Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

minimini26

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez minimini26

  1. Emisia - wygląda na to, że Wiktory - lubią się ukrywać do samego końca :)))
  2. ołała :) Smyczek się nam popisał:) SUPER! Dzisiaj mały trochę dokazuje. Muszę jechać po południu na kontrolę bilirubiny, bo wczoraj wyszła wysoka... Jak będzie nadal tak duża to albo dadzą nam lampy do domu, albo zostawią w szpitalu... To chyba najgorsze - wrócić do szpitala... Do tego, chyba mój mąż się nie wyrobi i muszę z małym sama jechać samochodem... Jak pech to pech. A żeby było jeszcze gorzej - to leje! Nie wiem jak sobie dam radę z nosidełkiem i z torbą i jeszcze z szukaniem pieprzonego parkometru...
  3. minka- ja kłądę raz na jednym boku, raz na drugim. Jak już uśnie na lewym, to go nie zmieniam, tylko po kolejnym karmieniu, kładę go na prawym. Jak obudzi się bez płaczu, to kładę go na brzuchu na przewijaku. Raz nawet usnął w takiej pozycji, ale nie można dziecka samego wtedy zostawiać. Jestem pod wrażeniem akcji Pax :)))
  4. Haha! Jak Pax wcelowała ! Godzina 23:59!!! Pięknie! Dzisiaj jak nie będzie padać ani wiać, wychodzimy na krótki spacerek :)))
  5. a! rodziłam w warszawie - na karowej. Szpital wspaniały! Gorąco polecam.
  6. heeeello! Urodziłam 7 czerwca cudownego synka. waga - 3,800 kg dł - 53cm Też 14 dni po zdjęciu pessara. Poród. ok 1:00 w nocy odeszły mi wody. Spałam - i zrobiło mi się mokrawo. Nie siałam paniki - pochodziłam po domu i co chwilę miałam mokoro między nogami. Tak po kilka kropelek dosłownie. Obudziłam męża, bo stwierdziłam, że mimo braku skurczy, lepiej pojechać do szpitala i to sprawdzić. Najwyżej odeślą mnie do domu i powiedzą, że moczu nie trzymam Na spokojnie wzięłam prysznic, wydepilowałam się, zjadłam... śniadaie i pojechaliśmy. Po drodze złapało mnie kilka bolesnych skurczy, jednak jak podłączyli mnie pod KTG na IP nie wychodziło NIC! Mnie też nic już nie bolało. Przyszła położna i kazała mi się rozebrać do badania. Juz myślałąm, że wrócę jednka do domu, jednak dosłownie po wejściu na fotel, wody odeszły mi już konkretniej. Po zbadaniu, skurcze zaczęły być mega bolesne - od razu co 3-5 minut. Rozwarcie na trzy palce. Na porodówce wylądowałam ok 5:00 i od razu prosiłam o zzo Płakałam jz prawie z bólu, kiedy pojawił się zbawca - anestezjolog. Po podanym znieczuleniu - miałam wakacje. Wszystko się samo rozwierało - a ja leżałam i gadałam z mężem. Druga faza - już kolorowa nie była... Bóle parte już bolały bardzo. Trafiłam na rewelacyjną położną, która ochroniła moje krocze przed nacięciem. Mam dwa rozpusczalne szwy, których kompletnie nie czuję. Wspominam poród bardzo dobrze. W ten sposób, mogę rodzić jeszcze nie raz
  7. Trochę po nie w czasie wiem, że na przyspieszenie skurczy, trzeba drażnić sutki. Mi na porodówce już kazali, żeby skurcze przychodziły szybciej. Jak już się jest w terminie, można pocierać suki szorstkim ręcznikiem - wtedy po pierwsze się je hartuje, po drugie wydziela się oksytocyna :)
  8. kasiula - ja czekałam 3 dni, ale idź do lekarza - może w Twojej sytuacji, zrobią Ci na Cito, albo mogą kopię wydać z poprzedniego badania. Q7 - ja karmię piersią i karmić mam zamiar przynajmniej 5-6 miesięcy.Do chwili rozserzania diety - przynajmniej. Później to już jak się uda to dobrze, jak nie - wyrzutów sumienia nie będę chyba miała.
  9. Ja jestem po łyżeczkowaniu i o jest trochę inaczej. Coś tam leci jeszcze - ale zwykła podpaska wystarcza. Jutro powiem na wizycie o tym, ale chyba jest ok. Po pierwszym porodzie - też po łyżeczkowaniu - szybko przestałam krwawić. Tzn. delikatne plamienia utrzymywały się kilka tygodni, ale były zupełnie nieuciążliwe. Przeczytałam o Smyczku dopiero. Biedactwo. Oby ruszyło z kopyta i się skończyło szybko ...
  10. Plimka - kochana... Czytam Ciebie i mam przed oczami siebie po urodzeniu pierwszego dziecka. Też wszystkiego się bałam i wręcz błagałam o towarzystwo. Drżałam jak tylko mąż na dłużej wychodził, bałam się zostać z małą sama. Pocieszające jest to, że dzieci z dnia na dzień są sprytniejsze i szybko rosną, i ani się obejrzymy, a dzieciaczki po kilka miesięcy będą miały. Plimka - jesteś dzielna :) Będzie dobrze!
