wkurzony jak cholera
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez wkurzony jak cholera
-
- Zadna_wiedzy, ciekawi mnie, do której grupy mnie zaliczysz? A siebie? chyba by trzeba stworzyć jeszcze jedna kategorię, hmmm? och, żadna_wiedza zapomniała o najważniejszej katgorii - kobiety zdradzone, które chcą się dowiedzieć: "dlaczego?"
-
- a to wg ciebie sie wyklucza?? nie mozna byc np. inteligentnym oszustem?? powiem więcej, żeby być oszustem trzeba być choć trochę inteligentnym :-) kłamcą może być byle kretyn :-).
-
- Nerwy to jednak słabe masz. Tedziu wiesz co...jednak lepiej było czytać te cytaty z Czechowa. - a swoja droga autora pozdrawiam, uwazam ze to inteligentny i interesujacy facet.. dziękuję, ja również pozdrawiam i również uważam, że autor to inteligentny i interesujący facet :-) - Przecież to zwykły qrwiarz i oszust! kłamca! nie oszust tylko kłamca! ranu boskie, czy tak wiele trzeba rozumu, żeby kogoś umieć obrazić?
-
- Sus magis in caeno gaudet quam fonte sereno no proszę, czyli jednak potrafisz się uczyć. teraz cytujesz tak, żeby być pewnym, że się nie zbłaźnisz :-) - Miałam opuścić temat po pierwszej wypowiedzi, więc nie narzekaj - Ja nawet podejście do ciebie zmieniłam. Zauważyłeś? nie zauważyłem. na gorsze :-) - Ale o zaimkach z wielkiej litery zapomnij! nawet bym nie chciał :-).
-
- Tylko po co autor do niej wraca? Polubił ją, zaprzyjaźnił, zauroczył, zakochał, przyzwyczaił? Ale jak zwykle wymiga się od odpowiedzi. brakowało mi ciebie tutaj :-) ale odpowiedź na pytanie jest prosta i już dziś padła: Aliudque cupido, mens aliud suadet. - Teraz wiemy komu temat się podoba- Może jeszcze ewentualnie tym, co się przygotowują do bycia kochanką jeszcze cię to boli? nie wiedziałem. przecież to był żart. - Bystry ten autor!!! nie wiem skąd ten wniosek. naprawdę.
-
- Lubię to zdanie, więc sobie powtórzę. - A nie mówiłam. Taka twoja natura. i tak będzie najlepiej - mów sama do siebie :-). możesz tu, na forum, nie przeszakadza mi to :-) lubię dziwaków.
-
- Chociaż z drugiej str. może wzmianka o Czechowie miała mieć wymiar tylko informacyjny, merytoryczny? Kto wie? kto wie ... a może chodziło o prawa autorskie :-). autor pewnie nie powie :-)
-
- Nie denerwuj się. Spoko z ciebie gość. Ty tylko zdradzasz. :-). naprawdę uważasz, że jesteś w stanie mnie zdenerwować? nie zdenerwowałeś mnie, tylko rozczarowałeś :-(. dobrze zacząłeś z tym Czechowem, miałem nadzieję na interesujaca dyskusję, a tu...flak!
-
- Po prostu nie można łączyć tych dwóch spraw: świat autora + świat powieści. Postać literacka jest odrębnym bytem i tyle. 1) ktoś zacytował Czechowa, zamiast napisać od siebie "kto zdradza żonę, zdradzi każdego". przywołując nazwisko autora powieści ktoś chciał zatem wesprzeć swoją opinię autorytetem Czechowa. po to się cytuje z podaniem nazwiska. 1) ktoś zarzucił mi relatywizm nie mając chyba pojęcia co to słowo oznacza, bo na moje uprzejme pytanie: gdzie ten relatywizm? nie raczył udzielić odpowiedzi. zadaj człowiekowi proste pytanie, wymagające elementarnej logiki przy udzielaniu odpowiedzi, a tej odpowiedzi nie usłyszysz nigdy :-/.
-
- Nie zaskakujesz. Relatywizm. ja relatywizm? gdzie? a co w takim razie Czechow? szczyty hipokryzji?
-
- Że w związku potrzebny jest zdrowy egoizm i nie należy się bezgranicznie poświęcać partnerowi. ależ ja się z tym zgadzam :-) dobrze ci powiedział :-). możesz mi przypomnieć, gdzie napisałem cokolwiek stojącego w sprzeczności z tym, co ci powiedział psycholog? - Ktoś jest szczęśliwy kosztem kogoś. Kompromis i tego typu brednie. jestem pewien, że mamy taki sam pogląd na temat kompromisów, tylko mamy problemy w komunikacji :-)
-
- To ile masz lat autorze? az tak duzo ze boisz sie przyznac? a uwierzysz facetowi, który zdradza żonę?
