wkurzony jak cholera
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez wkurzony jak cholera
-
Wigila zbliża się wielkimi krokami, a wedle tradycji w Wigilę nawet zdrajcy mówią ludzkim głosem... Korzystając z tej okazji życzę zatem wszystkim zdrajcom, żeby udało się wam (nam) nie myśleć w czasie świąt o kochankach. Zdradzanym zaś życzę, żeby nigdy się nie dowiedzieli, o czym (o kim) myślą w święta ich ukochane/ukochani. Czyli po prostu...wesołych świąt!!!
-
tylko_szczerze I jeszcze jedna sprawa. Prosiłaś o opis miłości, co zostało olane. Tak to jest na kafe, że nie dostajesz tego, o co proszisz, za to dostajesz mnóstwo rzeczy nie zamówionych. Ja też się o tym przekonałem. Ale zastanów się może też nad tym, że nie bez powodu nie dostałaś tych odpowiedzi. Może piszący tutaj sami nie wiedzą tego, czym jest miłość. Może to, że trafili tutaj jest pewną wskazówką co do tego, że mają problem z uczuciami. Ty też się wykręciłaś i nie napisałaś nic pierwsza. Jak widzisz nie jest to takie proste. Tym bardziej, że mój pogląd na ten temat znasz: czy nazwiesz go definicją, czy opisem, to nie ma znaczenia.
-
-A on pewnie będzie o mnie zapominał w ramionach innej. Żeby zapomnieć. Najlepsze jest to, że ja wiele razy radziłem kolegom, że najlepszym sposobem na zapomnienie o kobiecie jest zaliczyć 10 innych. A kiedy sam znalazłem się w takiej potrzebie, to okazało się, że to naprawdę doskonale działa :-). I to z takim skutkiem, że facet potem myśli: o rany, co ja w niej widziałem???? - Wy nie zrozumiecie mnie, ja was. No tak. Nie zapominajmy, gdzie się spotkaliśmy. Ja np. jestem 21 letnim prawiczkiem i wpadłem tutaj szukając przepisów na świąteczny barszczyk, a zołza aga wspominała coś o sprzedaży używanego samochodu.
-
- podchodzę rozsądnie do tej znajomości. Nie da się rozsądnie podchodzić do znajomości, w której ktoś Ci powiedział "kocham Cię". Rozsądnie jest zerwać taką znajomość natychmiast. Ale to nie jest takie proste, co? - Staram się mu nie mieszać w głowie, bo ma namieszane i tak zbyt mocno. Nie chodzi o to, co on ma w głowie namieszane. Chodzi o to, co siedzi w Twojej głowie. - Bywa, że tęsknię i co z tego? Nic. Tęsknota ludzka rzecz.
-
- dlaczego chcesz zburzyć mój wizerunek czarnej owcy? Bo wolę wizerunek białej owcy. Odczuwałaś kiedykolwiek prawie fizyczny ból z tęsknoty za przyjacielem?
-
- jestem dobrą aktorką - daję radę. Ale pewnie conajmiej raz musiałaś odpowiedzieć na takie pytanie... Co to było za kłamstwo? Najłatwiejsze...praca? - Jak myślę, to się nie wtulam A co robisz? Zwijasz się w kłębek na łóżku? - to nie jest rozmowa na kafe! To jest idealna rozmowa na forum uczuciowe kafeterii!
-
- czy tak pisze trudny mężczyzna? Ja nie jestem trudny. Nie jestem też łatwy. Jestem w sam raz! - Nazwijmy to grą w karty... - Złośliwy się robisz ;P Złośliwy to ja kiedyś byłem. To, co teraz widać, to nędzne resztki mojej złośliwości. Zamiast mnie męczyć napisz lepiej jak sobie radzisz z księciem. Nie pyta, dlaczego księżniczka taka zamyślona? Wtulałaś się w niego myśląc o tamtym? Pytanie wcale nie jest złośliwe, ja księżniczką wprawdzie nie jestem, ale musiałem na takie pytania odpowiadać. Więc jak jest/było?
