![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/set_resources_2/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/monthly_2018_12/A_member_13763820.png)
aneta z hanią
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez aneta z hanią
-
U mnie światełko w tunelu w sprawie wyjazdu. Ja muszę z dzieckiem,inaczej nie mam jak.
-
Ale ja bym chciała pojechać. Tylko muszę dalej oddziałową pomęczyć. Karmelko ja bardzo chcę ciebie i resztę dobrych ludzi poznać,bo wszyscy mnie rozumiecie,bo przeżyliście podobne historie i czuję,że to będzie przygoda mojego życia. A może poznam po drodze miłość mojego życia?...
-
A ja siedzę na placu zabaw. Jest fajnie,oprócz tego zmnego wiatru. Wieczór zapowiada się fatalnie-idę do pracy.
-
No i koniecznie muszę jechać!!!!!!!!!!!!
-
Mam nadzieję,że pojadę. Pieniądze jakoś wykombinuję, ale u mnie to największy problem grafik. Na dzień dzisiejszy nie ma szans, bo dwie już mają zaplanowany urlop, a ja w czerwcu mam zaplanowany 18-25. Ale się nie poddaję,ponieważ bardzo chcę poznać w realu ludzi, którzy wyciągnęli mnie z bagna na powierzchnię i przywrócili do życia. A tak w ogóle to powiem Wam, że dziś mija pół roku od wyrzucenia mojego męża z domu. Nie sądziłam,że po pół roku będę w takiej dobrej formie. 6 miesięcy temu nie chciało mi się żyć, świat zawalił mi się na głowę. Dziś jestem wolna, spokojna i szczęśliwa, a wiecie dlaczego? Bo nie jestem już oszukiwana i poniżana. I to uważam za szczęście. Mam moje ukochane dziecko, które się ode mnie nie odwróci,bo uczucia ma na dłoni, tak jak ja(nie po tatusiu, zimnym i oschłym).No i mam cała rodzinę i Was. Jest mi dobrze. Widzę masę pozytywów na moje przyszłe życie.
-
Co do spotkania mnie by odpowiadał Kraków,bo to moje marzenie,żeby go zobaczyć. Ale Częstochowa też może być. Byłam tam tylko raz z moją paczką z liceum na naszej prywatnej pielgrzymce przed maturą. Było cudownie. Ja muszę zabrać córkę,inaczej nie mam jak się wyrwać. No i największy problem to załatwić wolne. Muszę uderzyć do oddziałowej w łaskę.
-
Cześć Wam. Witaj Wdowcu. Moja połówka może nie odeszła w taki sposób, co Twoja, ale też jestem bardzo samotna i smutna. Sama wychowuję córkę 4 letnią od pół roku i dzięki niej pozbierałam się i żyję dalej. Ona daje mi siłę,żeby codziennie wstać z łóżka i funkcjonować w tym świecie. No i oczywiście rodzinka moja i jego. Bez nich nie dałabym rady. Teraz dołączam jeszcze moją rodzinkę z forum i napraqdę jest dobrze. Tu są wszyscy kochani i pomocni ludzie,którzy nie dość,że mają własne zmartwienia,to jeszcze chętnie postawią innych zagubionych na nogi. Czy ja szczecinianka dam jakoś radę do Was dołączyć na spotkanie?
-
A ja jestem w pracy. Hania została u babci. Jutro do niej pojadę. A mój pożal się Boże mąż,nawet nie zadzwonił,ani nie napisał smsa. Żeby dziecku życzeń nawet nie złożyć,ani rodzicom,to poprostu kolejny dowód na to,że ani z niego dobry ojciec,ani mąż. Cieszę się,że już nie jestem z nim. Jest mi naprawdę dobrze wśród rodziny w te święta.
-
Hej Wszystkim! Ja w tym roku nie zostałam dopuszczona do kuchni. Mama i teściowa tam szaleją,ja sprzątałam i myłam okna wczoraj u mamy i bawiłam trójkę dzieci. I jestem gorzej wykończona niż bym gotowała cały dzień. A dziś siedzę w pracy do mamy dojadę ok. 21. Wszystkim życzę zdrowych,pogodnych świąt wielkanocnych,żeby nikt przy stole nie siedział smutny,bo każdy z nas tutaj piszących ma dla kogo żyć. Cieszmy się tym co mamy. Pozdrawiam!