-
- A to moralne dno ciągle tu? Bosz..... Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie, dno moralne pode mną.
-
- No i dobrze, jest równowaga w przyrodzie, ty wkurzony, ona wkurzona owszem, jest równowaga ale nie ma sprawiedliwości. mirabelka nie jest moją kochanką!
-
Niech wszyscy, którzy wypisują tu komplementy na mój temat mają świadomość, że wkurzają nimi kobietę w 5 miesiącu ciąży!!!
-
- Jakaś taka ascetyczna ta twoja definicja. może. ale podważ ją :-) - W związku nie można się za bardzo poświęcać. Trzeba umieć pójść na kompromis, ale bez przesady. właśnie o to chodzi. jeśli obie strony się kochają, to ten kompromis zawsze znajdą. - Ludzie nie powinni sie dobierac na zasadzie przeciwieństw, wtedy jest łatwiej. zgadzam się. przeciwieństwa przyciągają, podobieństwa utrzymują razem. - Dzieci nie planuję, będę bujać w obłokach do starości odradzam. pamiętaj, że dziecko cię będzie kochać zawsze i bezwarunkowo. a facet...szkoda gadać ;-).
-
- naprawdę uważasz, że element tęsknoty nie występuje w przyjaźni? W dużej mierze masz rację. Może to dziwne, co powiem, ale mnie się zdarza tęsknić za przyjaciółmi (a właśc. przyjaciółkami). Odczuwam brak, jeśli nie mam z nimi przez dłuższy czas kontaktu. Ale może i tęsknotę trzeba jakoś różnicować? Może chodzi o to dziwne "fizjologiczne" uczucie gdzieś w okolicach żołądka? ; ) wiesz co, ja czasami mówię, że przyjaźń to "kaleka miłość", bo moim zdaniem ma wiele cech miłości, będąc równocześnie pozbawioną jej pewnych innych cech. ja mam przyjaciół, za którymi chyba w ogóle nie tęsknię, widujemy się albo rozmawiamy raz na rok albo na kilka lat, ale gdyby byli w potrzebie to zerwę się w środku nocy i pojadę 300 km żeby pomóc w potrzebie. dlatego uważam ich za przyjaciół. ktoś inny tęskni za przyjaciółmi, ale ta tęsknota nie jest tak intensywna jak za tymi, których kochamy. diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach. tak jak dom możesz wykończyć na wiele sposobów i postawić wiele pięter, ale fundament zawsze jest jeden: beton w ziemi :-),
-
- - to czym w takim razie różni się od miłości przyjaźń? Tylko zmniejszoną intensywnością rzeczonej gotowości? nie tylko, różni się też tęsknotą, której w przyjaźni się tak nie odczuwa zresztą właśnie w ten sposób ludzie zdają sobie sprawę z tego, że zakochali się w przyjacielu - zdają sobie nagle sprawę z tęsknoty do niego.
-
- czyli tu w grę musi wchodzić opcja taka, że przyjaciółka nie jest fizycznie w Twoim typie. tak, to też, ale nie tylko. - to czym w takim razie różni się od miłości przyjaźń? Tylko zmniejszoną intensywnością rzeczonej gotowości? nie tylko, różni się też tęsknotą, której w przyjaźni się tak nie odczuwa. to co napisałem, to wg mnie istota miłości, jej fundament. poza tym są szczegóły, inaczej kocha się żonę, inaczej dziecko, inaczej rodziców. ale niezależnie od tych szczegółów, bez tego fundamentu nie można mówić o "prawdziwej" miłości. jeśli tego nie ma, to może być pożądanie, przywiązanie, czyli to co zazwyczaj ludzie mylą z miłością. ale jeśli tego fundamentu nie ma, to związek prędzej czy później umiera.
