Kobita której już zabrakło sił
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kobita której już zabrakło sił
-
:) Widzisz to jest tak że we wszystkich innych dziedzinach z tym kreowaniem przyszłości dam sobie radę. Ale w dziedzinie związków NIE. Dlaczego? Dlatego że na tym polu to już nie jestem sama tylko coś zależy od drugiej osoby.
-
Gość boję się przyszłości i jestem w błędnym kole. Może też dlatego się jej tak obawiam bo jest ona położona tylko na moich barkach. Wiem jak to jest gdy trzeba sobie ze wszystkim radzić samemu. A wiem że upływ czasu stopniowo będzie ograniczał moje zdolności radzenia sobie we wszystkim ze wszystkim.
-
"silna kobieta opinia" w takim razie nie mam wiary w siebie i nie jestem decyzyjna. Nie wypracuję już tego. Stracę grunt pod nogami i ogarnie mnie przerażenie co dalej. Może nie przerażenie tylko akceptacja odwrotu sytuacji nawet wbrew mojej woli. Pogodzenie się. Potrafię walczyć o sprawy na które mogę (mam) wpływ. Są jednak rzeczy na które nie mamy wpływu.
-
Gość bo nie mam kontroli. Co moge zrobić. Coś sie dzieje albo nie. Niczego nie można wymusić a to co przyjdzie z tym trzeba żyć. Nie da sie kontrolować przebiegu wydarzeń.
-
"silna kobieta opinia" masz rację. Biczuję się by chyba jeszcze bardziej dotarła do mnie świadomość w jakim jestem aktualnie położeniu. Zmuszam swój rozum do określenia sytuacji i co za tym idzie nakreślenia działania albo poprzestania działania. Chce sie poprostu pogodzić z sytuacją i nie szarpać sie sama ze sobą. Za rok, dwa albo trzy przyzwyczaję się do sytuacji. Teraz mi zwyczajnie pewnie jeszcze żal straconej szansy.
-
"Gość123456" przypomniałam sobie właśnie że po Twoich wypowiedziach to potrzebowałam pudełka z chusteczkami higienicznymi. :D Jak tak piszesz to znów zacznę praktykować z tymi chusteczkami. :D Dzięki. Wiem. Ale może tak poprostu w tym życiu jest że właśnie tacy ludzie jak ja są stworzeni do innych celów tu na ziemi. Tylko do jakich nie mam pojęcia. Skoro nam, takim właśnie jak opisałeś tak trudno, może temat nie jest dla nas?!
-
"silna kobieta opinia" z tą wiarą w siebie to nawet nie wiem czy się zgodzić czy nie. Cóż z tego że mogę wierzyć nawet w siebie jak przecież życie wcale sie od tego w przyszłości może nie zmienić. Co to da że wierze w siebie czy nie. Nie będzie to miało wpływu na przyszłość. Jeżeli masz inne zdanie to powiedz proszę. A co do decyzyjności.... kompletnie nie wiem co powiedzieć. Rozszerz myśl. :)
-
"Gość123456" że niby słuchać serca zacznę a nie rozumu? Wątpię.
-
"silna kobieta opinia" tak oto patrzę na to co się ze mną w środku dzieje. Dzięki za słowa pocieszenia. Męczy mnie nawet już to że ciągle mnie musi ktoś pocieszać. Za niedługo sama z sobą nie wytrzymam.
-
A to niby dlaczego? :P
-
Gdybym wiedziała które z nich ma rację - nie wahałabym się.
-
Gość123456 a mnie denerwuje ta moja postawa słabeusza.
-
Jestem geniuszem czarnowidztwa! Nie potrafie myśleć inaczej. Nie potrafie! Nawet gdy sobie coś tam wmawiam to i tak w głębi wiem że jest jak jest i będzie jak będzie. Nic na to nie poradzę.
-
Gość123456 nie. Nie obok. Napisz cokolwiek. Może być poza tematem. Jak widzisz wykonuję swoją ulubioną czynność czyli marudzę. :D
-
"silna kobieta opinia" widzisz czyli wiek ma znaczenie. Gdybym napisała że mam 30 to ktoś powiedziałby że jeszcze wszystko ok. Gdybym napisała 50 no to już różnie.... Powiem tak.... 50 nie, 40 nie, 30 już nie. :D
-
Wiesz ja chyba zbyt "logiczna" jestem na takie myślenie o przyszłości. Biorąc sprawe na logike to spotykają mnie "szanse" raz na paaaaarę lat. Skoro tak to sobie poczekam, oj poczekam. Do tego czasu to już naprawdę nie będzie co myśleć o rozpoczynaniu życia na nowo bo zwyczajnie już "wiek nie ten" że sie tak wyrażę. :)
-
I jeszcze mnie denerwuje że zawsze byłam taka wesoła a teraz sie wszystkiego boje!