-
- Jak niewinnie. - I po jakim czasie dałeś zaciągnąć się do łóżka? Wystarczająco krótkim, żeby się jej nie odechciało, oraz wystarczająco długim żebym nie wyszedł na łatwego :-) Ten czas jest różny dla każdej pary. Sami musicie to ustalić. - No tak, o twoim łóżku się nie mówi, tylko o moim. Ja Cię nie pytam o terminy, częstotliwość, pozycje oraz preferencje. :-)
-
Acha, sprawdziłem ten regulamin, ciekawy...:-). Pouczanie bez wyznania grzechów narusza punkt 18 lit. e Regulaminu: "Zakazane jest: (...) inne zachowanie użytkownika, w sposób oczywisty sprzeczne z obowiązującym porządkiem prawnym, zasadami współżycia społecznego, normami społeczno-obyczajowymi lub szeroko pojętymi zasadami "netykiety", (...)."
-
- Co to znaczy początek? Przy naszym tempie w łóżku wylądujemy tuż przed emeryturą. To kwestia czasu? Możesz określić +- jakiego? To zależy głównie od Twojego przyjaciela. Napisałem już, że się nie popisał. - Wkurzony... a gdyby twoja żona się z nim pocałowała, to byś się obraził? W obecnej sytuacji nie obraziłbym się nawet, gdyby się z kimś przespała. - Napisałam, że jestem skryta. W regulaminie kafe jest napisane, że najpierw trzeba wyznać swe grzechy a potem można pouczać? A istnieje coś takiego jak regulamin kafe? Dobrze wiedzieć :-). - Następnego kochanka nie będzie, ale dziękuję za wiarę w moje możliwości. Nie ma za co. Ja i tak w Ciebie wierzę! - byłeś kiedyś zakochany? Oczywiście, że byłem. I to jak... - muszę przyznać, że jesteś bardzo... nowoczesny. Zaskoczę Cię. Jestem konserwatystą. Jak zdradzać, to tylko z kimś kto kocha. To chyba dość konserwatywne podejście?
-
- Masz rację, na upartego może i ta sama półka. Różnica między nami polega na podejściu do trzeciego elementu. Ale o jaki trzeci element Ci chodzi? Walenie się po kątach? Toć to kwestia przełamania wstydu. Nie od razy Rzym zbudowano. Gdyby inni zdrajcy byli łaskawi się wypowiedzieć, to by się okazało że większość z nas zaczynała tak jak Ty. - Nie napisałam wam jeszcze, że uważam się za złą? To napiszę. Mam o sobie gorsze zdanie niż wy wszyscy tu razem wzięci. Nie licytuj się. Każdy z nas Ci to napisze. - Wkurzony powinien mnie wziąć w obronę, bo to zdrada przedszkolna dla niego No tak. Dla mnie jako dla faceta oraz zdrajcy kompletnego, zdrada emocjonalna to nie zdrada. Gdyby mojej żonie się coś takiego przytrafiło, to nawet nie byłbym na nią zły, tylko starałbym się jej pomóc wyjść z tego dołka. Musiałbym się postarać, żeby we mnie się znów zakochała. To byłoby nieliche wyzwanie. Ale i tak uważam, że z emocjonalną w garści masz zadatki na pełną. - Autorze... jak mam z tobą gadać po tym ,jak publicznie wzgardziłeś buziakiem na zgodę? Gadać normalnie a za wzgardę podziękować, bo autor dla Twojego dobra wzgardził. Pamiętasz co napisała na 11 stronie miłośniczka Czechowa: "Zdrada zawsze pachnie trupim odorem i niesie śmierć swą trupią trucizną. " - To dotyczyło i mnie i ciebie. Tak właśnie uważam. To nie mogłaś od razu napisać, wtedy? Tylko trzeba było 35 stron wątku, żeby to z Ciebie wyciągnąć? Jeśli każdy zdrajca tak się będzie krygował, to jako-takiej prawdy dojdziemy przy 200 stronie.
-
I to niby ja mam wahniecia...:-/. nara
-
- Krytykowałam wyłącznie zachowanie, bo ludzie z nas porządni. Fuck! A ja właśnie to zdanie uznałem za najbardziej istotne z całej wypowiedzi. Bo napisałaś "z nas"... Znów mnie rozczarowałaś!
-
Posłuchaj żadna, ale to nie jest tak, że Ty nie poszłaś z nim do łóżka, bo zaczęłaś czytać moje wynurzenia i Ci się odechciało??? Nigdy bym sobie tego nie darował...zepsuć Ci taki fajny romans!!!
-
Kulturalna, grzeczna, miła, wydawać by sie mogło wrażliwa... A jednak zabija swoje małżeństwo i nie bardzo widzi w tym coś złego. Szkoda. Ale to twoje zycie. Wiesz o tym, że musiałem to zrobić. Prawda?
