Kobita której już zabrakło sił
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kobita której już zabrakło sił
-
Witam wszystkich. Witam księżycowy chłód (ależ poetycko). :) Pewnie że można się przyłączyć!! Zegarku zdecydowanie należę do tej drugiej grupy kobiet. Z zewnętrznych cech to podobno mam coś tam w tych moich oczach nieziemskiego. Ja tam nic nie widze poza zwykłym ludzkim okiem. :D Ale na serio to normalnie chodzę po ulicach i nie gapię się na nikogo w wiadomym celu. Normalnie sie zachowuję. I tak wolałabym być facetem. Wolałabym dostawać te kosze jeden za drugim. W końcu któraś by mnie zechciała. A tak to nic. Nic nie da się zrobić. Nawet gdybym chciała cokolwiek zacząć działać to i tak jest to sytuacja bez wyjścia. Zresztą nie jest w moim stylu szukanie na siłę albo nie na siłę. Nie ma mowy o szukaniu. Takie osobniczki jak ja zwyczajnie albo trafiają na kogoś w młodości "cudem" albo zwyczajnie nie. I już. Dobrze że mam wyczerpującą pracę, która zabiera mi 90% mojej energii. Dzięki temu nie mam czasu zbyt wiele na myślenie. Jeszcze parę miesięcy i zapomne całkiem że istnieją mężczyźni. Niczym w "Seksmisji". :D A za rok, dwa albo trzy gdy będę musiała rozmawiać z jakimś mężczyzną chociażby urzędowo - tak się od nich odzwyczaję że będę się czuła nieswojo. Znam siebie. Na starość zaś stanę się dziwaczką która chodzi z kotem po osiedlu i nie lubi ludzi. Jestem na doskonałej drodze do tego. :)
-
Zegarku jutro odpowiem. Uciekam. Dobrej nocy. :)
-
Nie... żadnych zamienników. Jak już mówiłam jak coś robię to na całego. Więc albo prawdziwy albo wcale. Silikon odpada. Ja jestem z tych które nigdy nie przejmą pierwsze inicjatywy i już. Taka jestem i się nie zmienię i nie chcę zmienić. Facetom łatwiej. Zatem.... co rozum mój podpowiada? Doskonale już wiecie. Miłość była i minęła. Dobranoc.
-
Poczekam jeszcze by dowiedzieć się co o tym myślicie i też ucieknę. Chociaż żadnego penisa cholera nie ma! :D
-
Zegarku chodzi o penisa? :D Jeszcze jedno co mnie WKURZA u mężczyzn. Że niby my mamy coś robić tak? Ten mój były ze mną kiedyś rozmawiał na takie tematy i przez parę godzin mnie męczył i kazał sobie wytłumaczyć jak ktoś taki jak ja mógł żyć przez tyle lat sam. Chyba 6 godzin mu tłumaczyłam a on nie mógł uwierzyć. Mówił że to niemożliwe. Do diabła mężczyźni! To co mam jak wariat sie odzywać do kogoś na chodniku albo w sklepie? NIGDY! Mam sie uśmiechać jak szczęśliwy zając z marchewką w zębach? NIGDY! Ja poprostu żyję i chcąc nie chcąc CZEKAM!!!!!! I mogę sobie tak czekać aż do usranej śmierci. I co. Nie wszyscy są jacyś tam "wyzwoleni" Są różne kobiety. Takie jak ja widocznie też.
