Kobita której już zabrakło sił
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kobita której już zabrakło sił
-
Będę zatem produkować dobre. Obym się tylko nie zniechęciła i nie stało się tak że po jakimś czasie powiem że już wszystkie dobre rzeczy w moim życiu wymieniłam i co dalej.... Wiesz Zegarku trochę pomarudzę z racji tego że długo się wstrzymywałam (więc chyba mogę) :D Po tym wyroku który usłyszałam w pracy to znowu mi się tak żal zrobiło bo fajnie byloby móc komuś powiedzieć o tym co sie stało, poczuć czyjąś rękę na ramieniu i usłyszeć: nieeee martw sie! Będzie dobrze! Olej to! Niech żałują że tracą takiego kogoś! Straciłam przyjaciela którego w nim miałam.
-
To co zrobić by tak często nie przychodzily te złe myśli.
-
Dobra. Skupię się dosłownie na każdym odcinku przeżywanych przeze mnie minut. Dziś rano się obudziłam i sie ucieszyłam że mam zdrowe ręce i zdrowe nogi. I się ucieszyłam że przede mną długi sobotni dzień. Cały wolny. Mimo że przeżyty samotnie ale wolny. Potem jak sobie szłam na spacer cieszyłam sie że moge na spokojnie przemyśleć te ostatnie dni. I stwierdziłam że mimo że mnie ktoś pozbawi pracy to nie znaczy że jestem jakimś idiotą i imbecylem. Doszłam do wniosku że mam fajny charakter, że jestem pracowita i że nigdy nie oszukuję nikogo. To jest fajne tak sobie umyśliłam. Nad wadami też sie pozastanawiałam. Jestem zbyt nerwowa i się za bardzo przejmuję. Nie wiem jak to zmienić. Ale chyba wiem że to cieszenie się drobiazgami to dobra droga. :)
-
Oj chętnie urządziłabym sobie taki wieczór rozpusty i to we wszystkich wymiarach i na wszystkich płaszczyznach. :D Niech będzie przynajmniej wieczór kulinarnej rozpusty. ;) Od czego zacząć z tym pozytywnym myśleniem.
-
Teraz na poważnie. Zegarku. JAK nauczyć się dobrego i pozytywnego myślenia o przyszłości. Naprawdę chcę opanować tę sztukę. Tylko jak mam odpedzać negatywne myśli które są ciągle. Gdy myślę negatywnie mam poczucie że myślę prawdziwie. Gdy pozytywnie - wewnętrznie czuję że się okłamuję.
-
Urządzam sobie wieczór rozpusty :D
-
No właśnie! Martwimy się na zapas. Jestem mistrzem w tej dziedzinie. Nakręcam się i nakręcam a tak naprawdę nie wiem czy będzie lepiej czy milion razy gorzej! Nie znamy przyszłości przecież. Chyba wiem dlaczego tak mam. Chcę w pewnym sensie zapewnić sobie dobrą przyszlość wychodząc z założenia że jak obgadam, przemyślę, wypowiem wszystkie możliwe złe opcje które mogą się zdarzyć to będę na nie przygotowana i sobie poradzę z przeciwnościami. Guzik prawda. Los mnie może kopnać w tę część tyłka która nie będzie przygotowana na kopniak. Wniosek? Martwienie się na zapas jest zwyczajnie głupie. Zegarku czyli już bliżej niż dalej rozwiązania problemu?
-
Prawda. Nie chcemy próżni. Chociaż z drugiej strony czasem chciałabym wsiąść w jakąś rakietę i się udać do krainy nicości gdzie nie ma nic. Też pamiętam czasy mortadeli! Sentyment pozostał do dziś. Kroki będą. Obiecuję. Tylko trochę ochłonę i wyjdzie ze mnie złość. Zegareczku więc Ty też sie tam czymś gryziesz... Bierzmy zatem to życie na klatę. Coś dziwnego zauważyłam. Ten kopniak od losu przyjęłam nie z pokorą i płaczem tylko z taką agresją wewnętrzną (nie wiem jak to inaczej ująć). Jest strach i złość ale nie ma rozłożenia na łopatki mnie. Chyba się jakoś uodporniłam czy co. :) No i teraz sie zrobiłam glodna przez te kanapki z mielonką tyrolską!!!