-
Karmelka złożyłam podanie do przedszkola,ale dyrektorka mi powiedziała,że szanse są zerowe,ponieważ mąż jest bezrobotny,a ja nie mogę wystąpić jako matka samotna,ponieważ nie mamy ani sądownej separacji,ani rozwodu. Więc oficjalnie jesteśmy małżeństwem,tym bardziej że on dalej jest zameldowany u nas w domu. Sytuacja jest beznadziejna. Ale napisałam też podanie opisujące całą sytuację,on też napisał oświadczenie,że mieszka gdzie indziej i nie sprawuje opieki nad dzieckiem. Zobaczymy,co z tego wyjdzie. Ogłoszenie naboru będzie 27 kwietnia.
-
Ciesz się Karmelko słońcem bo na zachodnim pomorzu deszcz,2 stopnie i okropny wiatr. Nic tylko pod kołdrą leżeć,ale mi to nie jest dane,ponieważ Hania wymyśliła zabawę w szpital i ja muszę wszystkich badać. A dopiero co o 8 z pracy wróciłam,ze szpitala...
-
Mariusz,a cofnij się parę stron i przeczytaj dokładnie,co tam napisałeś. Rzeczywiście dziwnie brzmi twoja wypowiedź w kilkanaście dni po śmierci żony. Są tu osoby na tym forum którym zmarł małżonek,ale żadna z nich nie składała takich propozycji innemu forumowiczowi. Nawet,jeśli mamy braki w tej ważnej swerze życia,nikt z nas się nie uzewnętrznia na ogólnopolskim forum. Od tego jest przyjaciel w domu,albo chociażby drugi obieg. Ale myślę,że dla większości z nas potrzeba wsparcia psychicznego,a nie zaspokojenia potrzeb fizycznych,które też są ważne,ale jak dla mnie,to mniej. A jeśli chcesz wiedzieć,co ja usłyszałam od męża jak odchodził to proszę-To nie twoja wina,zrobiłem coś złego i muszę odejść. Jestem głupi.- I co, niby mam się obwiniać za rozpad mojego małżeństwa? Nigdy w życiu. Nie jestem idealna,ale on też nie był. Miłego dnia!
-
Ewelinka jasne,że nadejdzie radosny czas w Twoim życiu. Ból rozdziera ci serce i ja to rozumiem,bo moje dotychczasowe poukładane życie w małżeństwie też, można powiedzieć,umarło i nigdy już nie wróci,pomimo że on żyje. Według psychologów stres związany z rozpadem rodziny i śmiercią bliskiej osoby jest porównywalny. Każda z nas musi nauczyć się żyć na nowo,w innym świecie niż dotychczas. A mnie wcale nie jest łatwiej niż Tobie,bo ja swojego męża widuję. I co z tego, jak on jest dla mnie teraz jak obcy człowiek,arogancki,bez kultury,wulgarny i wręcz chwilami bardzo podły. To tym bardziej mnie to dołuje, jak z fajnego lubianego faceta zrobił się taki gbur. No trudno więc cieszmy się naszym życiem i naszymi dziećmi,bo to przecież dla nas najbliższe osoby. Będzie dobrze Ewelinka,zobaczysz,tylko daj sobie czasu,nie myśl o jutrze,idź posłuchaj jak ptaki na dworze śpiewają,jak pięknie pachną fiołki(u nas w parku jest ich mnóstwo). Liczy się tylko tu i teraz. Jak mówi moja przyjaciółka-zło nie może trwać wiecznie,przychodzi czas,że się kończy. Pozdrawiam Cię serdecznie! Idę ogarnąć dom,bo wieczorem znowu idę do pracy.
-
Ewelinka jasne,że nadejdzie radosny czas w Twoim życiu. Ból rozdziera ci serce i ja to rozumiem,bo moje dotychczasowe poukładane życie w małżeństwie też, można powiedzieć,umarło i nigdy już nie wróci,pomimo że on żyje. Według psychologów stres związany z rozpadem rodziny i śmiercią bliskiej osoby jest porównywalny. Każda z nas musi nauczyć się żyć na nowo,w innym świecie niż dotychczas. A mnie wcale nie jest łatwiej niż Tobie,bo ja swojego męża widuję. I co z tego, jak on jest dla mnie teraz jak obcy człowiek,arogancki,bez kultury,wulgarny i wręcz chwilami bardzo podły. To tym bardziej mnie to dołuje, jak z fajnego lubianego faceta zrobił się taki gbur. No trudno więc cieszmy się naszym życiem i naszymi dziećmi,bo to przecież dla nas najbliższe osoby. Będzie dobrze Ewelinka,zobaczysz,tylko daj sobie czasu,nie myśl o jutrze,idź posłuchaj jak ptaki na dworze śpiewają,jak pięknie pachną fiołki(u nas w parku jest ich mnóstwo). Liczy się tylko tu i teraz. Jak mówi moja przyjaciółka-zło nie może trwać wiecznie,przychodzi czas,że się kończy. Pozdrawiam Cię serdecznie! Idę ogarnąć dom,bo wieczorem znowu idę do pracy.
