Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

rachela_71

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez rachela_71

  1. Izabella, "pomarańcza" to anonimowy wpis na forum. A żeby się "zaczernić" musisz założyć konto, jak się zalogujesz, Twój nick będzie w kolorze czarnym.
  2. Czekałam z rozbieraniem choinki do kolędy, ale dłużej nie wytrzymam, chcę już zapomnieć o Świętach i czekać na wiosnę. Więc dzisiaj rozbieram. Zaraz biorę się za pieczenie torcika dla M - ma jutro urodziny :) (w tajemnicy napiszę Was, że 35 ;) )
  3. Hejka, na razie starań nie było i nie ma :) Każdy zajmuje się swoim: M kończy montaż listew przypodłogowych na piętrze, a ja jestem w kuchni i co psy zaszczekają, to patrzę czy ksiądz nie idzie, bo dzisiaj kolęda. A psy cały czas szczekają i dostaję nerwicy. Nie chce mi się iść do gina, tym bardziej, że nie kazał... Trochę martwi mnie to, że nie bolą mnie jajniki jak w poprzednich dwóch cyklach z clo. A po drugie, zastanawiam się, czy czasem mój prawy jajnik nie jest jakiś wybrakowany :O Bo przy każdym USG dominującym jajnikiem jest lewy.... Powinno być na zmianę, nie..? Nawet jeżeli pęcherzyk był nieduży, to i tak w lewym jajniku. W tym cyklu powinna być owu z prawego :O
  4. M wrócił z opóźnieniem, bo śnieg sypie i bardzo ślisko, więc długo jechał. Liilly, Twój M na długo wyjeżdża... Mój najwyżej od poniedziałku do piątku, sporadycznie w weekend.
  5. W tej chwili pisze o tym jak o filmie, który kiedyś obejrzałam :) Nie lubię teraz o tym wspominać, bo sama nie chcę postrzegać już siebie jako ofiary i nie chcę wywoływać współczucia. Z resztą każdy jest kowalem swojego losu, jak sobie życie ułożyłam, tak miałam, dobrze, że zdobyłam się na zmiany. Widać takimi krętymi ścieżkami musiałam podążać, aby spotkać się M. Ale patetycznie ;) No, ale idolką, to mnie nikt jeszcze nie nazwał, dziękuję Emi :D Tamto małżeństwo trwało 10 lat. Z M jestem od 11, a po ślubie 5 i pół. Zaraz M wraca z delegacji :) Miłego wieczoru, pozdrowienia dla wszystkich!
  6. Nie za bardzo chciałam o sobie, bo zamknęłam ten rozdział życia i staram się do niego nie wracać (tylko nie mam wpływu na sny...), ale jak czytam takie historie to nóż mi się w kieszenie otwiera :O Jak wyszłam...? Chyba w końcu przebrała się miarka... Niestety długo trwało zanim podjęłam tą decyzję. Podjęłam skutecznie - bo wcześniej, po różnych ekscesach nocowałam z dziećmi u babci i zarzekałam się, że do domu nie wrócę. Wszystkie takie historie są podobne: zawsze mężczyzna skruszony błaga, mówi, że to był ostatni raz, od tej pory już wszystko będzie dobrze, itp... Nie, żebym wierzyła, ale miałam dość braku swoich rzeczy, nocowania z dziećmi na jednym łóżku. Chciałam po prostu wrócić do swojego domu. I wracałam - aż do kolejnego razu. Tylko z czasem zaczęło być coraz gorzej, odstępy pomiędzy awanturami (połączonymi z rękoczynami) były coraz krótsze. Pewnego lata zostaliśmy sami, bo moja mama zabrała chłopców na trzytygodniowe wakacje na wieś do rodziny i zaczęło się... Po zarwanej nocy, po pracy wpadłam do domu zabrać najpotrzebniejsze rzeczy i przez 2 tygodnie nie wracałam do domu i szukałam już mieszkania do wynajęcia. Chodził, błagał... no i po tych dwóch tygodniach wróciłam... I od razu oberwało mi się za szmacenie się nie wiadomo z kim przez ten czas jak nie było mnie w domu :O Wtedy podjęłam decyzję, że odchodzę na dobre. Wynajęłam mieszkanie i sądziłam się najpierw półtora roku o separację, później kolejne pół roku o mieszkanie (które w międzyczasie zadłużył, nie płacił żadnych rachunków, gazownia odcięła gaz). Wszystkie liczniki i