-
- Prawdziwą miłość się czuje. Prawdziwej miłości sie nie zdradza. Nad prawdziwą miłością człowiek się nie zastanawia. pomyliłaś miłość z wiarą :-). bez wątpienia nad miłością się nie zastanawia człowiek zakochany. albo taki, który czeka na miłość, choć taki człowiek ma wymyślony pewien model miłości nawet nie zdając sobie z tego sprawy. - Nie istnieje coś takiego jak przyjaźń miedzy kobietą a mężczyzną. Nie należy takich znajomości rozwijać, bo potem są problemy. Ale autor już to wie. autor tego nie wie, bo autor ma przyjaciółkę, z którą się nie puszcza. więc autor uważa, że taka przyjaźń istnieje, choć w pewnych wyjatkowych okolicznościach. :-). - prawdziwa miłość to codzienne zakochiwanie się w jednej i tej samej osobie. bardzo ładne, ale niemożliwe do zrobienia w realnym życiu. głównie dlatego, że stan zakochania nie może trwać długo, jest to wbrew fizjologii człowieka (endorfiny i te sprawy) ja raczej skłaniam się ku innej definicji: prawdziwa miłość to gotowość do poświęcania siebie na rzecz drugiej osoby. no i oczywiście potwierdzanie tej gotowości poprzez czyny. Poświęcanie czasu, własnych ambicji, własnych pragnień. Gotowość zrezygnowania z własnej przyjemności po to, żeby sprawić przyjemność drugiej osobie. Z czasem takie poświęcanie jest coraz łatwiejsze, bo widok szczęśliwego partnera sprawia coraz większą przyjemność. Oczywiście pod warunkiem, że dwie osoby sa gotowe do takich poświęceń, wtedy nawzajem sobie pomagają i zostaje osiągnięty idealny kompromis. Weźcie pod uwagę, że taka definicja miłości nie obejmuje tylko miłość kobiety do mężczyzny w ramach związku, ale też miłość do dziecka (tutaj jest jednostronne poświęcenie rodzica na rzecz dziecka) i ogólnie miłość do innego człowieka. Niestety zgodnie z tą definicją nie kocham żony, prawda? Nawet pomimo tego, że we wszystkich pozostałych aspektach życia staram się być dla niej idealnym mężem i chcę z nią być przez resztę życia. Tak samo wg tej definicji nie kocham kochanki, bo cóż dla niej poświęcam? Widzisz zadna_wiedzy, dlaczego nie jest mi łatwo odpowiedzieć na pytanie kogo kocham i kto mnie kocha? Żona mnie kocha (wg tej definicji), kochanka - nie wiem. A zupełnie inna sprawa to kwestia emocji jakie czuję ja, jakie czuje moja kochanka do mnie i do swojego męża. ale emocje nie sa uczuciami.
-
- Ty wcześniej wykazywałeś takie skłonności do zdrady? Ciekawi mnie to. niestety tak. - zobacz co znalazłam na wiki, twojej ulubionej stronie poza kafeterią "sarkazm to najniższa forma dowcipu, za to najwyższa forma inteligencji " niejaki Oscar Wilde, niegłupi koleś dziekuję za komplement taaak, znam to. też sobie tłumaczę to w ten sposób :-). - Podpadłeś, podpadłeś. Ale nie będę robić z tego afery. szkoda. chciałbym wiedzieć. - Nie usprawiedliwiaj sie brakiem uczuć, bo oboje wiemy, że je masz. miałem napisac o tym później, ale zasygnalizuję tutaj sedno problemu: emocje (nietrwałe,mylno często z uczuciem), uczucia (trwałe, ale czym właściwie są?), czyny (najwazniejsze). Niełatwo jest poukładać to wszystko w taki sposób, żeby odpowiedziec na pytanie: kocham, czy nie kocham. - Nie pamiętasz numeru z dzieckiem? Nawet ja, kobieta, przy tobie blado wypadłam. sytuacja hipotetyczna, poza tym dzieci bardzo łatwo kochać - instynkt.
-
- i wierzę w swej kobiecej naiwności, że zgłebienie mechaniki zdrady pomoże mi kiedyś w przyszłości uniknąć mniej lub bardziej typowych błędów, tych błędów, które leżą po stronie kobiety też NIE DA SIĘ. choćbyś stawała na rzęsach, jeśli trafisz na faceta który ma skłonności do zdrady, to on cię zdradzi.
-
- nie chciałabym zostać nigdy zdradzona (przy czym sama wiem/zakładam/etc., że nie zdradzę) i wierzę w swej kobiecej naiwności, że zgłebienie mechaniki zdrady pomoże mi kiedyś w przyszłości uniknąć mniej lub bardziej typowych błędów, tych błędów, które leżą po stronie kobiety. na kogo wypadnie, na tego BĘC!!! :-) jak już spotkasz tego jednego, z którym będziesz miała ochotę blizej się poznać, to przekonasz się czy potrafisz powiedzieć "nie". pewnie będziesz potrafiła (jak większość kobiet), ale przygotować się do tego nie można. nie ma sposobu. - Jakkolwiekby nie było, bez względu na charakter zdrady jest to bardzo niezdrowy układ. Zgodzisz się ze mną? jest to układ na którym wszyscy tracą.