-
"to ja jeszcze od siebie" ok pogadamy innym razem. Biegnij do dzidzi. :)
-
"silna kobieta opinia" dobra powiem. Najbardziej sie boje że to ostatni raz było w ogóle i już nigdy mnie nic nie spotka (w tej dziedzinie). Boje sie że bede znowu doskonała w byciu samotną. Że tak sie przyzwyczaje że nawet nie pomyśle że można żyć inaczej. Że sie zamkne w domu i będę ze swoimi myślami sam na sam. Wiecznie. Że telewizor i komputer zastąpią mi z czasem świat. To tak na szybko czego się boję. O! :(
-
Cześć "silna kobieta opinia" Coś w tym jest. Żal straconej szansy a jeszcze większy żal, niepokój że to mogła być ostatnia szansa. Mówię tylko ze swojego punktu widzenia. Żal. To dobre określenie. Tak właśnie czuje że mi poprostu żal.
-
Witam "to ja jeszcze od siebie" i ""taska"" Chcę powiedzieć że sie wstydze za ostatnie marudzenie. Dlatego też nawet nie zbliżałam się do komputera by mnie czasem coś nie podkusiło w kierunku "rozwijania" tematu. :D
-
Zegarku czyli w przyszłym roku reorganizacja życia? :)
-
Żyję. Melduję się. :)
-
:) Pomyślę nad tym. Czasem taki refleksyjny temat też się przydaje. A teraz drogie Panie Was opuszczę bo oczka nie są zadowolone że muszą tu patrzeć. Miłego gawędzenia.... :)
-
Witam :) Można wtrącić swoje 3 grosze? Lata tłuste, lata chude. Pierw chcę zacytować kogoś.... "Może już nie pytasz szeroko otwartymi oczami dziecka, które dostało niespodziewanie w twarz: dlaczego? Teraz, gdy spotyka cię jakaś radość, już wiesz, że przyjdzie wyrównanie - cierpienie. Zaobserwowałeś może jeszcze coś więcej. Że w życiu istnieje prawo serii: są okresy, gdy jest cudownie. Wtedy trawa jest zielona i niebo niebieskie, i słońce świeci albo jest urocza mgła. Ludzie są dobrzy, wszystko układa się planowo, nie masz wątpliwości, że warto żyć. Po nich przychodzi wyrównanie: złe dni, pełne cierpienia. Wtedy świat jest szary, a ludzie są jak wilki. Budzisz się z bólem głowy. Dowiadujesz się o plotkach, jakie na twój temat krążą. Przełożony robi ci nieuzasadnione wymówki. Niczego nie możesz załatwić. Bezskutecznie oczekujesz na list. Czujesz się stary. Nie ty jeden. Nie tylko dziś. Nie ma takiej epoki, nie ma bogactwa tak wielkiego ani nędzy tak podłej, nie ma stanowiska tak wysokiego ani tak niskiego, nie uchroni człowieka ani mądrość, ani głupota - przed cierpieniem. " Teraz ja. Coś w tym jest że w życiu często przychodzi coś całymi stadami, seriami. Coś się udaje, za chwilę jakaś niespodzianka a kiedy myśli człek że już pewnie limit sie skończył to nowa radocha. Ta zła seria też jest taka. Jak nie dzieje sie dobrze to już nawet nie oczekuję że to będzie tylko to. Wiem że za chwilę "dojdą" inne sprawy. Może dlatego by umniejszyć jeden problem, jedno cierpienie? Nie wiem. Tak sobie dziś myślałam... Martwię się tak bardzo swoją przyszłością, starością... Nie mam jednak żadnej gwarancji że jej dożyję! Może za 6 dni będę miała jakiś wypadek i się roztrzaskam tak że zostanie ze mnie tylko jedna kość i to nikomu niepotrzebna. Zamartwianie się na zapas nie ma najmniejszego sensu ale ja to chyba lubię. Dlaczego lubię? Bo chcę podświadomie by mnie ktoś pocieszał zaprzeczając: "nie martw się, będzie ok, będzie świetnie". Nie jestem z tego dumna. Życie to sinusoida. A nikt nie lubi być na dole. ;)