aneta z hanią
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez aneta z hanią
-
Mee i ode mnie przyjmij serdeczne życzenia. Bądź szczęśliwa i uśmiechnięta.
-
Witam Was. Dziękuję za dobre słowo Karmelko i mee. Jestem właśnie w pracy,dzieciaki śpią,a ja rozmyślam,co dalej ze mną będzie. Boję się przyszłości. Przed salą rozpraw wdałam się w bezsensowną rozmowę z byłym. Jak ja mogłam nie widzieć wcześniej,z kim ja mieszkałam. Nie wiem co mam zrobić, jestem umówiona z adwokatem,bo muszę jakoś ustalić kontakty z dzieckiem. Wszystkiego się boję,najbardziej przyszłosci. On mi powiedział,że na wiosnę chcą wynająć 2pokojowe mieszkanie,zrobić Hani pokój,żeby zabrać ją na noc jak ja będę w pracy. Hania mi mówi,że ona nie chce jechać do taty domku. Ja nie wiem co robić. Łzy od wtorku lecą mi ciurkiem. Ja tego nie przeżyję,jak oni ją wezmą. Boje się,że znowu będzie ją wciągał w kłamstwa. On nie ma żadnych zasad moralnych.
-
Witam was wszystkich. Dawno nie pisałam ale nie miałam jakoś siły się zebrać. Chciałam wam oficjalnie powiedzieć że wczoraj o 12 się rozwiodłam. Orzeczony jest rozwód z jego winy,dziecko zostaje ze mną,mam powierzoną władzę rodzicielską,on ma prawo do kontaktów i decydowania w ważnych życiowych sprawach dziecka. Koszty rozprawy600 zł też on płaci,alimenty zasądzone 500 zł. Dziękuję kochanej Dudzi że wczoraj była ze mną,choć wirtualnie.
-
Hej wszystkim. Mee jak tam poszło,mam nadzieję,że po Twojej myśli. Ja wczoraj dostałam wezwanie na rozprawę rozwodową na 12 lutego. Strasznie to przykre jest. AnetkaWra ja też mam na imię Aneta i jestem z północnego zachodu naszego kraju.
-
Witam wszystkich forumowych przyjaciół. Karmelko u mnie byle jak. W pracy kłopoty,redukcje,nagle wszystkich za dużo się zrobiło,a jeszcze pół roku temu były ogromne braki personelu w całym szpitalu. Mamy wykreślane dyżury,a jak już przyjdziesz do pracy to nie wiesz,na jaki oddział cię dziś przerzucą. Nikt nie liczy się z człowiekiem,nie uznaje żadnych wartości. Na dodatek dziś dostałam awizo z sądu do odebrania na poczcie-termin rozprawy rozwodowej. Z jednej strony chcę to już mieć za sobą,ale bardzo się boję tej ostatecznej decyzji. Byliśmy ze sobą 20 lat i wszystko poszło na marne. Nastrój mam depresyjny.
-
Witam wszystkich forumowych moich przyjaciół. Ja dziś napiszę tylko tyle-dziękuję za to,że jesteście,za to, że wyciągneliście mnie z obrzydliwego życiowego bagna. Dziś jestem szczęśliwa i mam do siebie szacunek. Maxx-jeszcze ja Ci gratuluję,a imię wnuka-moje ulubione-dostojne i błogosławione. Dobranoc kochani!
-
Może i masz trochę racji,nie wiem. Nie wmawiaj mi jednak,że mam obsesję na jego punkcie bo to nieprawda. To nie jest dobry człowiek,skoro jego rodzice nie chcą go znać,koledzy odsunęli się od niego i śmieją się po kątach. Zrobił co zrobił,trudno. Ja już takiego człowieka nie chcę w swoim życiu. Naprawdę myślę,że tobie też przejdzie to rozgoryczenie i upokorzenie. Teraz naprawdę już znikam,bo mam świetną książkę. Pozdrawiam!
-
A więc trafiłam w sedno. Wyleczysz się z tego,jak przyjdzie pora. Ja nie pluję jadem,bo nie mam powodu. Nie siedzę latami przed komputerem, bo nie bardzo mam czas i ochotę. Czasem zajrzę i to wszystko. Za to mój mąż siedział. Trzymam się świetnie,bo wiem,że mam dla kogo żyć. Mam super pracę,mnóstwo przyjaciół,kochającą rodzinę. Jestem zdrowa. Niczego więcej mi do szczęścia nie potrzeba. Niech i tobie się ułoży dobrze życie. Spotkasz kiedyś tą właściwą osobę,która cię nie skrzywdzi. Dobrej nocy!
-
Patrzę i dlatego jestem wreszcie szczęśliwa. Za to ty na pewno nie, sądząc po twojej marnej paplaninie. Żal mi ciebie kimkolwiek jesteś. Ktoś cię bardzo zranił i upokorzył,dlatego próbujesz teraz robić to samo. Kiedyś ci to przejdzie,jeszcze będziesz cieszyć się życiem.
