Kobita której już zabrakło sił
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kobita której już zabrakło sił
-
Jutro bede siedziała w czapce! :P
-
Bolało. Mam guza jak cytryna. :P
-
Zaczynam, zaczynam. :) Jeszcze mnie coś gryzie. Nie mogę za to że tak czuję. A czuję tak: całe życie już za mną a teraz to tylko "dogorywanie" czyli doczekanie do końca.... taka wegetacja życiowa. Taki żywy robot który będzie wykonywał obowiązki póki nie zardzewieje.
-
He he :) Tak.
-
Ogłoszenie: Oddam siebie w czyjeś ręce! :D
-
Chcialabym zrzucić trochę odpowiedzialności za siebie na kogoś... :)
-
Noooo! Ale w dobre i życzliwe ręce. :)
-
Chętnie póki co oddałabym pilota który sterowałby mną w czyjeś ręce.
-
Ale teraz jednak mam skrzywiony, skrzywdzony i zwiędły mój wewnętrzny głos więc zdam się na głosy zewnętrzne czyli Wasze. :D
-
Tasko wiem co masz na myśli. Muszę się otworzyć na nowe. Tylko wiesz co..... wiadomo że nie chcę wrócić do tego co było itd. ALE ALE ALE trochę mi żal że ta ścieżka nie okazała się to dobrą. Czułam się tam tak bezpiecznie. To dobre słowo. Bezpiecznie. A teraz przede mną jedna wielka niewiadoma!!!!
-
Dobra to wyruszam w drogę. Mam ochotę powiedzieć: "niech sie dzieje co chce" i to wcale nie w tym pozytywnym wydźwięku. Ale zatrzymam jęzor za zębami i nic nie powiem. :>
-
A jeszcze wiesz co Zegarku sobie myślę? Że jak ta właściwa ścieżka ma się pojawić za 5,10,15 lat to.... to mi się zwyczajnie NIE CHCE CZEKAĆ!!!! Do tego czasu to już na milion procent będę zamknięta na nowe przeżycia. Pójdę już swoją wydeptaną ścieżką i ani w głowie mi bedzie jeszcze jakaś zmiana!
-
Zegarku właśnie tak ma być. :) Jak dobrze że są ludzie którym jest dobrze. :D W przeciwnym wypadku myślałabym że szczęścia nie ma. Tasko wiem co masz na myśli ale pewnie czy obawiałabyś się czy nie i tak wydarzyłoby się co się wydarzyło. Ale wiem co czujesz. Też tak mam. "A może gdyby to, gdyby tamto...." A to zwyczajna bzdura. Co miało się stać to się stało.
-
Dobrze. Odrzucam przyzwyczajenie. Może zdołam się tej sztuki nauczyć. Jedno wyzwanie mnie jednak przerasta... myślenie o tym że ten mój życiowy los jeszcze jakoś fajnie skręci na dobrą ścieżkę. Nie potrafię pozytywnie myśleć!!!! Moge nawet i cieszyć sie z tysiąca drobnostek codziennego dnia. Ale jak sobie w duchu powiem: "będzie dobrze" to wiem że to kłamstwo i prędzej uwierzę w to że stanę się murzynem dwumetrowym niż w to że będzie dobrze. Przykro mi ale pozytywne myślenie to dla mnie jakiś kosmos.
-
A to oznacza też że do niczego nie można się przyzwyczajać.... ciągle, ciągle trzeba mieć świadomość że jesteśmy tu na ziemi tylko na chwilę i "posiadamy" coś tylko na chwilę. Czy tak?
-
I cieszyć się z tego co jest dokładnie tu i teraz. Nawet nie za 5 minut, nie za dzień, dwa - tylko być zadowolonym z maluteńkiej rzeczy teraz. Boże ale szkoła życia!
-
No właśnie! Przepis poprosimy.
-
Hej Zegareczku. Czyli co? Nie drżeć czy sie coś skończy czy nie skończy tylko olać przyszłość danej sprawy? Mogłaś powiedzieć o tym plecaku. Blyskawicznie się rozpakowuję i chowam bagaże. :D Pomogłabym!
-
Żadne urojenia. Wierz mi że bałam się tego zjawiska nazwać po imieniu przed samą sobą. Też tak mam. I nie chodzi wcale tylko o życie uczuciowe! Gdy po długim długim wahaniu w końcu przynam... "udało się" :) to zostaje mi to odebrane. Mogłabym wymienić dziesiątki przykładów Tasko.
-
Zegarku macham do Ciebie :) Ten dowcip to troche tak "pół-żartem pół serio" bo założę się że są takie związki. Może w kawale sytuacja trochę przerysowana ale coś takiego zdarza się, że żony przymykają oko na....
-
Cześć! :) "to ja jeszcze od siebie" przeczytałam Twoją historię 3 razy. Co za rok. Co miesiąc dochodziło coś nowego. Naprawdę jesteś dzielna i zaradna. Biję brawo. Czapki z głów. Dziękuję Ci za opisanie Twoich przeżyć. Dzięki temu wiem że ja też muszę przejść przez mój tor przeszkód i nie mogę sie poddać. Naprawdę myślisz że nic nie dzieje się bez przyczyny? I jeszcze jedno pytanie. Serio tak jest że takie przeżycia, doły, przeszkody, przeciwności losu wzmacniają? Bo mi sie wydaje że odbierają siły. Tasko. Z Tobą to mogę sobie rękę podać. Co tam rękę. Ręce i nogi! Mam tak samo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jak coś się dobrego przydarzy to dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugo się ociągam by przyznać przed samą sobą że...... kurcze blade.... chyba jest dobrze. Chyba w końcu coś wypaliło! Niemożliwe stało się możliwym. Po dopuszczeniu takich myśli do własnej świadomości wystarcza parę dni i cała sytuacja obraca się o 180 stopni. To na czym mi zależało i się ułożyło - zostaje mi odebrane. I to gwałtownie. Z dnia na dzień! Może dlatego właśnie tak bardzo bronię się przed uwierzeniem że będzie dobrze!!!! Tasko poprostu powaliłaś mnie tym stwierdzeniem. Mam identycznie. Teraz Ty nazwałaś coś po imieniu. :)
-
:D :D :D Czyli relaks na całego!
-
:D Szerzej poproszę rozwinąć zagadnienie!
-
Teraz w ramach pozytywnego naładowywania się oglądam kabaret i śmieję się na głos. :)
-
No tak. Muszę sobie poradzić sama. Przeżyję. :)