  11. Dzień dobry! Powiem Wam, że się wyspałam :) Mąż ma wolne do jutra i jakoś tak błogo w domu. Rano, gdyby nie córka która przyszła nas obudzić o 8:40, to nie wiem do której byśmy spali. Mąż na szybko odstawił córę do przedszkola i pojechał uzupełnić garderobę Wiktorka. Jednak za mało mało mam ubranek w rozmiarze 56 :) Życzę Wam takich porodów jaki ja miałam :) Opieki w szpitalu też można mi pozazdrościć. Wreszcie jestem zadowolona z państwowej służby zdrowia :) Jutro mamy się stawić w przychodni przyszpitalnej na kontrolę. Gdyby nie ból pleców i piersi które mam już większe niż Pamela, to bym tego połogu nie odczuwała. Krwawienie mi praktycznie ustało. Jedynie boli podbrzusze jak przy okresie. Czekam na kolejne wieści z porodówek :)
  12. Mam sekundkę (chyba). Poród. Tak jak pisałam "na gorąco" - ok 1:00 w nocy odeszły mi wody. Spałam - i zrobiło mi się mokrawo. Nie siałam paniki - pochodziłam po domu i co chwilę miałam mokoro między nogami. Tak po kilka kropelek dosłownie. Obudziłam męża, bo stwierdziłam, że mimo braku skurczy, lepiej pojechać do szpitala i to sprawdzić. Najwyżej odeślą mnie do domu i powiedzą, że moczu nie trzymam :) Na spokojnie wzięłam prysznic, wydepilowałam się, zjadłam... śniadaie i pojechaliśmy. Po drodze złapało mnie kilka bolesnych skurczy, jednak jak podłączyli mnie pod KTG na IP nie wychodziło NIC! Mnie też nic już nie bolało. Przyszła położna i kazała mi się rozebrać do badania. Juz myślałąm, że wrócę jednka do domu, jednak dosłownie po wejściu na fotel, wody odeszły mi już konkretniej. Po zbadaniu, skurcze zaczęły być mega bolesne - od razu co 3-5 minut. Rozwarcie na trzy palce. Na porodówce wylądowałam ok 5:00 i od razu prosiłam o zzo:) Płakałam jz prawie z bólu, kiedy pojawił się zbawca - anestezjolog. Po podanym znieczuleniu - miałam wakacje. Wszystko się samo rozwierało - a ja leżałam i gadałam z mężem. Druga faza - już kolorowa nie była... Bóle parte już bolały bardzo. Trafiłam na rewelacyjną położną, która ochroniła moje krocze przed nacięciem. Mam dwa rozpusczalne szwy, których kompletnie nie czuję. Wspominam poród bardzo dobrze. W ten sposób, mogę rodzić jeszcze nie raz :) Od wczoraj rozkręca mi się laktacja i nie mam problemu z karmieniem. Pierwsze dwie doby życia Wiktorka - to był nieustanny płacz. Nie spałam prawie wcale. Dopiero wczoraj nad ranem - puścił kilka bączków - i od tej chwili jest spokojny jak aniołek. Tyle u mnie - zaraz sprawdzę co u Was :D
  13. Cześć dziewczynki. Melduję się w domu :) Wczoraj wieczorem nas wypuścili! Generalnie jest dobrze. Trochę jestem niewyspana - ale kiedyś nadrobię stracony sen. Muszę odszukać na szybko tabelkę i sprawdzić jak tam postępy porodowe. Jak tylko dam radę - postaram się być bardziej na bieżąco :)
  14. Cześć Brzuchatki, Wiecie co... odeszły mi chyba wody. NIe mam żadnych skurczy poza tym. Spałam i nagle mi się mokro zrobiło. Nie poleciało tego sporo, ale troszkę. Teraz chodzę po domu i czekam, aż mnie coś ukłuje, ale cisza. Idę pod prysnic się oporządzić na w razie czego. Poczekam jescze trochę i pojadę na IP. No chyba się nie posiusiałam? Gdzie są skurcze?????
  15. Miarka - Ja wczoraj przepakowałam, rzeczy z dwóch małych, do jednej dużej i jednej małej :) Ale to chyba z nudów :) Przez Was robię listę zakupów, z planem upichcenia gołąbków :) Choć jeszcze nigdy nie robiłam!