-
Rozumiem Zegarku. Takie życie to męka. Masz kogoś a nie masz, kochasz a właściwie nie do końca, siedzisz obok kogoś kto jest Twój a nie Twój. Nie nie. To nie dla mnie. Jak coś robię to na całego. Jak kocham to też na całego. Może dlatego i teraz.... jak się dołuję to na całego. Jestem samotna też na całego. :(
-
A ja sie nie zgadzam jeszcze chce dorzucić. I uważam że Wy mężczyźni macie łatwiej jeżeli chodzi o podryw czy zagadywanie. Nigdy, przenigdy, przeprzeprzenigdy nie zagadałabym sama pierwsza do obcego faceta. Nigdy. Wolałabym być mężczyzną. Chcę penisa! :D
-
Najpierw Zegarek. Tradycyjnie już masz rację. Samotność została nazwana po imieniu i wpuszczona do domu (chociaż chciałabym by sobie poszła). Nie udaję przed nikim, nie biegam od znajomej do znajomej by tylko zapełnić sobie czas, nie łkam nikomu do słuchawki non stop. Staram się przez to co się dzieje przechodzić krok po kroku. Słowem: "nie szaleję". Samotność jest ze mną minuta po minucie. Może i prawdziwa ta samotność (namacalna i słyszalna aż boli) ale co w tym dobrego? Że nie udawana? Nie wiem czy ta moja mniej boli od tych którzy są z kimś nie będąc właściwie tak naprawdę z tym kimś. Udawanie nie dla mnie więc nigdy przez takie coś nie przechodziłam. Gość teraz. Dawno temu byłam we Frankfurcie. Rozumiem satysfakcję. Nadal nie rozumiem jednak tematu "sięgania" po miłość. To dla mnie abstrakcja. Tchórzostwo. Jestem tchórzem. Znoszę sytuację z godnością bo taka jestem. Nawet gdyby mi ktoś wyrządził ogromną krzywdę nigdy nie zachowam się jak furiat. Nie wpadnę w histerię. Wiem że drugi człowiek ma prawo do jakiejkolwiek decyzji. Mimo że w środku strasznie żal że już nigdy nie będzie tak jak było i mimo tego strachu który jest teraz ogromny jak dinozaur nie wezmę nikogo na litość ani też nie zatrzymam siłą. Albo ktoś jest z danym czlowiekiem bo chce być albo nie. W moim życiu za dużo biorę "na rozum". Ale to właśnie ono, życie, nauczyło mnie tego. Bujanie w obłokach nie dla mnie. Życie szybko powaliło mnie na kolana i pokazało co jest dla mnie przeznaczone tak naprawdę a nie to o czym sobie myślałam. Życie nauczyło mnie realizmu. Jak mam więc patrzeć na przyszłość i jeszcze o czymś myśleć. Wiecie co mi rozum podpowiada? Słyszę to naprawdę! Glupota, idiotyzm, bzdura. Dlatego nie myślę o miłości w przyszłości. Była minęła i koniec. O co walczę? O uporanie się z tym, o opanowanie sztuki funkcjonowania w samotnym świecie. I jeszcze jedno. Moje serce nigdy nie wygra z rozumem gdy jestem sama. Gdy pokocham kogoś to potrafie myśleć tylko sercem. Gdy jestem sama myślę tylko rozumem.
-
"Taska" to ja też nie wyłaże z kolejki. :) Zaraz nam wytłumaczy dogłębnie o co mu chodziło. Tymczasem nie kumam co miał na myśli z tym sięganiem po miłość.
-
No niby tak. Ale Gość wcześniej stwierdził żeby nie stać w żadnej kolejce. Zgłupiałam już.
-
"Taska" tak ze mnie tchórz wielki. W środku czuje ogromny strach przed przyszłością.
-
"Taska" co do założonego tematu to myślałam że parę osób mi odpisze TAMTEGO pamiętnego wieczora i na tym się wszystko zakończy. A tymczasem terapia trwa nadal.... :) Nie wiem czy ze mną jest lepiej. Samotność zamieszkała ze mną. Wiedziałam że tak będzie. :D
-
Cześć Espresso27Artur Zegarek walczę by nie dać się objąć szczelnie samotności jej ramionami. Ale jest w moim domu. Czuję ją. Espresso27Artur no właśnie. Ja nie wierzę.