-
- pewna38latka - A ja właśnie z tego powodu mam odmienne zdanie do Ciebie Wkurzony By umoralniać samemu trzeba moralną postawę na codzień przyjmować.. oj tam, oj tam... Moja pobłażliwość dla płci niższej (niższej WZROSTEM) jest już legendarna, by nie rzec mityczna...:-/.
-
- pewna38 ale walę sie po kątach czy szukam usprawiedliwienia dla swojego układu? Oczywiście kategorycznie zaprzeczam, żebym kiedykolwiek z kimkolwiek walił się po kątach. A czy szukam usprawiedliwienia...niech historia mnie osądzi! Choćby na podstawie tego wątku.
-
- czyli jestem hipokrytką? Wiesz co... Nie nazwałbym Cię hipokrytką, ale uważam że nie masz powodów, żeby wyżywać się na zdrajcach. Zdrajcy nic Ci nie zrobili. Kiedyś napisałaś, że będziesz tu wpadać wyżyć sie na mnie, a ja wciąż nie rozumiem dlaczego. Nie jestem podobny ani do Twojego księca, ani do Twojego przyjaciela. Oczywiście możesz we mnie walić jak w bęben, ale że tak powiem na zasadach ogólnych, za całokształt. Uważam, że nie masz prywatnych przyczyn, żeby się na mnie wyżywać.
-
- po tym: - To zresztą cecha tego wątku: wyciągnięcie z kogokolwiek poza mną czegoś konkretnego i prawdziwego to walka z wiatrakami. tak, jeśli chodzi o Ciebie to z naciskiem na PRAWDZIWEGO. - ...To czasami naprawdę utrudnia dyskusję. Ale widać to ja jestem jedynym klaunem w tym cyrku, chętnych do wyjścia na scenę brak! - a ja? A Ty czasami wstaniesz na widowni i coś powiesz, ale za każdym razem jesteś w innym miejscu i innym przebraniu.
-
- Widzę, że tego nie doceniłeś. Po czym wnosisz?
-
- Wiesz, że przeszło mi przez myśl, żeby w ramach życzeń świątecznych przeprosić ciebie za wcześniejsze uszczypliwości? Jak dobrze, że z tym zwlekałam! Też uważam, że dobrze. Za tydzień wstydziłabyś się tych przeprosin, a ja miałbym wyrzuty sumienia, że przeze mnie Ci głupio! - Jedyny Wercyngetoryks mnie zrozumiał. Pomógł mi z przykrywką, też nie wiedziałeś? Wercyratops rozumie wszystkie kobiety. Taki już jest! - Ochota, to żadna zdrada. Przecież ja nie napisałem, że zdradziłaś. Nie uważam tak, choć na kafe furorę robi od pewnego czasu określenie "zdrada emocjonalna". Ale dla "prawdziwych" zdrajców zdrada emocjonalna to taka zdrada przedszkolaka. Ty nie zdradziłaś, ale wciąż uważam, że nadajesz się na kochankę. - Każda kobieta lubi się podobać, nic w tym dziwnego. Mam na myśli również podobanie się innym kobietom. Faceci też lubią się podobać. Tyle, że w mniejszym stopniu. Może nie? Może tak. Ale jeżeli nawiązujesz bliskie kontakty z facetem, o którym wiesz że chętnie by CIę zaliczył, jeżeli utrzymujesz ten kontakt bo Twój książę chwiliowo o Tobie zapomniał, to oznacza że masz skłonności do szukania u obcych facetów tego, czego nie daje Ci partner. Dlatego uważam, że nadajesz się na kochankę. Nie wiem, czy nią zostaniesz, ale wiem że masz na to szanse większe, niż inne kobiety. - Nie szukałam/szuam przygód, nie jestem uwodzicielką. Tylko raz pozwoliłam sobie zbliżyć się do jednego, kontrolowałam to. Jak trochę wpadłam, to liczyłam się z konsekwencjami, które okazały się być nie na moje nerwy.. Uważasz, że jak ktoś raz tego spróbował, to nigdy nie przestanie? Uważam, że jeśli raz tego spróbowałaś, to masz spore szanse spróbować tego jeszcze raz, np. w sytuacji kiedy Twój książę będzie już Twoim mężęm i tak Ci da do pieca, że zapomnisz że jesteś atrakcyjną kobietą. Jak zwykle zanegujesz to, co piszę, ale ja nie raz i nie dwa słuchałem co mówiły kobiety już po 4-5 latach małżeństwa, i