Kobita której już zabrakło sił
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kobita której już zabrakło sił
-
Taska trzymam kciuki. Nie wyj. Błagam. Pamiętaj że nie jesteś sama w tej sytuacji i że wiele osobniczek czuje tak jak Ty. Jak ma być związek to taki w którym nie trzeba ze smutku, niepewności, żalu, niespełnienia płakać. To nie byłby dobry związek. Tak myślę.
-
Czyli już prawie wszystko. Piżama? Ręcznik? :)
-
No to wymieniamy dalej. Bielizna, ciepłe skarpetki, sweter i coś pod sweter (ubrania na cebulkę). Jest?
-
Taska polar, kurtka, czapa, rękawice, wszystko co ciepłe!!!! A suszarka koniecznie musi być? (Piszę w trosce o wolną przestrzeń bagażową)
-
Zegarek taka spontaniczność to chyba dobra rzecz. Bo gdyby sie tak nad wszystkim zastanawiać i gdybać to życie byłoby bez smaku. U mnie to różnie. Czasem mam jednak tak że sama siebie zaskakuję i robię coś na zasadzie "a niech sie dzieje co chce, raz kozie śmierć" Spotkanie. No to może jak stopnieją śniegi. :) Jeszcze ich nie ma ale czuć w powietrzu że nadchodzą...
-
Pytanie do Zegarka (i nie tylko). Jesteś spontaniczna w zachowaniu czy musisz przemyśleć każdą decyzję, każde działanie?
-
Taska zobaczymy. Ale ja sie nie zapieram jakby co. Bierzesz plecak, walizkę na kółkach, torbę podróżną, kuferek, teczuszkę, torebkę damską, aktówkę czy co? :D Pomieścisz się? Chętnie pomogę bo lubie sie pakować. Może dlatego że czuję ducha przygody. :)
-
To znaczy że czytają nas i znają potrzeby niektórych tutaj (mówię za siebie) :D Wróżby. E nie chce. Co mi to da. Że niby królewicz z bajki na białym koniu do mnie przyjedzie. Gdzie ja tego konia będę trzymała! Nie chce. No mówie Ci Zegarku aż się nieswojo czuję w takim dobrym stanie. Ale kurcze blade. Takie krótkie to życie a ja sie będę biczowała i biczowała. A niech sie dzieje co chce! :)
-
Taska Ty już za mąż wychodzisz? Przespałam coś? :D
-
Uciekam do mojej samotni a potem czas się przytulić do poduszki. Dobrze że chociaż ona mnie kocha. :) Dobranoc. Ps. Tak się zastanawiam... ciekawe jak poradzilabym sobie bez internetu. Byłoby o wiele ciężej. Mój mózg by mnie zagryzł.
-
Jeżeli w takim celu to możesz kopać ile wlezie. Przywieź trochę naszego bałtyckiego złota.
-
Zegarku ja bardzo, bardzo doceniam. Te nasze rozmowy tak częste, bardzo wiele mi dały i nadal dają. Fajnie jest wiedzieć że ktoś mnie rozumie, że ktoś radzi, że się dzieli swoim doświadczeniem. Nawet nie wiem jak dziękować. Wyobraźcie sobie na niebie leci taki gigantyczny 900 metrowy napis DZIĘKUJĘ ŻE ZE MNĄ JESTEŚCIE!
-
Taska jestem z Ciebie dumna. Też tak chcę myśleć! :)
-
Hm Zegarku. Szkoda że ja tak nie mogę albo nie potrafię. Może dlatego że nie mam takiego "zaplecza". Nie mam "ciepłego" domu bo ten dom tworzę tylko ja. Przyjaciół a raczej przyjaciółki to mam sztuk dwie ale mają swoje życie i bardzo rzadko umawiamy się ot tak by się spotkać i pogadać o starych Polakach. Tak to miałam jego i jego wielką rodzinę. Teraz zrobiło się cicho wokół mnie. A ja tak lubie ludzi, lubie ludzki śmiech, uwielbiam się wygłupiać a nie mam z kim. Dlatego między innymi założyłam ten temat tutaj. W jakimś sensie "mam" Was.
-
Cześć dziewczęta i cześć mój przyszły mężu (wtajemniczeni wiedzą o co chodzi) :) Zegarku bardzo wiele myślę nad tym co powiedziałaś. Czyli wynika z tego że regułą jest brak reguł!!!! I może dobrze. Obyś nigdy już nie przechodziła przez jakieś trzęsienia ziemi. Zegarek a czy nigdy po tym jak świat się wywracał do góry nogami nie myślałaś sobie że to już koniec z tymi rzeczami? Jak do tego podchodziłaś. Wczoraj obiecałam przez 4 sekundy myśleć optymistycznie. Wyszła mi jedna sekunda. Tak sie starałam, napięłam do granic możliwości ale nie szło wycisnąć więcej :D Przeczytałam tą Waszą rozmowę z Taską i przeszło mi znowu coś przez głowę. Mianowicie. Odejście barana przeboleję. To nie będzie największy problem. Niech sobie jest z kim chce i gdzie chce. Największy problem to coś o czym trąbię już od jakiegoś czasu. Opiszę przykładem. Wracałam dziś z pracy. Na dworze już ciemno oczywiście. Spojrzalam na telefon by zobaczyć która godzina. No i zrobiło mi się żal że nikt nie zadzwoni, nie napisze śmiesznego sms-a, nie zapyta jak było i żal że ja nie mam do kogo zadzwonić, napisać itd. Pustka. W takich momentach czuje sie najsamotniejsza z samotnych. I oczywiście od razu milion myśli takich samych mnie zaatakowało że trzeba się z tym pogodzić, powiedzieć: "tak ma być i koniec", że tak już będzie na zawsze i NIC NIKT na to nie poradzi. Sytuacja nieodwracalna. Jestem sama i jakoś żyję. Ale te myśli które mi o tym przypominają są takie okropne dla mnie samej. A co do spotykania kogoś po rozstaniu to wiem że z tym problemu nie będzie. U mnie przerwy trwają kilkanaście lat. Ja poprostu bardzo rzadko spotykam nowe osoby w swoim życiu. Podsumowując więc te moje myśli które mnie atakują i pokazują brutalną rzeczywistość w której jestem (będę) mają rację! I właśnie to jest najgorsze. Mój mózg ma rację. Żeby nie było. To nie jest narzekanie teraz. Mówie tylko co mnie gryzie. :D "Taska" ja widze że Ty już coraz częściej w całkiem dobrej formie jesteś. :)
-
Ciekawe czy zagląda tu jeszcze "silna kobieta opinia" Pozdrawiam Columbę też. :) No to uciekam i wszystkim mówię dobranoc :)
-
Księżycowy chłód mów co jest grane bo my tu się z "Taską" zadręczymy :D Odpowiemy jutro. Znaczy ja odpowiem. Przede mną 4 sekundy pozytywnego myślenia. Ale wyzwanie!
