Kobita której już zabrakło sił
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kobita której już zabrakło sił
-
Zegarku a przykładowo jakie "gierki"
-
Oczywiście Zegarku że świadkiem! I to jakim. Wyjątkowym! :) Ha ha ha no Gość złoty tyłek, złoty tyłek. Taki wartościowy i błyszczący. :D Nic nie zdziałałby. Nic. Głupoty nie dałoby się ukryć. Teraz Gość rozwiń myśl: "odstraszają mnie "zimne" kobiety. Potem pogadamy jak to jest u chłopów z tym zimnem...
-
Zegarku mów. A co do tych 99% to chyba tak jest. Czasem jak chcący-niechcący słyszę takie pary i ich rozmowy to nie chce mi sie wierzyć że to dorośli ludzie. Ręce opadają. Czyli już wiemy. Głupota jest na naszej liście. :D
-
Cholera Gość. Hajtamy się w razie czego. :D
-
No to wypowiem się. "Przerażają" mnie faceci zbyt pewni siebie. Tacy którzy sobie coś tam wmówili (albo ludzie im wmówili) że są najlepsi, najpiękniejsi i najmądrzejsi i nieważne czy ktokolwiek im w życiu powie że jest odwrotnie to oni i tak będą wiedzieli swoje. Przeważnie w głowach takich facetów jest tak pusto że aż słychać wiatr. A oni nadal tak myślą i nie przestają. Strasznie mnie to denerwuje. :D Właśnie. I facet i kobieta muszą mieć swoje zdanie. Żadna ze stron nie może być dupą wołową. Jak miałabym się bać "co on pomyśli" i nie mogłabym wyrażać swojego zdania to takie relacje są do niczego. Nigdzie dalej taki związek nie dojdzie. Będzie udawanie prawda Zegarku? Gość mów. Zegarku widzisz nawet przez pismo potrafię wyczuć człowieka. Co dopiero gdybym na Ciebie spojrzała. A cóż dopiero gdybyśmy rozmawiały!!! :)
-
Dobrze Gość. A jeżeli to długo potrwa? Albo się poddam? Zegarku ale do tematu zapracowania i kołomyi wrócimy.
-
Cześć Zegarku! Może dobrze byłoby sie przeobrazić na jakiś czas w taką "Anię z zielonego wzgórza"??? Sielsko, anielsko i nic tylko pisać, pisać.... :)
-
Jestem klejem. No dobra. Mówisz ode mnie się zaczęło i na mnie skończy. Początek był rozpaczliwie-tragiczno-chwytający się brzytwy a koniec jaki będzie? Najstarsi Górale temu nie sprostają....
-
Wolę mówić niż pisać no ale co zrobić.... Mam zapodać temat.... hm. Musze pogłówkować. Szantaż, szantaż.... Nie cierpie szantażowaną być. :D
-
Gość a propos wcześniejszej wypowiedzi to masz tutaj zaglądać nawet gdybym umarła! Dla innych. :)
-
Gość z zamkniętymi ustami ciężko mi mówić. :D
-
Idę już bo nie chcę tu wkurzać nikogo. :( Cześć.
-
Taska ja wiem, wiem. Sama rozmowa z kimś mi pomaga. Marudzę poprostu. Jestem męcząca. Dla siebie również.
-
"taska" ale ja nie tylko teraz nie potrafię myśleć że będzie z czymś lepiej. Zawsze tak było. Jak przeżywam na jakimś polu porażkę to jest to dla mnie jak otwarcie się klapy zapadni w procesie powieszenia. Koniec. Nie ma. Nie będzie. Jak coś ważnego dla mnie się nie udaje, coś nad czym "pracowałam" ze wszystkich sił, coś na czym mi tak bardzo bardzo zależało to dla mnie znak z "niebios" że powinnam odpuścić, że to nie dla mnie, że zamyka się temat. I już w głowie słyszę nawet skrzypienie wydobywające się przy zamykaniu ogromnej bramy z napisem: "zajmij się czym innym, te drzwi nie są dla ciebie! Czegoś Ty glupia chciała i co sobie wyobrażała. Spadaj!"
