotknęła mnie okruszyna szczęścia i ja tak sie z tego cieszę że już nie chcę niczego więcej i boję się by tego nie stracić i już nawet nie myślę by mieć cokolwiek więcej. I nie chodzi tu tylko o kwestie finansowe. Można to rozciągnąć na wiele płaszczyzn. Podsumowując: boję się stracić tego co mam i zabijam w sobie chęć "chcenia" czegokolwiek więcej od życia. Wiem że zdrowie najważniejsze. No to: na zdrowie! (żeby nie było.... popijam zieloną herbatą!) :D Ale co do tego "chcenia" czegoś od życia więcej to.... naprawdę jest to u mnie duży problem. Zabiłam w sobie chcenie bo pewnie kiedyś tam stwierdziłam i co z tego że czegoś chcę. I tak tego nie będzie więc mogę się wypchać! Chcieć to sobie mogę. Coś na tej zasadzie........ :/
-
Tasko uśmiałam się. Znaczy nie złośliwie tylko rozbawiła mnie kurtkowa sprawa. Jednego jestem pewna: kurtka będzie jedyna, oryginalna i niepowtarzalna! :D Co u Ciebie?
-
Hej. :) Cześć Bonawentura1111 Mówisz że jesteś na początku drogi. Przyznam że ta droga nie jest łatwa i ogólnie jest dziwna. Ale skoro tyle osób ją przeszło i żyje to i Ty przeżyjesz. Nie wiem co Ci tak na szybko powiedzieć. W grupie raźniej. Ja tutaj mam swój gabinet psychologiczny do którego chadzam wirtualnie. ;) Wylałam z siebie wszystko co mi przychodziło do głowy, na język i co mi w duszy grało. A grało (i gra) niezbyt wesoło. Ale pomaga mi to jak do moich wypowiedzi ustosunkowują się inni, jak widzą daną sprawę.. Opisują jak wygląda sprawa z ich punktu widzenia. Jeszcze nigdy nigdzie nikomu nie opowiadałam tyle o tych swoich żalach co tutaj. Zawsze trzymałam swoje troski i lęki "na wodzy" i w ukryciu. Dużo mi pomaga więc spojrzenie ludzi jakże często odmienne od mojego. Moje jest już zakorzenione i nawet jeżeli wiem że złe to nie potrafię tego złego spojrzenia wyrwać z siebie. Mam nadzieje że to co tu przeczytasz chociaż w małym procencie pomoże i Tobie. :)
-
:) Że co? Przerobiłaś kurtkę? Znaczy się celowo czy nie? Zrobiłaś dziurę czy będziesz coś doszywała czy docieplała? :) Pozdrawiam ciepło wszystkich w tę mroźną noc! :)
-
Tasko czy ramiona deprechy które Cie tam swego czasu chciały otulić wypuściły już z uścisku?
-
Zegarku trzymasz się CIEPŁO???? :) Tasko! Jak tam? :) Odezwij się.
-
Hej. "to ja jeszcze od siebie" wręczam Ci prywatny medal za dzielność. Ale okropne przejścia. Jak tak sobie pomyślę to jako istoty ludzkie jesteśmy bardzo krusi. (nie wiem czy dobrze napisałam) Jak coś sie dzieje niedobrego to sie okazuje że cały ten nasz organizm jest jak rozregulowany zegarek i nic nie tyka prawidłowo. "to ja jeszcze od siebie" teraz chyba czujesz jakbyś dostała drugie życie. W starej rzeczywistości ale coś nowego się zaczęło. W każdym razie Ty na wszystko patrzysz pewnie inaczej. Czy teraz już wszystko dobrze? :) W szpitalu to człowiek jest troche takim... materiałem do obróbki. Tylko widzą nasze ciało a ducha nie. "to ja jeszcze od siebie" to teraz niech będzie tylko wracanie do zdrowia a potem już tylko zdrowie, zdrowie, zdrowie. :)
-
Hej :) Czy tu jeszcze ktoś wskakuje? :) Czy wszyscy zdrowi? Czy uśmiechnięci? Ja chyba zapadam (zapadłam) w sen zimowy. Ostatnio kładę się spać o godzinie 21! Jeszcze nigdy tak nie zasypiałam!!! No może prócz okresu wczesno-młodzieńczego... Nie bede sie rozpisywała bo nie wiem czy ktoś tu jeszcze zaglądnie... Poczekam więc grzecznie. :) Ale pozdrawiam wszystkich bardzo mocno! :)
-
Dziewczęta ja żyję chciałam zakomunikować tylko nie mam internetu w domu. Ale do soboty ma być ok! :) Pozdrawiam goooooooooooorąco!