-
"to ja jeszcze od siebie" wróciłaś!!!!! Proszę przedstawić L-4 :P
-
Wiem "Taska" i dobrze że masz nadzieję. Nie trzymaj ją za ogon i nie puszczaj! :) Ja znowu z moim "praktycznym" podejściem już myślę jak sobie poradzę w kolejnych latach i kiedy dopadnie mnie wiek "podeszly" i już kombinuję co zrobić by przetrwać. Już obmyślam sobie plan działania. Zamęczę sama siebie. :D
-
"Taska" możesz mi dać w łeb. Wiem że umrzeć to czasem nie jest takie raz dwa. Życie jedno i na dodatek krótkie. Ale jeżeli załóżmy bedzie tak jak teraz jest. Czy ja to wszystko udźwigne sama? Przecież będę coraz starsza. Będzie mi brakowało sił i dosłownie i w przenośni. Niektórzy nie są w stanie prawie z niczym sobie poradzić. Nawet z powrotem do domu z pracy. Bo ktoś musi po królewny przyjechać bo nie będą się męczyły w autobusie. A ja jestem tak skonstruowana że nawet do glowy by mi nie przyszło by ktoś po mnie miał przyjechać, by komuś zabierać czas itd. Zmierzam do tego że jestem nauczona wszystko robić sama. Ale kiedyś mogę nie dać rady. Tego też się boję. Ileż można być dzielnym i zaradnym. Przyjdzie czas gdy zabraknie mi energii.
-
Mogę próbować z tą nadzieją ale rozum u mnie zawsze wygrywa. Spróbuję dziś przed snem pomyśleć chociaż przez 4 sekundy że mnie spotka jakaś fajna sprawa. Nie wiem czy wytrzymam 4 sekundy. :D A z tym kokonem to ciężka sprawa. Tak myślę że byłoby mi w nim wygodnie, cieplutko i dożywotnia gwarancja że nikt mnie już więcej nie skrzywdzi bo nikt więcej się do niego nie zmieści.
-
Oj "Taska" :) Znowu mam o czymś myśleć. Moje zwoje mózgowe już są przegrzane. Przez ostatnie prawie 2 miesiące nic tylko myślę i myślę. Jeszcze nigdy tyle sie nie zastanawialam nad swoim życiem. Teraz to chyba robię też ze strachu. Nie jestem w ogóle silna. A już nie na tyle by powiedzieć sobie: "e! było minęło i co z tego" Może to głupie co powiem ale poczułabym się raźniej gdyby mi ktoś powiedział że za miesiąc umrę. Odpadłby problem przyszłości!
-
"Taska" jak bardzo Cię rozumiem. Widzisz i tak masz przewagę nade mną. Wiesz co to nadzieja. A ja i nadzieja to raczej zestaw który nigdy w przyrodzie nie występuje razem. Potrafię na życie patrzeć tylko rozumem.
-
Za bardzo chciałyśmy mówisz. Czy ja wiem. Tak sobie wmówiłam że nie chcę że przez te kilkanaście lat zrobiłam "wszystko" by nikogo nie poznać bo uznałam że to nie dla mnie, że nie mam tyle szczęścia, że sama muszę do czegoś dojść, że muszę rozwinąć swoje skrzydła. I co? I pstro. Skrzydła rozwinięte ale nie mam gdzie latać już. Nadal nie wiem czego unikać. Jak już zaufam to tak mocno że nawet gdyby ten ktoś podszedł do mnie z hakiem chirurgicznym i siłą na żywo wyrwał mi serce to nie będę dowierzać że to się naprawdę dzieje. Chyba lubie sie umartwiać albo cierpieć? Może tak jestem przyzwyczajona że uznaję stan cierpienia za naturalny a jak jest fajnie to "niezręcznie" się czuję w takiej sytuacji. Norma to dla mnie że muszę nosić wszystko sama na swoich ramionach. Chyba nawet nie potrafię przyjmować pomocy. Właściwie już jestem dziwna a nie dopiero na starość!
-
"Taska" no ładnie, ładnie.... ja tu NADZWYCZAJ poważnie a tu proszę.... :P He he. :D No ale widzisz było już tak, ale zanim znalazł sie "nie ten" to minęło dosłownie kilkanaście lat. Skoro mam na kolejny raz tyle czekać to zapewniam, że tego trzeciego zwyczajnie NIE DOŻYJĘ!!!!! :)