Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

rachela_71

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez rachela_71

  1. Anusia wpółczuję, pewnie jesteś nieźle wkurzona... Kochana, nie kolonowanie, rozmnożenie by się nam przydało....
  2. Młoda - a gnęb sobie :) Blue lady - od Ciebie więcej sie dowiedziałam o mierzeniu temperatury niż z innych źródeł :) Biest - też już marzę o gorących plażach (wielkie odliczanie: do urlopu 4 tygodnie, 20 dni roboczych, do wyjazdy 4 tygodnie i 5 dni :D)
  3. Blue lady jest specjalistką od temperatury :) Zrób sobie beta HCG, na tym etapie chyba najpewniejsze... Ja się nie testuję, żeby jak najdłużej łudzić się nadzieją... ;)
  4. Stefi, czemu tak malutko i rzadko piszesz? Nie jeżdże nigdy na wczasy zorganizowane, więc oglądam co chcę, i niejednokrotnie zapuszczałam się w niezbyt bezpieczne dzielnice, bo każda duża aglomeracja ma swoje slumsy... Pod tym względem chyba najciekawsza jest Marsylia i Neapol - miasta imigrantów :)
  5. Ivanka, mnie się zawsze wydawało, że nie gromadzę, ale wszystko wydało się przy przeprowadzce. Teść nie mógł się nadziwić, że to wszystko zmieściło się w małym mieszkaniu :D
  6. A dlaczego lubię Francję..? Zawsze ciągnęło mnie w świat i w liceum korespondowałam z kilkoma osobami z różnych krajów, m.in. z Francuzem (to były czasy - bez internetu :D) Po skończeniu szkoły pojechałam tam pierwszy raz. Z szarego komunistycznego kraju, gdzie po dostawie prochowców stała kolejka w domu towarowym, pojechałam do pięknego kolorowego kraju z centrami handlowymi, galeriami, cudnymi (i nieosiągalnymi) ciuchami na wystawach, uprzejmymi i pogodnymi ludźmi na ulicach (wtedy to mnie bardziej kręciło od zabytków ;) ) Mało tego, podczas miesięcznego pobytu we Francji (byłam koło Dijon) pojechałam z tym kolegą i jego znajomymi na Cote d'Azur; Nicea, Saint Tropez i te klimaty :) To było moje pierwsze "zachłyśnięcie" Francją, teraz, kiedy są otarte granice nic już nie robi takiego wrażenia. We Francji byłam jeszcze kilka razy (raz w Paryżu), pozostał mi sentyment. Z resztą, z tymi znajomymi utrzymuję do tej pory kontakt.
  7. Anusia, życzę Ci spokojnego dnia w pracy! (ja jadąc do pracy mam mdłości). Młoda - może to za wcześnie. Nie znam tego testu. Mam doświadczenie tylko z płytkowym "quick vue". Ale wiem też, że koleżanka robiła w terminie @ i nie pokazał ciąży, mimo tego, że była, dopiero kilka dni później - bladą kreskę. Blue lady - wcześnie wstajesz, jak nie musisz :) Ale mnie też szybko i sprawnie idzie robota w domu jak wcześnie zaczynam.
  8. Cześć dziewczynki! Mon cheri - dołączam się do Twoich życzeń, lepszych nie wymyślę :) Anusia, do tej pory chyba ja byłam przodownicą w narzekaniu na swoją pracę ;) Też nienawidzę tego miejsca, w którym muszę przebywać 8 godzin dziennie. Kiedy zaczęłam myśleć o ciąży nie szukałam nowej pracy. Ale od jakiegoś czasu już rozsyłam aplikację w myśl zasady: co ma być to będzie. Na razie niestety z miernym skutkiem :( Ja pracuję w prywatnej firmie, nie najgorszy jest nadmiar pracy, ale stres i warunki. Panuje tu swoisty (niepisany) kodeks pracy autorstwa szefa. Szkoda gadać... A chyba najgorsze jest to, że nie opłaca ZUSu (dokumentacja jest w porządku, brak tylko przelewów), miałabym to w d... ale przez to od prawie 5 lat nie wpłynęla mi żadna składka na konto funduszu emerytalnego. Nie wierzycie, jak jest to możliwe? Okazuje się, że w naszym