-
Ha ha ha Zegarku! No to uważaj na przyszłą (oby niedoszłą) rywalkę. Masz wymoczoną skórę że aż pomarszczoną pokąpielowo pewnie :D
-
Tak sobie myślę teraz że założyłam ten temat w pewnym sensie też dlatego że czegoś już nie ma w moim życiu i wiem w głębi duszy że nie będzie. I zamiast myśleć raczej już o starości i podlewaniu kwiatków, dzierganiu szalików na drutach i głaskaniu kota na kolanach to szukałam tu pociechy i że ktoś powie że coś tam jeszcze kiedyś mi sie trafi. Szukałam balsamu dla duszy w postaci słów. Głupie to jest. Jestem zwyczajnym tchórzem który boi się spojrzeć realnej prawdzie prosto w szeroko otwarte oczy. Tchórz, tchórz, tchórz ze mnie! Ot taka samokrytyka.... :D Ale prawdziwa. Czekam co napisze Gość. Co z tym Ciechocinkiem?
-
Na deptaku? :D :D :D
-
Jeszcze co do odległości to chcę powiedzieć że ten mój luby skoro żyje w innym gwiazdozbiorze będzie miał cholernie daleko bo to jest dalej niż z Ziemi do Słońca! I to o ile pamiętam kilkadziesiąt tysięcy razy większa jest ta odległość. Nie ma szans! :D
-
Cześć nalewka_babuni :D
-
Gość wiem co masz na myśli. W pewnym sensie "ostrzegałeś" że tak może być po rozstaniu i że ona nie wie co traci a teraz masz czarno na białym że miałeś rację. Tak? :) Zaraz, zaraz. Jak po miłość można sięgnąć. Może faceci mogą bo mają większe pole do popisu, mogą zagadać itd. Im wypada. Ale co mogą kobiety. Jak mają sięgnąć? Mam rzeczywiście nakleić sobie wspomniany już kiedyś pomysł w postaci kartki na plecach z napisem "szukam męża" ??? :D Miłość jest albo jej nie ma. Mogę sobie sięgać gdzie chcę i tak jej nie dosięgnę. Przynajmniej ja. Tłumacz Gość. :)
-
"Taska" rozumiem, rozumiem. Mi też było "żal" że jemu sie tak od razu ułożyło i przeszedł z rąk do rąk, że tak to ujmę. A ja zostałam sama i dosłownie czułam sie jak małe dziecko porzucone przez najbliższych w ciemnym lesie.
-
"Taska" kiedyś będziesz miała w.... NOSIE czy on sie ma dobrze czy nie.
-
Gość ale Ty mówisz o szczypcie zdrowej zazdrości w związku a ja "po związku" albo w ogóle o zazdroszczeniu ludziom których znamy mniej lub bardziej.
-
Gość z ciekawości zapytałam o miasto. :) Nie bój się. Nigdy nie zdradzam. Nawet gdyby kat nade mną stał i mi kazał bo inaczej zetnie mi łeb nigdy nie zdradziłabym osoby która jest mi bliska. Oczywiście teraz to czysta teoria bo moja druga połówka coś czuję że mieszka w Gwiazdozbiorze Centaura. Nie ma takiego pojazdu który mnie do niego zawiezie :D
-
Tak. Mamy Gość inny pogląd na te sprawy. Poprostu byłe barany czy tam baranice dostały swoje szczęście do ręki i odeszły z kolejki. Dzięki temu MY się przesuwamy bliżej okienka w którym rozdają szczęście. Powtarzam. Zazdrość i życzenie innym źle nie ma najmniejszego sensu. Czy im życzymy dobrze czy źle nic to nie zmieni w ich życiu. A jeżeli będzie u nich jeszcze lepiej - nasza zazdrość opanuje nas całych. Wszystko skupi się na żalu że nie mamy conajmniej TAK SAMO. Zazdrość jest głupia. Gdyby zacząć analizować to musielibyśmy zazdrościć kilkudziesięciom milionom ludzi tego że mają dziś lepiej.
-
Gość ja nigdy nie zdradzam. A pani o której mówie ma na imię Samotność i nie jest aż tak mile widziana w moim życiu. Ale wlazła i nie chce sobie pójść! Ja Ci dam filmiki! Nie ma czego nagrywać. Siedzimy sobie jedna obok drugiej a jej uczucia nie odwzajemniam. Gdzie byłeś? W Berlinie?