-
Witaj Ewelinka. Na pewno to nie jest łatwe. Trzeba się zmierzyć znowu ze swoim największym smutkiem. Ale myślę,że i tak lepiej już to zniosłaś niż jeszcze parę miesięcy temu. I tak cię podziwiam za siłę do życia. Trzymaj się!
-
A ty marny egzemplarzu możesz sobie swoją dziecinadę wsadzić w wiadomą część ciała,bo albo ci się w życiu nudzi,albo nie potrafisz nawiązać prawidłowych relacji w realnym świecie z drugim człowiekiem. I widzę że tylko tutaj i tylko w tak śmieszny sposób musisz się wyżyć i dowartościować,w prawdziwym życiu jesteś przeciętną osobą,na którą nikt nie zwraca uwagi.
-
Witaj Jaro. Pewnie że możesz dołączyć. Samotność nie jest przyjemna ani łatwa. Podziwiam że dajesz radę ogarnąć trójkę dzieci. Ja czasem z jednym sobie nie radzę. W jakim są wieku,skąd jesteś i jak to się stało że jesteś sam?
-
Witam wszystkich. Ja jestem u rodziców i odpoczywam do niedzieli. Wczoraj mieliśmy ulewę,dziś piękne słońce. Byłam wieczorem z rodziną na cmentarzu i atmosfera była taka jak w dzieciństwie. Pięknie wszystko oświetlone. Tylko przygnębia fakt,że grobów przybywa w zastraszającym tempie. Życie jest takie ulotne. To skłania do refleksji i zastanowienia się nad sobą. Co w życiu naprawdę jest ważne. Ja zmieniłam swoje priorytety i je przewartościowałam. Teraz czuję,że żyję własnym życiem,w świętym spokoju. Miłego wieczoru dla wszystkich. Pozdrawiam!
-
Witaj Sooty 30. Dokładnie rok temu byłam w identycznej sytuacji. Świat mi się zawalił w jeden dzień. Ja mam prawie 36,córka prawie 5. Na początku było tragicznie. Nie spałam,nie jadłam,nie byłam w stanie chodzić do pracy. Pomagała mi rodzina,przyjaciele i to forum. Mój ex też na początku był super ojcem,ale ten kontakt jest teraz gorszy. Tatusiek się odzwyczaił już od dziecka. Jest wygodny. Córka bardzo za nim tęskniła,teraz w ogóle o nim nie mówi. Była świadkiem jego kłamstw i powoli zaczęła sobie dodawać dwa do dwóch. Ja przez pierwsze miesiące chodziłam na terapię do psychologa i brałam antydepresanty. Dziś już tego nie potrzebuję. Jest lepiej,ja jestem spokojniejsza i córka też. Nikt na nas nie krzyczy,nikt mi nie ubliża. Ciężkie są dziś tylko niektóre dni. Ale uwierz mi,że z czasem będzie lepiej. Powoli,pomału dzień po dniu. Ja byłam ze swoim 20 lat,od 16 roku życia. Myślałam,że bez niego nie potrafię funkcjonować. Ale mocno się pomyliłam. Da się i teraz jest mi lepiej bez niego,jak z nim. Życzę Ci dużo wytrwałości. Dasz radę. Każdy z Nas tutaj daje.
-
Kama ja to mam czasem wrażenie,że nawet nie stoję w miejscu,tylko cofam się do tyłu. Właśnie teraz przeżywam taki okres w życiu. Mija rok od odejścia mojego męża. Dokładnie to minie za 5 dni,ale jakie to ma już teraz znaczenie. Ja finansowo sobie radzę-musiałam przejść na kontrakt z tego powodu. Natomiast moja psychika leży. Wielokrotnie znów rozpamiętuję,jak można było oszukiwać rodzinę przez 6 lat. Może zachowałabym do niego szacunek gdyby uczciwie przyszedł i powiedział-zakochałem się i muszę odejść. Przepraszam. A tak jak on postąpił nie da się niczym usprawiedliwić. No i z tym chyba się już nie pogodzę nigdy.
-
Drago80 doskonale też to rozumiem,też nie wyobrażam sobie dalszego życia z byłym,ale jeszcze gorsze jest to,że nie wyobrażam sobie życia również z innym mężczyzną. Bo jak znowu zaufać,jak znowu się zakochać? Przecież nie mam już 16 lat. Są zobowiązania,doświadczenia życiowe,jest dziecko,które pomimo złości,gdzieś w głębi kocha tego ojca. Więc co robić i jak dalej żyć? Samemu? A jak inaczej,skoro z innym już nie potrafię? Nie wiem,co robić. Stoję na kolejnym życiowym zakręcie i nie wiem,którą drogą pójść,żebym była szczęśliwa i żeby nikogo po drodze nie skrzywdzić. Czasem myślę,że to kara za to,że dawno temu wyśmiałam zakochanego po uszy we mnie kolegę. Dziś on jest szczęśliwym mężem,a ja zostałam na lodzie.