-
A myślałam,że to ja będę pierwsza! Annika,niczego Ci dziewczyno nie brakuje. Poprostu przychodzi w życiu taki dzień,że twoje zmartwienia i kłopoty osiągają apogeum i wtedy podejmujesz ważne i radykalne decyzje. Wtedy się już nie wachasz,poprostu to robisz. Pewnie,że nie było łatwo wyrzucić go ze wspólnego życia i domu,ale podświadomie czujesz,że musisz,że tak dla ciebie będzie lepiej i dla dziecka również. To bolało,bardzo mocno,potrzebowałam terapii u psychologa i leków,bo nagle tracisz poczucie własnej wartości i grunt pod nogami,lecz z czasem to mija. Jak u nas wszystkich tu piszących. Zaczynasz czuć,że żyjesz dla siebie,głębiej oddychasz,widzisz rzeczy dotychczas niedostrzegalne. Cieszysz się,że rano wstajesz,że dziecko się do Ciebie uśmiecha,czy również obcy człowiek na ulicy,że kwiaty w parku kwitną. Nie stresujesz się,w jakim mąż wróci humorze z pracy, o której wróci i czy w ogóle wróci. To już jest daleko poza Tobą. Ja właśnie teraz tak to wszystko czuję, choć jeszcze parę miesięcy temu miałam totalną depresję,którą leczyłam. Dziś jestem bez leków i dobrze sobie radzę. Wszystko idzie właśnie tak jak zapewniała mnie Alebazi i Dudzia. Myślę, że z Tobą będzie podobnie. Musisz się szanować i nie pozwolić się poniewierać. Niedługo kończę dyżur i jadę do mojego domku i mojej Hanusi. Miłego dnia dla Wszystkich!!!
-
A myślałam,że to ja będę pierwsza! Annika,niczego Ci dziewczyno nie brakuje. Poprostu przychodzi w życiu taki dzień,że twoje zmartwienia i kłopoty osiągają apogeum i wtedy podejmujesz ważne i radykalne decyzje. Wtedy się już nie wachasz,poprostu to robisz. Pewnie,że nie było łatwo wyrzucić go ze wspólnego życia i domu,ale podświadomie czujesz,że musisz,że tak dla ciebie będzie lepiej i dla dziecka również. To bolało,bardzo mocno,potrzebowałam terapii u psychologa i leków,bo nagle tracisz poczucie własnej wartości i grunt pod nogami,lecz z czasem to mija. Jak u nas wszystkich tu piszących. Zaczynasz czuć,że żyjesz dla siebie,głębiej oddychasz,widzisz rzeczy dotychczas niedostrzegalne. Cieszysz się,że rano wstajesz,że dziecko się do Ciebie uśmiecha,czy również obcy człowiek na ulicy,że kwiaty w parku kwitną. Nie stresujesz się,w jakim mąż wróci humorze z pracy, o której wróci i czy w ogóle wróci. To już jest daleko poza Tobą. Ja właśnie teraz tak to wszystko czuję, choć jeszcze parę miesięcy temu miałam totalną depresję,którą leczyłam. Dziś jestem bez leków i dobrze sobie radzę. Wszystko idzie właśnie tak jak zapewniała mnie Alebazi i Dudzia. Myślę, że z Tobą będzie podobnie. Musisz się szanować i nie pozwolić się poniewierać. Niedługo kończę dyżur i jadę do mojego domku i mojej Hanusi. Miłego dnia dla Wszystkich!!!