-
A i jeszcze jedno. Zegarku widzisz góry ze swego okna? Bez ukrywania powiem: zżera mnie zazdrość. :)
-
Hej hej! Krótkie pozdrowienia tylko bo wybieram się na zakupy. Zegarku coś Ci kupić? :) Tasko nie poddawaj się żadnej depresji. Nie, nie, nie. Gość wrócił z przestrzeni kosmicznej! Albo jak na czarnego barana przystało.... był we młynie a młynarz... kijem bił, kijem bił, mościwy panie.... No to teraz od nas dostanie i to mocno. :P Zegarku zdrowotnie dobrze czy półdobrze?
-
Hej hej! :) Witam w nowym roczku. :) Dzikuś uśmiałam się z tych zmagań noworoczno-kacowych. Ale już ok prawda? Zegarku jak tam humorek? Tasko macham rękami na przywitanie. Chciałam jakoś się bardziej rozpisać na inny temat ale wypowiedź "jaki to ja mialam nick" mnie lekko przytłoczyła ale też i rozśmieszyła. Nie piszę tego złośliwie i w ramach odwetu. "jaki to ja mialam nick" (ja pamiętam jaki miałaś nick) myślę że grubą kredką przerysowałaś styl moich wypowiedzi tutaj... Albo nie czytałaś po kolei tego co tu piszemy albo wybrałaś niektóre wypowiedzi moje i podeszłaś do nich strasznie emocjonalnie. Nie jęczę, nie jestem malkontentem wiecznym, nie zachowuję się jak nastolatka i nie stosuję żadnych artystycznych zabiegów. Nie zamierzam również pisać żadnego bloga bo i po co. Dlaczego ma mnie czytać więcej osób? Rozmawiam sobie tutaj z kilkoma osobami i to mi w zupełności wystarczy. I co z tego że czasem moje myśli są ciemne i ponure? Piszę o swoich odczuciach i tyle. Ale to nie znaczy że 24/h jestem smutna. Dzielę się tu tym co wydaje mi się znaczące. Czasem bardziej czasem mniej. Zależy mi na czyjejś opinii. I właśnie "grzebię" w sobie jak to nazywasz. Pierwszy raz mówię o tym co mnie niepokoi, dziwi, śmieszy, smuci, martwi, drażni, z czym się zgadzam lub nie. Wiem że topic nie będzie trwał wiecznie. I bardzo dobrze! Po co miałby trwać? I dlaczego mam się zmieniać? Uważam że mam całkiem fajny charakter. To że mówię o swoich lękach które teraz we mnie są nie znaczy że mam doprowadzić do tego by powstał jakiś nowy twór, jakiś nowy czlowiek. Niczego nie wyolbrzymiam. Jestem człowiekiem który raz się czuje bardzo dobrze, raz źle, raz średnio itd. A skoro istnieje ten temat tutaj to o tym piszę! Przestanie istnieć - przestanę o tym mówić. Skoro moje wypowiedzi Cię nudzą i dostajesz mdłości - nie rozumiem po co tu zaglądasz. Innych tematów jest przecież tysiące. Zerknij tam proszę. I wiesz co? To co napisałaś wcale nie było życzliwe. Nie lubisz jak ktoś mówi o tym że mu ciężko, męczy Cię słuchanie i czytanie o tym. Delikatnie dałaś mi do zrozumienia że mam się "wynieść" stąd bo to nie ściana płaczu i żebym czasem nie myślała że tak będzie zawsze... że jak tylko będzie mi ciężko to coś tu napiszę a zaraz zjawią się osoby z chusteczką i otrą mój nos. Zupełnie nie taki jest mój cel. Źle mnie odbierasz. Dziewczęta dobranoc :)