-
Na coś ostrego mówisz masz ochote... Upichce Ci coś tylko powiedz co to ma być! :D Zegarku przyznam bez bicia nie przeglądałam żadnych ofert jeszcze. Na dzień dzisiejszy mówiąc bez ogródek jestem poprostu ZŁA. Ale proszę nie mówmy dziś o pracy. Muszę ochłonąć. Potem podejmę jakieś kroki. Muszę wprowadzić do mózgu inne myśli. Zapomniałam że ziemia nadal się kręci i będzie nadal kręcić. Mówmy o czymkolwiek innym. Nawet o cemencie hutniczym. Byle nie o pracy dziś! :)
-
Witam. :) Wywołałaś mnie chyba Zegarku. Otwieram kompa a tu Twój apel. :) Hej smutnamegi. Pamiętam Ciebie. Dobrze że sie odmieniło. Czasem właśnie tak myśle że najlepiej jak sie coś fajnego dzieje to człek automatycznie przestaje sie martwić tym co było i minęło. Otwiera sie na to co przychodzi. Ciesze sie że czujesz motyle. :) Tasko hej. Nie, nie to nie plotki z pracą. Uslyszałam wyrok od samego szefa. Wiedziałam że pracę mam jeszcze tylko do prawie lata przyszłego roku ale się łudziłam. Złudzenia rozwiane. :D Wiem na czym stoję. Wiem że nie powinnam się martwić aż tak bardzo bo przecież takie rzeczy się zdarzają i trzeba sobie poradzić. Jednak powiem szczerze tak mnie zdołowała ta wiadomość że moje ciało chyba się przeraziło. Ciągle boli mnie brzuch z nerwów. Tak się przejmuję. Niby nie chce sie przejmować a organizm dziwnie reaguje na ten stres. annamariajop - hej. Nie wiem co miał na myśli Twój mężczyzna ale chyba postanowił zrobić jakiś test na brak Twojej obecności w jego życiu. Dlaczego tak zrobił? Trudno mi zgadnąć co poeta miał na myśli i po co te testy. Prędzej czy później może powie o co mu chodzi? Mam nadzieję że wszystko dobrze się skończy. :) Zegarku podejdź do płota. Znaczy do komputerka. :)
-
Do czego się nie nadaję to będzie długa lista. Do czego nadaję.... do narzekania! Idę spać. :) Śpij dobrze Zegarku.
-
Jestem beznadziejnie beznadziejna tylko mam jeszcze w miarę wysokie mniemanie o sobie chyba.... życie mi pokazuje gdzie moje miejsce a ja tam nie chce wejść. Od soboty. Dobrze. Tylko do czego ja się nadaję jeszcze.... :/
-
Misie Zegarku są fajne. Nie ma się czego bać. :)
-
Biały miś, biały miś dla dziewczyny aaaaa Hej dziewczyno oo ,spójrz na misia aa czy jakoś tak.... :D
-
Musi to na rusi. :D Wiesz że mi sie nawet nie chce martwić.... Napisz cokolwiek fajnego. Mam dosyć smutnych wiadomości.
-
Na 90% pewne. Tak wiem muszę wziąć się w garść. Ale dziś jestem jednak w szoku. Przypuszczałam już latem że coś się może szykować i dziś się dowiedziałam. Zegarku powiedz cokolwiek w innym temacie bo nie chce już się dręczyć. Najlepiej napisz coś wesołego. :)
-
Poza tym.... wiesz.... ja odchodzę a że tak powiem jest kilka osób... mniej lotnych a to one zostają. Nie chodzi o to że mam się za niewiadomo kogo.... tylko mówię jak jest. Czuję się dziś jak debil kompletny który nadaje się tylko do wdychania i wydychania powietrza. I do niczego więcej.
-
Zegarku to nie będzie takie proste.... Cholera. Nawet nie pracuję w wyuczonym zawodzie. Teraz już naprawdę boję się co będzie.
-
Moi kochani nawet nie mam ochoty narzekać. Ta wiadomość odebrała mi chęć nawet do psioczenia. Nawet nie oczekuję słów pocieszenia bo co się stanie to się stanie. Z pracą łatwo nie jest. Nie wyobrażam sobie nawet co mnie czeka. Dziś nie piszę tego tekstu by się wyżalić lecz abyście wiedzieli gdybym tak nagle się unicestwiła.... Gdyby tak się stało to proszę wyznaczyć tu jakiegoś wodzireja. :D
-
Cześć dziewczyny i chłopaku. Słuchajcie. Nie mam neta a jeśli jest to przez parę minut (nie wiem czy zdołam wysłać tę wiadomość). Ale to jeszcze małe piwo..... :( Nieszczęścia chodzą parami tak? TAK! Wiecie co chyba tak się zdarzy że do pół roku stracę pracę. :( Jest to dla mnie wiadomość przestraszna. Nie wiem co będzie ze mną dalej. Jestem w takim szoku że nie potrafię tego opisać. Nawet nie potrafię zareagować. Wysyłam - może się uda.
-
Dobra nie wybrzydzam. Idę się położyć na Jasiu. Dobranoc.
-
No Jaś jest. Ale taki mały.... eeeeeee..... :(
-
Przydałby się jakiś żywy miś do przytulania a tu nie mam nawet zwykłego pluszowego jak Ty Zegarku. Idę się przytulić do... niczego :/
-
Nie byłoby innego wyjścia. Chociaż na łyżwach autostradą..... Mandatu może nie dostałabym za przekroczenie prędkości ale za niezrównoważenie emocjonalne to raczej zgarnęliby mnie....
-
Ha ha ha ha! :D W takim razie dobrze że stopa ocalała. I dobrze że nie rzucasz w inne obiekty żywe. Mam koleżankę która potrafiła w chwilach ogromnego stresu wytrzaskać kilka filiżanek i talerzy. Naprawdę jej lista była imponująca. Powiedziała że jak to porzucała kilkoma talerzami w kierunku ściany to poczuła natychmiastową ulgę. :D