  16. Ja mam na plusie 15 kg. W brzuchu mam 108 cm. Też mi chyba nie opadł. Ale może taka moja uroda. Mam zdjęcia z dnia porodu, pierwszego dziecka i też ten brzuch wysoko miałam. Także chyba nie ma zasady. W ogóle w tej ciąży poza smarowaniem się balsamem ( i to też nie codziennie), to nie używałam, żadnych oliwek, ani kremów przeciw rozstępom. Stwierdziłam, że skoro po pierwszej ciąży nic mi nie wyskoczyło, to i tym razem się uda - i odpukać jest dobrze. Ja mam jedynie nadzieje, że dzidziuś nie będzie miał kolek. Wtedy mogę jechać z maluchem na koniec świata. W ogóle ja bardzo dobrze wspominam wakacje z moją miesięczną (!) córką. Gorzej było jak miała rok - w sensie takim, że bardziej się umordowaliśmy :) My w październiku, mamy jechać do Wiednia, albo do Rzymu. Ale to już większą grupą. Lot trwa stosunkowo krótko, także będzie dobrze. Zresztą - zobaczycie :) 3 miesięczne dziecko to już dla nas gigant będzie :)
  17. Kofi - mi pomagają jedynie gumy do żucia miętowe. Medykamenty typu Rennie - wywołują u mnie dodatkowo wymioty, także skórka za wyprawkę :)
  18. Oj ja też nad morze chcę ruszyć :) Mamy plan wyjechać na dwa ostatnie tygodnie sierpnia, bo córa chyba do nowego przedszkola idzie od września, dlatego nie chcę, żeby opuściła dni integracyjne ... Jako, że wyjedziemy prawdopodnie tylko we czwórkę, to rezerwować będziemy na kilka dni wcześniej. Jest mi tak naprawdę wszystko jedno gdzie. Czy Sopot, czy Jastarnia, czy Kołobrzeg :) Zawsze gdzieś coś znajdziemy :)
  19. Dzień dobry! Wy tak narzekacie na pogodę - a ja uważam, że jest wspaniała :) Jest 16 stopni, co prawda zachmurzone niebo, ale jest czym oddychać. Nie chcijcie upałów, bo umrę :) Na śniadania zjadłam kromkę chleba i wypiłam herbatę zieloną - i co????? i ZGAGA!!!! Równie dobrze mogę zjeść kebaba na ostro - i tak mnie to cholerstwo dopadnie...
  20. ja też spać nie mogę - przez zgagę... mam ją wieczorami, nawet po samej wodzie... Aż mi łzy normalnie lecą - tak mnie piecze... Pragnienie mam nieziemskie wieczorami, także męczą się z tą zgadziną już kolejną noc. Dziś się śmiałam, że może będzie mi dane jednak mecz otwarcia obejrzeć. Mój mąż ma zakupić piwo bezalkoholowe, bo niestety, ale w razie czego musi być na chodzie. Nawet ja się śmiałam, że do meczu na piwo bezalkoholowe się skuszę. Tylko z drugiej strony - wtedy na bank zacznę rodzić.Przecież w szpitalu nikt mi nie uwierzy, że po bezalkoholowym jesteśmy :) Jak wpadniemy na IP zionący piwkiem, to nas na Izbę Wytrzeźwień wyślą.
  21. majóweczka - najgorsze jest to, że w niektórych szpitalach w ogóle nie ma możliwość ZZO.... To jest przykre. Wybór zawsze powinien należeć do kobiety. Ale czasem tego wyboru nie ma ... :(
  22. ano! W Krakowie już były. Ale do Wrocławia, z maluszkami możecie się wybrać. Było mnóstwo dzidziusiów - takich kilkutygodniowych.
  23. Hej! Smerfetko - gratuluję! Czyli można jak się chce urodzić.. Byłam wczoraj na targach dla mam i dzieci, i przytachałam do domu dwie wielkie torby gratisów. Zaraz je przejrzę, i powywalam niepotrzebną makulaturę. Mam zapasy kosmetyków (ale to dla starszej córy) i butelkę Aventu :) Także opłacało się. Poza tym, można było skorzystać z porad fizjoterapeutów i położnych. Niby nic nowego się nie dowiedziałam, ale moje trzyletnie dziecko zaliczyło bilans 3 - latka :) Nie było dużo ludzi, bo pogoda była średnia. Takie targi będą jeszcze organizowane w Krakowie i we Wrocławiu :)
  24. Witam się! Lecę zaraz piec i desery przygotowywać, bo dzisiaj mamy nalot babć, cioć i wujków z okazji dnia dziecka. Najgorsze jest to, że o różnych porach będą nas odwiedzać ... Ale cóż. Każdy ma po kilkoro wnuków/ chrześniaków. Czytam o tym zasypianiu dziecka i jedno mnie zastanawia :) Niech jedni kładą spać na rękach, inni - niech uczą dziecka samodzielnego zasypiania. Ale nie rozumiem jednej rzeczy! Nie rozumiem szykowania w między czasie mężowi kolacyjek i śniadanek. Przepraszam... Ale w tej sytuacji, kiedy kobieta chodzi na rzęsach przez ciągłe zmęczenie - to niech mężowie ruszą tyłki i sobie sami kanapki zrobią. Nie chcę nikogo urazić, ale PARYTETY w domu to dobra sprawa.
  25. wpadłam zobaczyć, czy plimka się nie meldowała... ciekawe czy juz w domku, czy moze jeszcze ich trzymaja. Dziewczyny! Dla kilku z nas zaczął się ostatni weekend w tym cudownym stanie :))))))) DOBRANOC!
×