-
Cześć wszystkim. U nas w Szczecinie pogoda zimowa. Wichura,rano było -2, wczoraj wieczorem sypał śnieg. Znowu wyciągnęłąm kurtki zimowe sobie i Hani. Byłyśmy dziś w kościele, Hanią wysprzątała palmą całą ławkę i podłogę. Z resztą jak większość dzieci w kościele. Przez ostatnie dni siedziałam do wieczora w pracy, dziś i jutro idę na noc. Ale dom mam wysprzątany, okna pomyte,firanki poprane, meble poodsuwałam i poodkurzałam, a na święta jadę do rodziców i przyjadę tylko na dyżury(sobota dzień, niedziela-noc).Póżniej mam urlop do końca tygodnia.Dziś miałam fatalne sny, płakałam w nocy. Oczywiście śnili mi się oni. Już dawno mi się to nie śniło i dziś znowu. Głowa mi pęka, jestem zmęczona. Dudzia, dziś wróciłam na tamte forum, gdzie się poznałyśmy. Poczytałam tamte wpisy moje i Twoje i powiem Ci,że to wszystko się sprawdza. Po pół roku zaczynam rzeczywiście żyć dla siebie i oddychać pełną piersią. Pewnie,że kryzysy emocjonalne wracają, ale już nie takie i nie tak częste, jak kiedyś. Żar mojej miłości do niego już prawie dogasa, jeszcze chwila i zostanie zasypany raz na zawsze. I dobrze, to mnie akurat bardzo cieszy. Dość już wycierpiałam przez niego. Brakowało mi go takiego, jakim był kiedyś, ale nie brakuje mi tego obecnego. Bardzo się zmienił, nabrał negatywnych cech- każdy, kto go zna mówi mi to samo. Rodzice nie chcą go znać, i ja również. Dam sobie radę- dziś to mówię z całą 100% pewnością :D
-
Ale mnie wszystko boli. Moja Hania sobie wymyśliła, że będziemy teraz codziennie tańczyć, tylko,że przez 1,5 godziny tańca ona godzinę spędza tańcząc u mnie na rękach. Kręgosłup mi odpada. Dziś złożyłam komplet dokumentów do przedszkola,ale szanse mam bliskie zeru, ponieważ formalnie nadal jestem mężatką, a do tego on jest bezrobotny. Wiecznie pod górkę.:o
-
Dudzia, ale to jest poprostu niesamowite!!!!!!!!! No ale powiem Ci,że takiemu panu to dałabym napewno się przeprosić;)
-
Witam Was wszystkich. Witam Ciebie Mariusz, bardzo mi przykro z powodu śmierci Twojej żony. Ale dobrze trafiłeś,bo wszyscy tutaj jesteśmy po to, by się wspierać i pocieszać w najtrudniejszych sytuacjach życiowych. Co do pierogów-ja lubię wszystkie ale naj naj to ruskie i z jagodami. Dudzia ja jak czytam Twoje posty to zaraz siedzę w lodówce! Podaj mi przepis na to ciasto na pierogi. Miłego dnia dla was wszystkich!
-
Witam Was wszystkich. Witam Ciebie Mariusz, bardzo mi przykro z powodu śmierci Twojej żony. Ale dobrze trafiłeś,bo wszyscy tutaj jesteśmy po to, by się wspierać i pocieszać w najtrudniejszych sytuacjach życiowych. Co do pierogów-ja lubię wszystkie ale naj naj to ruskie i z jagodami. Dudzia ja jak czytam Twoje posty to zaraz siedzę w lodówce! Podaj mi przepis na to ciasto na pierogi. Miłego dnia dla was wszystkich!
-
Witam kochani. Wpadłam do was na chwilkę bo zaraz uciekam spać. O 20 wróciłam z pracy. Widzę,że nie tylko ja ryczę na nowo od czwartku wieczorem. Też Dudzia walczę,mój eks jest tak chamski,że nie poznaję tego człowieka. Widzę,że się miota, szczęśliwy nie jest, a za wszystkie swoje problemy życiowe na mnie się wyżywa, obraża i jeszcze w dodatku przeklina. Co się dzieje z tymi ludżmi, przecież się kiedyś kochaliśmy, chciał odejść, trudno, ale dlaczego mnie w taki sposób traktuje?? Do tego dochodzi walka o pieniądze, teraz widzę,że to co mówił na początku, że będzie płacił regularnie, to wielka bujda jest!!! A ja muszę się poniżać, ciągle przypominać i czuję się ztym okropnie. Jest to dla mnie żenujące. I pomyśleć, że kiedyś dałabym sobie za niego rękę obciąć- to bym się urządziła.:-O
-
Spać mi się chce masakrycznie. Mam dwie noce w plecy.ziewam
-
Dudzia, poszło. A ja w Krakowie nigdy nie byłam, a chętnie bym zobaczyła to miasto. Ja już kończę,bo zbieram się znów na noc do pracy. Poczytam Was w wolnej chwili.Annika, dzięki za horoskop, może coś się spełni. Mariusz, moja Hania też zachorowała na wirusówkę jelitową, wymiotowała w nocy, a dziś cały dzień boli ją brzuch, nawet spała 2 godziny, to i ja skorzystałam ze spania. Pozdrawiam Was!
-
Nic mi nie wychodzi z tym skype. Mariusz napisz mi jak możesz adres email na moje gg Dudzi