-
taaak... w każdym serialu dla umęczonych praniem, sprzątaniem i gotowanie gospodyń domowych wątki komediowe muszą się mieszać z romantycznymi oraz dramatycznymi. dziś nadczedł czas na wątek dramatyczny (względnie). zanim jednak będzie o moich "dramatach" odniosę się do innego wątku, dużo bardziej dramatycznego: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=5024820 oczywiście już na pierwszej stronie znajdujemy zarzut "piękne prowo" wysunięty przez kogoś, kto pewnie nigdy w życiu nie miał kochanka, za to pół życia spędził na kafeterii więc wszystko w życiu widział i w żadną ściemę nie uwierzy :-). ja nie wiem czy to prowo, jest mi to obojętne. niemniej pewne fakty podane przez autorkę wątku wyglądają realistycznie. a więc" "Codzienne smsy, dziesiątki godzin na telefonie. I tak zleciały pierwsze dwa lata naszej znajomości. Uwielbialiśmy się, padły pierwsze słowa KOCHAM, choć nigdy nie chcieliśmy rozstac się z naszymi partnerami. Chcieliśmy tkwić w takim ukrywanym związku. Odpowiadało nam to obojgu" "Jakieś trzy miesiące temu zaczęło się między nami psuć. On nie mógł strawić swojej zazdrości. Był zazdrosny o mojego męża maksymalnie. Znienawidził go za to, że z nim jestem. Również i mi zaczęło się udzielać. Robiłam mu akcje o to, że nie może się ze mną spotkać tylko jedzie z żoną do fryzjera. Zaczęliśmy się sprzeczać" "Pod koniec października poprosiłam go czy może wziąć dzień urlopu abyśmy mogli spędzić ten dzień ze sobą" "Myślałam, że zemdleję. Że umrę. Łzy napłynęły mi do oczu. Wyszłam, poszłam do ubikacji gdzie rozpłakałam się na cały głos" "Może i rozwód w moim przypadku byłby najlepszy, ale kłamstwo wygrało. Tak nam było wygodnie. Raz w miesiącu się widywaliśmy, a tak mielismy stały kontakt telefoniczny i mailowy. Widywaliśmy się w pracy." "Wiem, że nasze zachowanie nie jest dobre. Okłamywaliśmy naszych małżonków tak długi czas. Ale byliśmy szczęsliwi." "WYRZUTY SUMIENIA? Ja ich nie mam. To co z nim przeżyłam zapamiętam do końca życia." "Ale nigdy nie będę miała wyrzutów sumienia, że powstało między nami uczucie. Nikt nie odbierze mi tego co było." "Nie dzwoniliśmy do siebie kiedy byliśmy w swoich domach z małżonkami, nie kontaktowaliśmy się również w weekendy, więc na 100% ona się nie domyśliła, że jej mąż coś kombinuje." ja tego wszystkiego nie pisałem, prowo czy nie prowo, ale do mojej sytuacji wszystko w/w również się odnosi, o tym chcę dziś napisac. takie są zdrady. setki smsów, godziny rozmów, słowa "kocham", "nie żałuję ani chwili", a potem: spotkanie raz na kilka tygodni (jak się uda), kobiece łzy wylewane w toaletach (chłopaki nie płaczą), coraz większa zazdrość o męża/żonę, i wciąż marzenie o tym jednym dniu spędzonym razem, kiedy kochankowie mogą poudawać, że są razem naprawdę (tak jak chłopiec z końcowej sceny filmu bodajże spielberga "sztuczna inteligencja" przez jeden dzień oszukiwał się, że ma matkę...). A potem coraz mniej miłych słów, coraz więcej zazdrości, w końcu zazdrość zabija wszystkie inne uczucia. więc jeśli czytam wpis: "A ty won do burdelu jak się chce tobie ruchać! Jeszcze puszysz sie pisząc, że obie cie kochają" to widzę, że autorka ma nikłe pojęcie o zdradach. zdrada zdradzie nierówna. potem, jeśli będę miał czas, jeśli to kogoś interesuję, napiszę dlaczego nie jest mi łatwo napisać kogo kocham, a kto mnie kocha, i dlaczego nie puszę się :-).
-
- widzę, że oponenci gdzieś się rozpierzchli, ale niestety zastój w temacie się zrobił. e tam, po prostu wszyscy się wzięli za robotę :-). - może uchylisz rąbka tajemnicy i zdradzisz, jakie to kroki podjąłęś? nie ma mowy! :-).