-
Cześć. Dudzia jakie Ty masz fajne myśli o przyjaźni z kochanką męża. O ja to przeżyłam. Przyjaźniłam się z kochanką mojego męża,razem mieszkaliśmy,razem gotowałyśmy, prałyśmy sprzątałyśmy..... Tylko że wtedy mój mąż był tylko mój,a ona miała swojego faceta. Co za ironia losu. A dziś znowu mi się przyśnili,a ja w tym śnie tak jej przyłożyłam w twarz,że miała siny ślad. Rok temu pewnie bym to zrobiła, jak bym ją spotkała. Dziś bym nawet nie spojrzała w jej stronę. Ja się jeszcze doczekam,jak oni tego pożałują. Wierzę w to. Inaczej bym już zwariowała.
-
Anneo ja bym zadzwoniła chyba na policję i zapytała,co mam zrobić. Może oni pokierują,gdzie to zgłosić,bo jeżeli on rzeczywiście targnie się na swoje życie,to będzie jeszcze gorzej. Że wiedziałaś o takich groźbach i kompletnie nie zareagowałaś. Ale na pewno bym nie wybaczyła. Trzymaj się, bo lekko nie będzie.
-
Też jestem za. Dudzia dzięki za super maile. Uśmiałam się nieźle!
-
Witam w niedzielny poranek. Ja się w piątek spakowałam i prztjechałam z córką do mamusi. Dziś wracam bo do pracy na noc. Jak tylko mam kilka dni wolnego wyjeżdżam żeby nie siedzieć w domu i nie myśleć. Tutaj położę Hanię spać to zawsze ktoś jest ze mną. Nie myślę wtedy,dlaczego to wszystko się stało. I tak jak ty Eweline-myślę,że ten koszmar nigdy się nie skończy. Ja Dudzia rzeczy mojego eks wyrzuciłam z mebli na korytarz pod drzwi w ciągu 30 minut. A on zbierał do reklamówek. Tylko że jak jakiś czas temu sprzątałam,znalazłam moją obrączkę i pierścionek zaręczynowy-rozryczałam się jak dziecko. Ale koniec katowania. Wszystkie zdjęcia i inne wspólne pamiątki(znalazłam nawet nasze listy do siebie z wojska) siedzą teraz w piwnicy w kartonie. Ale to prawda,że to nigdy nie minie...
-
Roberth dla mnie facet okazujący swoje uczucia i słabości to dinozaur w dzisiejszych szalonych czasach. Ja przeżyłam 13 lat w małżeństwie z facetem który nigdy pierwszy mi nie powiedział że mnie kocha,ani który ani razu nie zapłakał nad naszą córką,która urodziła się w skrajnym wcześniactwie i nie wiadomo było,czy dożyje następneho dnia. Ja umierałam z rozpaczy każdego dnia,a on nic. I to jest straszne,a nie to że facet płacze,bo źle się dzieje w jego rodzinie.
-
Dudzia mojego emaila możesz teź podać. Ja Ci później też mogę podać numer tel Roberth i dzwoń kiedy potrzebujesz. Ja pracuję zmianowo więc często mam noc czuwającą to chętnie porozmawiam.
-
Czasem też myślę,napiję się i zapomnę na chwilę. Ale co,wódki nie lubię,za winem nie przepadam,a piwo wchodzi mi jedno. Więc nawet się upić nie mam jak. Ale chciałabym znowu usiąść wieczorem jak dziecko zaśnie,i napić się tego piwa z ukochaną osobą,tak jak kiedyś. Niestety,te czasy już nie wrócą.
-
Cześć wszystkim. Dudzia moja Hania w przedszkolu czuje się dobrze. Ani razu nie płakała,nawet coś tam sama zjada. Ja się popłakałam jak ją pierwszy raz zaprowadzałam. Jest po prostu cudowna. Tylko katar ma już 2 tydzień. Ale koleżanka ze żłobka poleciła mi zrobić syrop-szklanka miodu,szklanka soku z cytryn(wycisnęłam 9 sztuk),główka czosnku wyciśniętego przez praskę, to zalać litrem przegotowanej chłodnej wody i odstawić na 10 godzin. Podawać łyżkę na noc. Moja pije od wczoraj,trochę kręci nosem. Czekam na efekt.
-
Dudzia spokojnie mogę Ci powiedzieć,że to co napisałaś jest w 100% odzwierciedleniem tego co ja myślę i czuję. Tylko,że takie zimne suki prędzej czy później dostają podwójnie w kość od życia. Wiem,że tak będzie,tylko trzeba teraz przetrwać ten najtrudniejszy okres w życiu i spokojnie poczekać. Nasze łzy już niczego nie zmienią,szkoda nas dla takich prymitywnych imbecyli. Do jutra!