niestety (podkreślam: niestety) mój pogląd na ten temat jest niejako nabyty, nie wymyślony przez mnie. - I nie pisz, że mój przyjaciel się nie popisał, będę go bronić do upadłego. No nie popisał się. - Łączą nas trudne do określenia relacje. Nie znasz się na tym. :-). No to opowiedz mi o trudnych do określenia relacjach, skoro ja się nie znam...:-) - Chyba nie sądzisz, że skrzywdziłam go, bo mu odmówiłam? Przeceniasz moje dobre serce. Powód jest inny. Nie moja wina, że masz problem z czytaniem między wierszami. Staram się nie czytać między wierszami. Po co mam to robić, skoro wystarczająco dużo napisałaś w wierszach? - Nie wiem do czego pijesz, jesteś dla mnie z innej bajki -żmijowatej. Piję do pewnego Twojego wpisu, któego teraz nie chce mi się szukać. W wolnej chwili zacytuję. Ja już dla Ciebie byłem z tylu bajek, że ta żmijowata mnie nie dziwi. Poza tym postrzegasz świat w dwóch kolorach: czarnym i białym. Albo ktoś jest z Toba, albo przeciwko Tobie. Postawy neutralnej nie dostrzegasz. A przecież zdrajcy to są ostatni ludzie chętni do kamieniowania. Ja to dla Ciebie robię z dobroci serca!!! - Mam nadzieję, że nie zawiodłam ciebie swoją historią. NIe zawiodłaś mnie, nie mogłaś mnie zawieść, nie miałem wobec Ciebie żadnych oczekiwań. - Przecież grzeczne dziewczynki się z tobą nie zadają Nie zadają się, bo mnie nie lubią. Kobiety mają intuicję do facetów, zadają sie z tymi, których lubią. - Dalej uważasz, że nie jestem naiwna? W tej chwili uważam zupełnie coś innego :-/. - Zdradzi mnie? A może podobnie jak ty kłamie w żywe oczy? Może. Tak na 50 %. Doceń to, że dałem tylko 50 %, bo naprawdę powsciągnąłem mój obecny cynizm.
-
Zacznę elegancko, od pretensji... Rozczarowaliście mnie. Zostawiłem wątek w dobrych rękach, w zacnym towarzystwie doświadczonych zdrajców. Wercyratopsie, miałem nadzieję że zastąpisz mnie na stanowisku jedynego samca w tym babińcu zwanym kafeterią. Wprawdzie hołdujesz archaicznym zasadom, takim jak bycie gentlemanem, dawanie kwiatów kobietom i tym podobne starocia...ale myślałem, że to będzie interesujaca odmiana względem mnie, czyli cynicznego egoisty, któremu na niczym i nikim nie zależy. Azaliż brak zainteresowania Twoją osobą jest kolejnym dowodem na to, że dinozaury nie wyginęły przypadkowo...??? A może to zainteresowanie jest tak wielkie, że nie masz czasu już tu pisać...Choć pewnie nieprzypadkowo to Ty masz kochankę...Punkt dla Ciebie!. No i dziękuję za "eisoptrofobie", nie znałem tego fachowego określenia na poczucie obrzydzenia wobec samego siebie. Zawsze ceniłem i cenię fachowe słownictwo. Żadna wiedzo... Mam spory problem ze skomentowaniem Twojej historii. Obawiam się bowiem, że to co napisałaś może się jutro okazać ledwie przenośnią... Ale zaryzykuję, najwyżej stracę 5 minut z mego jakże cennego życia. Zacznę od dobrej wiadomości: doskonale nadajesz się na kochankę! Myślę, że następnym razem Ci się uda. Wprawdzie przyjaciel tym razem się nie popisał, ale pierwsze koty za płoty... A dlaczego uważam, że doskonale nadajesz się na kochankę? "Od początku widziałam, że ma na mnie ochotę. Przecież każda kobieta lubi się podobać. Jakoś specjalnie mi to nie przeszkadzało, bo miałam swojego księcia z bajki, który chwilowo o mnie troszkę zapomniał." oraz taki kwiatek: "Miewałam wcześniej kumpli, wyglądało na to, że ten będzie kolejny do kolekcji" Dlatego uważam, że stwierdzenie: "To wszystko i jeszcze więcej, żeby w końcu powiedzieć, że mnie kocha. Zrujnował