-
Ech "taska" Wszystko fajnie tylko jak znam siebie to te myśli zakorzenią się na wieki wieków i nawet nie będzie mi sie chciało składać podania. Podre je i stwierdze że pod złym budynkiem stoje. I po co w ogóle sie o coś starać. Kuję żelazo w głowie póki gorące. Jak mi sie przestanie chcieć to nawet stado gołych baranów na mnie nie zadziała! Chodziło mi też o to że nie powinnam być tą, która teraz w jakimś sensie skamle, prosi, czeka, niecierpliwi się. A jestem. W jakimś sensię tupię nerwowo nogą i wypatruję przez lornetkę i co widzę? Bezkresną pustynię. I jeszcze na dodatek piachem sypie po oczach! ;)
-
"taska" oby już nie powtórzył takiego genialnego pomysłu. Niech da Ci spokój. Znaczy myśle że tak lepiej byłoby. I spokojniej. Dobrze to rozwinę swoją myśl o "byciu petentem w miłości" :( Mam teraz takie wrażenie że stoję pod jakimś niedostępnym dla mnie urzędem, zamkniętym na milion zamków i trzymam w rękach podanie o miłość. Wypisałam wszystkie swoje zalety, dobre i radosne strony i czekam. Widzę budynek ale i tak do niego nie wejdę. Nawet nie moge złożyć swojego podania! Nikogo to nie interesuje. Co z tego że mam tyle fajnych rzeczy do zaoferowania. Już nie jestem kimś o kogo się zabiega, do kogo dzwoni się po 14 razy na dobę. Umarłam. Nie ma mnie. Nie istnieję. Ludzie którzy są w środku "budynku z miłością" patrzą tylko litościwie z okien. A ja stoję i co. Taki petent starający się o miłość, który nawet nie może złożyć swojego podania. Bo niby gdzie. Wiem, że to totalnie głupie. Czuje sie jak osierocona istota. Istota która dla nikogo nie jest ważna.
-
Cześć Gość. A troche dziwnie. Przypomniało mi się jedno zdanie które napisała "kobieta silna opinia" żebym się nie czula w życiu jak petent w sprawach uczuć. Dokładnie tak właśnie się czuję. Jak starający się o.... o wszystko! Idealna rola dla mnie. Pokorne cielę. A Ty Gość jak? Już świeży, wypoczęty i gotowy do dalszego życia? :)
-
Zegarku! Złożyłam życzenia ale coś ich tu nie widzę!!!! Brzmiały mniej więcej tak: Daję Ci dzisiaj swoje życzenia, niech się Twe życie na lepsze zmienia. Wielu przyjaciół, mnóstwo miłości, ludzkiej przyjaźni i życzliwości. I jeszcze wzniosłam toast ale trochę zbereźnie więc może z tego powodu nie dopuścili tejże wypowiedzi.... :D
-
Stary kawał ale mnie śmieszy no i jest "w temacie" Przychodzi facet do swojego kumpla, patrzy, a tam u niego na podwórku nowy kompleks sportowy, wielki kort tenisowy z trybunami na kilka tysięcy ludzi. Podchodzi bliżej, a tam na korcie Agassi z Samprasem sobie rozgrywają mecz. Idzie do kumpla i pyta: - Skąd ty miałeś tyle kasy żeby zafundować sobie to wszystko? - A wiesz, mam złotą rybkę która spełnia każdemu życzenie. - Pożycz mi ją! Jutro ci oddam! - Dobra, tylko uważaj, ona jest trochę przygłucha, musisz do niej wyraźnie mówić. Pożyczył rybkę i szczęśliwy wraca do domu. Postawił ją na stole i głośno, wyraźnie i powoli mówi do niej: - Złota rybko! Chcę mieć górę złota. Rybka na to: - O.K. Idź spać a rano życzenie będzie spełnione. Wstaje na drugi dzień a jego dom przygnieciony przez górę błota. Chwycił rybkę, leci do kumpla i mówi: - Coś ty mi dał! Chciałem od niej górę złota a ona mi dała górę błota! Kumpel na to: - Mówiłem ci, że jest trochę głucha. Co to myślałeś, że ja chciałem mieć wielki TENIS??? To ja też uciekam bo za chwile bedzie Marek wdowiec!
-
:) No właśnie nie wiem co w nich........................... Ciekawe.
-
:) Ech. Mam takie dni że mi się WSZYSTKO kojarzy. :D Ktoś dziś w pracy rzucił jakieś haslo: "I po co z nim rozmawiasz?" Odpowiedź: "Dla jaj." I oczywiście pierwsze co mi przyszło na myśl to dosłownie że dla jaj. :D Dopiero później odebrałam właściwe przesłanie.
-
Tak, wiem. Uwielbiam "język" Zegarkowy. :) Ale słowo "drutowanie" brzmi przeokropnie. Chcąc nie chcąc zaczęłam ruszać szczęką. Zawiasy działają.
-
Zegarku ach ten delikatny sarkazm. :D
-
"taska" ale przygody :D Gry kontaktowe mówisz..... Przez te wczorajsze rozmowy dziś mi sie wszystko z jednym kojarzy. No jeszcze Gość jak widze życzył nam zbereźnych snów. A ja mam zbereźny dzień (zadziałało z opóźnieniem) ;) "taska" nic się nie przejmuj sms-em. Zegareczek dobrze prawi, ja już nic nie dodam. Mówisz Marek wdowiec nie? Cholera no ale wolny! Chociaż z drugiej strony te ich latorośle..... :/ Nie bardzo. :D
-
"taska" nie zapomnij o szczęce. :) Opowiedzieć znaczy się. :D