rachunki były na mnie, spłacałam więc nie swoje długi jeszcze baaardzo długo. Przez 2 lata nie dawał mi spokoju, nachodził w dzień i w nocy, czatował pod domem, rzucał kamieniami w okno, czaił się pod pracą. Raz wszedł w nocy przez okno (mieszkałam na parterze) :( W końcu napadł mnie z kumplem, kiedy rozmawiałam z kolegą na przystanku (były ze mną dzieci). Pomógł mi jakiś osiłek, który rzucił się na pomoc, wezwałam policję, miał sprawę karną i dostał zakaz zbliżania się do mnie... I tak po jakiś 2 latach od wyprowadzki z domu nastał spokój. Ale jeszcze długo zanim wyszłam z domu nadsłuchiwałam najpierw, czy nikt nie stoi na dole w klatce, kiedy słyszałam kroki za plecami umierałam ze strachu... Dużo by jeszcze opowiadać, ale starczy koszmarów. Mimo wszystko, to historia z happy endem. Bo po tym wszystkim, kiedy zrodziło się we mnie postanowienie, że żadnych zobowiązujących związków do końca życia, poznałam młodego, przystojnego i bardzo zainteresowanego M. Który, mimo, że cały czas mu powtarzałam, że ja nie chcę się wiązać, że do siebie nie pasujemy, itp. nic sobie z tego nie robił i zdobywał moje serce :D Dobra, spadam do kuchni, bo robota mnie wzywa....
  7. Wierzę, że można dojść do porozumienia, jeżeli ma się różne zdania i poglądy, w tym wypadku mogą poskutkować porady typu: porozmawiaj z nim. Nieporozumienia i kłótnie są w każdym, nawet najlepszym związku. Ale nigdy nie uwierzę, że nadużywający alkoholu, agresywny i chamski mąż się zmieni... Takie jest moje zdanie. Rozstanie zawsze jest trudne z różnych powodów, często finansowych, ale też kobieta w ten sposób traktowana ma syndrom ofiary i jest emocjonalnie bardzo uzależniona od męża. Jeżeli ktoś przez lata mówi, że jesteś do niczego, poniża i traktuje Cię jak śmiecia, to w końcu zaczynasz w to wierzyć. Niektórym wydaje się, że to skrajne i patologiczne wypadki, ale niestety, w wielu "normalnych" rodzinach taki układ funkcjonuje przez lata...
  8. Widzę Gerwazy że i Ty wyraziłaś swoje zdanie na sąsiednim topiku :) Byłam w toksycznym związku i zawsze, kiedy o takim czytam jedyną radą której bym udzieliła to: "uciekaj gdzie pieprz rośnie, bo szkoda każdego kolejnego zmarnowanego dnia" :( Dlatego wolę nic nie pisać :O Zawsze jest ktoś kto poradzi, żeby porozmawiać, postarać się naprawić, pójść na kompromisy.... Ale jeżeli w małżeństwie nie ma szacunku tylko chamstwo i z całą premedytacją rani się partnera, to moim zdaniem nie ma czego naprawiać :( Mnie co jakiś czas powtarza się sen, że wróciłam do mojego ex, a minęło już tyle lat... I czuję taką rozpacz, że kiedy budzę się jestem wdzięczna losowi za M i kocham go jeszcze bardziej :) (w tym tygodniu miałam znowu ten koszmar... :O )
  9. A ja nie mam wiadomości o ciążach ani w rodzinie, ani wśród znajomych, wręcz przeciwnie.... Ciągle słyszę o czyjejś śmierci :( Zaczęło się już jakiś czas temu: dzwonię do koleżanki, z którą nie rozmawiałam z pół roku - ona akurat wraca z pogrzebu, dzwonię do drugiej - akurat umarł jej tato, później mój 41-letni kuzyn, w końcu tato :( Zdecydowanie wolałabym informacje o ciążach i narodzinach....
  10. Ja tu się staram a Ty Liilly wysłałaś ściągę do emotikonek :) U mnie 6 dc :)
  11. Już w łóżku pod kołderką się wygrzewam :) Pozdrawiam Was wszystkie szczerze, fajnie, że dzisiaj takie duże towarzystwo Maja, no i udało Ci się :P
  12. no i 2 razy :O Basia, babcia Rachela grzeje się na kanapie pod kocykiem ;)
  13. hmmm, post mi wcięło..? czy będzie 2 razy... Izabella, teraz mocno trzymamy kciuki
  14. to oczywiście było do poprzedniej strony.... Izabella, teraz mocno trzymamy kciuki :)
×