mi tym życie!" nie jest do końca prawdziwe. Igrałaś z ogniem, skakałaś jak kózka, podcinałaś gałąź na której siedzisz itd. itp...Mówiąc wprost, to nie on Ci zrujnował życie. Jakoś tak wyszło, że samo Ci się zrujnowało. Druga dobra wiadomość jest taka, że nie skrzywidziłaś przyjaciela, choć swoją postawą odmowną (jak przypuszczam) sprawiłaś mu przykrość. "Obojgu nie zależało na tym, żeby wylądować w łóżku (chociaż on by nie miał nic przeciwko), tylko potrzymać się za ręce w kinie (nie doszło do tego) ... " Nie znam faceta, który wyznaje kobiecie miłość i nie zależy mu na tym, żeby wylądawać znią w łóżku. Nawet Wercyratops (a zwłaszcza on, biorąc pod uwagę że jest zdrajcą) nie ma takich prehistorycznych poglądów. A z tym trzymaniem się za rękę w kinie...bardzo romantyczne. Tym bardziej że nie doszło nawet do tego. Po Twoim pisie wsyzstkie kobiety na kafeterii zechcą być kochankami. Wiesz do czego piję, prawda? Jeśli nie, to pomogę i podpowiem. zdunaka-dudunka Na część Twoich pytań możan wysnuć odpowiedzi z moich wcześniejszych wpisów, na niektóre już znasz odpowiedzi, na inne może kiedyś odpowiem. W każdym razie są to jedne z bardziej ciekawych pytań, jakie od dawna padły w tym wątku. Skończę ten wpis elegancko, podziękowaniami... Dziękuję wszystkim, którzy okazali mi serce i słali wyrazy pocieszenia, zarówno publicznie jak i prywatnie. Miło było to czytać.
-
jak zwykle prawda jest banalna i okrutna zarazem. ja po prostu pracuję. w rozpaczy pogrążę się w czasie wolnym od pracy.
-
- jej opryskliwa odpowiedz, ktora cie tak zabolala, to pewnie tylko reakcja na stresowa sytuacje i wyraz bezsilnosci ja wiem o tym, ja to rozumiem, naprawdę. nie mam jej nic za złe. chcę tylko, żeby z dzieckiem było w porządku. reszta się nie liczy.
-
zołzo sytuacja jest zła, ale nie dramatyczna. mam nadzieję, że nie jest bardzo zła. w sumie niewiele wiem, bo na moje stwierdzenie, że jest mi teraz bardzo źle z tego powodu, usłyszałem opryskliwe "a to twoja wina? nie. to czym sie przejmujesz?". to zabolało najbardziej. sposób w jaki to powiedziała. nie to, że całkowicie wyrzuciła mnie z myśli, bo temu się nie dziwę wcale. ale widać sobie zasłużyłem i na to. każdemu wedle zasług. wiem również, że nie tylko nie jestem jej potrzebny, ale wręcz zbędny gdyż rozmowa ze mną wytrąca ją z równowagi. to też doskonale rozumiem. mam tylko nadzieję, że wszystko u niej będzie w porządku. przeżyłem podobną rzecz z moim dzieckiem i myśli jakie mają rodzice są nie do opisania. cały świat przestaje się liczyć, istnieje tylko to dziecko. dlatego też ja naprawdę rozumiem dlaczego nie ma dla mnie miejsca. kolaila - przecież jej nie kochasz, więc co cię mogą obchodzić jej uczucia? nie trzeba kogoś kochać, żeby obchodziły cię czyjeś uczucia. kadaka - Tylko ona wie, kim dla niej jesteś, jak blisko jesteś i czym chce się z Tobą dzielić. no już i ja wiem. nikim, daleko, niczym. żadna ty wciąż nie rozumiesz, że ja się dla niej w ogóle nie liczę, prawda? pomimo tego że tu jakoś piszę, co zawsze było dla mnie łatwiejsze niż mówienie, to teraz mam wyjątkowe kłopoty "komunikacyjne" - współpracownicy muszą powtarzać wszystko to, co do mnie mówią, najlepiej powoli, za to ja muszę się powstrzymywać od mówienia sam do siebie. długo tak ze mną nie wytrzymają, więc tak czy inaczej muszę się wziąć w garść. i to szybko. zresztą już wczoraj szef powiedział" musisz się zebrać do kupy i iść wreszcie do domu, unikanie domu to nie rozwiązanie problemu."