kraju jest możliwym uchylanie się od płacenia ZUSu i podatków przez całe lata. A ZUS każe w takim wypadku założyć sprawę cywilną, żeby odzyskać swoje, jakby nie było, pieniądze. Jak podać pracodawcę do sądu pracując u niego? To tak jakby od razu złożyć wypowiedzienie. A jeszcze weszła niedawno nowelizacja przepisów, gdzie zobowiązania wobec ZUSu przedawniają się po 5 latach... (wcześniej było 10). Wydłużają kobietom wiek emerytalny, żebyśmy wypracowały sobie większą emeryturę (akurat) a ja mam 5 lat w plecy w składkach :( Sorki za marudzenie od rana... Miłego dnia, pozdrawiam Was!
  9. oj Biest... a może ktoś jest, a jeszcze nie wie? ;) (oj nadziejo nadziejo...)
  10. Hehe, myślicie, że coś w tym jest...? Bo czytałam, że przepowiednia została zmieniona i to ma być 1000 strona...
  11. Z Francji tu jeszcze nikogo nie było :) Jak Cię tam zawiało? Długo już?
  12. Blue lady Marette - współczuję; po 5 poronieniach masz prawo być smutna i rozgoryczona....
  13. Wiesz co Jola... ja też nie lubię tej ostatniej fazy cyklu... Najpierw coś łykam, piję, przygotowuję się, później staram ;) a po owulce oczekiwanie.... i stagnacja
  14. Hej! Ale mnie dzisiaj niemoc ogranęła :( Na dodatek czas się wlecze. Zaglądam od czasu do czasu co piszecie, ale jakoś nie mam weny. Cieszę się Ivanko, że prognoza się sprawdziła :) U mnie dzisiaj też nadal słoneczko. Młoda - Francja to mój ulubiony kraj, zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że jestem frankofilem ;) Życzę wszystkim słoneczka !
  15. Jestem :) Czytałam, co pisałyście, jak już spałam. Po pierwszym dniu pracy sen mnie zmógł już po 22 :) Trzymam kciuki za Was wszystkie, i za te, które mają nadzieję, i te, które już ją straciły. I wciąż czekam na dobre wiadomości cmok
  16. Mogłabym częściej biegać, ale mi nie wychodzi... Z dietą nie jestem konsekwentna niestety :( Dostałam od brata tydzień temu ferrero, jakoś się opierałam, a wczoraj jak otworzyłam, to jadłam jedno za drugim i nie mogłam przestać, aż mąż mi zabrał i schował ;)
  17. Ja już z domku piszę :) Ivanka, a u nas już się rozpogodziło, jutro ma być nawet 20 stopni, kilka następnych dni też ładnych, ale na weekend ma się ochłodzić :( taką dzisiaj widziałam prognozę. U mnie dzisiaj 21 dc i niepohamowany apetyt, jak zwykle w tej fazie :) Dzisiaj biegam, więc może spalę przynajmniej trochę kalorii. Stefanio..?
  18. Miało być "albo sie przeziębię" nie "ale" z obu stron - dołem mnie boli spieszę sie, bo zaraz do domku spadam :)
  19. Blue lady - mnie dół brzucha pobolewuje. Czasem tak mam jak za długo stoję, ale się przeziębię... Ani jedno ani drugie w tym wypadku, może długa obecność męża w domu..? :D
  20. Mój też nie od razu zrobił :) Wg definicji (wiekszosci, bo różnie piszą) rok intensywnych starań bez efektów można zakwalifikować jako niepłodność. Zbliżam się wiec niebezpieczenie do tej granicy. Chociaż mon cheri pisała, że statystycznej parze koło 40-tki zajmuje to ok. 30 m-cy. Dobrze pamiętam mon cheri?
  21. Po wpływem koleżanek w styczniu/lutym poszłam do lekarza, zrobiłam USG dopochwowe, zrobiłam badanie hormonów (z własnej inicjatywy), ogólna badania, mąż zrobił badanie nasienia. Wszystko jest ok, i chyba na tym poprzestanę. Chociaż trochę niepokoi mnie późna owu, co za tym idzie krótka faza lutealna (taka jestem dokształcona przez mądrzejsze koleżanki :D ), więc może z tym problemem się udam do gina. Może coś przypisze.
×